piątek, 20 grudnia 2013

rozdział 36 cz.1

NIE BIJCIE, NIE KRZYWDŹCIE !! 
WIEM, ŻE DOPIERO TERAZ DODAJĘ, ALE DODAJĘ !! 
MAM NADZIEJĘ, ŻE CHOĆ TROCHĘ SPODOBA WAM SIĘ MÓJ ROZDZIAŁ. WENA GDZIEŚ UCIEKŁA..ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE POWRÓCI!
NAPISZCIE CO MYSLICIE !!
KOCHAM WASS.


*PRZYPOMNIENIE*

- Cholernie mi na tobie zależało, zależy. Ale nigdy nie wiedziałam, bałam się....Nie wiem czy ty, czy ja kiedykolwiek ci się podobałam.....
Nagle Harry złapał moją twarz, szybko przybliżył i wbił swoje usta w moje. Stałam jak sparaliżowana. Przerażona, ale przede wszystkim zaskoczona nie zrobiłam nic. Mój brzuch, serce, w ogóle wszystkie wnętrzności dały o sobie znać. Przeszedł po moim ciele nieprzyjemny, ale zarazem cudowny dreszcz. Chłopak się odsunął.
- Nawet nie wiesz jak długo musiałem czekać na ten moment. - szepnął patrząc mi prosto w oczy. Widziałam w nich iskierki, szczęście i uwielbienie? Moje serce biło szybkim tempem. Czułam jak wszystko mi się zaciska, tak nie przyjemnie jakbym spadała z wielkiej wysokości. Nie wiedziałam co mam zrobić. Patrzyłam się jak zahipnotyzowana. Zaczerwieniłam się pod wpływem jego słów i spojrzenia.
- Mówiłem ci już kiedyś jak uroczo wyglądasz kiedy się rumienisz?
- Zdarzyło ci się raz czy dwa. - szepnęłam. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Emocje oraz hormony przeplatały się wzajemnie, a mnie ogarnął aż strach.
Postarałam się o słodki uśmiech. Harry dotknął mojego policzka w miejscu zaczerwienienia. Potem przesunął swoje palce na podbródek i lekko go uniósł. Przechylił się i w delikatny sposób złączył swoje usta z moimi. Tym razem poddałam się jego czarowi i odwzajemniłam pocałunek. Zarzuciłam mu swoje ręce na szyję. Po pewnym czasie, nie wiem ile to trwało, może 2 minuty, może 10 sekund, lekko zdyszani oderwaliśmy się od siebie. Harry oparł swoje czoło o moje i zaczął chichotać. Haha..cudowny dźwięk. Normalny, bez żadnych podtekstów. Jestem szczęśliwa. Nareszcie.

- Czemu się tak szeroko uśmiechasz? - zapytał Harry po dłuższej chwili wpatrując się we mnie. Dalej staliśmy objęci na środku jego pokoju nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą się wydarzyło.

- Po prostu jestem szczęśliwa. Nic więcej. - obdarzyłam go nieśmiałym uśmiechem. Spuściłam lekko głowę cała się rumieniąc.
- Też jestem szczęśliwy. Nawet nie wiesz jak bardzo. - znów ucałował moje usta, a moje mięśnie mocno się spięły. Jestem ciekawa czy kiedykolwiek minie mi to uczucie towarzyszące, kiedy obok mnie znajduje się Harry, mój Harry.
Nagle ktoś otworzył drzwi. To była Gemma.
- Haarrrrrrry!!!!!! Ojej przepraszam, nie wiedziałam, że masz gościa. - odwróciłam się w jej stronę, dalej będąc w uścisku z Lokowatym. - Marta?! - wpatrywała się lekko speszona. Zlustrowała nas od stóp do głów, stanęła nieruchomo.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! Wy ten nooo! Aaaaa! Wy ! Aaaa razem!! - rzuciła się na mnie i na Harry'ego pozostawiając w niedźwiedzim uścisku.
- Gem, siostrzyczko uspokój się haha.
- Nie mogę! Nareszcie razem!
- Tak, my też się cieszymy. A teraz jak już wiesz, to powiedz po co tutaj przyszłaś Gem?

