piątek, 25 stycznia 2013

rozdział 32 cz.1

WAŻNE POD NOTKĄ !!

Jechaliśmy ponad 20 minut do szpitala. Międzyczasie nikt się nie odzywał. Panowała grobowa cisza. Z tego co wcześniej opowiedział nam Zayn, po dotarciu i odnalezieniu Tyny, nic nie wyglądało dobrze. Bałam się, że przyjaciółka może z tego tak łatwo nie wyjść. Miałam złe przeczucia, ale wierzę, że jest silna i z czasem na pewno wyjdzie z tego cała. Musi!
Zayn wyglądał na naprawdę przestraszonego. Nie mógł usiedzieć w miejscu, cały czas się kręcił i trząsł nogami. Jakoś trudno mi jest uwierzyć w to, że on mógł ją przestać kochać. Przecież widać po nim jak się martwi, jak mu zależy na niej. Wydaje mi się, że musiało Zayn'a co innego podkusić do zerwania niż rzekomy `brak uczucia`. Jak się wszyscy uspokoją to będę musiała z nim o tym porozmawiać. Nie ujdzie mu to na sucho.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce od razu udaliśmy się do punktu przyjęć. W tym momencie powróciły wszystkie wspomnienia z ostatniego pobytu w tym okropnym miejscu. Jeszcze niedawno leżał tutaj Harry, zaraz po tym jak przejechało go auto.
Ale zaraz ! Nagle mnie olśniło! Jeżeli to nie było `wpadnięcie` pod samochód, a próba samobójcza?! Jeju! Nie, to nie możliwe. Musiało mi już ostro na mózg walnąć. Tak, jestem teraz przejęta sprawą z Martyną, że już nie myślę logicznie.
Okazało się, że rodzice Martyny już tam są i również czekają na jakiekolwiek informacje.
Cała zapłakana Mama M podeszła do nas i przytuliła każdego po kolei.
Zayn podbiegał do każdego lekarza i pytał się o stan dziewczyny, jednak nikt nie chciał udzielić mu informacji.

