wtorek, 30 października 2012

rozdział 25

ZAPRASZAM NA DRUGIEGO BLOGA : the-life-is-only-one.blogspot.com :)
    25 rozdział

Następnego dnia w szkole nie działo się nic ciekawego. Oczywiście nie obyło się bez współczucia i pocieszających słówek od przyjaciół, `że wszystko będzie dobrze, pogodzicie się...`. Tylko szkoda, że te słowa były wymuszone. Liam nie odzywał się do mnie wcale, a dziewczyny jakoś nie miały wielkiej ochoty spędzić ze mną czasu na przerwach. Gadałam trochę z Lou, ale tylko chwilę. Nie wiem co przyjaciółki nagadały chłopakom, ale chyba nic przyjemnego, bo jakoś wszyscy nie pałali moją obecnością.
To, że prawie wszystkie fanki patrzyły się na mnie krzywo i gadały, że wszystko to moja wina, to jest już norma. Nawet nie przeszkadzają mi już ich te komentarze. Moje życie na tą chwilę tak mocno się wali, że to jest już wisienka na torcie, która już aż tak wiele nie zmieni.
Po szkole złapałam Anię i Martynę. Poprosiłam je abyśmy poszły się przejść i mogły pogadać.
O czym ty chcesz niby gadać? - spytała z pretensjami Martyna
- O wszystkim, o nas.
- NAS? Nie wiem czy jest jeszcze jakieś NAS.
- Proszę was, posłuchajcie mnie. Ja wiem, że ostatnio was zaniedbałam. Ale mi jest tak strasznie ciężko. Liam się do mnie nie odzywa. Uważa, że robię wszystko tak aby nas skłócić i żebym miała wolną rękę odnośnie Harry'ego. Ojciec uziemił mnie w domu chyba dopóki nie skończę setki, Harry jest w szpitalu, wy się na mnie obrażacie, mogę nie zdać do następnej klasy, a do tego fanki hejtują mnie za zniszczenie zespołu!! - łzy leciały mi ciurkiem, a dziewczyny patrzyły na mnie z niedowierzaniem.
- Jak to możesz nie zdać? - Ania zrobiła wielkie oczy jak 5 – cio złotówki.
- Jak cie fanki hejtują? - Martyna dołączyła do niej
- Normalnie! Nie rozumiecie, że moje życie się wali?! Ja po prostu nie mogę sobie z niczym poradzić. Ja już nie wiem co mam robić. Dlatego ciągle spędzam czas z Harry'm, bo jedynie przy nim czuje się bezpiecznie. Przy Liam'ie oczywiście także, ale jak mam z nim być skoro on mnie olewa i się obraża o byle co. Ja potrzebuje wsparcia, a Liam mi go nie daje. Na pewno nie będę do niego leciała teraz i go przepraszała, bo nie mam za co. Ja wiem, że mnie kocha i ja go też, ale widocznie nasze stosunki już totalnie się popsuły. Może moja mama miała rację i powinnam zerwać z nim już dawno.
- Może powinnaś.. – mruknęła Martyna
- Ale odpowiedz na nasze pytania! - niecierpliwiła się Ania
- Przez te ucieczki i problemy osobiste. W szkole nagrabiłam sobie dużo nieobecności i brak ocen. Mogę nie wyrobić się ze wszystkim. A baba z angielskiego to totalnie się na mnie uwzięła już od dawna. Grozi mi pała na koniec! Chociaż i tak już dużo umiem, to i tak to się dla niej nie liczy! A fanki hejtują mnie za wszystko! Bo niszczę zespół, co w sumie jest prawdą..
- Boże ! Marta jak ty mogłaś tak się opuścić. Byłaś taką dobrą uczennicą, zawsze zdawałaś jako jedna z najlepszych, a o ucieczkach nie było mowy, a teraz?
- A teraz? Teraz to moje życie się zmieniło o 180*. Pojawiło się One Direction i totalnie zaburzyło moje dotychczasowe istnienie....
- TY ŚMIESZ OBWINIAC NAS ZA TO WSZYSTKO?!?!?!?!?!?!?! - Za nami pojawił się nieźle wkurzony Niall. - No jak tak możesz? To nie nasza wina, że ci się nie układa z Liam'em i w szkole. To tylko i wyłącznie twoja sprawa !!
- Ale ja was nie obwiniam! Niall, zaczekaj !! Stój!!
W ogóle mnie nie słuchał tylko odszedł cały wpieniony. Ania pobiegła za nim.

*Z perspektywy Ani*

- Niall poczekaj !! Odwróć się!
- Jak ona może? Nie rozumiem jej już wcale. Nikt jej o to nie prosił, więc niech sama się teraz zrehabilituje.
- Słucham?! Weź się ty ocknij człowieku i nie mów tak na moją przyjaciółkę! Ona ma problemy, nie radzi sobie i po to ma przyjaciół oraz rodzinę aby jej w tym pomóc. Marta jest dla mnie jak siostra i na pewno jej nie zostawię, bo tobie coś się nie podoba.
- Tak, broń ją sobie. Tylko potem nie przychodź do mnie z płaczem, bo znowu cię zostawi jak to teraz miała w zwyczaju. Sama cały czas mi mówiłaś, że was olewa, bo to Liam bo to Harry.
- Nie znasz jej, więc nie oceniaj ! A moglibyście też sami pomóc.
- Myślałem, że ją znam, bo jednak już jakiś czas się przyjaźnimy, ale ostatnio chyba za mało czasu spędzamy razem. Faktycznie masz rację, nie znam jej, już jej nie znam. A poza tym jakbyś pomyślała jeszcze o nas to byś wiedziała, że nam też teraz łatwo nie jest, jak nasz zespół wisi na włosku!
- O czym ty mówisz?
- Ania, skarbie przejrzyj wreszcie na oczy! Dlaczego my nie koncertujemy, dlaczego my nie zajmujemy się muzyką? Dlatego, że właśnie się Martą przejmujemy. Zrozum, że naprawdę nam na niej zależy, ale też nie wiemy jak pomóc. Liam i Harry są naszymi przyjaciółmi, a dokładniej mówiąc braćmi, pomagamy im jak tylko możemy, bo to oni teraz najbardziej cierpią. Tatuś jest załamany ciągłymi kłótniami z nią, cały czas gdzieś znika. Nie mówi gdzie i z kim wychodzi. Harry o wszystko się obwinia, o upadek kariery, o stosunki Marty z Liam'em, a dodatkowo jest w szpitalu. Nam życie i kariera się też wali. A nasi menager'owie, no delikatnie mówiąc, nie życzą już nam żadnej sławy!! Wiadomo my i nasze szczęście też jest ważne, ale gdyby nie nasi fani nie bylibyśmy One Direction!!
- A ty nie obwiniaj Marty o to! Nikt wam nie kazał rezygnować z kariery na samym początku jak przyjechaliście, wy się natomiast zajęliście nauką. Poza tym prawdziwi fani są cały czas z wami, bo nagrywacie nowe piosenki i robicie twittcamy itp. Więc weź zluzuj !
- Wiesz co?! Idź do niej i jej pomóż! My sobie sami świetnie poradzimy, bez waszego wsparcia. Zresztą i tak nie mamy innego wyjścia.
- A na pewno tak zrobię, Niall! Nie będę przekładała długoletniej przyjaźni nad chłopaka!
Nie miałam ochoty już więcej słuchać tych jego oskarżeń na temat Marty. Nie pozwolę nikomu na nią tak mówić nie mając pojęcia co u niej się dzieje.
Wróciłam do przyjaciółek zastając je siedzące pod drzewem. Marta cały czas płakała.
- Heeeej i jak tam? - przysiadłam się do nich smutna
- Jak widać, a u cb jak? Co z Niall'em. - spytała się Marta ukrywając swój nastrój
- Aaaaa OK. - mówiłam to nie patrząc na żadną z nich. Nienawidzę kłamać..
- Pokłóciliście się..- i najwyraźniej mi to nie wychodzi. Blondynce popłynęły kolejne łzy.
- Tak, ale spoko, przejdzie nam ;)
- Kurde! Wszystko niszczę, po prostu wszystko. Liam'a, zespół, Harry'ego. Wiecie, że on chyba dopiero jutro wyjdzie ze szpitala, a nie dziś? Jeszcze robią mu badania..ja nie mogę już z tym. A do tego niszczę moją przyjaźń z wami i twój związek Ania. Mam tego dość !
- Spokojnie. Nie przejmuj się już tak. A może tak pójdziemy na jakieś zakupy? Dawno nie wychodziłyśmy nigdzie razem, same. Co wy na to? - zwróciła się Martyna do nas
- Pewnie, z miłą chęcią ! - zawtórowałam jej
- Taaaa jaaaaaaaasne chciałabym. A wgl która jest godzina? - spytała się blondynka
- Ymm, czekaj zaraz sprawdzę. Przed 16.
- O ja ciebie nie pierdziele! Ojciec mnie zabije! Sorry dziewczyny, ale serio mam ten szlaban i muszę wracać. Ale spotkamy się jutro w szkole to pogadamy, ok? Przepraszam..- Marta znowu posmutniała, ehh strasznie jej współczuję
- Jasne, rozumiemy. Odprowadzimy ciebie. - uśmiechnęłam się pocieszająco do niej
Po 20 minutach byłyśmy pod jej domem, pożegnałyśmy się i życzyłyśmy powodzenia.

