niedziela, 24 marca 2013

rozdział 33 cz. 3




  • - Dobrze, masz rację. Opowiem ci teraz historię mojego dzieciństwa.


    - Mając 12 lat niczego mi nie brakowało. Miałam wspaniałą rodzinę, kochających rodziców. Miałam tylko jedną przyjaciółkę – Anię. Inni za mną nie przepadali. Nigdy nie byłam duszą towarzystwa, poza tym sama nie chciałam należeć do jakiejś nienormalnej elitarnej czy innej dla chorych na umyśle grupki. Często czułam się samotna, bo mając tylko jedną bliską koleżankę, nie można było wyszaleć się tak na max'a.
    Rodzice nie zarabiali kroci, ale wystarczało na nasze potrzeby. Kiedy chciałam dostać jakąś zabawkę – dostawałam ją, o ile to nie była setna lalka w ciągu miesiąca.
    No ale przechodząc do sprawy, bo tu dużo mogłabym opowiadać, powinnam zacząć od mojej mamy.
    Widziałeś jej zdjęcie, prawda? Sam wiesz, że jest piękną kobietą, szczupłą, o długich kręconych włosach, ale w odróżnieniu od moich, brązowych. Jej piękne piwne oczy zawsze były jej atutem. Zawsze opowiadała mi, że w moim wieku miała wielu adoratorów. Do dzisiaj jej zazdroszczę, że była tak popularna i pożądana wśród facetów. Do tej pory nie może odgonić się od samotnych mężczyzn, którzy zazdroszczą jej mojemu tacie. Jednym z takich mężczyzn jest Kamil. Z moją mamą znają się od liceum. Zakochał się od pierwszego wejrzenia, ale rodzicielka nie ulegała jego czułym słówkom, gdyż już wtedy podobał się jej tato. Rodzice mamy, czyli moi dziadkowie, nie byli przychylni temu związkowi, bo uważali, że rodzina Roberta – mojego taty, jest niewykształcona. Pochodzili z na wsi, a tacy ludzie, według nich, byli nieodpowiednimi dla ich córki. Ale jak to młodzież, buntowali się, spotykali się w nocy, robili różne schadzki. Haha..historia jak z filmu. Byli w sobie zakochani po uszy. Nie widzieli świata poza sobą. W końcu postanowili postawić na swoim i przyznali się rodzicom, że mają romans i za żadne skarby nie pozwolą na zerwanie kontaktów. Pomimo ich niezadowolenia, ulegli dzieciom i udzieli im swojego błogosławieństwa. Po 5 latach od zakończenia liceum pobrali się, a rok później urodziła im się drobniutka, z niebieskimi oczkami, córeczka. Zawsze była w ich centrum zainteresowania. Życie rodzinne do ukończenia jej 12 lat było idealne, ale...Zawsze musi być jakieś ale. Po 13 latach małżeństwa wszystko się skomplikowało, kiedy to na drodze stanął ponownie Kamil. Przez cały czas nie mógł się pozbierać po stracie swojej kochanej Weroniki. Zaczął nas nachodzić, wydzwaniać, grozić. Farbowany blondyn nie dawał za wygraną i cały czas robił wszystko by być blisko mojej mamy. Kiedy definitywnie powiedziała prosto w twarz, żeby się odczepił od niej i rodziny, znikną na miesiąc. Wszystko zaczęło układać się dobrze do czasu, gdy pewnego słonecznego dnia wracałam ze szkoły do domu i zostałam od tyłu złapana i zaciągnięta do auta. - (Harry cały czas siedział wpatrzony we mnie. Jego twarz poza pustką nie wyrażała nic. Jego mięśnie były napięte, ale starał się nie pokazywać swojego przerażenia.)
    - Po głosie rozpoznałam, że był to mężczyzna. Na początku nie zdawałam sobie sprawy z tego, że był to Kamil. Byłam zbyt przerażona, żeby rozróżniać pewne sprawy. Naklejono mi taśmę na usta, a zaraz potem założono opaskę na oczy. Próbowałam się wyrwać, ale z marnym skutkiem. Facet krzyczał, uderzył mnie. Płakałam coraz bardziej. Nie wiem jak długo jechaliśmy, bo każda minuta, a nawet sekunda, wydłużała się z dwojoną siłą. Nie miałam pojęcia co zrobić, nie mogłam ani uciec, ani krzyczeć. Tak naprawdę nie mogłam nic. Moje ręce były zawiązane jakąś szmatką. Każdy mój ruch był kontrolowany. Po długim czasie, przynajmniej mnie się tak wydawało, auto się zatrzymało. Wyciągnęli mnie mocno pociągając za ramię. Było wczesne lato, była cisza, słyszałam oddechy moje jak i ludzi, którzy mnie porwali. Było ich chyba z 3. Przez te warunki jakie panowały nie wiedziałam, gdzie jestem. Może był to dwór, a może dom. Emocje zbyt mocno ogarnęły moim ciałem i umysłem, że nie kontrolowałam sytuacji panującej wokół mnie. Po pewnym czasie ściągnęli mi taśmę z ust. Powiedzieli mi, że za jakiś czas przyda mi się głos. Wtedy nie rozumiałam sensu ich słów. Dopiero z czasem domyśliłam się o co im chodziło. Szliśmy, a co chwilę, gdy przystawałam czy próbowałam uciec, bili mnie.