- Czy już wiadomo co z Martyną? - zapytałam się mamy dziewczyny
- Nie znamy szczegółów. Tylko tyle, że żyje i jej stan jest już stabilny.
- Naprawdę?! Jak się cieszę. - ulżyło mi
- Ja tak samo, ale dlaczego to zrobiła? - nagle odwróciła się w stronę Zayn'a – Chłopcze podejdź tu! To wszystko przez ciebie ! Ona mogła zginąć! Coś ty jej zrobił?! Jak mogłeś?!
- Proszę Pani, jaa...ja zerwałem z nią. Nie miałem pojęcia, że może sobie coś zrobić, nie chciałem, naprawdę. Zależy mi na niej, kocham ją.
- To dlaczego z nią zerwałeś?! - wtrąciłam się
- Bo bałem się. Bałem się tego, że gdy już wyjedziemy w trasę koncertową oddalimy się od siebie i zerwiemy w nieprzyjemnych stosunkach. Boję się pożegnań, boję się odrzucenia, boję się nienawiści od drugiego człowieka. Wolałem zrobić to teraz, wolałem zerwać z nią teraz, niż potem cierpieć tysiąc razy mocniej.
- Czy ty jesteś normalny? Kochasz ją, tak?
- No tak.
- No to o co ci chodzi? Jeżeli się kochacie przetrwacie wszystko. Rozumiesz? Wszystko! Zayn do cholery nie jesteś jedyny w takiej sytuacji. Rozmawiałeś może o tym z Niall'em czy z Liam'em? Pewnie im też nie jest łatwo z tego powodu, ale czy któryś z nich zerwał ze swoją połówką? Nie! Blondyn na każdym kroku udowadnia Ani, że ją kocha, że jest dla niej wszystkim. Bez względu na wszystko są razem, a Liam? Dobra nie jest może idealnie, ale nawet o tym nie myślimy.
- Ja rozumiem, ale jestem inny niż na pozór. Może i udaję takiego BadBoy'a, ale jestem wrażliwy. Dobra ja wiem, że jestem cholernym tchórzem! To moja słabość, jestem tchórzem. Chłopcy na każdym kroku mi to powtarzają, że nigdy nie spotkali takiego `czarnego charakteru` z miękkim sercem, ale nic na to nie poradzę. Kocham Martynę, ale boję się ją zranić. Miliony par zrywały ze sobą kiedy nie były blisko siebie. Nie chcę tego.
- Zayn w miłości każdy jest tchórzem. Nawet `czarny charakter` - uśmiechnęłam się delikatnie w stronę Mulata, ten w końcu odwzajemnił ten gest. - Ale prawdziwe pary nie zrywają ze sobą. Kilometry nie mogą zniszczyć tego co jest piękne, tego co jest między ludźmi którzy się kochają. Wierzę, że wasza miłość nie jest udawana, a wieczna, dlatego taka `błahostka` na pewno nie spowoduje tego, czego się boisz. Poza tym kocham was całym sercem, całą waszą 5 i nigdy, ale to przenigdy nie pozwolę abyśmy stracili kontakt ze sobą. Obiecuję ci to !
Przytuliłam Zayn'a do siebie i pocałowałam w policzek.
- Dziękuję bardzo. Nie wiem co ty w sobie takiego masz, ale wierzę ci. Nie wiem czy zauważyłaś, ale za każdym razem kiedy miałem problem przychodziłem z nim do ciebie. Może nie robiłem to w sposób otwarty, ale półsłówkami ci mówiłem o sytuacji w jakiej się znalazłem. Ty zawsze mi pomogłaś. Dziękuję ci za to, kocham cię.
Zayn również pocałował mnie w policzek. Czułam jak pojedyncze krople jego łez spadają na moje ciało. Ucieszyłam się, że poprawiłam humor Malik'owi, choć w głębi duszy nie było mi tak lekko. Tak naprawdę bałam się cholernie tego rozstania. Nie chciałam, aby wyjeżdżali w trasę. Zrobiłabym wszystko, żeby zostali w domu – w Polsce. Wiem, że to jest niemożliwe. I tak jestem już w wielkim szoku, że na tak długo nie rozstali się z tym miejscem. Kiedyś mówili, że chcieli zostać w jednym kraju, mieście, przynajmniej rok bez ciągłego pośpiechu. Udało im się. Niestety ich `mózgi` wiedzą co dla nich jest najlepsze i będą musieli w końcu wyruszyć w podróż po świecie. Mają już dużo nowych piosenek i trzeba dać im możliwość uwolnienia swoich nutek. I niestety muszę przyznać im rację. Muszą zrobić coś ze swoją karierą, bo ich fani przestaną być fanami. A całe One Direction ma nieziemski talent i jeżeli go nie wykorzystają do końca to chyba się powieszę.
Zayn odszedł kawałek i przystanął przy oknie rozmyślając, pewnie o dziewczynie. Rodzice Martyny krążyli cały czas po holu, tato siedział na jednym z niewygodnych i połamanych krzeseł, a ja jak zwykle rozmyślałam o sensie istnienia. Może i to głupie w tym wieku, ale kto powiedział, że nastolatki nie mają problemów? Mają ich i to nadto. Widać to moim i przyjaciołach życiu.
- Możecie państwo na chwilę wejść do Martyny. Obecnie śpi, jest przemęczona, więc lepiej jej nie budzić. Możecie wchodzić jednorazowo do pokoju po 2, 3 osoby.
Logiczne było, że jej rodzice poszli, a w sumie to wlecieli do sali, jako pierwsi. Serce biło mi nieziemsko szybko. Ale nie chciałam dawać po sobie tego poznać, żeby i tak już przerażony Zayn nie zemdlał. Chciałam być teraz dla niego taką przyszywaną mamusią, która bez względu na wszystko chroni swoje dziecko.
- Jak ja teraz jej spojrzę w oczy? Przecież to wszystko przeze mnie. To dlatego, że z nią zerwałem leży tutaj w ciężkim stanie.
Zayn'owi po raz kolejny dzisiaj popłynęły łzy. Nie wiedziałam jak mam mu pomóc. Doskonale zdawałam sobie sprawę jak się czuje. Sama to przeżyłam.
- Proszę cię nie dołuj się. Za nim się obudzi ty ochłoniesz. A potem pierwsza z nią spróbuję porozmawiać. Pomogę ci.
- Dziękuję. A tak w ogóle to mogę posłuchać tej rozmowy, którą nagrała ci Martyna?
- Emm..no jeżeli chcesz. Trzymaj.
Podałam chłopakowi telefon, ustawiłam na głośnomówiący i włączyłam wiadomość. Uważam, że chociaż tamte słowa są w większości oskarżające Mulata to należy mu się wysłuchanie.
Widziałam jak każdy mięsień w jego ciele napinał się z każdym wypowiedzianym słowem przez Martynę. Nie dziwię się mu.
Powiedział mi, że już mnie nie kocha i ma mnie dosyć. Boli to, nawet nie wiesz jak bardzo. Nie życzę tego tobie, ani nikomu innemu. Dopóki nie jest za późno powiedz Harry'emu o swoich uczuciach do niego, bo nigdy możesz się nie dowiedzieć czy on coś czuje do ciebie czy nie. No bo jak nie to przynajmniej nie stracisz tyle czasu, co ja straciłam na tego Ciemnego durnia! I może Liam faktycznie okaże się tym jedynym? Życzę ci szczęścia kochanie! Pamiętaj skarbie....
Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę ze swojej cholernej głupoty! `Należy się mu wysłuchanie tego..` Przecież tam Martyna wspomniała o...
- Harry?
Mulat odezwał się i spojrzał na mnie podejrzliwie, a tym razem to ja napięłam swoje wszystkie, choć niewielkie, mięśnie. Dodatkowo tato przysłuchiwał się tej rozmowieeee...O fuck! Przecież dałam mu ją do wysłuchania jeszcze w domu. Słyszał o moich uczuciach do Harry'ego! Spojrzałam na rodziciela, a ten uśmiechnął się przyjaźnie wiedząc doskonale co teraz mogę czuć.
Zayn oczekiwał na moją odpowiedź.
- Eeee niiic. To takie tam żarciki, he he he...- zaśmiałam się nerwowo
- Nie wierzę ci.
Spuściłam wzrok na podłogę. Nie mogę już nic zrobić. `I wish I knew the answer`
Długa historia. - westchnęłam
- Marta, co się dzieje?
- Zayn! Marta! Możecie iść do Martyny.
Zawołała nas mama przyjaciółki, a my spojrzeliśmy po sobie. Ciężkim krokiem ruszyliśmy w stronę sali. Dla otuchy złapałam chłopaka za rękę. Tak naprawdę sama jej potrzebowałam.
Na łóżku leżała bezbronna, krucha, o ciemniejszej karnacji dziewczyna. Wyglądała tak anielsko pod białą kołdrą, podłączona do kroplówki, ale zarazem przerażająco. Powoli podeszliśmy pod jej łóżko. Zayn delikatnie dotknął jej policzka i wybuchnął płaczem. Nie byłam mu dłużna i również rozpłakałam się jak dziecko.
Wyszłam na chwilę z sali i podeszłam do rodziców M. Dowiedziałam się, że jej stan jest stabilny i poza złamaną ręką i lekkim wstrząsem mózgu nic się nie stało. Wyglądało to groźnie, ponieważ spaść z takiego mostu to jest poważny wyczyn. Na szczęście spadła na trawę, nie do wody, nie na kamienie, tylko na trawę.