***

- Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł?
- Tak, tak sądzę.
- Ale tak od razu? Nie jesteśmy ze sobą od 4 godzin, a on ma już wpatrywać się na mojego nowego chłopaka?
- Marta, ty z Liam'em od dawna już nie byliście razem. On to wie i rozumie.
- Harry, ale to nasz przyjaciel. Poza tym strasznie mi głupio z zaistniałej sytuacji.
- Czyżbyś się mnie wstydziła? - Loczek podniósł brwi do góry i zmienił naszą rozmowę na inny tor.
- Harry wiesz dobrze, że nie, ale to wszystko jest dziwne. Ty jesteś spełnieniem moich marzeń, ale co pomyślą sobie inni? Wy nie jesteście normalnymi chłopakami, abyście mogli sobie pozwolić na taką opinię wśród ludzi. Moja opinia też będzie zszargana, ale to nie o mnie chodzi, a o was. To wy macie miliony fanów na świecie i nie chcę aby wybuchły jakieś skandale.
- Marta, zależy mi na tobie i jeżeli miałbym zrezygnować z kariery dla ciebie, to bym to zrobił. Tyle czasu walczyłem o ciebie i nie pozwolę, aby stanęło coś nam na drodze.
- To naprawdę miłe, ale..
- Żadne ale słonko. Zaprosili nas na kręgle i powinni zdawać sobie sprawę z tego, że możemy przyjść jako para. Także koniec marudzenia.
Nie byłam do końca pewna czy to dobry pomysł. Cieszę się, że jesteśmy ze sobą, ale boję się opinii przyjaciół. Pomimo tego, że oni sami namawiali mnie abym przyznała się Harry'emu to czuje się jakbym przesadzała. Bezsens. Nie wnikajcie w moją logikę, bo jej nie ma.
Po krótkim spacerze zmierzaliśmy w kierunku kręgielni, która znajdowała się w centrum miasta. Życie tętniło dookoła. Ludzie wreszcie powychodzili ze swoich czterech ścian aby doznać trochę rozrywki. Wiele par oczu zwróciło na nas uwagę. Podchodzili do Harry'ego prosząc o zdjęcie i autograf. Loczek z uśmiechem podpisywał wszystko co dziewczyny mu podrzucały. To chusteczkę, zeszyt albo rękę czy telefony. Ja natomiast odsunęłam się kawałek, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Jeszcze tego mi brakuje, aby fani dowiedzieli się pierwsi o moim związku ze Styles'em a nie przyjaciele, którzy i tak za wiele nie wiedzą o moim życiu.
- Marta ! Czy to już naprawdę koniec Lima? - krzyknęła w moją stronę jedna z fanek zespołu.
- Ee..kogo?
- Lima! No ciebie i Liam'a. Taki skrót. Wszyscy nazywali waszą parę w taki sposób. Jak Zayn'a i Martynę – Mazay. A Niall'a i Anię – Niania.
Serio? To tak trochę nie miło. - mruknęłam pod nosem. Niania? To co? Ania jest nianią naszego Horan'ka, a Malik'owie to mazaje? Żałosne.
- Tak, to koniec Waszego Lima. - odpowiedziałam z nutką pobłażania. Jakie dzieci! Nie mają co wymyślać tylko durne przezwiska. Niech się lepiej wezmą do nauki, do czegoś co przyda się im w życiu – pomyślałam. Jednak postanowiłam im powiedzieć prawdę, bo prędzej czy później się dowiedzą. A nie sądzę, by 10 fanek przebiło się bez dowodu do mediów i udowodniło moje i Payne'a zerwanie.
- To oznacza, że Liaś jest wolny?! - pisnęła blondynka, która wyglądała na typową gwiazdę cheerleaderek. Skakała i krzyczała, że Payne będzie jej przyszłym mężem. - Liam będzie mój, móóóóój! Haha zaraz zadzwonię do koleżanek i pójdziemy pod jego dom. Uhuhuhu będzie móóóój!.
Popatrzyliśmy z Harry'm po sobie i nawet nie śmialiśmy otworzyć ust. Czy ludzie naprawdę są tacy głupi? Marzenia marzeniami, ale bez przesady.
Natomiast skromna, krucha, na oko 10 latka o lekko falowanych brązowych włosach i mocno czekoladowych oczach, wzbudziła w nas swoje zainteresowanie. Co chwile patrzyła się na nas, a zaraz potem na swoje buty. Podeszliśmy do niej.
- Hej, czy wszystko w porządku? Chcesz coś powiedzieć? - zagadnął Styles.
Spojrzała na nas i lekko się zawahała, ale w końcu postanowiła wydobyć z siebie dźwięk.
- Czyli, że zespół się rozpadnie, tak? - poleciały jej łzy, które zwinnym ruchem zgarnęła swoją chudą dłonią.
- Nie, a dlaczego miałby się rozpaść? - zapytał Loczek.
- No, bo tak dawno nie koncertowaliście, teraz dopiero zaczęliście spotykać się z fanami na zorganizowanych spotkaniach, piosenki wydajecie jedynie przez internet, związek Liam'a i Marty się zakończył, a ty jesteś w niej zakochany co pewnie spowoduje, albo już spowodowało, burzę w zespole. Nie możecie się o to pokłócić. Podziwiam was od półtorej roku, kocham waszą muzykę i to jakimi ludźmi jesteście. Chociaż nie znam was osobiście, to wasze piosenki sprawiają, że czuję się wyjątkowa. Wy musicie być wyjątkowi, ponieważ od roku mało jest was w mediach, a pomimo to macie wokół siebie rzesze fanów. Proszę, nie zmarnujcie tego i dalej śpiewajcie oraz róbcie to co kochacie. Wszystkim Directioners brakuje nam was. Prawdziwych was z czasów schodów X-Factor'a.
Dziewczynce poleciały kolejne słone kropelki łez, ale tym razem ich nie zgarnęła. Patrzyła dużymi, zaszklonymi oczami w oczy Styles'a, który stał nie ruchomo.
Cisza. Nastała wielka, aż przerażająca cisza. Czyżby tak mała osóbka mogła sprawić, aby ludzie znajdujący się obok nie mogli wydusić z siebie żadnego słowa? Osobiście zadziwił mnie fakt, że 10-latka nie patrzy na One Direction tylko pod względem słodkich dołeczków Harry'ego, tylko pod pryzmatem ich twórczości.
Harry przykucnął obok dziewczynki.
- Jak ci na imię? - zapytał czule
- Gabrysia.
- Słuchaj Gabrysia, my nie mamy zamiaru się rozejść. Cały czas jesteśmy zespołem i w najbliższym czasie nie chcemy z tego rezygnować. Kochamy to co robimy, dlatego za niedługo organizujemy koncert z okazji 3 lat istnienia One Direction. Planujemy wystąpić z nowym repertuarem, który mamy nadzieję, że zaskoczy fanów. Wiemy, że to tylko dzięki Directioners dalej jesteśmy popularni i za to wam z całego serca dziękujemy. Teraz mieliśmy ciężki czas, ponieważ chcieliśmy skończyć szkołę co utrudniało nam koncertowanie. Jednak Wy nigdy nie zrezygnowaliście z nas, z czego jesteśmy wam dozgonnie wdzięczni. Do tej pory nie wiemy jak dziękować, dlatego nasza nowa płyta po części powinna zrekompensować ten czas oczekiwania. Włożyliśmy w niego wiele wysiłku, tylko dla was. - dźgnął małą lekko w brzuszek, na co ona się rozchmurzyła.
- No, ale co z Martą i kłótnią? Ciągle piszą o tym w gazetach, że was zespół naprawdę się rozpada. - odezwała się inna dziewczyna stojąca za Gabi. Harry wstał, spojrzał na mnie, a potem zwrócił się do reszty zgromadzonych.
- Marta od początku była naszą przyjaciółką i to, że jej związek z Liam'em nie wyszedł, nie oznacza, że nasza znajomość się rozpadnie. Cały czas nas wspierała, więc nie ma mowy o żadnej kłótni.
- Poza tym z Liam'em - wtrąciłam się - naprawdę się zaprzyjaźniliśmy i zerwaliśmy w dobrych stosunkach. Nie mamy nic sobie do zarzucenia, więc nie ma zgrzytów w zespole. Nie macie o co się martwić. - zapewniłam fanki. Mam nadzieję tylko, że to pomoże.
- Widzicie? Wszystko jest w porządku. My teraz musimy już iść, ale obiecuję, że za niedługo zobaczymy się na koncercie. - pomachał fankom.
Jak już odchodziliśmy, Gabrysia złapała chłopaka za rękę i powiedziała:
- Dziękuję, że jesteście. - wtuliła się w Harry'ego, a on mocno objął ją ramieniem i wyszeptał:
- To ja wam dziękuję. Kocham was. - pocałował małą w policzek. Zrobił sobie z nią jeszcze zdjęcie i ruszyliśmy w stronę kręgielni, gdzie pewnie zniecierpliwieni przyjaciele czekali na nas.
- Zdajemy sobie sprawę jak działamy na fanów, ale to mnie zaskoczyło. Ona była taka prawdziwa i szczera. Widać, że jej zależy na zespole, a my cały czas ich zawodzimy. - Odezwał się po chwili ciszy. Przystanęłam. Znajdowaliśmy się na ruchliwej uliczce. Miejmy nadzieję, że każdy jest pochłonięty swoimi sprawami, że nie zauważy nas.
Odwróciłam się w stronę chłopaka i zarzuciłam mu ręce na ramiona.
- Słońce, może i mieliście teraz ciężki czas, ale nie przestaliście myśleć o fanach. Robicie live stream'y, rozdajecie autografy jak tylko was poproszą, nagrywacie piosenki, a tak nie zachowują się gwiazdy, które nic nie widzą poza swoimi dziurkami u nosa. Nie martw się kochanie. Prawdziwi i oddani fani cały czas są z wami. Warto skupić się na mniejszej ilości ludzi niż na milionach, którzy kochają was tylko wtedy, gdy za pozujecie nago do zdjęć.