    Nie wierć się! Przestań się ruszać, bo będzie jeszcze gorzej! Mówię coś do ciebie!
    Po raz kolejny poczułam jak facet mnie uderza w brzuch. Ból jest nie do wytrzymania. Skuliłam się na ziemi nie mogąc wykonać ani jednego kroku. Kłucie w dole nie pozwalało mi na wykonanie żadnego ruchu.
    - Tak i co jeszcze? Może połóż się a ja przyniosę ci kocyk i poduszkę? Ruszaj się!
    Kopnął mnie. Kopnął mnie w to samo miejsce co przed chwilą nie dawało mi spokoju. Ale i tak nie było źle. Jakieś 20 minut temu uderzył mnie mocniej. Krwawiłam.
    - Kim ty jesteś?! - mówiłam stłumionym głosem, ciężkim i mało zrozumiałym.
    - Przyjacielem!
    Pff! A ja Mikołajem. Gdyby nie ta ciemność. Gdybym mogła zdjąć opaskę.
    Dusiłam się od własnego kaszlu, szlochu. Kiedy próbowałam dowiedzieć się czegokolwiek, ludzie uniemożliwiali mi to. A to znowu mnie uderzyli, albo po prostu wyśmiali prosto do ucha. Nie było to miłe uczucie, gdy koleś głośno wręcz nachalnie pluje ci śliną przy tym pokazując jakim głupim człowiekiem się jest. Wciąż mi powtarzają, że nie jestem nic warta, że moi rodzice mnie nie kochają, że jestem ostatnią istotą na liście najgorszych osób na świecie.
    - No patrzcie nasza dziewczynka się uspokoiła. Nic nie mówi. Hahahahah..
    Co za ludzie! Od ponad (chyba) 3 godzin torturują mnie, a ja mam mieć jeszcze siłę na mówienie?! Po co próbować jak i tak mi to nic nie da. Ale w sumie, co za różnica? Już mi nic nie zaszkodzi. Kopnęłam go, a on złapał mnie za ramiona i mocno potrząsał..
    - Auł'a! To boli...puść mnie!
    - Bo to ma bolec, kochaniutka!
    Dlaczego on mnie tak traktuje? Co ja mu zrobiłam, nie znam go..Próbowałam się wyrwać, ale nadaremnie.
    - Nie staraj się, bo to i tak nic ci nie da.
    Jego uścisk był zbyt mocny, a w rękach nie miałam już czucia..Widziałam jedynie ciemność. Nie miałam pojęcia czy jest dzień czy noc. Czy jestem w czyimś domu czy w lesie..Nie czułam już nic. Kawałek materiału, a tak bardzo może zmienić rzeczywistość.
    Byłam zbyt wycieńczona, aby zrobić cokolwiek. Jeden z tych gości musiał mnie podtrzymywać, bo nie byłam już wstanie iść sama. Zasypiałam na stojąco. To znaczy chciałabym, może ten koszmar by się skończył jakbym znalazła się w krainie wiecznej szczęśliwości. Jednak strach i emocje nie pozwalały na nic.
    Nagle stanęliśmy. Było chłodniej. Nie wiem ile czasu minęło od porwania, ale teraz na pewno byliśmy na dworze. Czułam lekki wiaterek. Mężczyźni rozmawiali między sobą.
    - Ściągamy czy nie?
    - Chyba należą się jej jakieś wyjaśnienia.
    Mówili o mnie. Bałam się.
    Poczułam jak rozwiązują mi materiał z tyłu głowy. Po kilku godzinach nareszcie mogłam cokolwiek zobaczyć. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy był las. Ciemny, wielki i przerażający las. Bałam spojrzeć się na ludzi, którzy byli ze mną, ale musiałam. To co zobaczyłam spowodowało u mnie zawroty głowy.
    - Kamil?!
    - Hahahah. Naprawdę nie domyśliłaś się, że to ja?! Faktycznie jesteś głupia!
    Płakałam, nic się nie odzywałam.
    - Och zaniemówiła nam księżniczka. No cóż, tym lepiej dla mnie. Więc na pewno zastanawiasz się dlaczego zostałaś porwana, a ja teraz mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Sądzę, że skoro znasz moje imię, to wiesz, że jestem znajomym twojej pięknej mamy. Od kilkunastu lat kocham ją, ale los nie był przychylny temu związkowi. Musiałem więc wziąć sprawy w swoje ręce i dlatego tutaj jesteś. Może twoja kochana mamusia zauważając, że ciebie nie ma, znajdzie cię, a w ramach podziękowań, że żyjesz, zerwie z tatusiem i wyjdzie za mąż with Mua. Hahaha..takie to proste. No, ale tak na poważnie, jeżeli przyjdzie z policją, nie zobaczy ciebie już więcej. Dobrze o tym wie, bo zostawiłem jej list dawno, dawno temu. Zacytuję nawet treść: „Och Weroniko jam jest twój Romeo. Popełnić mogę nawet samobójstwo....nie no może nie, ale mogę wiele zrobić, by ciebie zyskać. Ale słońce pamiętaj, jeżeli kiedyś coś ci się zawieruszy, nie obarczaj innych odpowiedzialnością znalezienia tego – zrób to sama!”. Sądzę, że jest na tyle inteligentna, że się domyśli. No to wszystko już wiesz, a teraz, aby się nie nudzić za nim mamusia cię znajdzie, troszkę się zabawimy.