W drodze do swoich domów, z Martyną rozmawiałyśmy na temat blondynki. Nie wiemy już jak jej możemy pomóc. Ale na pewno jakoś pomogę Marcie. Nawet gdybym miała przez to zerwać z Niall'em. Kocham go najbardziej na świecie, ale przyjaciółka dla mnie teraz jest ważniejsza. Jeżeli on tego nie rozumie to już nie moja wina. Powinien wiedzieć, że w moim życiu nie jest jedyny, a liczą się także inni.
Z Niall'em ogólnie układa mi się cudownie. Chodzimy bardzo często na randki, w ogóle nie ma dnia abyśmy się nie widzieli. Przy nim czuje się naprawdę wyjątkowa i doceniana. On jest osobą, która rozumie mnie w każdej kwestii. Ale jak to w związkach jest, też się kłócimy. Trwają one krótko, ale ostatnimi czasy te nasze sprzeczki zdarzają się coraz częściej. Niestety one mają zawsze jeden temat – sex. Ja nie chcę jeszcze tego robić. Powiedziałam mu to na samym początku, bo wiem, że dla facetów jest to jedna z czynności w związku, której się nie da obejść. Ale ja nie chciałam się z tym kryć, poza tym bycie dziewicą nie jest czymś wstydliwym. Niall oczywiście zrozumiał i powiedział, że poczeka ile będzie trzeba. Niestety jak to mężczyzna – ma swoje potrzeby. I kiedy ją ma, zaczyna mu trochę odwalać. Ma pretensję o nie wiadomo co. Na początku nie mówił co jest powodem jego tych zachowań, ale z czasem przestał udawać i mówił wprost : `chcę sex-u`. Dochodziło już nawet do tego, że mówiłam mu wprost, aby znalazł sobie jakąś dziewczynę do przespania się. Po prostu miałam już dosyć tych kłótni i jego uniesień, więc dla mojego jak i jego świętego spokoju chciałam aby on w końcu to zrobił. Wiadomo, że to były tylko takie sobie odzywki, więc ani on ani ja nie traktowaliśmy tego tak na poważnie. Ale on i tak często ma do mnie o to pretensje, że w ogóle mi takie głupstwa przychodzą do głowy. Mam nadzieję jednak, że z czasem to minie i będzie OK.

*Z perspektywy Louis'a*

- Nie wiem jak, ale musicie coś zrobić !
Nasz manager wyszedł z hukiem i zostawił nas totalnie zaskoczonych, samych w moim domu.
- Jak mogą przestać nas promować i zostawić na lodzie?!
Po 5 minutach milczenia w końcu odezwał się zdezorientowany Niall. Patrzyliśmy po sobie z buziami otwartymi. Facet powiedział nam, że jak się nie ogarniemy i nie zagramy czegoś w najbliższym czasie to możemy się pożegnać ze współpracą. Wiemy, że ostatnio olaliśmy trochę sprawę, ale mimo wszystko dalej tworzymy muzykę. Mamy 2 nowe piosenki, raz na jakiś czas dajemy wywiady, twitcamy to już są na porządku dziennym. Dobra może i nie graliśmy żadnych koncertów, ale..Ja pierdziele ! Jak mogliśmy przez kilka miesięcy nie dać żadnego koncertu?! Nie, nas już do reszty pogrzało !
- Ludzie ! Musimy się naprawdę ogarnąć! Przez taki czas ani jeden koncert?! 2 piosenki i nic więcej?! No błagam ! Weźmy się w garść, bo my to już serio przesadzamy. Dobra, dziewczyny dziewczynami, one to już swoją drogą, ale kariera? To już poważna sprawa! Mieliśmy już zbyt długą przerwę! Za długą! Dziwię się, że wgl jeszcze ktoś jest z nami i nas słucha. Więc teraz skupcie się! Zostało nam 2 miesiące do wakacji, a my ten czas musimy wykorzystać na zdanie klasy i wyjechanie stąd!
- Że co?! - Zayn popatrzył i nie wierzył w moje słowa
- Ogarnijcie się! Ten czas to były nasze wakacje, z przyjaciółmi, ale czas w końcu coś zrobić. Musimy wyjechać i dawać koncerty. Nie możemy zaniedbać do reszty fanów. Będzie ciężko, ale damy radę.
- Ty nie masz tutaj dziewczyny, nie zakochałeś się, więc nie rób nam tego !
- Tak, dzięki Niall za to przypomnienie, że jestem sam, serio. - skarciłem przyjaciela spojrzeniem – ale czy muzyka już dla was nic nie znaczy? Poradzimy sobie. Na razie nie martwmy się tym na zapas, ale po prostu pamiętajcie, że musimy w końcu coś zrobić. I chyba już wiem co..Tylko dajcie mi trochę czasu..
- Lou, mam tylko nadzieję, że dobrze zrobisz :) - uśmiechnął się do mnie Liam.
Od dawna nareszcie poczułem kopa do pracy. Wiem, że za nim coś postanowimy na dobre, muszę pogodzić nasze stosunki, z dziewczynami jak i wśród nas. Najpierw zaczniemy od Niall'a i Ani, a potem od Liam'a, Marty i Harry'ego. Będzie dużo roboty, ale wierzę w siebie, w nas. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję za to, że tyle was wchodzi i komentuje ! Naprawdę wiele dla mnie to znaczy :)
Wiele z was pyta się o innych bohaterów. Mogę jedynie zdradzić  że za kilka rozdziałów opiszę dokładnie losy reszty przyjaciół. Moja koncepcja historii jest chyba trochę inna niż wy oczekujecie, ale za niedługo poczytacie sobie o Ani i Niall'u jak i o Martynie i Zayn'ie. 
MASSIVE THANK YOU FOR EVERYTHNIG ! <3

niedziela, 21 października 2012

rozdział 24


    WAŻNE POD NOTKĄ ! PROSZĘ PRZECZYTAJ ! ;)


    24 rozdział

    - Hej słońce, gotowa do szkoły? - pod drzwiami stał nikt inny jak mój uśmiechnięty Liam
    - Gdy go ujrzałam od razu rzuciłam mu się na szyję.
    - Ejj, bo z tej miłości mnie udusisz hehe. ;)
    - Nie moja wina, że się stęskniłam za swoim chłopakiem.
    Po tym pocałowałam go szybko w usta i zawiesiłam ręce na jego karku. Patrzyłam w jego oczy uśmiechając się szeroko.
    - Widzę, że dzisiaj komuś dopisuje dobry humor.
    - Nawet bardzo dobry ;D
    Tak, to prawda. Gdy rano budził mnie budzik, od razu wstałam. Czułam, że dzisiaj będzie już dobrze. Pomimo tego, że dalej kocham ich obu, to wiem, że muszę dać nam czasu.
    Ruszyliśmy przed siebie.
    - Noo obyś i z takim humorem wróciła z klasówki z biologi.
    Popatrzyłam na niego krzywo.
    - Co, zapomniałaś, że masz dzisiaj sprawdzian? - uniósł lekko brwi
    - Nie żebym zapomniała, ale ogólnie mam inne plany na przedpołudnie.
    - Powinienem się bać?
    - To zależy. - droczyłam się z nim
    - Randka?
    - Hmm, może, może xd
    - No wiesz z chęcią z tobą pójdę na randkę, ale po szkole. Żadnych wagarów, pamiętasz?
    - Hahaha..to wiesz ja pójdę z tobą po południu, a rano z kim innym, jak się nie pogniewasz, hmm?
    - Mała, co kombinujesz? - popatrzył się na mnie podejrzliwie.
    - Ja?! Niiiiiiiic.
    - Obiecałaś mi coś wczoraj.
    - Ale tylko ten jeden raz, proszę !! - słodkie oczka małego szczeniaka, chyba także nie pomogły
    - Nie skarbie. I tak wczoraj twój tato miał do mnie pretensje, gdy jechaliśmy do szpitala.
    - A jak ci powiem, że on się zgodził?
    - A jak ja ci pokaże, że w oku mi jedzie tramwaj? - wskazał palcem na swoje śliczne paczydła
    - Ehh..po prostu chciałam iść odwiedzić Harry'ego w szpitalu, nic więcej. - powiedziałam zrezygnowana smutnym głosem. Odwróciłam się od niego.
    - Dobra niech ci będzie. Ale to OSTATNI raz, powtarzam OSTATNI!
    Szczęśliwa objęłam go mocno, a on mnie okręcił dookoła.
    - Dziękuję, dziękuję !!
    - Oj już mi tu nie dziękuj, chciałem zrobić to samo, ale gdybym był pewien, że ty jesteś w szkole, a nie na wagarach. - wystawił mi język
    - Świnia !
    - Słucham?! Ja świnia?!
    - Taaak !
    - Ewentualnie mały prosiaczek – wygiął dolną wargę robiąc przy tym minę małego, słodkiego chłopczyka proszącego mamę o kolejną porcję lodów.
    - Haha niech ci będzie. - pocałowałam go, a ten mi się odwdzięczył.
    - Więc ostatni raz idziemy na wagary, pamiętaj. - pogroził mi palcem
    - Yes, of course Daddy Direction, I promise :)
    - Awww you're talking to me in English, so cute ;*
    - Very funny..- przewróciłam oczami. Zawsze się ze mnie śmieją kiedy mówię w ich języku.
    - No, no sweety. You're saying very good.
    - Not really.
    - You think so?
    - Yes, I think.
    - Never mind. But I still think you are great :) - pocałował mnie w czubek głowy.
    - You are lovely, my boyfriend :)
    Po 40 minutach spaceru, bez większych przygód (czyt. Straż Miejska), doszliśmy do szpitala.
    Przez korytarz, przed nami, szły jeszcze jakieś 2 postacie.
    - Tommo, Niall!! - krzyknęłam
    - O Marta, Liam! Co wy tu robicie?
    - Chyba to samo co wy, Niall. - odpowiedział Liam
    - Widzisz Lou, chyba nie będziesz mógł spędzić romantycznych chwil sam na sam ze swoim misiaczkiem – ruszył brwiami WiecznieGłodnyBlondyn
    - To się jeszcze okaże! Kto pierwszy ten lepszy !
    - Ej to się nie liczy !
    Ruszyłam biegiem za Szelkowatym. Za mną podążyła reszta. Biegliśmy, przepychaliśmy się jak małe dzieci, które chcą dostać balonika. Poczułam się jak w podstawówce. Zawsze po dzwonku biegliśmy jak najszybciej się dało, aby nie być ostatnim pod klasą. Musiałam wygrać ten wyścig. Za nami lekarze krzyczeli, że jakieś stado baranów wleciało (co w sumie było prawdą), ale my i tak nie zwracaliśmy na to uwagi.
    Wszyscy wpadliśmy do sali nr 65 przy tym przekrzykując się nawzajem.
    - To mój chłopak ! Ja mam do niego wyłączne prawo !
    - Nie prawda ! To mój przyjaciel, to ja go karmiłem swoim jedzeniem, gdy był chory!
    - Ja jestem tu jego ojcem, więc mnie przepuśćcie.
    - Nie, ja jestem jedyną dziewczyną w tym towarzystwie, więc to ja mam pierwszeństwo!.