Zaraz po tym wróciłam do Malik'a i wszystko mu opowiedziałam. Rozchmurzył się, kiedy usłyszał dobre nowiny. Usiedliśmy na podłodze. Oparłam swoją głową o jego ramię i postanowiłam, że wyjawię mu swój sekret.
- Zayn?
- Yhymm?
- Wiem co czujesz. Nie chodzi mi o to, że Martyna jest równie ważna dla mnie jak i dla ciebie. Możesz mi powiedzieć, że to nie jest to samo, bo ty ją kochasz w taki `prawdziwy` sposób, ale naprawdę wiem co przeżywasz. Pamiętasz tą rozmowę co Tyna mówiła, że może nie jest za późno na wyjawienie uczuć do...
- Do Harry'ego, tak pamiętam.
- Wtedy kiedy on wpadł pod samochód byłam przerażona. Bałam się, że coś mu się stało.
- Jak każdy, nie tylko ty tak się czułaś..
- Tak Zayn, ale właśnie o to mi chodzi..Ja wtedy czułam się dokładnie tak samo jak ty teraz.
- Nie rozumiem.
- Och Zayn! Kocham Harry'ego rozumiesz?! Jak dowiedziałam się, że wylądował w szpitalu i nie wiadomo co z nim jest, myślałam, że moje życie się zawali. Tak naprawdę miałam tylko jego. Kłóciliśmy się, ale on jako jedyny mnie rozumiał i wiedział czego potrzebuję. Większość sekretów to jemu powierzyłam i nigdy bym sobie nie wybaczyła gdyby wtedy coś mu się stało. Ale to z Liam'em cały czas chodzę i to jemu mówię słowa, że go kocham. Pogubiłam się w tym już. Wiem tylko tyle, że kocham ich obu, ale nawet jeżeli są chwile, w których uważam Styles'a za tego jedynego, to i tak nie potrafię zerwać z Liam'em. Payne jest dla mnie bardzo bliską osobą, wartościową, czuję się przy nim wspaniale. Jest ogromną częścią mnie. Po prostu nigdy nie byłam tak naprawdę zakochana i nie wiem czy obu traktuję jak przyjaciół, czy nie. Wiem, że kocham i Liam'a i Harry'ego. Każdego ranka, gdy się budzę, boję się spojrzeć w twarz blondynowi. Ta sytuacja jest dla mnie trudna, bo pomimo że jest moim chłopakiem, boję się, że go oszukuję. Nie zdradzam go z nikim i nie przestałam czuć coś do niego, ale i tak mam wrażenie, że nie jestem z nim szczera. Wiem, że zeszłam trochę z tematu. Ale musiałam w końcu komuś to powiedzieć, a wydajesz mi się jedyną osobą, która może mnie zrozumieć. Dlatego serio wiem jak ci jest teraz ciężko.
- Wow..zaskoczyłaś mnie. To znaczy chyba wszyscy widzą i wiedzą, że czujesz coś do Lokersa. Nie trudno jest to zauważyć, ale nikt nie chce się wtrącać w wasze sprawy. Widzę, że się pogubiłaś i powiem ci szczerze, że nie mam najmniejszego pojęcia co bym zrobił na twoim miejscu, ale musisz się poważnie zastanowić. Faktycznie takim przedłużaniem możesz zranić nie tylko Liam'a ale i Harry'ego. Kurcze nie mogę ci doradzać, którego wybrać, bo obaj to moi najlepsi przyjaciele. To ty musisz podjąć tą decyzję........
`Podjąć decyzję..` - kurcze czuję się jak pusta blondynka wybierająca pomiędzy prawą a lewą rękawiczką.
.......Marta nie martw się, nikt nie będzie ciebie oceniał, ani szydził z ciebie, a przynajmniej na pewno nikt z nas nie będzie. Możesz też być pewna, że nikomu o tym nie powiem, bo sądzę, że tego teraz się najbardziej boisz.
- Dzięki BB(BadBoy) i przepraszam, że to na ciebie spadło. Musiałam się komuś wygadać.
- Jasne rozumiem. Też mi pomogłaś, wypadało się odwdzięczyć.
- Ochh jaki z ciebie dżentelmen, hehehe.
Atmosfera trochę się rozluźniła i nie myśleliśmy już pesymistycznie. Wierzyliśmy, że z Tyną będzie wszystko w porządku i będzie zdrów jak ryba. Oby tylko wybaczyła Mulatowi. Tego boję się bardziej niż tego, że inni mogą się dowiedzieć o mojej tajemnicy.
Kilka minut później pielęgniarka wyprosiła nas z sali.
Porozmawialiśmy jeszcze z rodzicami Martyny. Zayn jakoś wybłagał wybaczenie u nich i dziękował na kolanach za danie mu drugiej szansy.
Malik zaproponował abym pojechała z nim do reszty watahy. Dopiero wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że nikt poza naszą dwójką nic nie wie o próbie samobójczej przyjaciółki. Chłopak wręcz błagał abym udała się z nim do przyjaciół. Nie dziwie się mu. Też bym nie wiedziała jak mam to powiedzieć kilku parom oczu.
Powiedziałam tacie aby sam pojechał do naszego domu. Niechętnie, ale się zgodził. A ja z Zayn'em zamówiliśmy taxi. Pod szpitalem zebrała się grupka fanek. Widocznie widziały jak ich idol biegł do budynku i ruszyły za nim. Członek zespołu powiedział, że jest wszystko w porządku, dał kilka autografów i zrobił zdjęcia. Przyjechał samochód i wsiedliśmy do niego. Zayn zadzwonił do Liam'a i zapytał się co robi. Odpowiedział, że siedzi u Styles'a z Lou i grają na Xboxie. Poprosił chłopaka aby zadzwonił po Niall'a i Anię by przyszli do nich. Z tego co udało mi się podsłuchać przeraził się, ale jak to na Tatusia przystało musiał się troszkę pomartwić. Na nasze szczęście nie robił większych problemów i posłuchał się BadBoy'a.
Jadąc szarymi ulicami uświadomiłam sobie, że po tak długim czasie w końcu zobaczę się z przyjaciółmi. Nie myślałam, że to wszystko w taki sposób się potoczy. Nie miałam nawet wymyślonej wymówki na wypadek pytań, gdzie byłam, co robiłam, dlaczego tak nagle wyjechałam..Nie byłam na to gotowa, ale siła wyższa wzywała – Martyna.
Gdy wjeżdżaliśmy w dobrze mi znaną ulicę moje serce przestało bić równomiernie, wybijało swój własny rytm, rytm strachu. Zayn widząc moje przerażenie odezwał się:
- Nie bój się. Myślisz, że przez to wszystko zapomniałem, że tak nagle wyjechałaś? Nie. Ale wiem też, że zaraz ta wygłodniała dzicz da ci popalić, więc nie chciałem cię przemęczać. Ale się nie bój :D (Jego motto życiowe: jak się boisz, to się nie bój - nie pomogło).
Popatrzyłam na niego wzrokiem seryjnego zabójcy, a on jedynie wzruszył ramionami i udał przerażonego. Objął mnie ramieniem i wyszliśmy z taxówki. Widząc dom Styles'ów wszystkie wspomnienia wróciły. Jeszcze nie tak dawno wariowałam tutaj na podwórku, ganiając z Pasiastym z wężem ogrodowym, oblewając wszystko i WSZYSTKICH. Mając na myśli wszystkich miałam na myśli siebie...niestety.
Przekraczając próg zawsze otwartych drzwi, serce miałam w gardle. W środku panował jak zwykle chaos. To normalne kiedy 5 całkiem `normalnych` nastolatków przebywa w jednym pomieszczeniu.
Stojąc blisko wejścia do salonu z lękiem, a zarazem z podnieceniem wpatrywałam się w roześmianych przyjaciół. Harry i Lou siedzieli na podłodze i grali w wyścigi, Niall na kanapie z miską popcornu darł się na nich, że jeździć nie potrafią, Ania co chwila wybuchała niekontrolowanym śmiechem, a Liam sprzątał porozrzucane jedzenie z dywanu. Nie ważne, że to nie jego dom, ale porządek musiał być! Stary dobry Payne. Widząc ich wszystkich wzruszyłam się. Miesiąc rozłąki dało się odczuć. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo za nimi tęskniłam. Za wszelką cenę próbowałam nie patrzeć w stronę Lokersa. Nie chciałam, żeby uczucia, którymi go darzę dały się we znaki.
Jesteeeeeeeeeśmyyyyyyyyyy!! - Zayn wszedł do pokoju i krzyknął jak najgłośniej się dało, aby te bachory w końcu zauważyły naszą obecność.
- Jakie my? - odezwała się Ania.
Malik wskazał ręką w moją stronę, uśmiechając się niewinnie, dodając mi w ten sposób otuchy. A ja wzięłam oddech i przekroczyłam próg.
- No hej. - odezwałam się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po pierwsze nie będzie mnie przez pewien czas, bo mam ferie i wyjeżdżam, więc nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Poza tym mam maturę w tym roku i nie wiem jak długo dam radę pisać jeszcze to opowiadanie. Mam kilka pomysłów, ale brak czasu. Dodatkowo coraz mniej was wchodzi i komentuje. Nie wiem czy jest sens pisania tego bloga. Oczywiście dziękuję z całego serca moim stałym czytelniczkom !! <3 kto nią jest ten wie ! MASSIVE THANK YOU !! LOVE YOU !  