    *Z perspektywy Harry'ego*

    - Niebezpiecznie z chytrym uśmieszkiem zbliżał się do mnie. Jego koledzy złapali mnie za ramiona. Próbowałam się wyrwać, ale bezskutecznie. Krzyczałam, wierciłam się, jednak Kamil bezczelnie śmiał mi się w twarz. Zaczęli ściągać, nie oni zaczęli zdzierać, ze mnie ubrania. A potem.....
    Nie mogłem powstrzymać już łez. Widząc jak Marta cała się trzęsie, jak z trudem wypowiada słowa, chciałbym zrobić wszystko by ten koszmar wreszcie się skończył. Blondynka rozpłakała się na dobre. Mocno przytuliłem ją do siebie gładząc włosy, plecy, aby choć trochę się uspokoiła.
    - Cicho. Jesteś bezpieczna.
    Marta wtuliła się we mnie kurczowo trzymając się mojego ciała. Nie odzywałem się, płakałem.
    Po pewnym czasie Dziewczyna spojrzała mi prosto w oczy swoimi całymi czerwonymi. Uśmiechnęła się blado i starła moje łzy. Trzymała rękę na moim policzku przez kilkanaście sekund, chyba w ten sposób chciała mnie uspokoić.
    - Nie płacz, proszę. - odezwała się cichutko
    - Nie martw się o mnie.
    - Nie będę się teraz kłóciła. Dokończę historię, bo nigdy nie zbiorę się już na odwagę by to opowiedzieć. Więc, kiedy Kamil się ze mną.........zabawiał...
    `Zabawiał`..na te słowa zawrzało we mnie. Jak można wykorzystywać 12 - latkę?! Dorwę tego faceta!
    - Ale nie zgwałcił mnie. Prawie to zrobił, ale w tym momencie przyjechała policja i moi rodzice. Jego koledzy mięli pilnować i dać znać w razie gdyby ktoś się pojawił. Nie wiem jakim cudem tego nie zrobili, ale cieszyłam się z tego. Kamil widząc całe zamieszanie przerażony zostawił mnie, a sam zaczął uciekać. Instynktownie pobiegłam do rodziców, a policja w tym czasie złapała porywacza. Reszta mężczyzn siedziała już zakuta w pojazdach. Jak później się okazało moja mama, gdy zauważyła, że długo nie wracam ze szkoły, od razu zawiadomiła policję. Była na tyle inteligentna, że zabrała ze sobą list i pokazała go mundurowym. Ci nie mięli żadnych wątpliwości, że to Kamil mnie porwał.
    Przez miesiąc musiałam chodzić po sądach, na przesłuchania, które wykańczały mnie psychicznie. Po kilka godzin trzymano mnie w pomieszczeniach i musiałam im opowiadać po milion razy tę samą historię. I ciągle te same słowa: „Ja wiem, że jest ci ciężko, ale musimy zadać tobie kilka pytań...”. Skoro wiedzieli, to po co to robili? Kiedy skazali Kamila na 5 lat więzienia spadł mi i rodzicom kamień z serca. Wiele im zawdzięczam, bo gdyby nie oni wylądowałabym w psychiatryku. Po 2 miesiącach trochę się uspokoiłam, ale do dzisiaj pozostał mi strach przed mężczyznami. Z czasem to przerażenie malało i pozwalało mi na normalne funkcjonowanie, ale nigdy nie minęło. No ale po tych 2 miesiącach kolejni ludzie zaczęli nas śledzić, to znaczy moją mamę. Policja zajęła się tą sprawą i dowiedziała się, że to grupa osób działająca na zlecenie Kamila, aby zemścić się na mamie, że wylądował w więzieniu. Polecili mamie, aby wyjechała za granicę. Dlatego wyleciała do Ameryki. Nie za pracą, nie we własnym interesie, ale tylko żeby chronić własne i nasze życie. Tamci po pół roku zostali złapani, ale nigdy nie minęło niebezpieczeństwo. Na ten czas z tatą wyjechałam do rodziny. Po 6 miesiącach wróciliśmy na stare śmieci pełni obaw. Jednak do tej pory nie zagrażało nam nic. Kiedy mamie także nie groziło już niebezpieczeństwo, postanowili z tatą, że na razie tam zostanie, bo dostała dobrą posadę i płacę. Było ciężko, ale przyzwyczailiśmy się do tego. No, ale Kamil w końcu mógł wyjść na wolność i dokończyć to co zaczął. Pamiętasz tego mężczyznę co spotkaliśmy na spacerze i powiedziałam tobie, że to kolega taty z USA?
    - Tak, pamiętam. - z gulą w gardle odpowiedziałem.
    - To był Kamil. Po tych kilku latach zmienił się, więc nie byłam pewna czy to on. Potem ciągle ktoś mnie śledził. Ale wtedy na imprezie co się upiłam byłam już pewna, że to ten facet. Kiedy poszłam na dwór się przewietrzyć, przysiadł się do mnie i chciał mnie gdzieś zaciągnąć. Jednak zdążyłam mu uciec i dlatego się upiłam. Następnego dnia powiedziałam tacie o wszystkim i zawiadomiliśmy policję. Powiedzieli byśmy bez informowania kogokolwiek wyjechali do czasu dopóki go nie znajdą. Dowiedziałam się wtedy, że policja już dawno poinformowała moją mamę, że Kamil cały czas próbuje uciec z więzienia i któregoś dnia na pewno to zrobi. Dlatego ona nie przyjeżdżała, bo bała się, że farbowany blondyn coś może zrobić. Chroniła nas, a ja ciągle ją oskarżałam, że nas nie kocha. Przez miesiąc kiedy nie było mnie w domu, policja nie dawała znaku, czyli nie znaleźli jeszcze mojego prześladowcy. Jednak kiedy Martyna zadzwoniła do mnie i poinformowała o chęci samobójstwa, nie mogłam czekać i po prostu przyjechałam. Jeszcze tego samego wieczoru policja zawiadomiła nas, że od poprzedniego dnia Kamil jest w areszcie. Ulżyło nam i mogliśmy wrócić do domu. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam mogąc was zobaczyć. To było spełnienie marzeń. Dzięki wam myślałam, że nareszcie będę miała normalne życie, ale on musiał znowu się pojawić i zniszczyć wszystko. A teraz musiał ponownie uciec z więzienia. Chyba, że kogoś na mnie naśle. Nie mam już siły na to. Nie wiem co robić.