Harry się zaśmiał i uniósł brwi do góry.
- Ty pewnie byś chciała zobaczyć nas w rozbieranej sesji, co?
- Haha..no pewnie. O niczym innym nie marzę.
- Może kiedyś twoje marzenie się spełni. - puścił mi oczko. - Ale dziękuję ci za twoje słowa. Może i masz rację. Nie ma co wracać do tego co było, a skupić się na tym co będzie. I to było bardzo miłe, twoje słowa: słońce, kochanie.
Dotknął mojego policzka, zgarnął opadające kosmyki włosów i pocałował delikatnie. Uśmiechnęłam się szeroko i odwróciłam szybko, bo zbyt dużo ludzi kręciło się wokół. Harry wzdychnął i posmutniał, ale ruszył zaraz za mną. Musimy w końcu dotrzeć do przyjaciół.
Kiedy weszliśmy do budynku, gdzie znajdowała się kręgielnia, chłopcy z Anią, Martyną i Els stali niedaleko toru do kręgli.
- Nie stresuj się, mała. - rzucił do mnie Hazza. Ja natomiast zamiast się rozluźnić, bardziej się zdenerwowałam. Miałam przed oczami wciąż tą małą zapłakaną dziewczynkę. Poza tym miałam wrażenie, że nie myślał, co pomyślą nasi przyjaciele, fani o naszym związku. Bo nie tylko liczą się oni, a Modest i inni ważni ludzie z branży.
- Nie denerwuj mnie! - warknęłam. Pod wpływem emocji, które we mnie buzowały dałam się, chyba zbyt pochopnie, ponieść emocjom.
- O co ci chodzi? - spytał zdziwiony moim wybuchem.
- Dobrze wiesz. Boje się co pomyślą sobie nasi przyjaciele i wasi fani, a ty do mnie `mała, nie stresuj się`, to nie takie proste!
- Nie wiem o co ci chodzi. - teatralnie zaczął drapać się po głowie.
- Bo ty głupi jesteś..-mruknęłam i odeszłam od niego, zostawiając na środku parkietu.
Wrrr chyba jestem przed okresem, bo straszne nerwy mnie biorą.
W tym samym momencie doszłam do przyjaciół. Wszyscy wpatrywali się raz na mnie a raz na Harry'ego, który po chwili do mnie dołączył. Spojrzeli na nas zdezorientowani. Chyba oczekiwali wybuchających wokół nas fajerwerek i tego typu spraw, a nie wkurzonej dziewczyny i zagubionego chłopaka. Na pewno zastanawiali się czy z Harry'm jesteśmy parą, no bo chcąc czy nie chcąc to był temat dnia w naszej paczce.
Lou podszedł do nas i objął ramieniem ze swym wielkim, a zarazem wkurzającym uśmiechem zdradzającym, że coś kombinuje.
- Co tam u was słoneczka? - ruszał do nas swoimi gęstymi brwiami, które swoją drogą powinien w końcu wydepilować. Nie wiem jak Els może patrzeć na jego twarz, na której jedynym punktem zaczepienia w tej chwili są jego wielkie, krzaczaste brwi. Lekko zaśmiałam się pod nosem.
- Świetnie. - mruknęłam
- Tylko świetnie? Nie wydaje mi się. Wyczuwam jakieś spięcia między wami. Czyżby jakieś kabelki się nie dopasowały? - Lou popatrzył się na przyjaciół, którzy zachichotali. Dla nich to zabawne.
- Wal się Tomlinson! - rzuciłam ostro, aby się już nie wtrącał.
- Uu charakterek. - skomentował Szelkowaty
- Nie wiem co w nią wstąpiło, przed chwilą też mnie zjechała. - wtrącił się Harry
- Widzę, że pierwsza małżeńska kłótnia za wami? - rozbawiony Liam zabrał głos. Stał z boku i próbował nie wybuchnąć śmiechem.
- Ja pierdziele no wiedziałam, że tak będzie! Odwalcie się..- odeszłam od nich i ruszyłam w stronę dziewczyn, które przed chwilą złapały za kule.
- Co tam? - zagadnęła Tyna
- Super. Chyba przerasta mnie świadomość bycia w związku ze Styles'em, a do tego zbliża mi się okres i wyładowuje cały stres na niewinnych ludziach.-Spojrzałam w stronę Lou i Harry'ego. Żal mi się ich zrobiło.
Nie ma to jak kobieta w takim momencie.
Dziewczyny spojrzały na mnie i szeroko się uśmiechnęły.
- Czyli to już oficjalne?
- Ale co?
- No ty i Harry? - zniecierpliwiona Els wtrąciła się i szybko zbliżyła do naszego nowo powstałego `kręgu zwierzeń`.
- Emm no chyba tak..
- CHYBA? - krzyknęły naraz, co wyglądało przekomicznie.
- Całowaliśmy się, więc to chyba znaczy..
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - drugi raz, jeszcze jeden a chyba będę potrzebowała aparatów słuchowych. Dlaczego wszystkie dziewczyny muszą reagować zbyt emocjonalnie i drzeć się na całe gardło, gdy tylko coś je ucieszy?
Rzuciły się na mnie tuląc, całując, gratulując itp. itd.
- Dzięki, nawet nie wiecie jakie to było cudowne uczucie. Po takim czasie w końcu być tak blisko niego. Nie raz mnie przytulał, ale to jak jego usta smakują nie da się opisać, to trzeba spróbować. - rozpłynęłam się.
- To ja idę posmakować. - rzuciła Tyna i zaczęła iść w stronę Loczka, na co ja automatycznie zareagowałam.
- Zwariowałaś?! - pisnęłam. Mój głos stał się o trzy oktawy wyższy.
Dziewczyny zaczęły się śmiać, a Tyna wzrokiem `myślisz, że serio bym to zrobiła?` wróciła do nas.
- Przepraszam. Po prostu strasznie się stresuje tym wszystkim. Boję się opinii fanek i ogólnie Modestu co zrobi jak się dowie.
- Dasz radę Marta. Poza tym Harry nie pozwoli na to abyś cierpiała, a głupi Modest niech się wali. Z uczuciami nie ma żartów. Styles to dobry chłopak mimo swoich wad. Zaufaj mu. - Tyna skończyła swój jakże wzruszający monolog, a ja zamiast jej podziękować wybuchłam śmiechem.
- Hahaha dobry chłopak. Haha tak to śmiesznie zabrzmiało jakbyś była moją mamusią i przekonywała mnie do chłopaka, który mnie zranił i przyszedł ratować nasz związek.
Nie wiem czemu, ale nagle wszystkie trzy wybuchnęłyśmy śmiechem. Nie wiem nawet co było w tym śmiesznego, no ale...Okres – twórca nowych emocji.
Chłopcy słysząc donośny śmiech popatrzyli się na nas jak na wariatki.
- Dobrze się czujecie? - zapytał Zayn z miną `wtf`.
- Taaaaaaaak!
Nagle dostałyśmy takiej głupawki jakiej nigdy w życiu nie miałam. Nie miałyśmy żadnego powodu do tego, ale to było cudowne uczucie. Nie mogłam złapać oddechu, aż położyłam się na podłodze zanosząc się i dusząc jednocześnie. Doprowadziło to do jeszcze większego nieogarniętego zachowania. Dziewczyny widząc moją Kamasutrę na podłodze również zaczęły pokładać się na niej, gdyż nogi odmawiały im posłuszeństwa.
Ludzie zaczęli patrzeć się na nas, Liam z Lou odeszli kawałek udając, że nas nie znają. Harry z Niall'erem patrzyli się po sobie nie wiedząc co się stało, a Zayn nas zwyczajnie wybrechtał. Podszedł do nas, a zaraz za nim cała reszta i dołączyli do naszej głupawki.
W końcu mogłam dać upust swoim pozytywnym emocjom.
Po lekkim ogarnięciu się, podeszłam do Harry'ego.
- Przepraszam. Zbliża mi się miesiączka i zbyt impulsywnie reaguje na pewne sprawy. Nie chciałam na ciebie nawrzeszczeć. Po prostu mam wrażenie, że tylko ja się przejmuję co pomyślą inni, a ty jakbyś oddalał od siebie całą rzeczywistość..
- Nie przejmuj się, nie obraziłem się na ciebie. I to nie jest tak, że się nie przejmuję. Uważam, że w miejscach publicznych nie będziemy na razie ukazywać swoich uczuć, ale gdy jesteśmy z przyjaciółmi nie mamy nad czym się zastanawiać. Poza tym jesteśmy dorośli i nawet gdyby ktoś zauważył, to ich problem. Zawsze mieliśmy hejterów i to się nie zmieni, bez względu czy jesteś moją dziewczyną czy też nie. Sama zresztą powiedziałaś, że ważna jest ta nieliczna grupka fanów, która nas wspiera, a nie wszyscy, którzy czyhają na nasze potknięcie. Cieszmy się chwilą, a całą resztą się nie przejmuj, od tego jestem ja, a ty nie zawracaj sobie całym tym show biznesem sprawy. Ok?
- Dobrze, zgoda. I dziękuję też, że mnie broniłeś wcześniej. - zapewniłam Lokersa co do zawracania sobie głowy ich karierą. Stwierdziłam, że nie ma sensu się sprzeciwiać, bo i tak nie wygram, a po co jeszcze się denerwować.
Harry uśmiechnął się szeroko i pocałował delikatnie w usta. W oddali było słychać przeciągłe gwizdanie i brawa ze strony naszej wspaniałej watahy. Dobrze, że w pomieszczeniu byli sami starsi ludzie, którzy prawdopodobnie zostali zaproszeni przez któregoś z nich na imprezę z okazji pójścia na emeryturę, gdyż ich stoliki były całe w jedzeniu i piciu, a sami bawili się w rytm piosenek z lat 80. Na szczęście nie wiedzieli kim są zwariowani młodzi ludzie, którzy najpierw tarzają się na ziemi, a potem biją brawo. 