PYTANIE NA DZIŚ:
Co zrobią wszyscy na widok Marty? Ucieszą się, wkurzą? Czy Marta wyjawi powód dlaczego zniknęła? 

Tego i innych rzeczy dowiecie się w następnym odcinku :D 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ :) proszę xx

wtorek, 22 stycznia 2013

rozdział 31

    `[…] Dobra słońce nie przedłużam i przechodzę do sedna. Jestem właśnie w parku, tam gdzie wszystko się zaczęło z Zayn'em. Siedziałam i myślałam o swoim życiu i stwierdziłam, że bez Malika to już nic nie będzie takie samo. Uwielbiam patrzeć na tą okolicę, na przyrodę i w ogóle, ale chyba się już wystarczająco napatrzyłam. Starczy mi tego dobrego. Dlatego postanowiłam zrobić jeden krok do przodu. *pauza na płakanie* Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Papa kocham cię!`

Właśnie odsłuchałam wiadomość, którą zostawiła mi Martyna na poczcie głosowej. Długo się zastanawiałam co to miało oznaczać. Niestety spodziewałam się najgorszego, ale jakoś nie mogłam sobie tego uzmysłowić. Wydawało mi się, że to nie może spotkać mnie, ani nikogo z moich bliskich. Byłam przerażona.
Natychmiast, kiedy ochłonęłam, dałam do wysłuchania tą wiadomość mojemu tacie.

O Boże! To nie możliwe! Ona chciała, to znaczy chce popełnić samobójstwo?!
Łzy napłynęły mi do oczu. Przez ten cały czas dokładnie te słowa próbowałam odeprzeć z mojej głowy. W tej chwili stały się one rzeczywistością.
- Chyba tak.
Rzuciłam się w taty ramiona szukając w nich choć trochę bezpieczeństwa i otuchy.
- Marta ja wiem, że się boisz, ale musimy jechać do niej. Zadzwoń do jej rodziców, do chłopaków, kogokolwiek, a ja idę po samochód.

Nie wiedziałam jak mam powiadomić jej rodziców. Po prostu powiedzieć `Martyna prawdopodobnie popełniła samobójstwo, ale nie martwcie się to nic pewnego`?. Jujuś to jest niewyobrażalne, ale muszę jak najszybciej coś zrobić ! Jak ona naprawdę to zrobiła to ja tego nie przeżyję. Ona jest wszystkim co mam. Kocham ją! Ona musi żyć!

- Halo? Marta?
- Zayn!!
- Marta to ty? Naprawdę dzwonisz?!
- Tak ja, ale ja pierdole Zayn gdzie ty jesteś?! Coś ty zrobił?!
- Marta uspokój się. Czemu płaczesz? Co się stało?!
- Idioto i ty się jeszcze pytasz?!
- Marta no mów!
- Martyna.
- Co z nią?! - usłyszałam spanikowany głos Mulata
- Nie wiem, boję się o nią. Zostawiła mi dziwną wiadomość, że jej życie nie ma sensu bez ciebie, że mam pamiętać, że mnie kocha, rodziców. Mówiła tak jakby...
- No co?!
.tak jakby chciała popełnić samobójstwo !
- Kurde o czym ty gadasz?! Jak to chciała popełnić samobójstwo ?! Ubzdurałaś sobie! Kłamiesz!
- NIE Zayn. Gdy dzwoniła była tam w parku gdzie się widywaliście zawsze. Jedź tam szybko !
- Kiedy dzwoniła?
- Jakieś 20 minut temu, powinieneś zdążyć, ale jedź już!
- Jasne, tak, oczywiście! Jadę już!

Cała się trzęsłam. Oby to był żart, głupi żart. To tylko po to żebym przyjechała do nich z powrotem, żeby mnie ściągnąć. Niech to będzie głupi żart, proszę.

- Dzwoniłaś do jej rodziców?
- Nie, nie potrafię.
- Marta nie ma czasu. Dzwoń!
- Okay.

Wybrałam numer do jej mamy. Ledwo co utrzymywałam w ręku telefon. Nigdy tak się nie bałam jak teraz, nawet wtedy kiedy to mnie zagrażało niebezpieczeństwo.