    - Nie martw się skarbie, pomożemy tobie.
    - NIE! Nie macie prawa! Nie pozwolę wam na to. Słuchaj jak tylko go zobaczyłam chciałam wyjechać. Wiedział, że się z wami przyjaźnie, dlatego wiedział gdzie mnie znaleźć. Pełno było o nas w gazetach. Bałam się, że wam coś zrobi. Ale ja głupia się oszukiwałam, że to nie on, że nic nie zrobi. Nie wiesz w jakim ja stresie żyję, że pewnego ranka obudzę się i was nie będzie. Policja powiedziała, że nie jest na tyle odważny by skrzywdzić gwiazdy, ale zawsze jest ta obawa. Nie pozwolę na jakąkolwiek pomoc z waszej strony! Poza tym nie możesz powiedzieć tego nikomu, rozumiesz, NIKOMU!
    - Mnie to nie interesuje, nie boję się o siebie. Ale dobrze, skoro nie ufasz swoim przyjaciołom to już twoja sprawa, ale..
    - Kurcze Harry! Ufam wam do jasnej ciasnej, ale nie chcę by wam stała się krzywda pojmiesz to w końcu?!
    - On i tak już o nas wie, więc co za różnica? Zależy mi na tobie, więc nie zostawię ciebie i twojej rodziny samej. Załatwię ochroniarza, policję, wszystko, byś teraz nie musiała znikać i została z nami. Obiecuję, że zrobię wszystko byś była bezpieczna. Nie chcę słyszeć sprzeciwu
    Marta westchnęła. Wiedziałem, że wygrałem.
    - Dobrze, ale ostrzegałam.
    W głębi serca ucieszyłem się, że zgodziła się na moją propozycję. Teraz będę mógł ją pilnować.
    Nurtowało mnie jednak coś jeszcze.
    - Mogę zadać ci jedno pytanie?
    - Yhym.
    - Dlaczego to mnie pierwszemu o tym powiedziałaś? Nie Liam'owi?
    - Sam mi nie dałeś innego wyjścia!
    - Tak, ale jakbyś wolała jemu, dawno byś to zrobiła.
    - Nie chciałam mówić tego nikomu, zmusiłeś mnie.
    - No ok. Ostatnie pytanie. Cieszysz się, że powiedziałaś mi, a nie jemu?
    - Nie cieszę się, że musiałam w ogóle o tym wspominać.
    - Ale skoro to zrobiłaś musisz mieć jakieś odczucia. Żałujesz, że tą osobą byłem ja? Że nie była to choćby Martyna czy właśnie TWÓJ CHŁOPAK LIAM?
    - Harry proszę cię, daj mi już święty spokój.
    - Wszystko jasne. - mruknąłem do siebie.
    Gdyby nie chciała, nie powiedziałaby mi. Każdy ma własną wolę i pomimo moich próśb, mogła tego nie zrobić. Poza tym wymijające odpowiedzi mówią same za siebie. Nie ufa Liam'owi. Wie, że nie zrozumiałby jej i nie pomógł. Miała nadzieje, że będę jej podporą w tym momencie. Cieszę się, że wybrała mnie. Kocham ją. Nie pozwolę by ktokolwiek ją skrzywdził. Jestem dupkiem, że pozwoliłem na to by Liam ją ranił. Przecież doskonale wiem, że po kryjomu spotyka się z Aśką. Dlaczego tego nie zakończyłem?
    - Będę się zbierać. Odprowadzisz mnie?
    - Co? Zwariowałaś?! Jest po 12 w nocy, nigdzie nie idziesz, zostajesz.
    - Słucham? Harry nie szalej. Wracam do domu.
    - Nie. Jesteś przemęczona. Jest późno. Idź się wykąp, dam ci moje ciuchy, a ja zadzwonię do twojego taty.
    - Ale..
    - Żadne ale. Trzymaj i idź.
    Podałem Blondynce moją przydużą bluzę. Wykręciłem numer do jej ojca. Po kilku sygnałach odebrał.
    - Dobry wieczór, z tej strony Harry. Wiem, że jest późno i pewnie martwi się pan o Martę, ale nie ma potrzeby. Chciałbym poinformować pana, że Marta zostanie dzisiaj u mnie. Przez kilka godzin opowiadała mi historię swojego dzieciństwa i jest zmęczona. Poza tym dostała wiadomość od Kamila, że ją dorwie. Chciałbym pomóc. Nie zostawię państwa samych z tą chorą sytuacją. Załatwię ochronę i na pewno raz na zawsze zostanie ta sprawa zamknięta. Obiecuję to panu.
    - Harry, wow no nie spodziewałem się. Dziękuję i przyznam się, że przyda nam się taka pomoc. Nie mam już siły na to wszystko. Jutro porozmawiamy na ten temat. Jestem w szoku, że Marta powiedziała ci o wszystkim. Musiała tobie naprawdę zaufać. Zawsze bała się chłopców, ale widzę, że musisz być wyjątkowy skoro to ty zostałeś wybrany.
    - Mam nadzieję, że tak jest. Bardzo chciałbym zdobyć jej zaufanie.
    - Sądzę, że już je masz. Teraz życzę dobrej nocy i dziękuję.
    - Nie ma za co. Dobranoc.