`~~~~~~~~~~~~~~~~~~

:D
Więc?
Proszę napiszcie cokolwiek. COKOLWIEK. Każdy kto wszedł i przeczytał chociaż parę zdań. Liczy się każda opinia!
I napiszcie swoje twittery bo wiele z was je usunęło albo zmieniło nazwę, a chcę wiedziec kogo mam informować ! :D

Pozdrawiam !

niedziela, 10 listopada 2013

Znowu was przepraszam, że jeszcze nic nie dodałam, ale obiecuję, że w końcu dodam nowy rozdział. Po prostu po tak długiej przerwie trudno jest mi wpaść w rytm opowiadania.
Mam już koncepcję jednak nie umiem ubrać jej w słowa, a nie chcę dodać wam niedopracowanego rozdziału :)
Także przepraszam i obiecuję, że rozdział, który już zaczęłam i jestem w jego połowie, pojawi się JAK NAJSZYBCIEJ :**

piątek, 18 października 2013

Hej!

Takie małe pytanko czy jest ktoś tutaj jeszcze chętny do czytania mojego opowiadania?
Bo ja tak czy siak go skończę, ale nie wiem czy mam wrzucać jakiekolwiek rozdziały na bloga czy sobie darować? :)
Byłoby miło gdyby ktoś jeszcze jednak zechciał poczytać moje wypociny
:D

Pozdrawiam !! :)