*Z perspektywy Harry'ego*

Przez całą noc nie zmrużyłem oka. Rozmyślałem nad swoim życiem, to jaki jestem, a jaki powinienem być. To jak łatwo ranię ludzi. Przez swoją bezmyślność i głupotę nie rozmawiałem wieki z przyjaciółmi. Nie wiem dlaczego wtedy zrobiłem taką wielką awanturę Marcie po imprezie u Liam'a. Widziałem jak chłopcy starali się ze mną pogadać, dotrzeć, pomóc, ale to nic nie dało. Bili się sami ze sobą po czyjej stronie być. Mojej czy Marty? W sumie dobrze zrobili, że zostali przy blondynce. Ona jest taka mała i krucha, wrażliwa, troskliwa. Musiała przeżywać piekło jak byłem z nią w `separacji`. Do tej pory dziękuję chłopakom, że mimo wszystko zostali przy niej. Ja sobie jakoś dałem radę, ale ona bez nich mogła sobie coś zrobić. Tak naprawdę zawdzięczam prawie wszystko Liam'owi. Każdy robił wiele aby ona czuła się bezpiecznie i dobrze, ale to nasz Tatuś się nią zaopiekował do reszty.
Moje wczorajsze zachowanie też wcale nie było lepsze. Jak mogłem być takim idiotą, aby wpaść pod samochód? Co mną kierowało? Bezmyślność, lekkomyślność, głupota. Gdy Marta powiedziała mi, a w sumie to przez płacz próbowała, że tak strasznie bała się o mnie, że nie wyjdę z tego, to miałem ochotę cofnąć czas i naprawdę wpaść pod to auto. Tyle cierpienia przysparzam przyjaciołom, rodzinie, że nie zasługuje na nich. Zawsze są przy mnie. Pomimo tego, że nie jestem tego wart. Ja w ogóle nie wiem co się ze mną dzieje. Zawsze dla mnie najważniejszy był zespół, koncertowanie, fani. A teraz? Teraz to ja nawet nie chcę myśleć o karierze. Mimo wszystko kocham moje życie jakie jest teraz, z tymi przyjaciółmi, którzy są. Oni dają mi wszystko. Ale wiem, że nie dając koncertów, nie śpiewając unieszczęśliwiam nie tylko fanów, siebie, ale Zayn'a, Niall'a, Liam'a i Louis'a. Oni chcą w najbliższym czasie dać występy, w sumie to chcieli dawno, ale wtedy to przeze mnie zespół się rozpadał i musieliśmy go ratować. Na szczęście nasi fani są nadal przy nas. Wiedzą, że tworzymy dalej muzykę. Często robimy jakieś video diary, czy odpowiadamy na twiterze, tak aby wiedzieli, że są w naszych sercach. Gdyby nie oni, nie bylibyśmy tu gdzie jesteśmy.
Leżąc, usłyszałem z daleka głośne dźwięki, jakby ludzi biegnących. Hałasy były co raz bliżej.
- Aaaaaaaaaaaaa!! No ej, weź się nie pchaj idioto !
Czy to nie był przypadkiem głos Marty?! Automatycznie usiadłem na łóżku i przysłuchiwałem się kolejnym odgłosom.
Po chwili drzwi otworzyły się z wielkim hukiem i do sali wpadli moi przyjaciele krzycząc na siebie.
- To mój chłopak ! Ja mam do niego wyłączne prawo !
- Nie prawda ! To mój przyjaciel, to ja go karmiłem swoim jedzeniem, gdy był chory!
- Ja jestem tu jego ojcem, więc mnie przepuśćcie.
- Nie, ja jestem jedyną dziewczyną w tym towarzystwie, więc to ja mam pierwszeństwo!.
Nie mogłem powstrzymać śmiechu. Dawno nie widziałem `normalnego` zachowania moich najbliższych. Zawsze mieliśmy takie odpały, ale ostatnimi czasy wiele się zmieniło. Odrobinę dorośliśmy i każdy z nas zajmował się własnymi sprawami. W przypadku Niall'a i Zayn'a to były oczywiście ich dziewczyny : Ania i Martyna. Louis'a zafascynowała strasznie gra w golfa, więc i ten godzinami spędzał czas na polu na obrzeżach miasta. Liam natomiast był cały czas z Martą albo z osobą o imieniu `nikt nie wie kto`. Prawdę mówiąc nikt nie wie, oprócz mnie. Tylko tatuś nie zdaje sobie sprawy z tego, że się o tym dowiedziałem.
- Ekhem ! Ja tu jestem.
- Haaaaaaaaaaaaary ! Słońce moje, najdroższe ! Kochasz mnie prawda? - podbiegł do mnie Lou i mocno przytulił, że ledwo co łapałem powietrze.
- Hahaha...oczywiście, że cię kocham. - nie mogłem powstrzymać śmiechu
- Mówiłem ! A teraz spadać ! Chcę zostać z moim przyszłym mężem sam na sam – ruszał brwiami tak jakby już coś kombinował.
- To ja specjalnie zrywam się z lekcji, nie idę na sprawdzian z biologi, a ty mnie wyganiasz Szelkowaty?! Nie widzisz jak się martwię o twojego miśka? Ja tak się poświęcam, a ty wgl tego nie doceniasz! Ty po prostu już masz mnie gdzieś! - Marta udała oburzenie. Odeszła kawałek ze spuszczoną głową. Rany jak ja tęskniłem za tą małą aktoreczką.
- Eeeeej! Księżniczko! Proszę cię, zaczekaj. Przepraszam..- Lou próbował ją pocieszyć
- Nie! Nie wierzę ci. - jeszcze bardziej posmutniała
Hahahahahahahaha!! Co za kabaret!
- Kocham cię malutka!
- Ja też cię kocham skarbuś.
- Tommo pocałował ją w policzek i przytulił mocno, a ona odwzajemniła tym samym. Chyba poczułem się trochę zazdrosny. Każdy może ją tak po prostu objąć, a ja nie potrafię tak otwarcie. Boje się, że za bardzo bym się zdemaskował.
- Ee ee ee!! Co to ma być?! Chyba trochę przesadziłeś kolego!
- Ale o co ci chodzi Liam?
- Jak to o co? To moja dziewczyna, odczep się od niej.\
- Nie! Już moja!
- Moja! - Liam się oburzył
- Ej chłopcy wyluzujcie! - Marta wrzasnęła na nich
- Nie wtrącaj się ! - krzyknęli obaj jednocześnie, a ja po prostu tarzałem się na łóżku ze śmiechu.
- Liam ogarnij to, że ona nie jest twoją własnością!
- I twoją też nie!
- Ej! Tego tolerować nie będę! Nie jestem nikogo własnością! A wy obaj na mnie nie zasługujecie.............. Dlatego moim nowym chłopakiem zostaje....... Harry !
Marta podeszła do mnie triumfalnie, a ja zostałem spiorunowany 2 parami oczu. Usiadła mi na kolanach i objęła za kark. Poczułem jej perfumy i truskawkowy zapach włosów.
- Nie to żebym nie cieszył się, że tu przyszliście, ale ja scen zazdrości nie zamawiałem, więc jak moglibyście z łaski swojej już skończyć to byłbym wdzięczny.
- Ale to on zaczął! - BooBear wskazał palcem na Tatusia
- Lou! Ogarnij się proszę cię! A ty Liam też nie przesadzaj, to tylko zabawa – Marta uśmiechnęła się do niego tak słodko, że po prostu każdy by jej wszystko wybaczył, nawet zabójstwo.
- A no właśnie! A propos `zabawy`. Czy przypadkiem twoją nową zabawą nie stały się wagary, hmm? - popatrzyłem na nią wzrokiem ojca
- Eeee, yyy..No weźcie się odczepcie ode mnie w końcu ! Ostatni raz, powiedziałam ostatni! Nie dociera to do was?! Mam wam to jeszcze przeliterować? A może ułożyć piosenkę? O! To jest świetny pomysł. Napiszę wam słowa a wy to zaśpiewacie jako hit. Jeszcze mi kiedyś za to podziękujecie! Tylko żeby było jasne, ja biorę połowę zarobków!
Marta wstała i obrzuciła wszystkich wrogim spojrzeniem. Rany, nawet nikt sobie nie może wyobrazić tego jak ja tęskniłem za tymi śmiesznymi zachowaniami, teatrzykami, które były kiedyś na porządku dziennym.
- Ej no kochanie nie wychodź.
Liam wybiegł za nią, a my tutaj wszyscy śmialiśmy się jak nie ogarnięci.
Nie no kocham was po prostu ! Hahahaha.