    Po 20 minutach do pokoju weszła Marta. Na jej widok moje źrenice automatycznie się powiększyły. Poza moją długą niebieską bluzą, która sięgała jej do połowy ud, nie miała nic. Spod ubrania widoczne były jej smukłe nogi. Mokre, długie i kręcone włosy swobodnie zwisały nadając jej ponętności. Uśmiechnęła się delikatnie i spuściła głowę. Zmierzyłem ją od stóp do głów z chytrym uśmieszkiem.
    - Chyba częściej musisz zostawać u mnie na noc. Aż nie wierzę w co mówię, ale wyglądasz o wiele seksowniej w moich ciuchach niż ja sam.
    Jej uśmiech się powiększył, a na policzkach pojawiły się rumieńce.
    - Też nie wierzę w co mówisz. Jeżeli byłby to Zayn to tak, ale nie ty.
    - Och..ale za to mówię prawdę.
    Znowu jej policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. Uwielbiam to robić! Przybliżyłem się do niej odgarniając ręką włosy, którymi chciała ukryć dowód zbrodni, zresztą jak zwykle.
    - Mówiłem ci już kiedyś jak słodko wyglądasz, kiedy się rumienisz? - złapałem za podbródek i uniosłem delikatnie w górę
    - A ty chyba już nie miałeś wracać do tego tematu skarbie.
    - Co ja na to poradzę, że widząc ciebie mam ochotę mówić same komplementy?
    - Oj Hazzuś za dużo czekolady się najadłeś, bo aż chce mi się rzygać tęczą. Nie kłam.
    - Ja?! Nigdy bym ciebie nie oszukał!
    Uśmiechnęła się słodko i lekko się odsunęła. Chyba dalej boi się bliskości. Ziewnęła.
    - Połóż się u mnie, a ja pójdę do salonu.
    Oznajmiłem i ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju. Nie chciałem być nachalny, dlatego zaproponowałem taki układ.
    - Harry? - usłyszałem cichutki głosik Blondynki.
    - Słucham?
    - Wiem, że może to nie na miejscu, ale nie chcę być teraz sama. Zostaniesz ze mną?
    - Jasne. - ulżyło mi
    Marta położyła się do łóżka pierwsza, a ja zaraz po niej. Miałem schowaną drugą kołdrę i wcześniej podałem jej, żeby było nam wygodniej. Patrzyliśmy sobie w oczy.
    - Dziękuję.
    - Za co?
    - Za to, że jesteś, wspierasz. Potrząsnąłeś mną i zrozumiałam wiele. Zawsze mogę na ciebie liczyć. Jesteś wspaniałym przyjacielem. Kocham cię.
    - Też cię kocham Mała.
    - Wiesz,  mała to twoja pała.
    - A chcesz..
    - Nie! Nie chcę sprawdzać! Hahahah xd
    - Och..a już myślałem, że miło zakończymy ten dzień.
    - Jest przed 1 w nocy, dzień się dopiero zaczął Lokuś.
    - Sugerujesz coś? - poruszałem łobuzersko brwiami
    - Hahah NIE! Dobranoc i jeszcze raz dziękuję.
    Pocałowała mnie delikatnie w policzek. Czułem świeży zapach jej włosów. Przeszedł mnie miły dreszczyk.
    - Pamiętasz? Zawsze możesz na mnie liczyć. Dzień i w noc, w Chinach i w Holandii, w domu i na dworze, w szafie i na podłodze, w pogodę i nie.....Ała !!! Za co?
    Walnęła mnie poduszką w głowę.
    - Hahaha za to, że żyjesz Styles! Dobranoc Harry. :)
    - Dobranoc Mała.
    Spojrzała wzrokiem chcącym zabić, ale nie przeraziłem się. Uśmiechnąłem się delikatnie w jej stronę. Marta zachichotała i odwróciła się plecami.
    Nie zapomnę tych słów `Dobranoc Harry`. Czemu musiała zrobić to tak słodko? Ehh..
    Kiedy tak patrzyłem na nią, nie mogłem uwierzyć, że takie okrucieństwo się jej przytrafiło. Cholera jasna przeczuwałem, wiedziałem, że coś jest nie tak. Głupi dałem się jej oszukać i próbowałem wierzyć. Już tamtego dnia mogłem pomóc, gdyby mi tylko powiedziała, że to nie znajomy z USA, a pieprzony gwałciciel! I tak dzielnie to przechodzi. Poza tym, że zauważyłem, że nie jest taka wesoła i pełna życia, nic się nie zmieniło. Nigdy nie dała po sobie poznać, że dzieje się jej krzywda. Jest wrażliwa, ale silna. Pomogę jej. Zrobię wszystko aby wróciła moja Marta. Jestem ciekaw, czy mówiąc, że mnie kocha, mówiła prawdę. Przecież jest z Liam'em. Po to ją podpuszczałem z tamtymi pytaniami, aby sprawdzić, czy jest pewna swoich uczuć. Nie jest. Nie raz dawała znaki swojego zakłopotania. Jednak nigdy tego nie potwierdziła. Boli mnie, że Liam nie czuje tego co ja czuję do Blondynki. Rozmawiałem z nim kiedyś, czy naprawdę jest w niej zakochany, jednak odpowiadał wymijająco. U nas w zespole jest zasada prawdomówności i każdy się jej trzyma. Niestety nigdy nie mówiliśmy, że nie można kręcić. Liam to wykorzystuje. Kocham go, ale jest nie sprawiedliwy. Nie wierzę, że jej nie kocha, ale chyba nie jest pewny co do uczuć, tak samo jak Marta. Tylko nie wiem dlaczego. Oboje są wspaniałymi ludźmi i warci siebie. Nie ukrywam, że chciałbym być na jego miejscu, ale jestem przyjacielem i nie stanę pomiędzy nimi. Jeżeli Blondyna kiedyś się we mnie zakocha, będę jej księciem. 