poniedziałek, 8 lipca 2013

rozdział 35


    -  Halo?
    Kiedy usłyszałam głos mamy moje oczy wyprodukowały jeszcze więcej słonych i gorzkich łez. Zaczęłam zanosić się płaczem.
    - Marta, halo? Czemu płaczesz, co się stało?!
    - Mamo...Kocham cię.
    - Kochanie ja ciebie też. Co się stało? Mów! - nakazała. A ja westchnęłam i zaczęłam gadać od rzeczy. Tyle mam jej do opowiedzenia.
    - Pokłóciłam się z Harry'm i Liam'em. Harry gadał, że go zdradziłam, tzn Liam'a zdradziłam z nim, bo z nim nie gadałam. Liam wrócił, całował mnie, kochał mnie. Naprawdę mnie kochał, ale to były jakieś żarty. Aśka wyjechała. Liam wrócił. Uśmiechał się i był nawet zazdrosny. Harry był zazdrosny. Harry na mnie krzyczał, był strasznie wściekły. Uciekłam, a Liam mnie pocieszył. Kochał mnie. Obiad, nie kolacja, była pyszna, ale ten sms i Aśka. On żartował. Nigdy mnie nie kochał. Uciekłam znowu stamtąd. Harry, my chyba się pogodziliśmy, ale potem pobiegł do Liam'a, chciał mu coś zrobić. On wiedział mamo! Wiedział, że Aśka jest z Liam'em, tzn, że Liam mnie zdradza. I nic nie zrobił, nie powiedział mi! Przed chwilą ich zostawiłam. Nienawidzę ich !! - wybuchłam kolejnym etapem płaczu. Po drugiej stronie słuchawki nikt się nie odzywał. Chyba mama musiała to wszystko przetrawić i dać mi chwilę czasu na uspokojenie.
    Zauważyłam, że w drzwiach stoi tato z wielkimi oczami. Nie wie co zrobić. Patrzy się na mnie i czeka na mój ruch. Nie lubię mówić przy nim o uczuciach, to mnie krępuje. Nie jestem osobą wylewną i takie sytuacje są mocno niekomfortowe.
    Czekając na jakąkolwiek reakcję od strony taty i mamy wciąż płakałam.
    - Kochanie. Powoli. Nic z tego nie rozumiem, a nie chcę wynieść pochopnych wniosków.
    - Ale dobrze zrozumiałaś! Liam mnie zdradzał z Aśką! - kiedy to powiedziałam tato cały się spiął. Podszedł do mojego łóżka i usiadł na jego krawędzi patrząc w moim kierunku nieodgadniętym wzrokiem.
    - Ale jak cię zdradził?!
    Opowiadałam mamie i tacie przez godzinę wszystko co wydarzyło się od dzisiejszego poranka. Pominęłam jedynie fakt sex'u z Liam'em. Na początku próbowałam opowiedzieć o tym mamie, ale gadałam trzy po trzy, więc jeżeli się domyśliła to dobrze, jak nie, to trudno. Wolę, żeby tato nie znał wszystkich szczegółów.
    - Marta nie masz wyjścia, zerwij z Liam'em.
    - Ale ja z nim już nie jestem. Od kilku miesięcy.
    - Przestań. Mówię poważnie. Zerwaliście tak oficjalnie? Powiedziałaś wprost, że nie jesteście już razem?
    - Tak wprost to nie.
    - Musisz do niego jutro pójść i nazwać rzeczy po imieniu. Wiem, że to nie jest miłe doświadczenie, ale musisz. Daj mu do zrozumienia co zrobił i co stracił.
    - Nie wiem..jestem na niego wściekła, ale z drugiej strony to mój przyjaciel. Może i były przyjaciel, ale.... tak mi trudno to wyjaśnić. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest dupkiem skoro tak postąpił, a z drugiej jest wspaniałym człowiekiem, przyjacielem, którego szanuję. To co się wydarzyło nie przyćmiewa wszystkich dobrych cech jego charakteru. Czemu to musi być takie trudne?
    - Takie jest życie. Takie są uczucia. Jednak musisz stawić czoła przeciwnościom losu. Spotkaj się jutro z Liam'em i porozmawiaj. Wszystkie błędy można wytykać, ale także wybaczyć. Zważ też na to, że i ty również nie byłaś sprawiedliwa w stosunku do niego.
    - Tak, wiem. Dlatego nie jestem tak wściekła na niego jak być powinnam. Boli mnie tylko to, że naprawdę dawałam nam szansę i kochałam go, a on nie.
    - Wiem słońce. Strasznie żałuję, że nie mogę teraz być i przytulić ciebie.
    - Ja też mamo. Ale co ja mam zrobić z Harry'm? Oszukał mnie.
    - Och kochana z Harry'm to ty doskonale wiesz co zrobić. Może nareszcie posłuchasz głosu własnego serca. Powiesz i zrobisz to co powinnaś.
    Po jakiś 5 minutach skończyliśmy rozmowę. Po prostu muszę się z tym przespać i przemyśleć. Spojrzałam w stronę taty i wiedziałam, że chce coś mi przekazać.
    - Nie będę ci już nic mówił. Tylko tyle, że mam ochotę pójść do Liam'a i dać mu delikatnie do zrozumienia, że się tak nie postępuje. - warknął
    - Tato nie! - wtrąciłam się. - To moja sprawa. Proszę cię, daj mi się nią zająć!
    - Wiem, dlatego nic nie zrobię. Ale mama ma rację. Jejuuu..jesteś moją córką i wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie chcę abyś cierpiała, ale nie mogę ciebie ciągle chronić. Musisz sama podejmować decyzje. Jesteś dorosła. Nikt nie jest idealny, ale widzę, że Harry ciebie uszczęśliwia. Zawsze, no prawie, jesteś uśmiechnięta po spotkaniu się z nim. Wiedziałem od początku, że to Harry ci się podoba, a nie Liam. Nie chciałem się już wtrącać, bo i tak byś się mnie nie posłuchała. Jesteś mądra, wiesz co zrobić. - wstał i pocałował mnie w czoło.
    - Dobranoc.
    - Dobranoc.
    Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Z tysiącem myśli i emocji wertowałam cały dzień od początku. Liam zachował się strasznie udając znowu mojego chłopaka jednocześnie dając mi na to nadzieje. Może i jestem naiwna, ale daję ludziom szansę nawet jak na nią już nie zasługują. Harry nie zachował się jak prawdziwy przyjaciel. Gdyby nim był, dawno zaradziłby tej sytuacji i ochroniłby mnie przed tą konfrontacją. Nie wiem co zrobić.
    Ku mojemu zdziwieniu zasnęłam dosyć szybko. Obudziłam się dopiero rano. Spojrzałam na zegarek i była już 10. Znowu nie pójdę do szkoły? Ale mam dzisiaj sprawdzian z biologii! Cholera! O 10:35. Szybko zerwałam się z łóżka i złapałam pierwsze lepsze ubrania. Zagarnęłam leginsy bordowe i za dużą czarną bluzę w sówkę z kapturem oraz czarne trampki do tego. Włosy zostawiłam w lekkim nieładzie. Nie zdążyłam się pomalować. Haha może nikt mnie nie pozna. :D Taty nie było w domu, więc nie musiałam stanąć twarzą w twarz z osobą, która zna już prawie wszystkie szczegóły odnośnie mojego życia. Gdy chwyciłam za klamkę do drzwi wyjściowych przypomniałam sobie, że bez ochroniarza nie wolno mi wychodzić. Ale ja muszę zaliczyć ten sprawdzian, bo jeszcze nie przepuszczą mnie do następnej klasy. Mam dosyć już kłopotów i ciągłego przekładania egzaminów. Muszę pójść do szkoły, nawet gdyby skończyło się to tragicznie. Ważniejsza jest moja przyszłość, a nie jakiś durny koleś. Schowałam do torebki gaz pieprzowy, który dał mi tato w razie `W`. Może mnie ochroni.
    Odwracając się co chwile nie zauważyłam nikogo kto mógłby mi zagrozić. Z lekką obawą biegłam w stronę budynku i po 5 minutach byłam już w środku. Byłam całkowicie świadoma, że mogę spotkać tam Harry'ego i Liam'a, ale moje życie nie jest uzależnione tylko od nich. Teraz najważniejsza jest nauka.
    Spojrzałam na zegarek w telefonie i zauważyłam, że zostały mi 2 minuty do dzwonka na lekcje. Poza tym miałam komunikat o nieodebranych 25 połączeniach. 5 od Tyny i 5 od Ani. 8 od Harry'ego, 4 od Liam'a i 3 od Taty. Nie mówię już o 23 sms'ach.
    Poszłam pod klasę i stanęłam obok Ani i Martyny.
    - Hej. - przywitałam się nieśmiało i cicho. Mam nadzieję tylko, że nie wiedzą o incydentach, które miały miejsce wczorajszego dnia. Wiem, że jak zaczną pytać o kolację z Liam'em to się rozpłaczę.
    - No cześć, dzwoniłyśmy do ciebie chyba z 30 razy. Czemu nie odbierałaś i nie było cię rano? Bałyśmy się, że nie przyjdziesz na sprawdzian.
    Chyba nic nie wiedzą, na szczęście.
    - Zaspałam. Cholerny budzik! - udawałam wkurzoną.
    - Do której ty się uczyłaś? Wyglądasz jakbyś wcale nie spała.
    - Oj Ania zeszło gdzieś do 1 w nocy. - w sumie to dopiero gdzieś tak zasnęłam.
    Zadzwonił dzwonek. Przerażona usiadłam do ławki, a pani z uśmiechem podała mi 3 kartki z 35 zadaniami. Uczyłam się tyle na ten sprawdzian, ale czuję, że nic nie pamiętam. Tyle się działo ostatnimi dniami, że mogło ulecieć mi z głowy.