*Z perspektywy Marty*

- Ej no kochanie nie wychodź.
- To weźcie się w końcu ode mnie odwalcie, ok? Nie mam 5 lat, żebyście mnie ciągle kontrolowali!
- Ty po prostu chciałaś być sam na sam z Harry'm. Ja o tym wiem. Ty wszystko chcesz zrobić tak by być blisko niego. To te wagary, to ta szopka.
- Liam odczep się, dobra? Gadasz już głupoty!
- Ja? To ty ciągle odwalasz coś, a może ty po prostu chcesz zmusić mnie to tego żebym z tobą zerwał i dał ci wolną rękę, hmm?
- Taaaak! W końcu się domyśliłeś. Brawo za spostrzegawczość. - przewróciłam oczami, tak aby widział, że gada głupoty.
- Ejj no chodźcie już. - zawołał nas Niall
- A z miłą chęcią.
Weszłam do sali, a wszyscy skupili wzrok na mnie i na Liam'ie. Usiadłam wkurzona na końcu łóżka Loczka, a Liam stał pod drzwiami patrząc się tępo w sufit.
- A wam co znowu? - zapytał Lou
- Zapytaj się jego.
- Zapytaj się jej.
- Ciągle się kłócicie, tylko o co? - Lou nie dawał za wygraną
- Chyba o kogo.
- Liam kurde daj już spokój! - mam go już dosyć
- Dobra ja wychodzę, idę do szkoły. Przynajmniej ja się trochę pouczę.
- I nara tobie! - wydarłam się na niego.
- Wiesz w sumie to my też już musimy iść, mieliśmy zerwać się jedynie z 3 lekcji. Mamy geo, a gościu nas wywali jak nie przyjdziemy.
- No ok Niall, jak musicie to idźcie. - odpowiedział Harry
- A ty Marta nie idziesz?
- Nie, ja zostaję.
Niall z Louis'em poszli do szkoły, a ja zostałam sama z Harry'm. Wkurza mnie już Liam. Ciągle się kłoci o jakieś bzdury i wszystko mi wypomina. Cały czas jest zazdrosny o Harry'ego chociaż nie daje mu do tego powodów.
- A wy o co znowu się pokłóciliście? - przerwał chwilową ciszę Harry
- A jak myślisz? - spojrzałam na niego znacząco
- O mnie? - westchnął, kiedy zobaczył jak spuszczam głowę
- Słuchaj Marta to bezsensu, ale może ja nie powinienem po prostu się z tobą widywać..
- Zdurniałeś? Mnie nie interesuje to o kogo jest Liam zazdrosny. Mam tego już po dziurki w nosie, to jak on się zachowuje, co mówi. Jesteście przyjaciółmi, a on traktuje ciebie jak potencjalnego kandydata na wroga stulecia.
- Wiem, ale przykro mi jest patrzeć kiedy przeze mnie się kłócicie. Nie chcę tego.
- Ja też nie, ale ja to załatwię. I na pewno nie zrywając z tobą kontaktów. - uśmiechnęłam się lekko. `..ale przykro mi jest patrzeć kiedy przeze mnie się kłócicie. Nie chcę tego.` Czyli ja mu się raczej nie podobam....No bo inaczej nie powiedział by tego, że jest mu przykro :(
- Dobra, nie ważne. A zmieniając temat, widziałaś się ostatnio z Asią?
- Z Asią? Nie, a niby po co? - zdziwiłam się. Harry mi to już któryś raz z kolei mówi.
- No bo, ten...no...ona jest dziwna, uważaj na nią.
Siedziałam u niego jeszcze z 2 godziny za nim poszłam do domu. Śmialiśmy się jak za początków naszej znajomości. Fajne uczucie być znowu w centrum uwagi tego kędzierzawego kolegi.
- Dobra ja lecę. Do domu żeby było jasne..Pouczyć się dla ścisłości ;)
- Hahaha no mam nadzieję, napiszę wieczorem to cię sprawdzę.
- Ok. Wgl czekam kiedy nas znowu zabierzecie na swoją próbę..Za niedługo wasza rocznica, nie możecie zepsuć niespodzianki fanom.
- Oczywiście. Buziaki :*
Przytulił mnie i delikatnie złożył pocałunek na policzku. Nie obyło się bez wielkiego różowego rumieńca.
- Martaaaaa, ty znowu się...
- TAK WIEM !!
Krzyknęłam i skarciłam go wzrokiem, a on wybuchł śmiechem, takim melodyjnym. Po tym wyszłam i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego.
Po 30 minutach byłam w domu. Przywitałam się z tatą i opowiedziałam o jakże trudnym sprawdzianie z biologi, z którego na pewno dostanę jedynkę.
- Kłamiesz! No po prostu kłamiesz mi w żywe oczy, Marta. Co się z tobą ostatnio dzieje? Nigdy taka nie byłaś, a teraz? Wagarujesz, kłamiesz. I wiem o tym, że twoja wczorajsza i dzisiejsza nieobecność w szkole nie była jedyna.
- Wcale, że nie..- łzy napływały mi do oczu
- Proszę cię, nie pogrążaj się. Po prostu powiedz co się stało?
- No nic..- łzy leciały mi już ciurkiem
- Dopóki nie poprawisz ocen masz zakaz wychodzenia z domu, korzystania z komórki, a z internetu to tylko godzinę dziennie, byś mogła odrobić lekcje.
- Tato, nie możesz !
- Mogę i to robię. Oddaj telefon.

Leżałam na łóżku obładowana dookoła książkami. Tak, historia i biologia to jest właśnie to czego tak bardzo teraz potrzebowałam. Przez okno przebijały się wiosenne promienie słońca. Na termometrze można było w końcu dostrzec 20 kresek na plusie. Ptaki rozśpiewane latały nad domem i kusiły aby w końcu wyjść na świeże powietrze. Niestety ja musiałam kisić się w domu i uczyć. Wyjście na dwór przyniosłoby mi same negatywne skutki. Wszystko by mnie rozpraszało: jadące auta, robaki chodzące po kocu. Więc nici by były z mojej nauki.
Przez 3 godziny próbowałam nie płakać i się skupić na obowiązkach szkolnych, ale wszystko mnie od tego odciągało. Mam tyle zaległości, że nie wiem czy poradzę sobie ze wszystkim. Sprawdziany, projekty i inne tego typu sprawy gonią mnie niemiłosiernie. Przeraża mnie to.
Ale w szkole idzie mi coraz gorzej nie tylko z powodów zaległości, a z powodu wielkiej sławy przyjaciół. Fanki cały czas mnie wytykają palcami, bo niszczę ich ukochany zespół. 1D nie grają koncertów, ani nie dają wywiadów, bo `mieszam im we wszystkim`. Staram się ukrywać to przed przyjaciółmi i nie dać się zwariować, ale powoli mnie to przerasta. Na facebook'u i na twitter'ze dostaję coraz więcej anonimowych wiadomości, że mnie zniszczą, jak przeze mnie się rozpadną. Myślałam także o tym by od nich na trochę się uwolnić, aby mogli zając się karierą, ale po prostu jestem wielką egoistką i nie potrafię z nich zrezygnować. Kocham ich jak własną rodzinę, a rodziny się przecież nie zostawia, prawda? A nie powiem chłopakom o tym, bo pewnie chcieliby jakoś na to zareagować, a ja nie chcę jeszcze bardziej im namieszać.
Podczas mojej godziny dozwolonej na komputerze napisała do mnie Martyna. Stwierdziła, że się już nią i Anią nie interesuje, a przecież tak nie jest. Mam po prostu ostatnio problemy i ona doskonale o tym wie. Dlaczego wszystko jest takie trudne? Wydaje mi się, że gdyby była obok mnie moja mama, byłoby łatwiej. Z tatą nie potrafię mówić na temat swoich uczuć czy problemów. Do tej pory zawsze radziłam sobie świetnie, sama. Niestety teraz już wszystko się skomplikowało. Nie chodzi tu już tylko o szkołę czy o miłość. Ale o to, że ja już nie wiem kim jestem. Czasami mam ochotę uciec od wszystkiego i od wszystkich. Znaleźć się daleko od ludzi, którzy wymagają ode mnie odpowiedzi na pytania, na które nie znam. Chcę zaznać szczęścia, takiego prawdziwego i stałego. Niby dają mi takiego moi przyjaciele, ale tylko wtedy kiedy jesteśmy wszyscy razem, uśmiechnięci i nie pokłóceni. Teraz uśmiech pojawia mi się jedynie w towarzystwie Harry'ego, kiedy jest blisko mnie i trzyma mnie w swoich ramionach. Po dzisiejszej rozmowie moje nadzieje na coś więcej zmalały. Jego smutek, gdy dowiedział się o mojej kłótni z Liam'em potwierdził mnie tylko w przekonaniu, że traktujemy się jedynie jak przyjaciele. Może to i lepiej? Może to ma mi pomóc w podjęciu decyzji kogo tak naprawdę kocham? Może tym jedynym ma być Liam pomimo tego, że cały czas mamy do siebie jakieś pretensje? 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaje, ale nawał nauki mnie dobija..:(
Kolejny pojawi się w przypływie weny i czasu. Postaram się nowy dodać w następny weekend, ale nie obiecuję :(
Ale za to staram się dodawać wam dłuższe rozdziały, także mam nadzieję, że bardzo się nie gniewacie i mnie zrozumiecie ;)
Z nowych czytelników kto chce być informowany podajcie swoje tt :)
Dziękuję za wasze PRZEMIŁE komentarze..i naprawdę smutno mi czytać  że chcecie już nowy a ja niestety nie mogę wam tego spełnić..:( 
Zastanawiam się nad skróceniem tego opowiadania..nie wiem czy warto pisać ich dalsze losy czy tylko zakończyć to co już zaczęłam..
Dodaje z boku ankietę..proszę odpowiadajcie :)

środa, 17 października 2012

;)

Chciałam tylko serdecznie zaprosić was na mój drugi blog, gdzie pojawił się już prolog i 1 rozdział. Mam nadzieję, że zajrzycie i napiszecie czy podoba się wam pomysł :)

http://the-life-is-only-one.blogspot.com/ 


Nowy rozdział na tym blogu pojawi się w weekend ;)

SERDECZNIE ZAPRASZAM ;) 

LOVE YOU SOO MUCH <3 

sobota, 13 października 2012

rozdział 23

Chciałabym was serdecznie zaprosić na mojego nowego bloga !!
the-life-is-only-one.blogspot.com
Pojawili się tam na razie bohaterowie. Wkrótce prolog :)

A teraz nowy rozdział :