    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

    Nie zabijać proszę !!
    Wiem, że schrzaniłam ten rozdział. Ciężko mi się go pisało i mam nadzieję, że choć trochę oddałam smaczek tej dramaturgii. Ale historia się wyjaśniła, tylko ciekawe jak się zakończy :D. 

    Takie pytanie:
    Chcecie aby wszystko zakończyło się pięknie, cudownie, czy raczej nowym problemem? Mam już pomysł na dalszą część, ale pytam was o zdanie, zawsze mogę je jeszcze zmienić :)  
    ****************
    Proszę SKOMENTUJCIE JEŚLI PRZECZYTALIŚCIE! Zależy mi na waszej opinii.
    Wiem, że trochę was zaniedbałam, ale naprawdę nie wyrabiam ze szkołą. Za miesiąc matura, a ja jestem w czarnej dziurze. Przepraszam :( 

    Love, xx Marta. 

niedziela, 10 marca 2013

rozdział 33 cz. 2


Szłam do szkoły w rytmie piosenki Olly'ego Murs'a – Troublemaker. Ta nuta jest po prostu stworzona do chodzenia. Ten rytm, pozytywna wibracja. Ahh..Ponadto włączona na ful'a przez słuchawki pozwalała zapomnieć o ciężkim dniu, sprawdzianach czy problemach. Dodawała takiej energii do życia, której ostatnio mi brakowało.
Nagle poczułam, że ktoś mnie dotknął.

- Aaaaaaa!! - krzyknęłam i odskoczyłam na bok ściągając z uszu `narzędzie ogłuszające`
- Spokojnie to tylko ja.
Oparzona i przerażona odwróciłam się w stronę sprawcy, który w tej chwili posyłał mi swój najpiękniejszy i uroczy uśmiech pod słońcem. Moje serce waliło szybko i nie miarowo. Czułam, że zemdleję. Przestraszyłam się.
- Harry! Ty, najbardziej nieogarnięty szczurze chodzący po tej ziemi, myślący, że jest fajny, a tak naprawdę nie zrównoważony mopie do podłogi, chciałeś abym dostała zawału?!?!?!
Wrzasnęłam w jego kierunku dusząc się od braku powietrza, gdyż cały zapas wykorzystałam na mój monolog. Cała drżałam.
- Ejj! Uspokój się Misia. Nie chciałem ciebie aż tak nastraszyć. Przepraszam. W ogóle ostatnio chodzisz cała zdenerwowana, stało się coś?
Tak, stało się. Bałam się, że mógł być to znowu ten facet. Mógł mnie złapać i zrobić mi krzywdę. Ale nie. Teraz już mi nic nie zrobi, już nie.
- Ziemia do Marty! Raz, dwa, trzy..
- Auł to boli! Nie wal mnie w głowę śmierdzielu!
- I czym sobie zasłużyłem na tak miłe powitanie, hmm? Ja pięknie pachnę, a nie śmierdzę!
- Oj przepraszam. Po prostu się przestraszyłam, wybacz.
Pocałowałam delikatnie Harry'ego w policzek. Ten się lekko zarumienił, ale szybko odwrócił głowę.
- To co lecimy do szkoły?
- Jassssssne. A może tak wagary? - popatrzyłam na niego łobuzersko, ale odpowiedzi to się domyślałam.
- Rany dzieckoo, tu nieuku! Ty opuszczająca co chwilę zajęcia, ty niesięgająca do najwyższej półki w sklepie istoto! Ogarnij się Mała!
- Ej! Mała to jest twoja pała, ja jestem niska!
- A skąd wiesz, że mała? Sprawdzałaś? - poruszył swoimi gęstymi brwiami pokazując przy tym swoje `zboczenie`.
- Nie musiałam, to widać. - prychnęłam
- A może chcesz sprawdzić jak taka pewna jesteś, co? ;D
- Emm..z małymi się nie zabawiam, sorki.
- Ochh..foch forever baby. 
Reszta drogi minęła mi baaaaardzo spokojnie, gdyż Pan Obrażalski nie odezwał się ani razu. Kiedy doszliśmy do szkoły Hazza skierował się pod swoje sale lekcyjne zostawiając mnie samą na środku korytarza. Miło z jego strony nie ma co.
Lekcje również bez większych przygód skończyły się w miarę szybko. Po szkole zaproponowałam bandzie wypad do Pizerri, ponieważ dawno nie spędziliśmy razem czasu. Codziennie po szkole mają próby, więc nie często się widujemy. Liam stara się ze mną spotykać, jednak mu to za bardzo nie wychodzi. Zresztą jak zwykle.
- Więc co? Lecimy na pizzę?
- Z tobą? N-E-V-E-R !! - odezwał się Harry
- Never say never sunny. - skierowałam słowa w kierunku naburmuszonego
- Taa śmieszne.
- A tobie co mój kochany Kudłaczu? - Lou podbiegł do Lokowatego, obejmując ramieniem i czule wpatrując się w jego zielone oczęta.
- Twój Kochanek się obraził, bo powiedziałam, że ma małego. - odpowiedziałam za Hazzę
- Och! Jak ty mogłaś?! Harry has the biggest !
- Nie prawda! Bo ja mam! - Liam się wtrącił.
- Hahahaha chciałbyś :P – popatrzyłam na niego spode łba
- A co, wy już ten tegest? - Niall popatrzył łobuzersko poruszając szybko brwiami
- My? Nie, nigdy.
- Never say never baby. - Harry skomentował moje słowa z kpiarską miną
- Oj przestań już wracać do tamtego tematu, dobra? Mam dosyć!
Harry często robił aluzje odnośnie incydentu z Liam'em i Louis'em, który miał miejsce na pierwszej wspólnej imprezie. Nie wiem po co on wciąż do tego wraca. Było, minęło. Dawno i nie prawda.
- Przecież nic nie mówię. Żartuję. - uśmiechnął się
Postanowiłam jego komentarz puścić mimo uszu. Zaproponowałam im jeszcze raz wypad do Pizzeri.
- Niall, to co lecimy na pyszną pizzę? :D
Przecież on nigdy nie odmawia. Jak słyszy jakiekolwiek słowo związane z jedzeniem, leci mu ślinka i zrobi wszystko aby otrzymać chociaż kawałeczek proponowanego mu dania.
- Nie, nie chcę mi się. Nie jestem głodny. - odezwał się blondyn
- NIALL?????!!
Ja:......o.O
Ania:......o.O
Zayn:......wtf?!
Harry:.....o.O
Lou:......wtf?!
Tyna:.....o.O
Liam:.....o.O
Świat:......o.O
Zbiorowe:.........JESTEŚ CHORY!
Niall: ŻARTOWAŁEM! Pewnie, że idziemy. Hahahahaha! Myśleliście, że ja tak na serio? Hahahah
- Jejuś kochanie, nie strasz mnie tak więcej. Myślałam, że poprzewracało ci się w mózgu czy coś.
Ania z czułością pocałowała Niall'era i odetchnęła z ulgą. Poza tym nie tylko ona. Wszyscy spojrzeli po sobie mając ochotę udusić tego idiotę!
W końcu pogodzeni wszyscy ze wszystkimi (czyt. ja z Harry'm i wszyscy z `żartownisiem` Niall'em) udaliśmy się do knajpki.