- Halo?
- Dzień dobry, z tej strony Marrrrrta.
- Marta? Naprawdę to ty? Martyna mówiła, że wyjechałaś i nie dajesz znaku życia. Co się stało? - Na dźwięk imienia mojej przyjaciółki serce mnie zabolało. Jak ja mam to jej przekazać?
- Tak, ale właśnie wraaaacam.
- Czemu tak dziwnie mówisz, coś się stało?
- W sumie to tak, to znaczy nie wiem. Obawiam się, że Martynie coś się stało. Jest może w domu?
- Nie, nie ma jej. Była dzisiaj u Zayn'a na noc. Ale jak to mogło coś się jej stać?
- Dostałam od niej dziwną wiadomość na sekretarce, w której tak jakby żegnała się ze wszystkimi. Boję się, że zrobiła sobie coś.
- Alleee jak to?! Martyna?! CO?!
- Zerwali z Zayn'em tyle wiem. Nie mogła sobie poradzić..
- Ona onaaa..nie mogła? Czas przeszły?!
Jak ciężko mi było słuchać tych smutnych, przepełnionych bólem słów jej mamy. Jakbym chciała oszczędzić jej tych szczegółów. Oby okazał się to tylko żart, głupi żart.
- Nie, nie wiem. Ona mogła coś sobie zrobić. Kazałam Zayn'owi jechać do parku tam skąd dzwoniła. Proszę tam pojechać, skontaktować się z nim. Ja zaraz tam będę.
- Dziękuję za wiadomość. Tadeeeeeeeeeusz jedziemy. Martyna, nie ma jej. Może......
Wyłączyłam się. Nie chciałam już słyszeć żalu i szaleństwa rodziców po usłyszanej takiej smutnej nowinie. Po złej wiadomości, która może zmienić całkowicie życie wszystkim najbliższym.
Tato mnie zawołał abym wsiadła już do auta. Spakował wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy w stronę domu.

*Z perspektywy Zayn'a*

- Kurde o czym ty gadasz?! Jak to chciała popełnić samobójstwo ! Ubzdurałaś sobie, kłamiesz!
- NIE Zayn. Gdy dzwoniła była tam w parku gdzie się widywaliście zawsze. Jedź tam szybko !
- Kiedy dzwoniła?
- Jakieś 20 minut temu, powinieneś zdążyć, ale jedź już!
- Jasne, tak, oczywiście! Jadę już!

Natychmiast wybiegłem z domu, nie zamykając go. Może to z powodu adrenaliny, która wzmogła się w moim ciele, ale mogło to też być spowodowane ilością alkoholu, którego wypiłem po wyjściu brunetki.
Do parku miałem 20 minut spacerem, ale tym razem tą odległość przebiegłem, a w sumie to prze-teleportowałem się, w ciągu 5. Znalazłem się w tym pięknym miejscu nie wiedząc od czego zacząć. Gdzie jej szukać? Zadzwoniłem do Blondynki.

- Marta ! Gdzie ona może być?! Jestem w parku, ale nie wiem gdzie jej szukać.
- Mówiła, tylko tyle, że jest w parku. Że chce zrobić jeden krok do przodu.
- Krok do przodu. CO?!
- Nie wiem!. Pomyśl, gdzie często przebywaliście?
- Spędzaliśmy czas na ławce, bądź nad rzeką oglądając kaczki, jedząc smakołyki. Czekaj.............Rzeka!!!!
- A tam jest WYSOKI MOST !!!!!
- O FUCK ! Biegnę tam ! A ty gdzie jesteś?!
- Dojeżdżam ! Dzwoń jak się czegoś dowiesz!
- Pa!

Szumiało mi w głowie od nadmiaru procentów, ale pomimo tego wiedziałem gdzie jestem jak i również to, że do mostu zostało mi jeszcze jakieś 200 metrów. Każdy krok wydłużał się o 5 następnych. Bałem się tego co mogę ujrzeć, albo tym bardziej czego mogę nie dojrzeć. Zbliżając się do mostu moje serce biło coraz mocniej i nie ogarniało już nic. Z przerażeniem podbiegłem do barierek i spojrzałem w dół.

*Z perspektywy Martyny*

Ruszyłam powoli w stronę mostu aby dokończyć to co zaczęłam.
Zrobiłam krok przez barierkę i złapałam się poręczy. Spojrzałam w niebo a zaraz po tym w rzekę, która znajdowała się jakieś 10 metrów niżej. Ostatnia łza spłynęła mi po policzku. Nagle usłyszałam głosy ludzi, którzy przechodzili niedaleko mnie. Podbiegali i oferowali pomoc. Ale co mi po ich pomocy? Nie zwrócą Mulatowi uczuć do mnie. Jeden z chłopaków, którzy próbowali mnie ściągnąć, złapał mnie za ramiona i tłumaczył mi, że to jest najgorsza rzecz jaką właśnie robię!. A ja?
A ja zrobiłam krok do przodu i noga zwisała mi już nad płynącą wodą.

- Nie rób tego !!!!!!!!!!!! - krzyczeli ludzie z oddali. Ja już nie słuchałam..
Nie słuchałam, bo to nie byli ludzie. To tylko moje sumienie. Sumienie, które próbowało stworzyć fikcyjnych ludzi, aby mi pomogli. Ale ja...
oderwałam ręce od poręczy...........
- Nie rób tego !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
........i.....................
................................................skoczyłam.

*Z perspektywy Zayn'a*

Moim oczom ukazała się drobniutka postać leżąca na brzegu rzeki. Nie ruszała się. Drżącymi rękoma złapałem za telefon i wykręciłem numer.

- Halo? Pogotowie? Proszę szybko do parku nad rzekę, niedaleko mostu. Próba samobójcza. Dziewczyna może niee...może nie żyć.
- Dobrze już kogoś wysyłamy.

Aż zdziwiłem się swoim opanowaniem. Do dzisiaj pamiętam kiedy pan z PO wkuwał nam po kolei jak się zachować w takiej sytuacji. Nie odpuścił nam dopóki nie było idealnie. Nienawidziłem go za to, tak teraz wielbię go!.
Szybko pobiegłem na dół, do brunetki. Pomimo tych lekcji nie znałem się dobrze na pierwszej pomocy, ale rok temu miałem z tego 5 także mam nadzieję, że coś z tego pamiętam.
Gdy ją ujrzałem, taką bezbronną, stanąłem jak słup i rozpłakałem się. Nie mogłem zrobić ani jednego kroku. Nie wolno teraz jej dotykać, bo może mieć uszkodzony kręgosłup. Ale tak bardzo chciałem wziąć ją w swoje ramiona i nigdy nie wypuścić.
Po chwili przyjechała karetka. Bałem się, bo nie wiedziałem czy ona......
- Żyje. Jest w ciężkim stanie, ale jeszcze żyje.
Popatrzyłem się zaszklonym wzrokiem na ratownika i myślałem, że się przesłyszałem. Żyje, w ciężkim stanie, ale ŻYJE !
Nie pozwolili mi jechać razem z nimi. Patrzyłem jak karetka na sygnale opuszcza park, a ja dalej wpatrywałem się w punkt, w którym przed chwilą jeszcze czerwone światło echem odbijało się w uszach pewnie nie jednej osobie znajdującej się w parku.

- Zayn!
- Marta! Jesteś!
- Co z nią? Gdzie jest?!
- W szpitalu. Zabrali ją właśnie. Ale żyje!
- Jejuś..nie wierzę! Myślałam, że to żart. Rany Zayn, boję się!
Przytuliłem zapłakaną blondynkę do siebie i staliśmy tak nieruchomo przez dobre 5 minut. Oboje nie mogliśmy powstrzymać łez. W końcu tato Marty kazał nam się ruszyć i pojechaliśmy do szpitala. Po drodze zawiadomiliśmy rodziców Martyny. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Marta wróciła !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :D 
Hmm ciekawi gdzie była, co robiła itp? Czytajcie kolejne rozdziały :D
Martyna przeżyła = norma :D nie bójcie się nie uśmiercę bohaterów, może i piszę czasami takie smutne rzeczy to na pewno tego nie zrobię ;p  