23 rozdział

Jak, jak to w szpitalu?! - stanęłam jak słup nie mogąc wykrztusić żadnego słowa
- Nikt nie wie co się z nim stało, Lou pojechał do niego. - odpowiedział tato
Jak stało się Harry'emu coś strasznego to bym sobie tego nigdy nie wybaczyła. Ja wiem, że to przeze mnie, nie wiem dlaczego, ale tak czuję.
- Jadę do niego.
- Nie Marta, spokojnie. Louis obiecał, że jak się czegoś dowie to do nas zadzwoni.
- Tato, ale mnie to nie interesuje, jadę i tyle.
- Martaaaaaaa stój ! Jedziemy z tobą.
Martyna złapała Zayn'a za rękę i ruszyła za mną. Niall z Anią również postanowili nie czekać dłużej na żadną wiadomość, tylko ubrali się szybko i wszyscy wybiegliśmy z domu w stronę przystanku autobusowego.
Nie mogłam zebrać myśli. Co się Harry'emu mogło stać? Przecież jeszcze dzisiaj z nim rozmawiałam, rano.
- No szybciej przyjedź, ile mamy czekać?! - krzyczałam spanikowana
- Uspokój się, proszę cię. Jeżeli Louis do nas się jeszcze nie odezwał to pewnie nic takiego strasznego się nie stało.
- Taa, ale zrozum Zayn, może stało się COŚ tak strasznego, że on nie chce nas martwic.
- Marta do cholery nie myśl tak, nam też wcale to się nie podoba.
W tym momencie przyjechał autobus. Wszyscy jechaliśmy w ciszy rozmyślając. Próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam.
Po 15 minutowej drodze dojechaliśmy na miejsce. Pojazd się zatrzymał naprzeciwko szpitala, więc od razu ruszyliśmy w stronę budynku. Tam napotkaliśmy pielęgniarkę, którą zapytaliśmy gdzie Styles teraz się znajduje. Wskazała nam drogę. Miała to być sala z numerem 65. Długo nie mogliśmy jej znaleźć, ale w końcu nam się udało. Kiedy miałam pociągnąć za klamkę serce mi stanęło. Bałam się widoku, którego mogłam tam zastać. Widząc to, Niall sam otworzył drzwi.
Na krześle siedział skulony Lou, sam. Harry'ego nie było. W tym momencie pomyślałam o najgorszym.
- Louis !! Gdzie jest Harry? Co z nim jest?! - krzyczałam jak oszalała
- O hej, nie zauważyłem was. Harry jest teraz na badaniach albo na operacji. Nie powiedzieli mi. - posmutniał
W tym momencie doszli do nas mój tato, Liam i mama Harry'ego, która od razu poszła do lekarza. Najwidoczniej tato poinformował o tym wszystkim Liam'a, bo ja zapomniałam do niego zadzwonić.
- Ale co mu się stało? Nic poważnego, powiedz, że nie, proszę! - zwróciłam się do Szelkowatego. Strasznie chciało mi się płakać, ale nie mogłam tego zrobić. Wszystkie emocje we mnie buzowały tak, że nie wiedziałam jak mam się zachować.
- Uspokój się, nerwami nic nie zdziałasz.
Liam podszedł i mocno mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego jak małe dziecko czujące duże zagrożenie.
- Harry wpadł pod samochód!
Anne wpadła do pokoju przerażona z łzami w oczach.
- Jak to?! - Louis się rozpłakał. Tak nagle, tak po prostu. Nawet on nie wie jak ja bym także tego chciała. Tłumienie emocji jest gorsze i bardziej męczące.
- Nic więcej mi nie powiedziano.
Wyszłam z pokoju chyba bardziej przerażona niż mama Harry'ego. Doszedł do mnie Liam z tatą. Usiedliśmy na krzesłach i chwilę milczeliśmy. Obaj mnie obejmowali i próbowali pocieszyć, jakby to w ogóle miało sens.
- Będzie dobrze, zobaczysz.
- Tato ja wiem, musi być dobrze. Ale tak się boję, nie chcę aby mu się coś stało, zrozum.
- Rozumiem. Nikt tego nie chce.
- To moja wina.
- Marta przestań! To nie jest twoja wina. Jeżeli mielibyśmy kogoś oskarżać to jedynie mnie. To ja się z nim pokłóciłem i to ja go oskarżyłem o głupstwa. Wkurzył się i..
- To nie jest niczyja wina i nie mówcie już tak! To był wypadek i oboje o tym wiecie! - wtrącił się tato.
Zamilkliśmy. Znowu ta niezręczna i długa cisza. Po jakiś 10 minutach ukazało się nam łóżko wiezione przez lekarzy do sali numer 65. To był Harry. Mój puls wynosił chyba ze 130. Chciałam od razu pobiec za nimi, ale Liam złapał mnie za rękę i nie pozwolił się ruszać zresztą miał rację. Lekarze wyprosili wszystkich z sali oprócz jego mamy. Zgromadziliśmy się wszyscy na korytarzu wyczekując jakiś wieści. Co róż padały jakieś nowe i wymyślne teorie na temat całego zdarzenia. Przez okno zauważyłam, że przed szpitalem zebrała się już duża grupka fanów zespołu. Byli tacy niespokojni, nie znający żadnych szczegółów, w sumie tak samo jak i my.
- Marta, możemy już wejść, ale tylko na chwilę. - zawołał do mnie z oddali Niall
Mama Harry'ego wyszła przed salę, a reszta udała się do środka. Jedynie Liam czekał na mnie.
- Liam idź już, ja chcę porozmawiać jeszcze z mamą Harry'ego.
- No dobrze.
- Proszę Pani, co z nim, co się stało? - próbowałam się uspokoić i rozmawiać poważnie
- Harry miał lekki wstrząs mózgu, jest poobijany, ma złamane dwa żebra i nogę. Ale lekarze mówią, że jego stan jest stabilny i nic poważnego się nie stało. Marta ty sobie nawet nie wyobrażasz jak się bałam o niego. Ulżyło mi gdy doktor powiedział, że za kilka dni wyjdzie ze szpitala. A jedynym jego zmartwieniem będzie wybranie osoby, z którą będzie wychodził na spacery gdy jego noga będzie zdrowieć. - lekko się zaśmiała. Zauważyłam w jej oczach nutkę nadziei, zmęczenia i zadowolenia.
- Naprawdę? Jak się cieszę. Ale wie Pani może jak to się stało?
- Wydaje mi się, ze powinnaś z nim sama porozmawiać. Nie wiem jak to się stało i na razie nie chcę pytać. Ale zmieniając temat, sądzę, że powinniście sobie coś wyjaśnić. Ślepa nie jestem i wiem, że czujecie coś do siebie. Powoli zaczyna to was męczyć i niszczyć od środka. Proszę cię, nie wiem co między wami się stało kiedyś, ale to was blokuje, spróbujcie chociaż.
- Nic nie ma.....
- Proszę, nie oszukuj mnie, a przede wszystkim siebie. Ale zrobicie jak będziecie uważali.
- Ej Marta, chodź tutaj.
Martyna zawołała mnie abym przyszła do sali Harry'ego. Ulżyło mi, bo wiedziałam, że prędzej czy później zdradziłabym się przy mamie Lokowatego. Nie rozumiem ludzi, którzy widzą to, że on mi się podoba. Przecież nie daje im żadnych znaków, ŻADNYCH.
Zauważyłam, że wszyscy wyszli z sali. Zdziwiłam się. Czyżby Harry chciał porozmawiać tylko ze mną? Czyli to jednak jest moja wina, wiedziałam. Z ciężkim sumieniem ruszyłam w stronę drzwi o numerze 65. Serce mi biło mocno i niespokojnie. Popatrzyłam w stronę przyjaciół, którzy skupili na mnie wzrok. Sądzę, że oni już wiedzą, że Harry mnie oskarża o to całe zdarzenie. Ale dlaczego uważam, że to wszystko przeze mnie? Przecież w sumie to nic nie zrobiłam. Może właśnie dlatego?
Przełknęłam głośno ślinę, wzięłam głęboki oddech i złapałam za klamkę. Drzwi się otworzyły, a na środku stało łóżko z leżącym na nim Harry'm.
- Cześć. - przywitał się ze mną chrypkim głosem
- Hej. - lekko podniosłam kąciki ust do góry.
- Chodź tu do mnie, nie bój się.
Podeszłam do niego nie pewnie i przysiadłam na krześle obok jego łóżka. Patrzył na mnie wzrokiem, z którego nie mogłam wyczytać żadnych emocji.
- Liam mi powiedział, że uważasz, że to wszystko jest przez ciebie. Jak ty możesz tak myśleć?! Nikt ciebie nie oskarża o to. To był wypadek. - uśmiechnął się do mnie pocieszająco
- Zostawiłam ciebie pod szkołą samego, kiedy się pokłóciliście. Mogłam poczekać z tobą, mogłam nie biec. - wybuchłam płaczem, w końcu.
- Przestań, proszę cię.
Harry próbując mnie pocieszyć, podniósł się lekko do góry, aby usiąść. Natychmiast kazałam mu się położyć. Widziałam ile musi siły w to włożyć. Jest jeszcze słaby, a nie chce by znowu mu coś się stało, teraz to już na pewno byłoby z mojej winy. Zamiast tego usiadłam na krańcu łóżka i wtuliłam się w jego tors. On mnie mocno przywarł do siebie. Nic nie mówił, tylko trzymał mnie w objęciach jak ojciec córeczkę. A ja płakałam jak głupia.
- Bałam się, że tobie coś się stało, że nie wyjdziesz z tego. Gdy nie było ciebie na łóżku jak przyszliśmy, to myślałam, że ty..- znowu rzeka popłynęła z moich oczu.
- Proszę cię nie myśl już o tym. Jestem cały i zdrowy. Nic mi nie będzie.
- Powiedz mi wgl jak to się stało? - cały czas nie mogłam się uspokoić
- Kiedy pokłóciłem się z Liam'em a ty pobiegłaś za nim, ja także nie poszedłem do szkoły, tylko ruszyłem w stronę miasta. Miałem dość już tego wszystkiego. Chciałem odpocząć, odreagować. Kiedy przechodziłem przez jezdnię nie zauważyłem nadjeżdżającego auta, który jechał bardzo szybko. Gdy mnie zauważył zaczął zwalniać, ale nie zdążył i z trochę mniejszą siłą otarł się o mnie na tyle, że spowodował te obrażenia, które mi stwierdzono. Wszystko wyglądało poważnie, ale lekarze mówią, że jestem silny chłop i mogą mnie już za 3 dni wypuścić ;)