***

Uff..wydaje mi się, że zaliczę ten sprawdzian. Nie był taki trudny. Kilka pytań było podobnych i zawierały w sobie podpowiedzi do następnych. Jestem optymistycznie nastawiona do sprawy.
Po lekcji biologii podeszły do mnie dziewczyny. Porozmawiałyśmy chwilę i kiedy dowiedziały się o prawdopodobnym pozytywnym wyniku z egzaminu uśmiechały się od ucha do ucha. Była długa przerwa, więc przyjaciółki chciały spędzić ten czas ze swoimi chłopakami. Namawiały mnie abym udała się z nimi i posiedziała. W końcu nie wiedzą, że ja i Liam to przeszłość. No niby nie formalnie jeszcze, ale to tylko kwestia czasu. Musiałam się zgodzić, żebym nie musiała im opowiadać całej historii. Domyśliłyby się i nie tylko one, że coś jest nie tak. Kiedy poszłyśmy usiąść na ławce przed szkołą, pomyślałam, że pójdę do Biedronki. Nie musiałabym się na nich patrzeć. Ku mojemu nieszczęściu cała 5 wraz ze swoimi znajomymi stała niedaleko boiska szkolnego. Ania pociągnęła mnie, gdy zauważyła moje powolne ruchy.
Podeszliśmy do grupki ludzi i dziewczyny od razu rzuciły się na swoich chłopaków.
- Cześć słońce!
- Witaj Madame. - Zayn ucałował dziewczynę namiętnie i przytulił.
- Heeej Głodomorze!
- Ej nooo kochanie nie jestem Głodomorem! Chociaż zjadłbym coś..- Zaśmiali się jednocześnie. Niall także wziął Anię w ramiona. Patrzył długo w jej błękitne oczy i złożył delikatny pocałunek. Aż miło się patrzy na nich, tacy uśmiechnięci. Odwróciłam wzrok od tej słodyczy i ujrzałam Liam'a i Harry'ego stojących niedaleko siebie. Nie odzywali się wzajemnie, ale nie unikali. Widocznie też nie chcą robić afery. Nasze wzroki się skrzyżowały i automatycznie spuściłam wzrok. Liam patrzył się na mnie skruszonym wzrokiem, a Harry takim dziwnym. Nie wyrażał nic. Skrzyżowałam ręce na piersi i zwinęłam się w kłębek. Patrzyłam się tępo w podłogę myśląc, że nikt mnie nie zauważy i nie będzie chciał przeprowadzać ze mną konwersacji. Nie chciałam po prostu uczestniczyć w tym spotkaniu i udawać, że jest wszystko w porządku.
- Ejj Marta! Ocknij się! - poczułam jak Lou trzęsie moim ciałem tak mocno, że aż zobaczyłam mroczki przed oczami.
- Louuuuu!! Przestań! - pisnęłam.
- To się obudź! Co się stało? Źle ci poszedł sprawdzian? - zapytał z troską.
- Dobrze. - odburknęłam.
- To co jest?
Spojrzałam na Styles'a i Payne'a z miną, która musiała wyrażać ból, gdyż obaj skrzywili się na mój widok. Lou wodził za mną wzrokiem i zdziwił się na moją jak i na chłopców reakcję.
- Co wam się stało? - zapytał Zayn patrząc na mnie, Liam'a i Harry'ego. Oni popatrzyli się na mnie, potem na siebie. Harry wzruszył ramionami.
- Nic. A co miałoby być? - zapytał z udawanym zdziwieniem.
- Właśnie nie wiem. To wy się dziwnie zachowujecie. - teraz to Niall zabrał głos i również jak jego poprzednicy patrzył na wszystkich dookoła.
- My? Haha..nieeeee, zdaje się wam. - wymusiłam śmiech.
- Marta, ale wy serio dziwnie się zachowujecie. Czy przypadkiem nas coś nie ominęło? - zagadnęła Martyna tym swoim typowym głosem jakby przeprowadzała wywiad.
- Eeee no wiesz. Od kilku tygodni rzadko się widujemy, więc to chyba normalne, że wiele was ominęło. - odpowiedziałam.
- A co się takiego stało? - zapytał z lekkim wyrzutem Harry. Skrzyżował ręce na piersi i uniósł lekko brwi. O co mu chodzi? Chce abym wyjawiła całą prawdę przed przyjaciółmi?
- O co ci chodzi Styles? Nic konkretnego przecież się nie stało. - prychnęłam czując jak mi żołądek podchodzi do gardła, a serce przybiera na sile.
- Jesteś żałosna. - syknął Harry. Wszystkim oczy zrobiły się nagle wielkie, a ruchy niespokojne. Harry niemiły? Przecież to szok!
- Niby czemu?! - krzyknęłam
- No bez urazy, ale zastanów się co ty przed chwilą powiedziałaś. `Nic konkretnego.` Nie wiem jak Liam, ale ja bym się na jego miejscu obraził. Traktujesz teraz osoby przedmiotowo?
- Ty nic nie rozumiesz Harry. - poczułam jak łzy zbierają mi się pod oczami. Mama prosiła abym zerwała z Liam'em osobiście, formalnie, a przede wszystkim dojrzale. Nie mogę dłużej już na nich patrzeć. Payne patrzy się na mnie beznamiętnie, a ja mam ochotę walnąć go za to co mi zrobił. Za udawanie chłopaka. Dalej czuję jak jego ręce delikatnie muskają moje ciało. Pamiętam jego szepty, że jestem piękna i wspaniała. To jak wczoraj się czułam u Liam'a było nieziemskim doznaniem, ale późniejsze wydarzenia przyćmiły wcześniejsze. Harry stoi i dalej wpatruje się we mnie. Założył na siebie uśmiech łobuza. Doskonale wie co teraz przeżywam i chce mnie zdenerwować. Czuję się przytłoczona nadmiarem emocji, sytuacji i tylu par oczu notujących każdy mój ruch.
- Wydaje ci się, że nic nie rozumiem kochana. Stoją tu twoi przyjaciele i nie wiedzą o co chodzi. Pomyśl, czy jesteś dobrą przyjaciółką ukrywając te wszystkie sprawy przed nimi?
- Wiem. - spuściłam wzrok. - Ale mi nie jest łatwo mówić każdemu po kolei od nowa całą historię. - poleciały mi łzy.
- Marta co się stało? Czy coś ci grozi? - zapytała Martyna nie mogąc ukryć swojego przerażenia i ciekawości.
- Przepraszam, ale naprawdę nic ci teraz nie powiem.
- A może w końcu zrozumiesz, że wszyscy chcą ci pomóc, a ty do cholery zachowujesz się jak dziecko?! Kurde! Zawsze jesteś taka silna, ale jak przyjdzie co do czego to tchórzysz jak jakiś debil! Powiedz co masz powiedzieć! - wybuchnął Lokowaty, a wszyscy stanęli jak słupy tak nagłym podniesieniem głosu.
- Nie! Styles dupku! Bądź choć raz przyjacielem i daj mi święty spokój!
- Przecież wczoraj powiedziałaś, że ja nie mam prawa być przyjacielem skoro nie powiedziałem tobie prawdy.
- Och jasna cholera! Łap mnie za słówka! Albo pomagasz, albo się nie wtrącasz!
- A czego ty chcesz?! Powiesz w końcu jasno i prosto czego lub kogo chcesz, bo ja ciebie nie ogarniam !
Mam dość! On nic nie rozumie. Jak wszyscy się na mnie gapią to trudno jest się skupić. Fakt są moimi przyjaciółmi i wiele im zawdzięczam, ale nie teraz.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Wiedząc, że i tak nie jestem przygotowana na zajęcia postanowiłam, że zrobię to, co powinnam zrobić kilka miesięcy temu.
Ignorując pytanie Lokowatego i nic nie wiedzących przyjaciół, skierowałam moje zainteresowanie w stronę Liam'a. Czując przeszywający ból zdenerwowania oraz strachu wreszcie się odezwałam.
- Liam, my musimy porozmawiać. - spojrzałam w jego oczy. Cała spięta i wściekła wyczekiwałam jego odpowiedzi.
- Teraz? - zapytał zszokowany.
- Tak. Chyba należy skończyć to co się zaczęło.
- Ok. - odpowiedział z lekkim ociąganiem po paru chwilach.
Ruszyliśmy poza teren szkoły zostawiając zdziwionych przyjaciół. Mam dosyć już przekładania ważnych spraw na ostatnią chwilę z powodu strachu. Trzeba stawić czoła przeciwnościom losu i godnie przyjąć konsekwencje. Oddalając się od przyjaciół moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Ciężko mi było zrobić jakikolwiek ruch nimi. Po około 5 minutach stanęliśmy w odludnym miejscu, gdzie znajdowała się bardzo ładna uliczka. Chodnik otaczały z dwóch stron drzewa, a ich korony tworzyły zasłonę od słońca i dawały trochę cienia oraz nutki romantyzmu.
- Wczoraj powiedzieliśmy sobie chyba już wszystko, ale nie to co najważniejsze. Rozmawiałam wczoraj z mamą i obiecałam jej, że w końcu zakończę całą sprawę. Nie jest to łatwe, ale mimo tego co mi zrobiłeś należą ci się wyjaśnienia. - mówiąc to głos strasznie mi się trząsł. Niby nie jesteśmy ze sobą już od pewnego czasu, ale i tak bardzo ciężko powiedzieć to co najważniejsze. Obiecałam mamie, że Liam dowie się całej prawdy, i dotrzymam słowa.
- A co masz mi do powiedzenia? - szepnął chłopak i patrzył na mnie zdenerwowany.
Wzięłam głęboki oddech, uspokoiłam się i rozpoczęłam mój najtrudniejszy wywód. Chyba gorszy niż historia o gwałcicielu.
- To jest już pewne, że nie jesteśmy razem, ale mama kazała mi zrobić to dojrzale, więc.....Wydaje mi się, że....hehe....to jest bezsensu. Pomimo twojego udawania i wykorzystania mnie, mojej wściekłości do ciebie, dalej nie potrafię powiedzieć tego co każdy by zrobił w ciągu jednej sekundy....- dostałam nerwowego chichotu.
- Nie dziwie się. Dalej się przyjaźnimy. Przynajmniej ja to czuję.
- Okay, bo będzie mnie męczyć sumienie. Liam,......... my nigdy nie powinniśmy ze sobą zacząć chodzić. To nie miało, nie ma, a na pewno nie będzie miało sensu. Musimy zerwać. - moje serce dostało kopa i bije z niewiarygodną szybkością. Jednak zaraz potym zrobiło mi się lekko na duchu, jakby ktoś zabrał ode mnie ciężar, który niosłam przez całe swoje życie. Ale do śmiechu mi nie jest. Straciłam część mnie.
- Tak. Masz rację. To nigdy nie miało sensu. Lepiej było zostać przyjaciółmi. Ja i ty znaleźlibyśmy sobie kogoś innego. Byłabyś szczęśliwsza z innym chłopakiem. Boli mnie to, że ty naprawdę się starałaś i widziałem, że zależało ci na mnie. Robiłaś tak dużo, byłaś tak cierpliwa i czekałaś na jakąś zmianę z mojej strony. Próbowałem, chciałem..ale nie dałem rady. Kocham cię, zawsze będę. Wbrew pozorom byłaś moją pierwszą prawdziwą dziewczyną i nigdy nie będę miał nic tobie za złe. Przeżyłem z tobą wiele cudownych chwil. Większość może i była beznadziejnych, ale mieliśmy też i takie, które są warte zapamiętania. Nigdy nie będziesz mi obojętna. Jesteś wyjątkowa i zależy mi na tobie, ale może nie jesteś jeszcze tą jedyną. Przyjaźń też jest bardzo wartościowa. Cieszę się, że jesteś częścią mnie.
Stoję jak osłupiała. Nie tego się spodziewałam. Sądziłam, że będą krzyki, płacze. A mi łzy lecą nie z wściekłości, a ze słów mojego byłego chłopaka. Dlaczego w takim momencie potrafi sprawić, abym się wzruszyła?
- Ale ironia. W momencie kiedy powinno dojść do rękoczynów, ja płaczę, bo mnie wzruszasz, haha. Miło mi to słyszeć, pomimo tego co się wydarzyło. Teraz ja muszę ci coś powiedzieć. - wzięłam kolejny uspokajający wdech i wydech.
- I chyba się domyślam co chcesz mi wyjawić. - Liam oparł się o konar jednego z drzew i spuścił wzrok.
- Taaa, chyba jak i każdy. Ale moja mama mi powiedziała, że sama muszę to powiedzieć i się tobie przyznać. Okay...Tak naprawdę to zaczęłam z tobą chodzić, bo byłam zazdrosna o Harry'ego. Po tamtej imprezie ignorował mnie i zaczął chodzić z Sandrą. Ty natomiast byłeś blisko mnie. Zachowywałeś się jak prawdziwy przyjaciel, którego straciłam. Rozumiałeś mnie i sprawiałeś, że się uśmiechałam. Z każdym dniem moja nienawiść do Harry'ego rosła z powodu jego zachowania, a ty mnie pocieszałeś. Poczułam coś do ciebie, ale...- urwałam.
- Ale to był chyba jedyny moment kiedy tak naprawdę coś czułaś do mnie...- spojrzał mi w oczy.
- Tak. Dopiero teraz kiedy to opowiadam zauważam wiele spraw. Możliwe, że naprawdę tylko na początku zależało mi na tobie tak w inny sposób. Później to chyba tylko siebie i ciebie oszukiwałam, że jest między nami coś więcej. W każdym razie łudziłam się, że będziemy szczęśliwi. Ja będę szczęśliwsza z tobą niż z.....
- Z Harry'm.
Westchnęłam i spojrzałam prosto w oczy Liam'a. Tak mi jest głupio.
- Marta ja wiem, że ci bardzo zależy na Harry'm. Wiedziałem już o tym jak zacząłem kręcić z tobą, ale chciałem być choć raz lepszy w czymś od Styles'a. Myślałem, że czas spróbować. Nadarzyła się okazja właśnie po tamtej imprezie. On zawsze miał wszystko, każdą dziewczynę. A teraz, kiedy spodobałaś się nam obu, chciałem wygrać. Przepraszam, mówię o tobie jak o jakiejś nagrodzie, ale taka jest prawda. Zawsze widziałem jak patrzyłaś na niego kiedykolwiek się spotykaliśmy. Bolało. Nawet nie wiesz jak bardzo bolał mnie fakt, że chodzisz ze mną, ale tak naprawdę nigdy nie będę dla ciebie tak ważny jak Harry. Dopiero teraz zrozumiałem, że może i nie kochałem cię w taki właściwy sposób, ale nigdy nie chciałem doprowadzić do tego, aby Harry mi cię zabrał. Chciałem się z tobą przyjaźnić, ale gdybym pozwolił ci tylko na to, oddaliłabyś się ode mnie. To on byłby na pierwszym miejscu. Teraz wiem, że popełniłem błąd, bo ty i on się męczycie.
- Liaaaam, stój. Mówisz i mówisz i nie dasz mi dojść do słowa. Przepraszam cię. Jesteś dla mnie bardzo ważny i nawet gdybyś był `tylko` przyjacielem nie zostawiłabym ciebie przenigdy. Kocham cię, zawsze byłeś blisko mnie, od początku i za to jestem bardzo ci wdzięczna. Proszę cię, nigdy nie porównuj się do nikogo. Każdy z was jest równie wyjątkowy. Widocznie nie jestem odpowiednia dla ciebie, ale wierzę, że znajdziesz kogoś wartościowego.......Naprawdę nie spodziewałam się, że nasza rozmowa przejdzie na taki tor. Zamiast na ciebie krzyczeć i być wściekła, ja cię pocieszam. Haha. Teraz po naszym zachowaniu widać, że to nie miało sensu.
- Hah taaa. Ale powiem ci szczerze, wolę cię taką niż krzyczącą. Nie mogłem dzisiaj spać, bo bałem się, że nigdy mi nie wybaczysz.
- Oczywiście, że ci wybaczę. Też bym sobie nie mogła darować, gdybyśmy stali się wrogami. Poza tym też nie jestem święta......Naprawdę zależy mi na Harry'm.
- Wiem skarbie, wiem. Musisz mu to powiedzieć.
- Ale nie chcę się skompromitować.
- Oj mała, mała. Nie będę już nic mówić. Idź do niego i z nim porozmawiaj, a nie ze mną. Może i oczekujesz ode mnie wsparcia i go masz, ale nie będę mówił, że mu się podobasz itp. Dopiero straciłem dziewczynę i nie mam zamiaru jej wciskać innemu facetowi. - zaśmiał się. Dołączyłam do niego.
- Nie chcę mu tego mówić. Co pomyślą sobie wasi fani, że skaczę z kwiatka na kwiatek?
- Jesteś tylko człowiekiem, jak ja, ona – wskazał palcem na kobietę przechodzącą niedaleko nas. - Możesz nie być pewna swoich uczuć. Zresztą ja także jestem tego chodzącym przykładem. Fani zawsze będą fanami i będą mieć jakieś ale. Jednak to życie każdego z nas osobna jest ważniejsze niż głupie opinie.
- Dobra, dobra. Faktycznie nie rozmawiajmy teraz o tym. Strasznie mi głupio. Przepraszam i dziękuję za wszystko. - podeszłam do Payne'a i się wtuliłam. Chłopak objął mnie i mocno przyciągnął do siebie.
- Ja także dziękuję i przepraszam za wszystko co ci złego zrobiłem. - szepnął.
Odsunęliśmy się dalej będąc w lekkim uścisku. Liam nachylił się do mnie i delikatnie pocałował w usta. Zaskoczyłam się, ale wiem, że jest to nasz ostatni, pożegnalny pocałunek. Uśmiechnęłam się, a Liam odwzajemnił go. Obojgu nam spadł kamień z serca.
- Wracaj do szkoły, a ja muszę coś załatwić. - odrzekłam
- Ok, ale idziesz z Bartkiem.
- Z kim? - zdziwiłam się.
- Z Bartkiem, twoim ochroniarzem, o którym cały czas zapominasz. Dobrze, że dzisiaj był cały czas niedaleko twojego domu to przynajmniej nie przyszłaś tu sama i byłaś bezpieczna.
- Serio? A ja myślałam, że jestem sama. Jednak Harry załatwił mi tego ochroniarza. Dziwne......No ok, pójdę z nim. Jeszcze raz dziękuję. - pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co. Przywitaj się z ochroniarzem. - wskazał gestem na podchodzącego do nas niczym nie wyróżniającego się mężczyzny. Na oko ma z 35 lat. Kiedy podszedł bliżej nas zauważyłam jego silne ręce i umięśnione ramiona. Chyba jest dobry w tym co robi.
- Dzień dobry panu. - uśmiechnęłam się życzliwie.