Dziękuję za 10 komentarzy !! jesteście super ! ;**

Pozdrawiam. xx

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


poniedziałek, 14 stycznia 2013

rozdział 30


`CZYTAJ POD NOTKĄ!!`






*Z perspektywy Martyny*

- Martynaaaaaaaa?
Zayn wyrwał mnie z rozmyślań. Leżeliśmy razem wtuleni w siebie po cudownej nocy. Bawił się moimi włosami i co chwile mruczał do ucha. Jakby moja mama wiedziała co ja wyrabiam w nocy u Mulata to wątpię, że wypuściłaby mnie z domu. Ale coś musi podejrzewać jak średnio raz na tydzień zostaję u niego. Zwłaszcza, że nie mam 5 lat i musi się domyślać co robię u chłopaka.
- Słucham cię.
- Wiesz tak się zastanawiałem, że jak skończymy szkołę za 2 miesiące to, czy nasz związek przetrwa.
- Przepraszam?
- No ty idziesz na studia choreograficzne, a ja wyjeżdżam z chłopakami w trasę. Będziemy bardzo rzadko się widywać.
- I co w związku z tym?
- To, że prawdopodobnie będziemy musieli się rozstać.
- Co?!
Natychmiast wstałam i zaczęłam kręcić się w kółko po pokoju.
- Pomyśl racjonalnie. Takie nie spotykanie się na dłuższą metę zniszczy nam związek, oddalimy się od siebie. Będziemy wierzyć, że nasze stosunki się poprawią, ale nic z tego. Dojdzie do tego, że się znienawidzimy. Chcesz tego?
- Ja pierdole Zayn ! Nie chcę.!
- No właśnie, więc po co będziemy dalej to ciągnąc? - ten jego spokojny opanowany ton głosu doprowadzał mnie do szaleństwa.
- Ja nie chcę się z tobą rozstawać! Kurde jesteśmy szczęśliwi ze sobą, więc po co to niszczyć? Jest milion par, które tak żyją i mają się świetnie ! A ty nawet nie chcesz spróbować?!
- Ale ja też nie chcę, zrozum. Mówię tylko, że nas będzie to powoli przerastało. Spróbować? Czego? Słońce....słuchaj, boo...
Przyciągnął mnie do siebie, kazał usiąść na łóżku, złapał za ręce i wpatrywał mi się głęboko w oczy. Nie wiedziałam co się dzieje!
- No co? Mów! - pospieszyłam go
- Musimy się rozstać.
.........................................................................................................................................- 5 minut później - …............................................................................................................
- Czekaj.
Po 5 minutach w końcu wydukałam z siebie jakiekolwiek słowo. Zamrugałam po raz setny oczami i pozwoliłam kolejnym łzom swobodnie popłynąć w dół. `Tears stream down my face...`
Ja się chyba przesłyszałam..
- Nie Martyna, nie. Naprawdę sądzę, że powinniśmy to zrobić.
- Dlaczego?!?!?!
- Bo to nie ma sensu.
- Kurde jak to nie ma sensu?! Nasze uczucia nie mają sensu? My nie mamy sensu?! Człowieku weź ogarnij w ogóle co ty do mnie mówisz! Naćpałeś się? Do reszty cię odymiło od tych papierosów?! Czy to jest sen? `Mamy cię` jakieś czy inne gówniane reality show?!
- Martyna uspokój się. To nie są żarty.
- A niby co? Dlaczego ze mną zrywasz? Co ci takiego zrobiłam dupku ?!
- Nic nie zrobiłaś. Po prostu już ciebie nie kocham.
- Nie no teraz to chyba się naprawdę przesłyszałam!. Żartujesz? Powiedz, że ŻARTUJESZ!!
- NIE ! Ogarnij po prostu, że ciebie już nie kocham ! Mam cię dość!
- Po prostu nie wierzę, że to powiedziałeś. JESTEŚ SKOŃCZONYM KRETYNEM !! NIE NAWIDZĘ CIĘ !! NIENAWIDZĘ !!
Uderzyłam go w twarz, popchnęłam na łóżko i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami.
Ja chyba śnię! To nie może być prawda! Nie wierzę w to, nie wierzę. Kochamy się! Kocham go, a on kocha mnie. To jest chore, jakiś żart. ! Nie nie nie ! To nie prawda!
Biegłam z jakieś 20 minut przed siebie nie zważając na dziwne komentarze ludzi, których mijałam. Stanęłam i dopiero zauważyłam gdzie jestem. To był park. Miejsce, w którym spędzaliśmy razem z Zayn'em najwięcej czasu. To tutaj były nasze pierwsze pocałunki, wyznania. To tutaj tak naprawdę powiedziałam mu, że go kocham. Podświadomie musiałam wiedzieć dokąd biegnę. Nagle wszystkie wspomnienia wróciły.
- Jakie do cholery wspomnienia?! Przecież to było jeszcze wczoraj! Kilkanaście godzin temu siedzieliśmy tutaj na ławce i bawiliśmy się pełnią życia! Łaskotaliśmy się, ganialiśmy jak małe dzieci, jedliśmy watę cukrową! Wczoraj !
Kopnęłam w drzewo, które stanęło mi na drodze. Zauważyłam, że pewne małżeństwo przygląda mi się niespokojnie z przerażeniem. Irytowali mnie!
- A wy co się gapicie?! Nie można już mówić samemu do siebie?! To, że wy jesteście małżeństwem od iluś tam lat, to, że się kochacie i pewnie macie dzieci, to nie oznacza, że wszyscy są takimi szczęśliwcami! Są ludzie na świecie, którym los tak spaprał życie, że nie mają się czym cieszyć. Są ludzie, którzy właśnie w tej chwili przeżywają wewnętrzny kryzys, bo ktoś ich zranił! Nie pomyśleliście o tym jak oni teraz mogą się czuć?! Nie! Bo wy zadowoleni chodzicie po parku wspominając pierwsze kroki waszych dzieci, a inni cierpią! Inni nie mogą tego doznać, bo dowiadują się, że ich nie kochają! Mają ich gdzieś! Ale nie! Wy szczęśliwie chodzicie po parku......
Uciekłam! Znowu jak najszybciej potrafiłam biegłam nie wiedząc gdzie znowu nogi mnie poprowadzą. Nie mogłam złapać oddechu, bolały mnie płuca. Dusiłam się od braku tlenu i płaczu, który powodował wielki kaszel.
Przystanęłam niedaleko mostu, pod którym spokojnie płynęła rzeka. Złapałam się poręczy i próbowałam uspokoić oddech. Osunęłam się na ziemię i znów pozwoliłam moim emocjom zapanować nad ciałem.
- On mnie przecież kocha....
Kogo ja oszukuję! On mnie nie kocha! Powiedział mi to. Co się stało? Było doskonale! Każdego dnia uśmiechaliśmy się do siebie, okazywaliśmy sobie miłość. A dzisiaj? On musiał od dawna mnie już nie kochać, bo na pewno nie od dziś. Uczucia nie zmieniają się w ciągu minuty. Może on ma kochankę? Może zakochał się w innej, ładniejszej dziewczynie. Może byłam dla niego nudna?
Moje życie bez Zayn'a nie ma sensu. Co ja zrobię bez niego? Wszystko podporządkowywałam tylko jemu, mężczyźnie mojego życia. Teraz nie mam już nic.
Zanim go poznałam byłam szczęśliwa, tak przynajmniej myślałam. Ale tak naprawdę to dopiero po poznaniu One Direction poczułam co to jest prawdziwe szczęście. To oni mi dali powód do radości, do śmiechu. Zawsze moim marzeniem było ich spotkać, poznać, pogadać. Ja miałam to cały czas na wyciągnięcie ręki. Ale może to nie było jednak nam pisane? Może tylko mnie i Marcie. Bo Ania to z Niall'erem jest szczęśliwa i niech pozostanie. Ale ze mną i Martą chyba tak być nie mogło. Ania nigdy ich nie lubiła, dopiero z czasem jej stosunki się zmieniły. A my to od zawsze wiedziałyśmy kogo kochamy. Teraz to ani ja ani Marta nie możemy być z tym kim chcemy. Gdyby teraz ona tu była może by mi pomogła.
Do tej pory moje życie było urozmaicone, pełne wrażeń. Ale to już nie ma sensu, nie dla mnie. Moje życie się skończyło w chwili zerwania z Mulatem. MOIM MALIKIEM.
Z rodziną miałam dobre stosunki, ale mogły być lepsze. Szkoda, że już nigdy tego nie poprawię. Mogłam być lepszą córeczką, ale po co? I tak w tej chwili to już nie ma najmniejszego znaczenia.
Ania i Marta to moje najlepsze przyjaciółki i zawdzięczam im bardzo wiele. Mam nadzieję, że będą to zawsze pamiętać. Żałuję, że nie mam teraz żadnej kartki przy sobie. Mogłabym wszystko spisać i zostawić dla rodziny i przyjaciół. Teraz to jedynie pozostało zadzwonić do nich. Do Ani nawet nie będę próbować. Pewnie spędza ten słoneczny poranek w objęciach Blondyna. Rodziców to wole nie informować, bo jeszcze się rozkleję i nic z tego nie będzie. A do OneDi to już w ogóle nie ma sensu. Mają i tak już wiele problemów, teraz będą mieli jeden mniej.
Może Marta odbierze.
1,2,3,....,15 sygnałów i?
Po sygnale proszę zostawić wiadomość. Pip.
Marta ja wiem, że nie miałam dzwonić, ani nic, ale muszę z kimś pogadać. Po dłuższej selekcji zostałaś mi tylko ty. Więc wybacz, ale ostatni raz zaprzątam ci głowę. Może jeszcze nie wiesz, albo wiesz, no bo w końcu takie sensacje w show biznesie szybko się rozchodzą, ale nie wiem gdzie ty teraz jesteś, więc mówię, że rozstałam się z Zayn'em. W sumie to on zerwał ze mną. Nie mam najmniejszego pojęcia dlaczego. Powiedział mi, że już mnie nie kocha i ma mnie dosyć. Boli to, nawet nie wiesz jak bardzo. Nie życzę tego tobie, ani nikomu innemu. Dopóki nie jest za późno powiedz Harry'emu o swoich uczuciach do niego, bo nigdy możesz się nie dowiedzieć czy on coś czuje do ciebie czy nie. No bo jak nie to przynajmniej nie stracisz tyle czasu, co ja straciłam na tego Ciemnego durnia! I może Liam faktycznie okaże się tym jedynym? Życzę ci szczęścia kochanie! Pamiętaj skarbie, że ciebie i Anię kocham nad życie. Powiedz chłopakom, że też ich kocham. Zayn'owi tego nie mów, go nienawidzę. Rodzicom też powiedz, że są dla mnie wszystkim. Nawet mojego brata możesz uściskać a co! Niech chociaż raz dozna tego cudownego uczucia jakim jest uścisk od dziewczyny. Bo tak nawiasem mówiąc wątpię by kiedyś mógł mieć dziewczynę. Ale tego to już mu nie mów hehehe.
Dobra słońce nie przedłużam i przechodzę do sedna. Jestem właśnie w parku, tam gdzie wszystko się zaczęło z Zayn'em. Siedziałam i myślałam o swoim życiu i stwierdziłam, że bez Malika to już nic nie będzie tak samo. Uwielbiam patrzeć na tą okolicę, na przyrodę i w ogóle, ale chyba się już wystarczająco napatrzyłam. Starczy mi tego dobrego. Dlatego postanowiłam zrobić jeden krok do przodu. *pauza na płakanie* Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Papa kocham cię!
Rozłączyłam się i obejrzałam się dookoła. Wzięłam na spokojnie oddech i pogodziłam się ze wszystkim.
Ruszyłam powoli w stronę mostu aby dokończyć to co zaczęłam.
Zrobiłam krok przez barierkę i złapałam się poręczy. Spojrzałam w niebo a zaraz po tym w rzekę, która znajdowała się jakieś 10 metrów niżej. Ostatnia łza spłynęła mi po policzku. Nagle usłyszałam głosy ludzi, którzy przechodzili niedaleko mnie. Podbiegali i oferowali pomoc. Ale co mi po ich pomocy? Nie zwrócą Mulatowi uczuć do mnie. Jeden z chłopaków, którzy próbowali mnie ściągnąć, złapał mnie za ramiona i tłumaczył mi, że to jest najgorsza rzecz jaką właśnie robię!. A ja?
A ja zrobiłam krok do przodu i noga zwisała mi już nad płynącą wodą.
- Nie rób tego !!!!!!!!!!!! - krzyczeli ludzie z oddali. Ja już nie słuchałam..
Oderwałam ręce od poręczy...........
- Nie rób tego !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
........i.....................  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chyba pierwszy raz czytając jakikolwiek z moich rozdziałów normalnie się popłakałam!! ;( No masakra...ale..