Naprężył się jak dziki kot. Chciał za wszelką cenę pokazać, że jest wszystko w porządku. Jednak wiedziałam, że to tylko na pokaz. Dlatego pomimo tego, że było mi tak dobrze w jego objęciach, postanowiłam wracać do domu.
- Heh też tak sądzę, że z ciebie jest silny chłop. Wgl przepraszam za mój wybuch płaczu, ale..
- Już nie mów o tym. Nie chcę żebyś cierpiała przeze mnie. - posłał mi najpiękniejszy uśmiech, jakim mnie obdarzył do tej pory. Chyba będę go sobie odtwarzała w głowie cały czas, aby go nie zapomnieć. Oblałam się rumieńcem.
- Mówiłem ci już kiedyś jak uroczo wyglądasz gdy się rumienisz?
Na mojej twarzy pojawiła się jeszcze większa czerwona plama. Czemu mi on to robi? Nie lubię gdy ktoś mnie na tym przyłapie, to takie niekomfortowe.
- Może raz kiedyś o tym wspomniałeś.
- No to w takim razie powiem ci to po raz trzeci: uwielbiam gdy się rumienisz, to takie słodkie ;)
Znowu to nieprzyjemne uczucie pojawiającego się ciepła na moich policzkach. Spuściłam głowę ukrywając dowód zbrodni. Harry widząc to zachichotał i odgarnął mi opadające kosmyki włosów.
- Ej, proszę cię nie zakrywaj tego. Jest to jedyna rzecz dzisiaj, która sprawiła, że poprawił mi się humor. - znowu posłał mi swój cudny uśmiech. Jego hipnotyzujące oczy, które teraz spoczywały na moich, sprawiły, że cała się w środku gotowałam. Moje ciało było gorące, a policzki paliły się na krwisto czerwony kolor.
- Uwielbiasz robić wszystko abym nie wiedziała jak mam się zachować, ale teraz to przesadziłeś. - udałam focha.
- Ale ja nic nie zrobiłem..
- Zrobiłeś, może nieświadomie, ale zrobiłeś. - uśmiechnęłam się delikatnie
- Ehh kobiety, nigdy im nie dogodzisz.
- Dobra, w takim razie ja ciebie zostawiam samego, a ja lecę do domu.
- Nie no, zostań jeszcze.
- Proszę pani, proszę się już zbierać, pacjent musi odpocząć.
Weszła pielęgniarka i zaczęła mnie wyganiać z pokoju. Ucieszyłam się, bo nie miałam pojęcia jak mam się zachować. Te słowa wypowiadane przez Harry'ego były dziwne. Dlaczego cały czas sprawia, że się rumienię? Czy on naprawdę lubi na to patrzeć czy tylko pogrywa ze mną?
- Jeszcze 5 minut, proszę.. - Harry zrobił minę małego szczeniaczka.
- Nie na mnie ta metoda. Takie sztuczki to może pan sobie używać, na pańskiej dziewczynie. A teraz panie Styles, proszę powiedzieć swojej dziewczynie, aby poszła do domu, bo music pan się zregenerować.
- Ale ja nie jestem jego dziewczyną. - mówiąc to złamał mi się lekko głos. Strasznie chciałabym, aby tak było. Harry zauważył, że speszyłam się mówiąc to. Popatrzył się pytająco, ale zaraz się uśmiechnął niewinnie.
- Ahh w takim razie przepraszam, ale naprawdę musi pani już iść. Spotkacie się jutro :)
- Dobrze. Harry to trzymaj się i do zobaczenia jutro.
Posłałam mu jeszcze buziaka w powietrzu, a ten udał, że go łapie. Przyłożył rękę do policzka w geście jakbym go tam całowała.
Gdy zamknęłam drzwi od jego sali, przyjaciele dalej siedzieli na korytarzu. Kiedy mnie zobaczyli automatycznie wstali i podeszli do mnie.
- Ej i już wiesz co się stało? - pytała Martyna
- A co nie powiedział wam?
- Nie. Nie chciał na razie nas martwic czy coś tam..
- Tak powiedział mi jak to było.
Opowiedziałam wszystkim o całym zdarzeniu, które opisał mi Loczek. Dziewczyny się rozpłakały, a chłopcy dalej nie wierzyli w to wszystko. Mama Harry'ego miała całe czerwone i spuchnięte oczy od płaczu. Mogłam się założyć, że ja wyglądałam dokładnie tak samo jak ona. Po paru minutach wyszliśmy ze szpitala, aby udać się do domów. Na dole czekali na nas fani zespołu. Wszyscy podchodzili do nas i pytali co się stało, jak się on czuje itp. Zapewniliśmy wszystkich, że jego stan jest stabilny i że nie muszą się o nic martwic. Uradowani, zaczęli rozchodzić się spod budynku.
Po 20 minutach znalazłam się we własnym łóżku rozmyślając.
Liam chciał ze mną pojechać do mojego domu, ale grzecznie go przeprosiłam i poprosiłam, aby posiedział chwilę z Louis'em i mamą Harry'ego w domu Lokersa. Argumentem było to, że oni potrzebują większego wsparcia niż ja. Oczywiście było to kłamstwem, ale blondyn nie sprzeciwił się. Widział, że chce pobyć sama. Powiedział tylko, że gdybym potrzebowała czegokolwiek, to mam od razu się do niego zwrócić.
Dzisiaj po tym całym zdarzeniu uświadomiłam sobie, że Harry jest dla mnie najważniejszą osobą. Kiedy dowiedziałam się o wypadku moje życie w tym momencie przestało mieć sens. Bo gdybym go straciła to nie miałabym nic.
Ale czy możliwa jest miłość do dwóch osób jednocześnie?
Kocham Harry'ego to pewne, ale Liam'a także. Przy tym drugim czuje się wspaniale. Wiem, że mogę liczyć na niego w każdym momencie życia. Czuję się doceniana i wyjątkowa. Tylko tyle, że przy Harry'm czuję się równie dobrze.
To wszystko nie ma sensu. Postanowiłam, że zadzwonię do mamy i się jej zwierzę. Może to mi pomoże.
Po 5 sygnałach odebrała.
- Halo?
- Cześć mama.
- O witaj, co u ciebie słychać?
- Aaaaa w sumie to same niedobre rzeczy.
- Jejuś co się stało?
Opowiedziałam jej cały dzisiejszy dzień od początku. Nie pominęłam żadnego szczegółu, chociaż byłam świadoma, że może mnie ukarać za wagary. Jednak to był najmniejszy problem z całości. Bardzo się przejęła wypadkiem Harry'ego. Pomimo że go nie zna, zachowywała się jakby był jej synem. Dziękuję jej za to. Wspiera mnie zawsze i wszędzie. Ufa mi. Tak jak ostatnim razem, poradziła mi zerwanie z Liam'em. Chociaż ją przekonywałam, że go kocham, to uważa, że nie mogę kochać dwóch chłopaków naraz. Mogę być w jednym zakochana a drugim mocno zauroczona, ale nic więcej. Sądzi, że boję się zerwać z Liam'em tylko i wyłącznie dlatego, że jest moim pierwszym chłopakiem i to z nim przeżyłam pierwsze pocałunki oraz czułości. Stwierdziłam jej rację, ale i tak nie wierzę w to, że Liam'a nie kocham. Każdy mi to mówi, ale ja jednak uważam inaczej.
- Ja wiem, że ci ciężko, ale musisz się odważyć. Przemyśl to co ci powiedziałam. Jak ci to może ułatwić, to napisz na kartce wszystkie uczucia jakimi darzysz jednego i drugiego. A potem przeczytaj na głos i przekonaj się gdzie są wypisane ze szczerością i miłością, a gdzie z tylko przyjaźnią. Mówisz, że wszyscy widzą, że kochasz Harry'ego. Może coś w tym jest? Może to właśnie on jest tym jedynym. Zastanów się i zrób jak uważasz, a w razie kolejnych wątpliwości dzwoń. Postaram się znowu ci pomóc jak najlepiej będę potrafiła.
- Dziękuję ci, na pewno przemyślę. Kocham cię.
Po rozmowie z mamą udałam się do łazienki. Musiałam trochę ochłonąć. Mama jak zwykle dała mi dużo do myślenia. W tym momencie jest osobą bezstronną, ponieważ nie zna moich przyjaciół i każdej sytuacji, która się tutaj wydarza.
Postanowiłam, że nie zerwę z Liam'em o póki nie widzę takiej wielkiej konieczności. Układa się nam na razie dobrze, więc nie chcę tego burzyć. Zwłaszcza, że dzisiaj do połowy dnia spędziliśmy wspaniały dzień. Zobaczymy co się wydarzy.
Wyciągnęłam zeszyt i długopis z szafki i zaczęłam wypisywać wszystkie uczucia jakimi darzę Harry'ego i Liam'a tak jak poradziła mi mama.
Po pół godzinie miałam wypisane 2 kartki. Niestety to mi wiele nie pomogło. Na jednej jak i na drugiej miałam nabazgrane dokładnie to samo. Loczek i Blondyn mają takie same cechy, po prostu obaj są ideałami. Ale przecież musi być jakaś różnica. Na świecie nie może być dwóch takich samych ludzi. Fakt faktem różnią się wyglądem i to bardzo, ale ich dusza odzwierciedla to samo.
Ale dajmy przykład, że wybiorę Harry'ego. Po pierwsze jak to będzie wyglądało. Najpierw podobał mi się Harry, potem chodzę z Liam'em, a na końcu wracam do Harry'ego. Nie chcę zachowywać się jak jakaś pusta blondynka, która może przebierać w chłopakach jak rękawiczki. Zwłaszcza, że taka nie jestem. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy taka nie byłam. Od kiedy ich poznałam moje życie diametralnie się zmieniło. Ja się zmieniłam. Stałam się bardziej odważna, pewna siebie i na pewno pozytywnie nastawiona do życia. Ale za to moje emocje nie są uporządkowane i nie wiem czy kiedyś to nastanie.
Ale nie mogę teraz zostawić Liam'a, po prostu nie mogę. Jest teraz dobrze i niech tak pozostanie. Muszę jakoś się stopować, gdy będę w towarzystwie Harry'ego. Nie mogę dawać mu żadnych znaków, bo i inni mogą się domyśleć. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Powoli coś się wyjaśnia? :)
Harry, Liam, Harry, Liam...pomęczę was jeszcze :D
Dziękuję za miłe komenatrze pod ostatnim rozdziałem :) Naprawdę zachęcają mnie do dalszego pisania :D
Jeszcze raz przypominam o nowym blogu, na którego serdecznie zapraszam! :)
http://the-life-is-only-one.blogspot.com/