*Z perspektywy Liam'a*

Pożegnałem się z Martą i powolnym krokiem ruszyłem w stronę szkoły. Cieszę się, że w taki sposób zakończył się nasz związek. W zgodzie, a nie w kłótni. Od wczoraj miałem cichą nadzieję, że mi wybaczy. Pomimo naszych problemów przyjaźniliśmy się. Od bardzo dawna traktowaliśmy nasze stosunki jedynie na poziomie przyjaźni, gdyż ani ja ani ona nie przejmowaliśmy się i nie analizowaliśmy wszystkiego co między nami się działo. Gdyby tak naprawdę zależałoby nam na sobie nie dopuścilibyśmy do tego co się wydarzyło. Teraz wiem, że Asia była błędem. Jednak to nie zmienia faktu, że z Martą mógłbym być, gdybym nie poznał dziewczyny. Nie dałbym jej tyle szczęścia, co Harry. Nie jest mi łatwo, że była dziewczyna kocha się w moim przyjacielu, ale widzę, że oboje są warci siebie. Pasują do siebie jak dwie krople wody. Marta i Harry są moimi przyjaciółmi i chcę dla nich jak najlepiej. Może i to jest dla innych dziwne, ale naprawdę dla mnie jest ważniejsze cudze szczęście niż własne. A skoro zależy mi na ich obojgu to muszę tylko życzyć im wszystkiego co najlepsze. Na pewno będzie bolał mnie widok tulących się przyjaciół, ale to było pewne od momentu kiedy się poznali. Ta pamiętna ławka w końcu korytarza, o której w kółko Harry opowiadał.
Wszedłem do szkoły i ruszyłem długim korytarzem w stronę sal lekcyjnych. Zadzwonił dzwonek i wszystkie drzwi zostały pootwierane. Młodzi ludzie biegiem wyszli z pomieszczeń i każdy ruszył w swoją stronę. Kilka dziewczyn mi pomachało i zarumieniło. Nigdy nie znudzi mi się ten widok. Pomimo że od roku codziennie mnie widują, muszę minimum z 10 autografów na dzień wypisać. A bo to dla kuzynki, siostry, brata, czy innego szwagra ciotki jej koleżanki kuzynki od strony dziadka taty wujka. Denerwuje nas takie życie, ponieważ na każdym kroku nie opuszcza nas sława. Natomiast my chcemy normalnego życia.
Minąłem grupkę roześmianych ludzi.
- Liam! Hej. Gdzie wy byliście? Gdzie jest Marta? Co się stało?
Te pytania unosiły się w powietrzu. Nawet nie wiem, które zdanie zostało wypowiedziane przez kogo.
- Musieliśmy porozmawiać. - westchnąłem.
- A może jakieś szczegóły? - Lou podniósł brwi do góry.
- Ogólnie i najkrócej rzecz ujmując to zerwaliśmy ze sobą. A Marta wróciła do domu, bo musi załatwić jakieś sprawy. - powiedziałem jak najciszej się dało, gdyż nie chciałem, aby nasze zerwanie rozniosło się po całej szkole, a potem internecie.
Gdy tylko to powiedziałem Niall prawie co nie udławił się swoją kanapką, którą konsumował. Martyna zrobiła oczy jak 5 – złotówki. Ania zdziwiona i przerażona próbowała doprowadzić do porządku Blondyna. Zayn się uśmiechnął. A Harry..
- Naprawdę?! - Lokowaty krzyknął z entuzjazmem jakby ta informacja miała być ogłoszeniem ósmego cudu świata. Nie dziwię się mu. Dla niego to nadzieja na lepsze jutro.
- Harry. - zgromił go Lou.
- Oj no daj się chłopakowi nacieszyć. Szkoda nam cię Liam, ale sam wiesz, że to nie miało sensu. - powiedział Zayn.
- Tak, niestety. Za to teraz Harry jest szczęśliwy.
- Ale o co ci chodzi? - zdziwił się Styles. Jednak widać po nim, że kłamie. Z jego oczu można wyczytać ekscytację i podniecenie.
- Oj no już nie kłam, że ci się Marta nie podoba. Od początku mówiłeś, że ci na niej zależy bardziej niż na przyjaciółce.
- Niall, ale...
- Nie ma żadnego ale Harry. Wiem o tym od dawna, że między tobą a Martą coś się kręci. Masz drogę wolną. Fakt, dopiero ją straciłem, ale jeżeli ma być z tobą szczęśliwa, to tak brzydko ujmę, pozwalam ci abyś z nią był. Niestety nie wyszło nam, ponieważ każdy popełnia błędy. Pomimo że zerwaliśmy, dalej jesteśmy przyjaciółmi. Kocham ją jak siostrę. No może trochę inaczej, ale na pewno nie jak przyszłą dziewczynę.
- Liam, ale ja chyba tak nie potrafię.
- Oj Styles! Nie bądź już taki fałszywy słonko! Wiemy, że jesteś do tego zdolny. Teraz to tylko będzie problem z mediami. Będzie głośno. I musimy wymyślić jakąś wymówkę, dlaczego Marta była z Liam'em, a teraz z tobą. Dla nas to nie problem, ale wiesz jak to jest. Może zrobimy tak, że to był wymysł menagera, że ty jako a'la nasz lider nie powinieneś mieć dziewczyny, a Liam był taki nieśmiały i aby go ośmielić dostał Martę jako prezent? :D
- Lou ciebie chyba już do reszty pojebało! Po pierwsze nie mów tak, bo z nią nie jestem i może nigdy nie będę. Nikt nie wie, czy ja się jej podobam.
- Hahahahahhahahhaha. - wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Nikt nie wie, czy on jej się podoba. Hahahha..żart jakiś.
- Poza tym głupia wymówka. Ja pierdziele nie będę jej narażał na jakieś głupie komentarze od strony fanów! Widzicie? Nie mogę z nią być. Nasi ludzie nie będą z tego zadowoleni. Kolejne afery, sensacje!
- Od kiedy ty do jasnej ciotki interesujesz się naszymi ludźmi? Cholera! Harry co z tobą? - Zayn już nie wytrzymał.
- No bo...ehh..
- Wykrztuś to w końcu z siebie! - krzyknąłem.
- No bo kocham ją i boje się, że ona mnie nie! Rany wy się śmiejecie, wy może kurde wiecie, ale ja nie wiem! Co mi po tym, że wy to od dawna wiedzieliście, wiecie itp. Ale ona nigdy mi tego nie powiedziała! Mnie, nie wam, MNIE! Zrozumcie to, że mi cholernie na niej zależy, a nie jestem pewien jej uczuć.
- Harry powiem ci to co mówiłeś mi przy Eleanor. Kazałeś pójść od razu, bez analizowania, zrobić krok i zaryzykować. Jakby się nie udało, ona by uciekła, ja bym wiedział na czym stoję. Ale kiedy się z nią spotkałem, wręczyłem bukiet kwiatów i wprost powiedziałem, że mi na niej bardzo zależy, ona się zgodziła zostać moją dziewczyną. Gdyby nie ten impuls, pewnie do tej pory bym się zastanawiał czy jej się podobam. Mówiłeś, że życie jest tylko jedno i trzeba brać to co mamy, a nie jeszcze bardziej sobie komplikować. Może czas dostosować się do swoich rad?
Po kilkunastu sekundach odezwał się chłopak z burzą loków.
- Lou, kocham cię stary. - Harry podszedł do Tomlinson'a i się przytulił. Ludzie wokół zrobili jedne wielkie zbiorowe `awwww`. Haha....Kto by pomyślał, że ze Styles'a taki romantyk.