Po godzinnej wyżerce udałam się z Harry'm do jego domu, ponieważ obiecał mi pomoc w nadrobieniu ostatniej części materiału na sprawdzian z biologi. Zrobił sobie dzisiaj wolne od prób. Poza tym chłopcy nagrywali nowe nuty w studio, więc postanowił zrobić to jutro, a dzisiaj pomóc bezbronnej Blondynce, czyli Mnie :D.
....ich środowiskiem życia jest tylko i wyłącznie organizm ludzki. Żerują głównie w jelicie grubym oraz można je też spotkać w miejscu połączenia z jelitem cienkim. Tutaj właśnie żywi się treścią pokarmową przesuwającą się ku końcowemu odcinkowi układu pokarmowego.\
- Jeszcze raz.
- Kurcze Harry! Wiercisz się jakbyś sam miał te nieszczęsne owsiki!! Daj mi spokój, nie chce mi się już powtarzać tego po raz setny!
- Ehh..dobra to może przejdziemy teraz do tasiemców.
- Nie no człowieku ja ci kiedyś coś zrobię, przysięgam! Patrz, która godzina. 21 ! W uuuj późno.
Nagle poczułam wibracje telefonu, który znajdował się w mojej kieszeni od spodni. Wyciągnęłam przedmiot i odczytałam wiadomość od nieznanego numeru : `Na prawdę myślałaś, że zniknąłem z twojego życia? Że się mnie pozbyłaś? Myślałaś, że ciebie nie znajdę? Myliłaś się! Jeszcze cię dopadnę i dokończę to co zacząłem!!`