sobota, 6 października 2012

rozdział 22


    PAMIĘTAJ PRZECZYTAĆ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :)

    22 rozdział

Kolejny głupi i nudny dzień się zapowiadał. Za wszelką cenę próbowałam jakoś się wywinąć z pójścia do szkoły. Specjalnie nie nastawiałam budzika. Miałam cichą nadzieję, że tato nie zauważy, że jeszcze śpię, a najlepiej, że wgl jestem w domu. Niestety musiał rano wparować i oznajmić, że jak zaraz nie ruszę swoich szanownych czterech liter to przyjdzie z kubkiem zimnej wody. Sratatata....Zlałam go. Niech sobie gada i tak nic nie zrobi. Wyszedł z mojego pokoju, a ja znów udałam się w krainę marzeń. Niestety moja chwila relaksu nie trwała długo, gdyż tak jak tatuś obiecał, zrobił mi darmowy prysznic.
Czyś ty zwariował?! Jestem teraz cała mokra !! - wstałam automatycznie wkurzona i ociekająca wodą.
- Ostrzegałem ! - mówił triumfalnie
- No to teraz tym bardziej nie pójdę do szkoły, muszę się jeszcze osuszyć.
- Oj tam, marudzisz.
- Nie zdążę, no!!
- Zamiast tu się kłócić ze mną dawno byś się już wysuszyła. Masz 20 minut do wyjścia, lepiej się pośpiesz.
Zostawił mnie samą i poszedł na dół. Wrrrr!! Nigdzie nie idę. Nie mam ochoty patrzeć na Liam'a i na oczy przyjaciół patrzące na mnie z politowaniem. Doskonale wiem, że kiedy tam się zjawię od razu wszyscy do mnie przylecą i zaczną gadać coś w stylu : Marta nie przejmuj się, on tak ma, przejdzie mu. ; Nie gniewaj się na niego, on tego nie chciał.. Bla bla bla. Jakbym w ogóle chciała tego słuchać, ehh.
- Ubieraj się, bo nie zdążysz!
- No kurcze idę już !!!!!
Ja nie mogę już z tym wszystkim. Zamiast mi pomóc to ten się jeszcze nade mną znęca. Dlaczego nie może dać mi spokoju?
Po 5 minutach marudzenia samej do siebie, zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się i zeszłam na dół po śniadanie. Ojciec łaskawie zrobił mi je i spakował. Dał mi tego tyle jak dla wojska i jeszcze więcej. Jakbym miała teraz chęci do jedzenia. Ale już nie będę narzekać. Ważne, że chociaż w ten sposób się zreflektował. Wyszłam z domu o 7:50. Nie śpieszy mi się do szkoły. Nie płakałabym gdybym nie chcący nie trafiła do niej. A z moją orientacją w terenie nie trudno by było o to zadbać. Po prostu skręciłabym o dwie ulice wcześniej i na pewno znalazłabym się w innym dla mnie świecie.
- A ty jak zwykle spóźniona.
Popatrzyłam przed siebie i zauważyłam postać opierającą się o płot z zadziornym uśmieszkiem. Gdyby nie fakt, że wyglądała bardzo seksownie to pewnie bym przeszła obok niej obojętnie. Z moim dzisiejszym nastrojem jest wszystko możliwe.
- Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona
- No jak to co? Założę się, że gdyby mnie tu nie było nie dotarłabyś dzisiaj do szkoły, a zapewne w jakieś przeurocze miejsce, które szkoły pewnie nawet w 1 % nie przypomina. - uśmiechnął się szeroko.
Czytasz mi w myślach wróżko? Kurcze jak ludzie dobrze mnie znają. Czasami jest to przydatne, ale czasami tak wkurza, że szok.
- Wcale, że nie! Właśnie zmierzałam w stronę budynku, które na pewno przypomina to coś do tego czegoś, gdzie chcesz mnie zaprowadzić. - odpowiedziałam stylem jakiego użył mój kolega.
- Całkowicie normalna odpowiedz, heh. Ale nie ma tak łatwo. Ruszaj tą swoją sexy dupcię i marsz do szkoły i to migiem! ;D
- Wiesz co? Ta sexy dupcia mnie przekonała, już idę. - powiedziałam z ironią w głosie i ruszyłam z moim towarzyszem.
- Haha widzisz ma się ten dar przekonywania. - ruszył brwiami
- Nie pochlebiaj sobie.
- Uhuhuhuh.
Prychnęłam w jego stronę. Przez całą drogę szłam w milczeniu. Za wszelką cenę chciałam gdzieś się ukryć, ale nie miałam jak. Byliśmy już przy samych drzwiach wejściowych, kurcze nici z mojego planu ucieczki.
- Oooo siema stary!
Ktoś zawołał do `starego` a ja wykorzystując jego nieuwagę, uciekłam za pobliskie krzaki. Uff w końcu się udało. Poczekam z jakieś 10 minut i wyrwę się stąd.
- Marta !! Martaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!! Gdzie ty do cholery jesteś?! No kurde, bo zadzwonię do twojego ojca !
`To se dzwoń, co mi tam`.
- A tutaj jesteś!! Kurde co ci odbiło! Przed czym ty uciekasz? Daj sobie spokój, nie zachowuj się jak dziecko!
Ja pierdole! Za prosta kryjówka.
- Doskonale wiesz przed czym, a dokładniej przed kim uciekam. Więc daruj sobie te kazania i daj mi święty spokój. - przewróciłam oczami
- Nosz kurde co ty robisz?! Co? Chwila mojej nieuwagi a ty już się do mojej dziewczyny kleisz?! Gościu weź idź stąd i zostaw ją! Chcesz żeby znowu przez ciebie całe noce płakała?!
Liam podbiegł do nas cały wkurzony. Nagle zazdrosny? Jak miło.
- No właśnie tego chciałam uniknąć. - szepnęłam do ucha Lokowatemu przewracając oczami.
Do Liam'a dołączyła reszta naszej sfory.
- A niby dlaczego miałaby płakać przeze mnie, co? - pytał Harry
- A dlatego, że od pewnego czasu nie robi nic innego? - powiedział z sarkazmem mój chłopak
- Taaa, to jakbyś się przyjrzał swojej dziewczynie to byś wiedział, że od niedzieli jesteśmy pogodzeni.
No i masz babo placek! Walnęłam się w głowę. Nie tylko, że nikt o tym nie wiedział, to tymi słowami jeszcze bardziej rozzłościł Daddy'iego. Wiedziałam, że Liam chciał się pogodzić i przeprosić. W nocy dostałam od niego sms-a o treści: `Przepraszam, wiem, że źle zrobiłem. Gubię się, gubię się w swoich uczuciach i myślach. Postaram się uważać na słowa, wybacz mi :*`.
Nic mu nie odpisałam wtedy, bo byłam wkurzona. Jednak pomimo wszystko tęsknię za nim. Od piątku z nim nie rozmawiałam normalnie. A teraz była okazja by łagodnie dojść do porozumienia. Ale nie ! Bo gamoń Harry niemyślący Styles musiał wszystko zepsuć.
- Aaaaaaa to po to ta cała szopka! Chcesz nas skłócić i zając moje miejsce co? Przychodzisz po Martę pod dom, pocieszasz ją, na pewno nastawiając nas przeciwko sobie! Wielkie dzięki Styles!
Nosz kurcze! Liam uciekł ze szkoły, a wszyscy stali zdezorientowani. Nikt nie wiedział o co chodzi. Od razu pobiegłam za chłopakiem zostawiając za sobą krzyczące głosy przyjaciół.
Liam!! Proszę cię stój!
- Nie, zostaw mnie!
- Proszę cię, porozmawiaj ze mną. - powiedziałam łamiącym się głosem z powodu zmęczenia jak i powoli napływających łez do oczu.
Blondyn przystanął, odwrócił się w moją stronę i popatrzył przepraszającym wzrokiem.
- Przepraszam, przepraszam..Ja naprawdę, niczego już nie rozumiem. Ostatnio wiele się zmieniło i porobiło. Ja wiedziałem, że w końcu się pogodzicie, ale..Jestem zazdrosny Marta, zrozum. Po prostu, wtedy jak byliście wrogo do siebie nastawieni, byłem niemal pewny, że nic nam nie przeszkodzi, a teraz? Każde jego `cześć`, spojrzenie, cokolwiek, zabiera mi ciebie. Wiesz, jesteś moją pierwszą prawdziwą dziewczyną, więc nie mam pojęcia jak się powinienem zachowywać....
- A ty jesteś wgl moim pierwszym chłopakiem i także nie jestem w tym dobra, ale staram się, a ty jedynie uciekasz od wszystkiego. Spędźmy ze sobą chociaż jeden dzień, sam na sam. Bez żadnych prób, wyjazdów, znajomych. Dajmy sobie jeszcze szansę, bo czuję, że zaczynamy się poddawać. Nie po to wszystko budowaliśmy, żeby to na raz zburzyć.
- Ja chcę żebyś wiedziała, że zależy mi na tobie. Ale, kurcze nigdy nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie. Jesteś tak wyjątkowa, że czasami boję się przy tobie odezwać. Jesteś dla mnie bardzo ważna i chce byś o tym wiedziała.
- Liam ja wiem o tym i to doceniam. Naprawdę.
Cały czas leciały mi powoli łzy. Nie wiem dlaczego. Pomimo tego, że sądziłam, że moje uczucia co do blondyna nie są tak wielkie jak do Harry'ego, w tej chwili wyglądało to inaczej. Przez ten czas kiedy się z nim nie widziałam, nie tęskniłam za nim tak bardzo. W tym momencie, kiedy otarł mi słony płyn z policzków i przytulił mocno do siebie, poczułam tę moc, która jest między nami. Liam cały czas jest dla mnie bardzo ważny, tylko dalej nie potrafię sobie uświadomić jak bardzo i na ile.
- Słońce nie wracajmy może lepiej już do tego. A teraz chodźmy gdzieś daleko, tam gdzie będziemy mogli być sami.
- Ale że jak?! Że teraz?!