*Z perspektywy Marty*

- Dzień dobry. Mów mi Bartek. - podał mi rękę.
- Marta. - uścisnęłam ją.
Pomachałam Liam'owi i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Chciałam zadzwonić do mamy i powiedzieć, że udało mi się zrobić jeden krok do przodu.
Nagle zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie Bartek słyszał całą moją rozmowę. Zrobiło mi się gorąco.
Postanowiłam zapytać się go o to co słyszał i co ma zamiar z tym zrobić. Coś mi się wydaje, że musi zdawać sprawozdanie z przebiegu dnia mojemu tacie.
- Przepraszam, ale słyszałeś moją rozmowę z Liam'em?
- Tak. - spuścił wzrok i zarumienił się. Haha...to aż tak śmiesznie wygląda jak człowiek się rumieni? Nigdy nie mogę się więcej rumienić! Jedna czerwona plamka na skórze, a tak wiele mówi o człowieku i o tym co go krępuje. To słodkie, ale dziwne.
- Mam prośbę, ja nie wiem czy ty musisz mówić komuś co robię, gdzie jestem itp., ale proszę cię, nie mów mojemu tacie o tym co słyszałeś. To prywatna sprawa.
- Oczywiście. Ja mam cię tylko chronić, a nie śledzić. Nie jestem detektywem. - uśmiechnął się. W jego uśmiechu jest coś takiego co powoduje, że również mam ochotę przykleić banana do swojej twarzy.
Po 10 minutach byliśmy u mnie w domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
Tato był w domu, więc przedstawiłam mu Bartka. Posiedzieliśmy razem przez godzinę tłumacząc zasady jego działania oraz wszelkich obowiązków i praw. Oczywiście pierwsza i najważniejsza zasada to nieruszanie się nigdzie bez ochroniarza. Powtarzali mi to chyba z 10 razy. A ja starałam się nie wkurzyć. Ile można mówić to samo? Chociaż z moją upartością to może stać się wiele.
Zostawiłam panów samych, a ja zadzwoniłam do mamy. Była ze mnie dumna, że zakończyłam mój związek z Liam'em. Zdziwiła się, że dalej jesteśmy przyjaciółmi. Szczerze? Ja też i to bardzo. Ale nie powinno mnie to zastanawiać. Pomimo że mnie wykorzystał i okłamał, ja również robiłam to samo. Byłabym hipokrytką gdybym mu nie wybaczyła, kiedy zachowywałam się identycznie.
Niby mi ulżyło z takiego przebiegu wydarzeń, ale jest mi także przykro. Jednak coś się skończyło, pewny etap w moim życiu. Może trochę nieudany, ale tych cudownych chwil, które przeszłam razem z Liam'em nie mogłabym zamienić na inne.
Teraz mama kazała mi iść do Harry'ego i wyjaśnić naszą sprawę. Boję się jak zareaguje. Nie chcę by sobie pomyślał, że jestem nie stała w uczuciach. Może ja mu się nigdy nie podobałam i tylko wyobrażałam sobie, że kiedyś będzie coś między nami? Zastanawia mnie jednak fakt, dlaczego mi nie powiedział o Aśce. I to jest chyba jedyny powód, które powoduje, że zdecydowałam się pójść do niego i porozmawiać.
Otworzyłam drzwi od domu i nagle zderzyłam się z Martyną w progu.
- Co ty tu robisz? - spytałam przestraszona.
- Jejuu Marta, hej. Nie odbierałaś moich telefonów i zaczęłam się martwić. Poza tym rozmawiałam z Liam'em i wiem już co się stało.
- Idę do Harry'ego. Możemy się przejść i porozmawiać.
- Dobrze. Więc powiem ci szczerze, że jestem szczęśliwa, że w końcu zerwaliście. Nie będziesz się już męczyć.
- Tak wszyscy się cieszą. A z całą pewnością wszystkie fanki. Haha..jakie one będą w końcu szczęśliwe. Wiesz, że od jakiś miesięcy nie wchodziłam na facebook'a o One Direction i nie czytałam niczego na nasz temat? Wole nawet nie wiedzieć.
- Taaa ja ostatnio weszłam i jejuuu co tam się dzieje!. Istny szał. Liam nie chodzi z Martą, chodzi, NIE, TAK. Harry ją kocha, nie no co ty...i tak w kółko. One założyły ankietę czy Liam powinien zerwać z tobą.
- I?
- No ponad 60%, że tak.
- Ponad? - uniosłam brwi wyżej. Coś mi się wydaje, że zaniżyła wynik.
- 89%. - spuściła wzrok.
- Haha...spokojnie. Zdaję sobie z tego sprawę.
- Tylko wiesz co jest najśmieszniejsze? Zrobili jeszcze jedną ankietę, czy Harry nie powinien z tobą być.
Wstrzymałam oddech i spojrzałam na Tynę wielkimi oczami. Czy to jakiś żart?
- Poważnie. Było 55% na tak i 45% na nie.
- O kurde. Dużo. - zdziwiłam się.
- Nawet fani chcą abyście byli razem, więc powodzenia kochanie. - Tyna mnie ucałowała w policzek.
Dopiero zauważyłam, że przystanęłyśmy przy domie Harry'ego. No cóż, trzeba iść i stawić czoła tej chorej sytuacji.
- Do zobaczenia i trzymaj kciuki.
Martyna pomachała mi na pożegnanie, a ja powolnym krokiem ruszyłam w stronę ogromnego domu z wielkim ogrodem. Nagle ktoś mnie złapał za ramiona.
- Marta! Prosiłem cię o coś!!
O cholera kto to?!
- Bartek?! Jeju jak mnie przestraszyłeś!
- Przepraszam, ale miałaś nie wychodzić sama z domu!!
Kurde...zapomniałam.
- Wiem, ale nie mówiłam ci o tym, że wychodzę, bo byłam pewna, że pójdziesz za mną. - uśmiechnęłam się słodko i przepraszająco.
- Ehh..ok. Ale zrobisz jeszcze raz tak samo to będziesz chodziła na sznurku! - pogroził palcem.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się.
- Idziesz do Harry'ego? Mam tutaj poczekać?
- Jak dla mnie to byś mógł iść do domu..- spojrzał na mnie spode łba. - Ale skoro musisz mnie pilnować to zostań. Nie wiem ile mi to zajmie.
Bartek się uśmiechnął a ja ruszyłam dróżką do domu Styles'ów. Dookoła były wysokie drzewa odgradzające widok na ich budynek. W końcu trochę prywatności mieszkańcom się należy. Pełno ślicznych kwiatów i krzewów rosło dodając uroku. W powietrzu unosiła się słodka woń. Jakbym czuła perfumy dla kobiet.
Niepewnym ruchem i wewnętrznymi zmaganiami, aby nie uciec, nacisnęłam guzik wydający dźwięk 'ding dong'. Po chwili otworzyły się drzwi.
- O witaj Marta.
- Dzień dobry Anne. Czy jest może Harry w domu?
- Tak, jest. - spojrzała podejrzliwie.
- Emm...czy ja ymm..mogę się z nim zobaczyć? - spytałam z wyraźnym wahaniem w głosie.
- No możesz, ale ostrzegam, że jest w dziwnym humorze.
Mama Lokowatego otworzyła mi drzwi i przepuściła przez próg. Grzecznie podziękowałam i ruszyłam wielkimi schodami na górne piętro. Będąc niedaleko pokoju Loczka usłyszałam dźwięki gitary i śpiew. Czyżby Harry w końcu nauczył się grać na tym instrumencie? Muzyka jak i głos była przepełniona smutkiem. Nie słyszałam o czym ona jest, gdyż Harry śpiewał bardzo cicho, poza tym szarpanie strun także mi uniemożliwiało zidentyfikowanie słów. Moja podświadomość mówiła mi, abym odeszła i dała mu spokój. Jednak obiecałam coś sobie i innym, że w końcu to zrobię i wyznam prawdę Harry'emu.
Delikatnie zapukałam w drewniane drzwi. Niestety Styles nie usłyszał, więc zastukałam mocniej. Dopiero wtedy przerwał grać i odłożył gitarę. Słyszałam ciężkie kroki podchodzące coraz bliżej mnie. Wstrzymałam oddech.
- Co ty tu robisz?! - warknął kiedy tylko mnie zobaczył.
- Chciałam z tobą porozmawiać.
- O czym?! Jeżeli przyszłaś tu tylko po to, aby się wyżalić, że zerwałaś z Liam'em to ja dziękuję za godzinne smenty. Od tego masz prawdziwych przyjaciół. - prychnął
- Proszę cię. - powiedziałam cicho. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam przychodząc tutaj. Harry w końcu westchnął i pokazał gestem abym weszła do jego pokoju. Zauważyłam porozwalane ubrania po podłodze i resztki pizzy. W tle leciała cichutka muzyka.
- Więc? - niecierpliwił się Styles
- Dlaczego mi nie powiedziałeś o Aśce i Liam'ie? Co ci takiego zrobiłam, że chciałeś abym została przez nich zraniona? Dalej się mścisz za tamtą noc u Liam'a?
- Pff! Tak, nie mam co robić tylko robić ludziom na przekór! Ogarnij się! Chciałem cię jedynie chronić! Myślałem, że się opamięta. Jeden i ostatni wyskok. Nie miałem pojęcia, że potem będzie chciał wszystko w taki a nie inny sposób naprawić!
- Ale co z tego? Lepiej sprawdzić w jaki sposób będzie chciał naprawić niż temu zapobiec. Jakie to szlachetne z twojej strony! - przewróciłam oczami.
- Zależało ci na nim! Co miałem zrobić?! Żeby to bardziej ciebie zraniło? Nie lepiej było przeczekać i zobaczyć co się wydarzy? A nuż wszystko by się poukładało!
- No ale tak się nie stało!
- Obwiniaj mnie za to, a czemu nie!
- Osz cholera Harry! Próbuję wszystko naprawić! Załatwiłam sprawę z Payne'em, chciałam teraz z tobą.
- Liam to teraz tylko sprawa, nic więcej. Aha fajnie. Widzę, że ja też już jestem zrównany z rzeczą. Okay.
- NIE ŁAP MNIE ZA SŁOWA! Dobrze wiesz o co mi chodzi. Miałeś rację, tak jak i mama, tata, Tyna, Ania i w ogóle wasi fani, że nie pasujemy do siebie z Liam'em. Też to czułam, ale nie byłam pewna. W końcu to zrozumiałam. Zerwałam z nim i oboje stwierdziliśmy, że to była bardzo dobra i rozsądna decyzja. Pogodziłam się z nim, teraz chciałam z tobą. - do oczu naszły mi łzy. Znowu! A chciałam być pewna siebie i zdecydowana.
Harry patrzył mi prosto w oczy a jego wzrok nie wyrażał nic. Nagle jego mina złagodniała.
- Cholera. Zawsze kiedy zaczynasz płakać nie mogę się na ciebie gniewać. Wkurza mnie to.
Zachichotałam.
- To nie śmieszne. Przyszłaś z ochroniarzem?! - od razu jego głos stał się stanowczy.
- Tak. Czeka przed twoim domem.
- To dobrze. Bo jakbyś nie przyszła z nim to bym chyba rozwalił chatę, a tego gostka bym zwolnił i wywalił na zbity pysk!
- Uspokój się. Bartek zagroził mi, że jakby się tak stało to mnie przywiąże i będę chodziła na sznurku. Więc zluzuj.
- Ok. Po prostu się martwię, wiesz o tym.
- Wiem. Dlatego przyszłam też cię przeprosić. Tyle pracy wkładasz w moje bezpieczeństwo i mnóstwo nerwów przy tym tracisz, a ja wszystko psuję. Obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy.
- Mam nadzieję.
Harry delikatnie się uśmiechnął. Ujrzałam te jego słodkie dołeczki. Nareszcie stał przede mną nastolatek z burzą loków, a nie zrzędliwy kontroler wszystkiego. Miło go widzieć w lepszym nastroju. A ja przypomniałam sobie, po co tak naprawdę tutaj przyszłam. Miałam powiedzieć o swoich uczuciach do Loczka. Boję się.
- Co jest? - Zielonooki cały czas mi się przyglądał.
- No bo ja przyszłam do ciebie tak naprawdę w innej sprawie. Obiecałam coś sobie i mamie, że powiem ci prawdę.
- O co chodzi? - chłopak lekko się zestresował.
- Nigdy nie chciałam być z Liam'em. To jego namowy i jego obecność doprowadziła, że w końcu się zgodziłam na ten związek. Lecz nigdy nie byłam tego pewna. Zawsze, ale to zawsze ty byłeś na pierwszym miejscu. Za nim cię poznałam kochałam się, nie no może to za duże słowo, ale zawsze podobałeś mi się ty. Na plakatach to wokół ciebie były po dorysowane serduszka czerwoną szminką. Kiedy osobiście cię już poznałam nie zmieniłam zdania. Ale później to twoje zachowanie z Sandrą i w ogóle jaki byłeś dla mnie wredny....- zaczęłam płakać, a Harry stał i mi się przyglądał. Kontynuowałam.
- Cholernie mi na tobie zależało, zależy. Ale nigdy nie wiedziałam, bałam się....Nie wiem czy ty, czy ja kiedykolwiek ci się podobałam.....
Nagle Harry złapał moją twarz, szybko przybliżył i wbił swoje usta w moje. Stałam jak sparaliżowana. Przerażona, ale przede wszystkim zaskoczona nie zrobiłam nic. Mój brzuch, serce, w ogóle wszystkie wnętrzności dały o sobie znać. Przeszedł po moim ciele nieprzyjemny, ale zarazem cudowny dreszcz. Chłopak się odsunął.
- Nawet nie wiesz jak długo musiałem czekać na ten moment. - szepnął patrząc mi prosto w oczy.
Widziałam w nich iskierki, szczęście i uwielbienie? Moje serce biło szybkim tempem. Czułam jak wszystko mi się zaciska, tak nie przyjemnie jakbym spadała z wielkiej wysokości. Nie wiedziałam co mam zrobić. Patrzyłam się jak zahipnotyzowana. Zaczerwieniłam się pod wpływem jego słów i spojrzenia.
- Mówiłem ci już kiedyś jak uroczo wyglądasz kiedy się rumienisz?
- Zdarzyło ci się raz czy dwa. - szepnęłam. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Emocje oraz hormony przeplatały się wzajemnie, a mnie ogarnął aż strach.
Postarałam się o słodki uśmiech. Harry dotknął mojego policzka w miejscu zaczerwienienia. Potem przesunął swoje palce na podbródek i lekko go uniósł. Przechylił się i w delikatny sposób złączył swoje usta z moimi. Tym razem poddałam się jego czarowi i odwzajemniłam pocałunek. Zarzuciłam mu swoje ręce na szyję. Po pewnym czasie, nie wiem ile to trwało, może 2 minuty, może 10 sekund, lekko zdyszani oderwaliśmy się od siebie. Harry oparł swoje czoło o moje i zaczął chichotać. Haha..cudowny dźwięk. Normalny, bez żadnych podtekstów. Jestem szczęśliwa. Nareszcie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

TADAM!!
hahaha Nareszcie oczekiwany przez większość, a na pewno przeze mnie moment w całym opowiadaniu!!
Nie ważne, że początkowy zamysł był zupełnie inny. Harry i Marta gdzieś już w 4 rozdziale mieli być razem. Jednak w 35 w końcu się udało!!
Dziękuję wam z całego serca, że daliście mi szanse abym doszła aż tutaj!! MASSIVE THANKYOU!! <3
KOCHAM WAS! :**
PISZCIE CO MYŚLICIE!!