PRZEPRASZAM!
Te osoby, które są od początku i przeczytały wszystkie rozdziały mogły się domyśleć  że długo sielanki nie będzie. No i nie ma. Akcja zmieniać się musi, no bo w końcu to JA i co za dużo słodyczy to nie zdrowo :D

Trochę tak szkoda, że co raz mniej was wchodzi, ale i tak dziękuję za każdy miły komentarz! 
Mamy 29 obserwatorów!! No wow ! Dziękuję! :**

PYTANIE NA DZIŚ:
Co się stanie z Martyną? Co zrobi Zayn? I co dalej z Martą? 

Shoutout dla najaktywniejszych ! :D 

Jak macie jakieś pytania odnoście opowiadanie, może jakieś do mnie, to piszcie w komentarzach bądź na tt : @be_my_dream_mar z miłą chęcią pogadam i odpowiem na wszelkie pytania! xx


P.S. CZYTASZ=KOMENTUJESZ
LOVE YOU ! <3 

niedziela, 6 stycznia 2013

rozdział 29


OSTRZEŻENIE!! 
DUŻO SŁODKOŚCI ! BRAK ZMARTWIEŃ ! DUUUŻO MIŁOŚCI ! 
W TYM ROZDZIALE ^^ :)


*Z perspektywy Ani*

Od dwóch tygodni Marta nie odezwała się do nas ani razu. Od ostatniego telefonu do Liam'a jakby zapadła się pod ziemię. Przez tydzień nie dzwoniliśmy do niej tak jak o to prosiła, ale w końcu nie wytrzymaliśmy. No bo ile można czekać na jedną wiadomość? Martwimy się o nią. Czy jest w tym coś dziwnego? Ale oczywiście nie odebrała żadnego telefonu. Ta cała sytuacja jest co najmniej chora i dziwna. Dlaczego nagle zniknęła wraz z ojcem i wyjechała? Nie wierzę, że z powodu spraw rodzinnych. Przyjaźnimy się od zerówki i wiemy o sobie wszystko. A kiedy mamy jakiś problem od razu lecimy do siebie i opowiadamy ze szczegółami. Jak jedna z nas jest czymś zmartwiona to druga automatycznie o tym wie. Jesteśmy przyjaciółkami i znamy się na tyle, że dużo rzeczy zauważamy. Wiele ze sobą przeżyłyśmy i mamy do siebie pełne zaufanie. Natomiast ostatnio nie zauważyłam w jej zachowaniu niczego podejrzanego, co sprawia jeszcze bardziej niepokojącym.
Marta od zawsze była skryta i często nie mówiła o swoich uczuciach. O mamie wspominała bardzo rzadko, a jak już padł o niej temat, szybko go zmieniała, albo krótko skomentowała. Wiem, że jest jej ciężko, ale dziwie się jej mamie. To, że mieszka daleko nie wyklucza możliwości przyjechania do rodziny. Skoro jest menagerką to ma dużo pieniędzy i nie wierzę, że to jest powodem dlaczego nie przyjeżdża. Niby ma dużo pracy, ale bez przesady. Kariera nie jest ważniejsza od męża i córki. Ale to nie mnie przyszło oceniać jej zachowanie. Jest dorosła i wie co robi. Widocznie ma ku temu powody, że tak postępuje.
Marta jest dla mnie bardzo ważna, traktuję ją jak siostrę. Z Martyną natomiast znamy się od gimnazjum, kiedy przeprowadziła się do naszego miasta. Pomimo że znamy się z nią krócej, w trójkę mamy świetne stosunki. Bawimy się ze sobą wspaniale. Nie wspominając już o naszych odpałach, o których wole nie myśleć. Teraz już tak nie szalejemy, bo to co myśmy wyrabiały jest karalne :D.
Niby nie musimy kontrolować się przy chłopakach, no bo oni do normalnych ludzi też nie należą. Ale wole żeby o tym nie wiedzieli, bo gdyby Niall się dowiedział co robiłam, na pewno nie chciałby teraz ze mną być. Ja bym na jego miejscu się obawiała, że jak policja dowie się o naszych wybrykach może i go posądzić o współudział, bo teraz jest bliską mi osobą ;p
Głodomorek jak i reszta One Direction myśli, że jestem nieśmiała i trochę zwariowana, i chyba wolę, żeby tak pozostało.
Od czasu gdy Marta tajemniczo zaginęła żadne z nas nie miało ochoty na jakieś typowe spotkania towarzyskie. Widywaliśmy się w szkole i poza nią, ale tak na chwilę by w ciszy posiedzieć. Szczerze to mam tego już dosyć. To siedzenie i zmulanie nie pomaga ani Marcie ani nam, więc musimy się trochę ogarnąć.
Aniaaaa ! Niall do ciebie dzwoni.
Szybko wstałam i pobiegłam do pokoju gdzie była mama z telefonowym Niall'em. Chwyciłam za słuchawkę i rzuciłam się na łóżko by zatopić się w melodyjnym głosie blondyna.
- Dzień dobry Mr. Horan.
- Witam Mrs. Horan.
Zachichotałam pod nosem. Od jakiegoś czasu żartujemy sobie, że jesteśmy małżeństwem. Nawet zaadaptowałam jego nazwisko na stałe. Moja mama śmieje się ze mnie, że jeszcze chwila, a będziemy dzielili się kosztami jak prawdziwi małżonkowie oraz kupimy sobie psa! Ta to ma wyobraźnię xd
- Co u mojego męża słychać?
- A wszystko w porządku żono ty moja ! Pomyślałem sobie, że może masz ochotę na mały wypad, aby trochę odpocząć?
- Hmm..kusząca propozycja. A dokąd miałabym zaszczyt udać się wraz z Panem?
- A to byłaby już niespodzianka. Proszę jedynie o podkreślenie poprawnej odpowiedzi z niżej podanych : a)`Tak`, b) `Zdecydowanie tak`, c) `TAK TAK TAK !!`, d) `Oczywiście, że TAK i w życiu bym nie odpowiedziała inaczej, bo ufam ci bezgranicznie i zawsze robisz wspaniałe niespodzianki!`. Więc, którą odpowiedź pani wybiera: a,b,c czy d?
- Hahahhaha ! A jest odpowiedź jesteś głupi? Hahahaha
- Takiej opcji system nie przewiduje.
- Hahha więc wybieram aaaabeeeeeceeeczydeeee? Ymmm....
- Ej...zasmucasz mnie..:(
- Hahahah ! Wybieram, cytuję: `Oczywiście, że TAK i w życiu bym nie odpowiedziała inaczej, bo ufam ci bezgranicznie i zawsze robisz wspaniałe niespodzianki!`
Oj naprawdę? W życiu bym się nie spodziewał :) Czuję się miło zaskoczony.
- Jakiś ty skromny..;p Więc kiedy realizujesz plan wspaniałej niespodzianki?
- Za 2 godziny. Ubierz się wygodnie i ładnieeeeee...Tzn ty zawsze wyglądasz ładnie, aleee...Emm..no wiesz o co mi chodzi..
- Oj podpadasz mi Horan! Tak wiem, głupia nie jestem.
- Oj nie to miałem na myśli kochanie. Wybacz.
- A, czyli miałeś skoro przepraszasz..
- No nie ! Wcale nie..
- Dobra dobra nie tłumacz się, bo czasu zabraknie. Idę się wyszykować i ubrać ŁADNIE.
- Ehh do zobaczenia :)
Odłożyłam słuchawkę na miejsce i udałam się do łazienki aby się odświeżyć. Wykąpałam się, umalowałam i uczesałam. Związałam moje rude włosy w kucyk a grzywkę wyprostowałam. Wczoraj byłam u fryzjera i zmieniłam się z głupiej blondynki w wredną marchewkę :D Niall mnie jeszcze nie widział w tym kolorze włosów i obawiam się jego reakcji. Kiedyś mi mówił, że nie lubi rudych dziewczyn. Ale ja postanowiłam zmienić coś w sobie. Jak mu się podobam to bez względu na wszystko nie będzie narzekał. Zresztą nie może :D Z szafy wyjęłam wygodne i ładne ubranie i przebrałam się szybko. Zostało mi jeszcze z 30 minut, więc postanowiłam wejść jeszcze na twitter'a. Codziennie dostaję setki mentions od fanek zespołu. Niektóre są takie urocze i miłe, niektóre zaś obrażające i straszne. Dziewczyny grożą mi, że jak mnie dopadną to nie ręczą za siebie. Mówiłam o tym chłopakom, ale powiedzieli bym się nie martwiła. Oni też dostają takie wiadomości, ale to tylko dlatego, że chcą zwrócić na siebie uwagę. Staram się tym nie przejmować, ale czasami aż boję się wyjść z domu. Na szczęście na razie nic się nie dzieje, więc jest dobrze.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a za nimi stanęła uśmiechnięta mama.
- Kochanie twój mąż przyszedł. Gdzieś się wybieracie? Bo on tak ładnie wygląda.
- Tak mamo. Idziemy na randkę.
- A o której to masz zamiar wrócić?
- Aaaa no nie wiem. O 23?
- Sądzę, że i tak wrócisz później. - popatrzyła się na mnie takim podejrzliwym wzrokiem
- Emm..no tak pewnie gdzieś o 12..- popatrzyłam błagalnymi oczami
- Kochanie wrócisz później.
- O 1? - spytałam lekko zdezorientowana
- Nieee..
- Mamo! Serio nie wrócę później..
- Zobaczymy. - uśmiechnęła się tak jakby wiedziała co Blondyn kombinuje..Dziwne.
Zabrałam swoje rzeczy i zeszłam na dół. W dużym pokoju stała moja gwiazda z bukietem kwiatów. Uśmiechnął się na mój widok, podszedł i pocałował w usta.
- Proszę to dla ciebie.
- Jejkuś. Są przepiękne. Uwielbiam róże. Dziękuję.
- Czekaj czekaj! Dlaczego zafarbowałaś włosy na R-U-D-O?!
- Hahaha bo mi się znudziły blond.
- Ale mi się podobały, noo..
- Mnie już nie. A co aż tak źle wyglądam?
- Nie no coś ty. Wyglądasz pięknie, zresztą jak zwykle. Trochę inaczej, ale ładnie ;)
Podziękowałam mu ogromnym mokrym całusem.
Wstawiłam bukiet do wazonu i udaliśmy się w stronę auta Horana. Otworzył mi drzwi jak dżentelmen i zasiadł za kierownicą.
- Nawet nie pytaj gdzie jedziemy, bo ci nie powiem :)
Głośno wypuściłam powietrze i zatopiłam oczy w widokach, które mijaliśmy. Jechaliśmy ok 30 minut aż się zatrzymaliśmy. Okazało się, że jesteśmy nad jeziorem. Tym gdzie byliśmy wszyscy razem. Na miejscu nie zastaliśmy żadnej żywej duszy. Byliśmy sami. Pogoda była cudowna. Słońce świeciło, wiał ciepły lekki wiaterek. Liście drzew delikatnie szumiały, a ptaszki wydawały przyjemne dla ucha dźwięki.
Niall złapał mnie za biodra i położył głowę na ramieniu. Stałam i podziwiałam widoki. Uwielbiam takie krajobrazy.
Było tak błogo i cicho, że słyszałam niespokojnie bijące serce chłopaka. Złapałam go mocniej za ręce, aby dodać mu otuchy. On zachichotał i szepnął:
- Zapraszam na pokład.
Odwróciłam się w jego stronę zdezorientowana, a on wskazał ręką na małą łódkę przycumowaną do brzegu. Głodomorek pociągnął mnie i pomógł wsiąść do niej. Środek był przystrojony, w rogu leżał kosz z owocami i innymi przekąskami. Poduszki różnego koloru były porozstawiane w każdym możliwym miejscu. W tle leciała cichutko nastrojowa muzyka. Niall usiadł naprzeciwko mnie i podał mi winogrona. Kazał usiąść wygodnie. Zabrał się za wiosła i ruszyliśmy w przepiękną podróż po błękitnej tafli jeziora. Robiło się powoli ciemno, więc ten nastrój był taki romantyczny.
Cały czas ze sobą rozmawialiśmy i śmialiśmy. Nie mogę uwierzyć, że Niall Horan – bożyszcz nastolatek, przystojny Irlandczyk, zachowuje się jak roztrzepane dziecko przybite głodem. Każdy myśli, że gwiazdy są idealne, a czasem nawet zbyt poważne. Nic bardziej mylnego ! Niall'er nie jest normalny, nie wiem nawet czy jak będzie miał z 30 lat będzie `normalny`. Jak na razie na to się nie zanosi.
Wpłynęliśmy do małej urokliwej zatoczki, w której aż roiło się od kaczek i łabędzi.
- Zatrzymamy się tutaj na chwilę.
Blondyn oznajmił i zaczepił łódkę o kłodę. Z kosza wyciągnął butelkę szampana oraz kieliszki. Otworzył z wielkim hukiem i rozlał zawartość wina musującego do szampanówek. Wręczył mi jedną i wzniósł toast :
- Za nas. Za ciebie i za nasz związek. Chciałbym ci w ogóle powiedzieć, że ten czas spędzony z tobą jest wyjątkowy. Każda chwila w twoim towarzystwie sprawia, że czuję się wspaniale. Swoją osobą kolorujesz moje życie. Nie ma w nim już miejsca na odcienie szarości. Dominuje w nim najbardziej kolor czerwony, ponieważ moja miłość do ciebie jest na tyle silna, że przewyższa wszystko inne. Uwielbiam kiedy się śmiejesz, twój uśmiech jest najpiękniejszą rzeczą, która sprawia, że jestem szczęśliwy. Jeśli jest mi smutno to ten mały gest z twojej strony poprawia mi humor. Ciepło bijące z twego serca opatula moje i czuje się bezpiecznie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Nigdy nie chciałbym aby moją dziewczyną był ktoś inny. Kocham cię z całego serca :) 
*_______/..\.../.......\________________________....\\\\../..\_____________________________*
^^ Nie wiem jakim cudem jeszcze żyję z takim rytmem serca, ale czuję, że zemdleję. Jeszcze nigdy nikt mi nie powiedział tak wspaniałych słów. Jaką ja jestem szczęściarą mając tego Blondyna. To, że łzy leciały mi ciurkiem chyba nie muszę mówić. Pierwszy raz powiedział mi tak naprawdę, że mnie kocha. To jest cudowne.
- Bosh..Niall..nie wiem co mam powiedzieć....Kocham Cię !
Zatopiłam się w jego ciepłych ustach. Pierwszy raz nasz pocałunek był taki namiętny. Czułam bijącą miłość od niego. Niall mnie kocha, naprawdę kocha ! Przywarł mnie do siebie i nie puszczał. Nasze serca biły nierównomiernie. Ledwo co łapaliśmy oddech. Po chwili spojrzał mi w oczy i powiedział :
- Chciałbym ci zaśpiewać fragment naszej nowej piosenki. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Od początku naszego związku nigdy nie zaśpiewał mi żadnej piosenki. Czuję się zaszczycona tym, że postanowił zrobić to teraz.
Chłopak wyciągnął gitarę i zaczął przygrywać spokojną muzykę.
It makes your lips,
So kissable.
And your kiss,
Unmissable.
Your fingertips so touchable.
And your eyes,
Irresistible.