*Z perspektywy Harry'ego*

Marta nagle wyciągnęła telefon i oznajmiła, że dostała od kogoś wiadomość. Przyglądałem się jej uważnie i zauważyłem jak jej mina zmienia się z normalnej w przerażoną. Oczy miała wielkości 5-złotówek. Kurczowo złapała się oparcia od łózka. Miałem wrażenie, że zaraz zemdleje.
- Co się stało?
Szturchnąłem ją lekko w ramię i dopiero zauważyła, że coś do niej powiedziałem. Zdezorientowana uśmiechnęła się delikatnie.
- Em..jest wszystko w porządku. Tato karze mi już wracać.
- Marta ja ci nie wierzę.
- To super. Widzę, że masz do mnie pełne zaufanie. - oburzyła się
- Ty do mnie też. - powiedziałem opanowanym tonem głosu przybierając poważny wyraz twarzy
- Przecież wiesz, że ci ufam.
- Ale ciągle mnie okłamujesz!
- Nie prawda. - powiedziała lekko złamanym i nie pewnym głosem
- To przysięgnij na naszą przyjaźń, że mówisz prawdę.\
Po kilku sekundach dopiero odpowiedziała.
- Przysięgam.
Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku. Wiedziałem, że skłamała. Na pewno z trudem wypowiedziała te słowa. Dla niej nasze relacje, zresztą jak i dla mnie, są bardzo ważne, więc musiało się stać coś naprawdę okropnego skoro przedkłada naszą przyjaźń nad prawdomówność.
Spuściła głowę, a jej włosy ułożyły się w kurtynę zasłaniającą twarz. Usłyszałem szlochanie i łzy kapiące na materiał.
- Ejj Misia spokojnie. Już dobrze.
Usiadłem obok Marty i objąłem ją ramieniem. Ona natomiast wtuliła się we mnie i mocno przywarła całym ciałem. Poczułem jej oddech oraz ciepło, które wydobywało się przez skórę. Cała drżała.
- Nie jest ok, prawda?
Popatrzyła się na mnie zapłakana i znów spuściła wzrok. Zrobiłbym wszystko aby jej pomóc. Tylko nie wiem jak. Muszę się dowiedzieć kto ją skrzywdził, co zrobił i dlaczego! Ukatrupię tego kto śmiał ją tknąć. Od pewnego czasu boi się wszystkich ludzi napotkanych na ulicy. Jest nie pewna siebie i nie jest sobą.
Czasem się uśmiechnie, ale to nie jest to samo co kiedyś. Boję się teraz pytać o szczegóły. Nie chcę by poczuła się gorzej. Ale może jednak spróbuję? Rozmowa często pomaga. Fakt, że ktoś wysłucha, doradzi - pomaga. Samo to, że wypowie się słowa na głos, których od dawna się boimy i chcemy by w końcu wymsknęły się z ust, uspokaja własne sumienie i wewnętrzny głos.
- Przepraszam, że się pytam. Bardzo możliwe jest to, że narażam cię na nie miłe wspomnienia, ale czuję, że jest coś nie tak. Nie, przepraszam, ja to wiem. Chcę ci pomóc. Nie ważne co to jest, nie ważne w jaki sposób, ale zrobię wszystko by było dobrze i żebyś była znów szczęśliwa. Obiecuję ci.
Złapała się mocniej mojego ramienia i spojrzała niepewnie w oczy jakbym mógł jej coś zrobić.
- Daj sobie pomóc. - powiedziałem wręcz błagalnym tonem głosu
Zauważyłem leżący obok niej telefon komórkowy, od którego wszystko się zaczęło. Złapałem za przedmiot, jednak Marta zaczęła krzyczeć abym to zostawił i oddał. Nie dałem za wygraną, musiałem się dowiedzieć co jest tą tajemnicą. Wyrwałem jej z ręki komórkę i odczytałem wiadomość: `Na prawdę myślałaś, że zniknąłem z twojego życia? Że się mnie pozbyłaś? Myślałaś, że ciebie nie znajdę? Myliłaś się! Jeszcze cię dopadnę i dokończę to co zacząłem!!`
Z przerażaniem wpatrywałem się w ekran i nie dowierzałem. Czyżby Marcie faktycznie groziło niebezpieczeństwo?
- Co to ma znaczyć, że cię dopadnie i dokończy co zaczął?! Marta o co do cholery w tym wszystkim chodzi?!

*Z perspektywy Marty*

- Co to ma znaczyć, że cię dopadnie i dokończy co zaczął?! Marta o co do cholery w tym wszystkim chodzi?!
Niech on mi da wreszcie spokój! Nie mam już siły. Wszystko co od ponad miesiąca dzieje się w moim życiu mnie przerasta. Próbuję nie myśleć o tym, starać się odganiać sprawy na dalszy bok, ale to nie pomaga, bo wciąż wracają, z zdwojoną siłą.
Tak bardzo chciałabym komuś to powiedzieć, wygadać się, nawet bez żadnej pomocy. Tylko żeby ktoś mnie wysłuchał. Harry jest wspaniałym przyjacielem, bardzo mądrym. Wie jak mnie podejść, zna moje czułe punkty. Prosząc żebym przysięgła na naszą przyjaźń, że jest dobrze, przywalił mnie do ziemi z wielkim impetem. Dla mnie nasze stosunki, moje z Harrym, jak i z całą resztą, są istotne. Mówiąc `przysięgam` działałam wbrew własnemu sumieniu. Jednak nie chciałam i wciąż nie chcę, aby moje osobiste sprawy były też sprawami innych osób, zwłaszcza tych najbliższych.
- Powiesz wreszcie co się dzieje?! Nie było cię miesiąc w domu, zachowywałaś się dziwnie, nie umiałaś wyjaśnić dlaczego zniknęłaś. Cały czas odtrącasz każdego z nas kiedy chcemy tobie pomóc. Kurcze kochamy cię, a ty po prostu zachowujesz się jak rozwydrzone dziecko, które myśli, że wie najlepiej! Już nie wiem co mam zrobić! Każdy z nas robi wszystko abyś znowu była szczęśliwa. Kiedy ciebie nie było stawałem na głowie by się domyśleć co było powodem nagłego wyjazdu. Wmawiałem sobie wciąż, że nic się nie stało. Tylko wiesz co? To nie pomogło! Cholernie mi na tobie zależy !!!!!!!! To znaczy wszystkim nam na tobie zależy. Więc daj nam w końcu sobie pomóc do jasnej ciasnej!!
Harry skończył swój monolog, a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Łzy leciały mi ciurkiem, nawet ich już nie ukrywałam, bo to nie miało sensu. Loczek doskonale wie, że coś jest nie tak i już nie odpuści dopóki się nie dowie prawdy. Chyba należą mu się jakieś wyjaśnienia.
- Dobrze, masz rację. Opowiem ci teraz historię mojego dzieciństwa.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Więc, jaką tajemnicę kryje Marta? 
Nie możecie się doczekać
Kto zgadnie co wyjaśni Marta? :D 
Jak czytasz, proszę napisz co myślisz. :)
Love you ! xx