- Hehe...tak, teraz. Pierwsza lekcja już dawno się zaczęła, więc nie ma sensu na nią wracać. A dawno nie spędziliśmy razem czasu, więc teraz jest ku temu sposobność.
Uśmiechnął się słodko i pociągnął mnie za rękę. Poszliśmy w stronę parku obejmując się. Dawno nie czułam się tak bezpiecznie. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak za dawnych czasów. Miło było w końcu spędzić z nim czas. Wszystko tak szybko się dzieje, a ja powoli zaczynam gubić się. Z jednej strony czuje coś niesamowitego do Loczka, ale z drugiej strony Liam jest bardzo ważną częścią mnie. Gdyby nie on, to pewnie dawno bym wylądowała w psychiatryku. Niby z jakiego powodu? - Wiele osób by tak pomyślało. Patrząc z boku można by było pomyśleć, że moje życie jest piękne i kolorowe, ale tak nie jest. Tylko mało kto o tym wie. Nie chodzi tu tylko o Liam'a i Harry'ego. Wiąże się to także z wyjazdem mojej mamy za granicę. Moje dzieciństwo, jakby ktoś poprosił mnie o jego opisanie dwoma słowami, brzmiałoby : ciężkie i wykańczające.
- Ej mała coś się stało?
`Mała`, Harry zawsze tak na mnie mówi. `Mała` w ustach Liam'a brzmi zupełnie inaczej niż Harry'ego. Ten chrypki głos drugiego sprawia, że wypowiedziane przez niego słowa przenoszą mnie w krainę wiecznej szczęśliwości, jak i sprawiają mnie o dreszcze.
- Ee..co? Aaa, nie, wszystko jest ok :)
Dawno nie myślałam o mojej przeszłości...W sumie nie ma do czego wracać.
- Jesteś jakaś nieobecna. Powiedz, wiesz, że mi możesz zaufać.
Zatrzymał mnie i stanął naprzeciwko. Popatrzył głęboko w oczy jakby w ten sposób mój mózg miałby stać się jego częścią. Jakby moje myśli miały być przez niego odczytane.
Złapał mnie w talii i przysunął do siebie. Spuściłam lekko głowę. Liam natomiast delikatnie złapał mój podbródek i podniósł do góry. Ostatnie spojrzenie na jego cudne oczy i nasze usta złączyły się w pocałunku. Ale to nie był zwykły pocałunek. Podczas tego w moim brzuchu na nowo rozbudziły się motylki, które dawno nie były wypuszczane i nie widziały światła dziennego.
- Dziękuję ci za wszystko – uśmiechnęłam się do Liam'a najsłodziej jak potrafiłam gdy odsunęłam się od niego
- Po to jestem. - odwzajemnił tym samym
Przytulił mnie mocno do siebie dając mi do zrozumienia, że nie pozwoli aby coś mi się stało. Ruszyliśmy w nasz dalszy spacer po parku. Po chwili nasze ręce splotły się i utworzyły mocny uścisk. Automatycznie na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Podczas naszej przechadzki pełnej śmiechu i rozmowy na przeróżne tematy, zaczęło się chmurzyc. Postanowiliśmy więc, że udamy się w miejsce, gdzie będziemy mogli ukryć się przed nadchodzącym deszczem. Była dopiero 10 godzina, więc mieliśmy jeszcze przed sobą cały dzień na wspólne spędzenie czasu. Cieszyłam się z tego powodu, ponieważ od dawna nie bawiłam się tak dobrze jak z Liam'em. Po drodze kupił mi watę cukrową od miłej starszej pani. Powiedziała, że dawno nie spotkała tutaj tak radosnych i sympatycznych zakochanych. Mówiła do nas z takim urokiem, że miałam ochotę ją mocno przytulic.
Wata cukrowa – różowa, uwielbiana przez dzieci, niewinna słodycz? Tak mogłoby się jedynie wydawać amatorom. Nie wiem czego oni do niej dodali, ale nie sądzę, żeby to było coś normalnego. Liam nagle zaczął skakać po murkach, wspinać się na drzewa. Pod naszymi nogami przebiegła ruda wiewiórka, która od razu przykuła uwagę Daddy'iego. Od razu upadł na kolana i zaczął szukać orzeszków. Nie, wcale to nie był normalny widok. A mnie bolał już brzuch od śmiechu. Podbiegał co róż do mnie i na kolanach podawał mi coraz piękniejsze kwiaty, które sobie `zapożyczył` z parku. Widząc dwójkę małych dzieci, mieli oni może z 7 lat, trzymających się za rączkę z balonikami, Liam natychmiast złapał mnie za rękę i zapytał, cytuję „Czy nie zostaniesz moją małą dziewczynką, z którą będę chodził do parku z balonikami i cukierkami oraz będę się chwalił kolegom, że moja dziewczyna ma już stałe zęby?”. Także widząc jego przezabawną minę nawet nie próbowałam wnikać w jego `tok myślenia`, tylko automatycznie się zgodziłam wybuchając śmiechem. On zrobił lekko naburmuszoną minę, ale zaraz się rozchmurzył gdy dałam mu kolejny kawałek waty cukrowej.
W końcu gdy nasz mały Liam'ek się uspokoił, ruszyliśmy w stronę jakiegoś sklepu aby się ukryć przed deszczem, który zaczął powoli padać. Szczęśliwi szliśmy przed siebie, gdy usłyszeliśmy z oddali krzyk:
- Ej !! A wy dokąd wagarowicze się wybieracie?
- O kurde Liam ! To Straż Miejska !
Moje serce wyskoczyło z gardła, ale i tak biło jak szalone. Nie wiedziałam co zrobić. Stać, podejść, uciekać? Wtedy mój chłopak złapał mnie mocno za rękę i pociągnął za sobą tak abym biegła równo z nim. Nie mogłam mu dorównać kroku, bo bądź co bądź jest facetem a do tego nie jednokrotnie ma w tygodniu treningi.
- Stójcie!! Stać!! Mówię coś do was !!
- Nie uciekniemy im, nie damy rady.
Powiedziałam dysząc, widząc zbliżające się sylwetki władz.
- Szybciej biegnij to zwiejemy im, spokojnie.
- Ale ja już nie mam sił!
- To wskakuj mi na barana!
- Co?!
- No wskakuj!
Boiłyżka się zatrzymał i przykucnął. Wskoczyłam mu na plecy a ten zwinnym ruchem mnie przytrzymał i ruszył w te pędy. Nie wiem jakim cudem pod ciężarem mojego ciała biegł tak szybko, ale udało mu się. Po kilku zakrętach i schowaniu się za krzakami zgubiliśmy strażników.
Deszcz rozpadał się niemiłosiernie. Byliśmy cali przemoknięci. Pewnie znów będę chora.
- Udało się nam ! - krzyknął zadowolony Liam
- Tobie ! - przytuliłam go mocno do siebie
Chłopak popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem, odsunął mi opadające mokre kosmyki włosów za ucho i musnął mi usta. Robił to namiętnie i z uczuciem.
- Zawsze moim marzeniem było pocałować się z wyjątkową dziewczyną w deszczu, dzięki tobie ono się spełniło. - uśmiechnął się słodko, a ja oblałam się rumieńcem. Oczywiście blondyn to zauważył, bo zaczął chichotać.
Odczekaliśmy chwilę i poszliśmy w stronę knajpki, która była niedaleko stąd.
Około godziny 15, bardziej wysuszeni udaliśmy się pod mój dom.
- Dziękuję ci za dzisiejszy dzień. Dawno tak dobrze się nie bawiłam – puściłam mu oczko
- Taaa wystarczająco wiele wrażeń jak na jeden dzień, heh ;)
- Oj, zdecydowanie ;)
- Tylko jutro kochana normalnie idziemy już do szkoły, żadnych wagarów.
- Hahaha się zobaczy xd
- Który raz ty już zwiałaś z lekcji, co?
- Hmm..pierwszy? No może drugi?
- Mniejsza o to, ale żadnych więcej ucieczek, bo jak twój tato się dowie to mnie zabije, a tego chyba nie chcemy? - zapytał ruszając brwiami
- Hahaha..no pomyślimy jeszcze nad tym. Ja już lecę do domu, bo faktycznie tatuś się wkurzy.
- No ok, przyjdę po ciebie o 7:40 do szkoły ;)
- Dobrze.
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w stronę swoich domów. W domu zastałam nieoczekiwany widok.
- Marta !! - krzyknął tato
- Co wy tu robicie?! - zwróciłam się w stronę towarzystwa przebywającego w salonie.
W dużym pokoju siedziała płacząca Ania w objęciach Niall'a, Martyna przytulona do Zayn'a.
- Gdzie ty byłaś? - pytał wkurzony ojciec
- Emmm no w szkole..
- Nie byłaś, nie kłam.
- Ale co się stało?
Nikt mi nie odpowiedział na to pytanie, jedynie Ania szlochnęła jeszcze głośniej i wtuliła się w blondyna.
- Powie mi ktoś wreszcie co się wydarzyło?! - powiedziałam lekko podirytowana całą sytuacją. Powili zaczęło mnie to bardzo martwic.
Martyna popatrzyła na mnie smutno i rzekła :
- Harry jest w szpitalu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trochę pokomplikowałam? Ehh w moim opowiadaniu nigdy nie może być słodko i różowo, więc się nie dziwcie ciągłemu zmienianiu akcji :) 
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, naprawdę miło mi się je czyta. Ale czy moglibyście napisać co wam się podoba, a co nie? :) Szczere opinie wciąż mile widziane. 
KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYM ROZDZIALE, PROSZĘ O PODANIE TWITTERA ALBO GG. BO NIE WIEM KOGO MAM DALEJ POWIADAMIAĆ.
Naprawdę zależy mi na waszej opinii jak i wgl na tym, że czytacie tą historię. Gdyby nie WY to bym już dawno zrezygnowała, bo wiem, że mam dla kogo pisać. MASSIVE THANKYOU !! LOVE YOU SO MUCH ! <3