Śpiewając to płakałam jak głupia. Co ja na to poradzę, że jestem wrażliwa? Poza tym nie każdy ma szczęście mieć za chłopaka utalentowanego i kochanego Niall'era. Kiedy skończył nie miałam siły się odezwać. Rzuciłam się w jego ramiona mocno, ale to bardzo mocno tuląc.
- Ejjj kochanie, bo mnie udusisz.
- Przepraszam, ale nie wiem co ci powiedzieć. Jestem wielką szczęściarą, że mam ciebie. Jesteś ideałem! Chodzącym ideałem! Niby tacy ludzie nie istnieją, ale to nie prawda, nie wierzę w to. Bo ty jesteś żywym przykładem, że perfekcyjni istnieją. Dajesz mi tlen, szczęście, miłość, uczucie, wszystko co najlepsze. Dzięki tobie wiem, że jestem wyjątkowa, chociaż nigdy w to nie wierzyłam. Jesteś miłością mojego życia. Kocham cię!
- Też ciebie kocham !
Znowu poczułam falę gorąca uderzającą w moje ciało. Nasze usta i języki tańczyły w rytm muzyki lecącej w tle. Tworzyły całość.
Po chwili chłopak wyciągnął z koszyka truskawki w czekoladzie. Rozłożył koc na `podłodze` łódki i podał mi szampana. Wtuleni w swoje ramiona leżeliśmy, karmiąc siebie nawzajem owocami. Wspominaliśmy nasze początki.
- Pamiętasz jak nas nie lubiłaś?
- Hahahaha...jeju jak to było dawno. Nie wiem jak mogłam być taka głupia ! Po prostu nienawidziłam tego, że wszystkie dziewczyny w szkole ciągle mówiły o was: `Zayn jest taaaaaaaaki przystojny, a Harry? Te jego loczki...A te niebieskie oczęta Horana?....` bla bla bla...Nie było innego tematu niż One Direction. Dla mnie byliście tacy dziecinni, nieogarnięci, żałośni. Tyna cały czas jarała się Zayn'em i uwierz mi, że naprawdę miałam już dosyć słuchania tego. `Jego oczy, a te dłuuuuugie rzęsy? On jest taki seksowny...` ughh. A Marta? Jejuuuś..ale ta to przynajmniej oszczędzała mi szczegółów seksualnych z Harry'm. Nie to co Tyna..
- Hahahahhahahahha :D wole nie wiedzieć o czym fanki myślą za naszymi plecami. Ale czekaj z Harry'm? Marta myślała o nim?
- Noooo tak. Od kiedy was pierwszy raz zobaczyła w tv z teledyskiem What makes you beautiful cały czas gadała tylko o nim. O jego oczach, włosach, a przede wszystkim uśmiechu i `cuuuudnych dołeczkach`.
- W sumie tak coś podejrzewałem, że ona coś do niego od momentu kiedy się poznali, ale teraz ona jest z Liam'em i w sumie nie wiem o co im chodzi..
- To je Marta tego nie ogarniesz ;)
- Haha fakt. Nie mieszajmy się w to lepiej :) No a za to ja pamiętam, kiedy pierwszy raz ciebie zobaczyłem. Wtedy gdy czekałaś z dziewczynami na chłopaków. Pomimo tego, że troszkę krzyczałaś, zauważyłem w tobie coś takiego niezwykłego. Nie byłaś jak te laski co tylko by wrzeszczały i chciały autografu.
- A no właśnie..kiedy dasz mi autograf? Dalej go nie mam xd
- Haha dam ci dam obiecuję ;)
- To dobrze! No bo wkurzaliście mnie, że oddychaliście tym samym powietrzem co ja. Ale wtedy na spacerze byliście tacy zabawni i nieogarnięci, że w końcu zmiękłam i polubiłam. Cieszę się z tego, że cię poznałam ;)
Przytuliliśmy się do siebie mocno.
- Ja też. Takiej wyjątkowej osoby to tylko ze świecą szukać.
Chwilę jeszcze poleżeliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Zrobiło się ciemno a na niebie było widać mnóstwo gwiazd.
- Widzisz tą najjaśniejszą?
Niall wskazał palcem na `wielką i żółtą` gwiazdę nad nami.
- Oo tak widzę.
- Nazywa się Ania. Bo zawsze rozświetla nawet najciemniejszą noc.
- Aww..Dziękuję :*
Dzisiaj to chyba nie odkleję się od jego ust. Nie wiem jak mogę inaczej mu podziękować za to co mówi i robi.

Ok godziny 21 byliśmy w aucie i jechaliśmy w stronę domu. Jak później okazało się do domu Horan'a.
- Dzisiaj śpisz u mnie. Nie ma moich rodziców, a twoja mama się zgodziła – poruszał brwiami
- Aaa to widzę, że spiskowaliście za moimi plecami? To już wiem o co chodziło dzisiaj mojej mamie, gdy pytała o której wrócę. Mówiłam, że ok 12 w nocy najpóźniej, a ona, że wrócę duużo później.
- No i miała rację. Wrócisz, ale jutro ;)
Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do ogromnego domu państwa Horan'ów. Niall zaprosił mnie do swojego pokoju. Gdy prowadził mnie za rękę cały drżał. W końcu kiedy otworzył drzwi domyśliłam się czemu. W jego pokoju panował półmrok, jedynym źródłem energii były porozstawiane w każdym kącie świeczki. Łóżko było pięknie pościelone, na stoliku znajdowały się kolejne smakołyki. Usiedliśmy przy nim i znowu karmiliśmy siebie nawzajem. Teraz były to winogrona, czekoladki i bita śmietana :D.
W pewnym momencie `niechcący` Niall'er prysnął we mnie słodkim kremem. Byłam calutka w nim.
Ejjj! Jak ja teraz wyglądam?!
- Słodziutko..mrr.
Podszedł do mnie i zaczął całować gdzie popadnie. Zaczął od moich rąk, palców, po usta aż wreszcie doszedł do szyi. Delikatne, namiętne ruchy jego warg paraliżowały mnie, jednocześnie powodując wulkan w moim ciele. Chciałam aby nie przestawał. Widząc, że się nie opieram, wziął mnie na ręce nie przestając całować w usta. Ułożył na łóżku i sam położył się obok mnie. Dotykaliśmy swoje ciała powoli ściągając poszczególne części garderoby. Kiedy mieliśmy pozbyć się już ostatnich rzeczy Niall się odezwał:
- Jesteś pewna? Naprawdę tego chcesz? Nie chcę abyś później tego żałowała.
- Kocham cię i chcę abyś to Ty był tym pierwszym.
Pocałowałam go namiętnie jednocześnie dotykając jego pleców, karku, włosów. Nie mogłam dłużej już wytrzymać z powodu buzujących hormonów. Jak na zawołanie, Niall pozbył się ostatnich części garderoby, u siebie jak i u mnie.
- Bądź tylko delikatny. - poprosiłam
- Obiecuję. Nie zrobię ci krzywdy.
Po chwili poczułam coś czego nie da się opisać. Ogromne podniecenie i rozkosz. Chłopak był delikatny i czuły, ale jednocześnie wiedział co robi. Nigdy nie czułam się lepiej jak dzisiaj.
Opadliśmy na łóżko ciężko oddychając.
- Kocham cię.
- Kocham cię.
Po kilku minutach zmęczeni oboje zasnęliśmy. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szczęśliwego Nowego Roku życzę!!! 
Jak podoba się wam rozdział? Nie za słodki? :)
Czytasz to proszę skomentuj!
Dziękuję za tyle wyświetleń, komentarzy i obserwatorów!! KOCHAM WAS! <3