niedziela, 24 lutego 2013

rozdział 33 cz.1



*Z perspektywy Asi*

Hahahhahahahahaah!!
Marta?!
Hahahahhahaahahhahhaha!!
Ona jest głupia! Taka głupia! Jest ślepa, głucha, nienormalna? Chyba tak. Od tak dawna spotykam się z JEJ CHŁOPAKIEM za plecami, a ta dalej tego nie widzi. Trzeba być tak chorym na umyśle by tego nie zauważyć. Zresztą nie raz Payne dawał jej takie sygnały, że każda, powtarzam, KAŻDA, by się domyśliła i zrobiła taki rozgardiasz, że chłopak nigdy by się nie pozbierał. A Marta? Ona wyjeżdża na miesiąc zostawiając biednego Liam'a samego. I cóż on mógł począć? Zamartwiać się dniami i nocami jak pan Styles? Nie! Tatuś spędzał wolne chwile w towarzystwie nie pozornej malutkiej i słodkiej przyjaciółki.
Przyjaciółki? To za mało powiedziane, bo nie wiem czy naszą znajomość można jeszcze tak nazwać – przyjaźnią.
Ale ja to robiłam dla jego dobra! Nie chciałam aby załamał się tak jak Harry. Ten z czupryną na głowie nic nie robił poza oddychaniem i chodzeniem do szkoły. On chyba nawet nic nie jadł! Taki wielce zakochany. A Marta z tego sobie nic nie robi. Przecież tyle czasu Blondyna spędzała z Kędzierzawym i też nie zauważyła, że on coś czuje do niej. Dziwne to. Nie widzi osoby, która ją kocha, a w osobę, która ma ją gdzieś, wpatruje się jak w obrazek. Dalej wierzy, że jej Liaś ją kocha i jest szczęśliwy z nią. A tu taki suprise! Nie! Jeszcze trochę, a straci swojego chłopaka. Doprowadzę do tego.

*Z perspektywy Marty*

Czy moje życie może przestać mnie w końcu zaskakiwać? Chciałabym, żeby wrócił ten czas, jeszcze sprzed poznania One Direction. Tamta monotonia fakt była nudna, ale teraz dzieje się za dużo. Oczywiście nie żałuję, że poznałam 5 wariatów, moich własnych idoli. Tylko brakuje mi czasu wyłącznie dla siebie. Siedzenia przed komputerem i czytania wszystkich news'ów o chłopakach,w których byłam zauroczona. Takie podniecenie kiedy 1D napisało, że kocha Polskę albo dodało nowe Video Diary. Moje życie wtedy opierało się jedynie na szkole i powrocie z niej do stron na facebook'u, które pisały, że Liam ogolił włosy, czy Zayn zrobił sobie setny tatuaż. Tak teraz nie mam po co tam wchodzić skoro jestem na bieżąco. Wtedy to było coś. Chciałabym znowu mieć taką radość z przeczytanego fragmentu wywiadu, po prostu miałam kogo podziwiać. W tej chwili czuję, że nie tylko moje życie, ale chłopaków, także się zmieniło. Nigdy nie było mowy o utracie kontraktu czy fanów. Przez te kilka miesięcy ich kariera wisiała na włosku tylko i wyłącznie przeze mnie. Czy żałuję, że ich poznałam? Nie. Kocham ich jak rodzinę, jak braci, jak....ale wyrządziłam im wiele krzywd, więc cieszę się, że w końcu wszystko wraca do normy.
Od tygodnia normalnie chodzę już do szkoły i chyba logiczne było także to, że po miesięcznej nieobecności mam dużo do nadrobienia – znowu. Na szczęście tato wytłumaczył wychowawczyni powód tak nagłego i długiego wyjazdu. Zgodziła się porozmawiać zresztą nauczycieli aby dali mi możliwość nadgonienia materiału. Oczywiście chłopcy i dziewczyny w ciągu tych 7 dni pomogli mi szybko uporać się z większością, więc nie będzie mowy o zagrożeniach itp.
Od 3 dni Tyna już chodzi do szkoły. Wróciła do normalnego trybu życia. I co najlepsze! Dalej jest z Zayn'em. Do dzisiaj nie mogę zapomnieć mojej i Mulata rozmowy z nią.

*3 dni wcześniej*

- Martyna musimy w końcu porozmawiać.
Wpatrywałam się w przyjaciółkę, która na moje słowa zareagowała nerwowo. Delikatnie spojrzała na mnie i ułożyła usta w wąską linię.
- Nie mamy o czym. - westchnęła
- Powiem ci coś, ale mi nie przerywaj. Zayn naprawdę cię kocha. Nie chciał z tobą zrywać z braku miłości. Boi się. Boi się odrzucenia, którego powodem może być brak spędzenia każdej wolnej chwili z tobą. Uważa, że z czasem znienawidzisz go, a on tego nie przeżyje. Wolał się przyzwyczajać do samotności niż cierpienia w wyniku wypowiedzianych przez ciebie słów: `musimy zerwać`. Jest tchórzem, ale kiedy dowiedział się, że próbowałaś popełnić....tzn zrobić coś sobie, zrozumiał, że nie pragnie niczego więcej tylko ciebie. Twojej miłości do niego, twojego uśmiechu, twojej obecności. Każdy popełnia błędy, a człowiek pod wpływem strachu jest wstanie zrobić bardzo dużo. Wybacz mu. Naprawdę jest mu ciężko. Nawet nie wiesz jak się martwi o ciebie. Codziennie tu jest i patrzy jak śpisz. Za nie długo straci wszystkie zapasy swoich łez. Proszę, wybacz mu.
- Jaaaa...nie wiem.
- Zayn tu jest. Porozmawiaj z nim.
Zostawiłam brunetkę samą i wyszłam z sali. Poprosiłam chłopaka aby wszedł do Tyny i spróbował ją przekonać do siebie.

*Z perspektywy Martyny*

Marta zostawiła mnie samą z natłokiem myśli. Kocham Zayn'a, ale nie wiem czy to co ona przed chwilą mi powiedziała jest prawdą. Może Malik ma tylko wyrzuty sumienia i próbuje je w ten sposób uspokoić.
Usłyszałam delikatne otwieranie drzwi. Za niewielką szparą ujrzałam ciemne sterczące włosy oraz brązowe pełne smutku oczy. Mulat spojrzał na mnie i spuścił głowę. Powoli podszedł do mojego łóżka i milczał przez kilka minut. Nie popędzałam go, ponieważ sama nie wiedziałam jak się zachować.
Przepraszam. Nie powinienem z tobą zrywać, ale miłość jest dla mnie ważna i nie chcę abyś kiedykolwiek cierpiała przeze mnie. Boję się, że długa nieobecność może spowodować wielkie rany w naszym związku. Dlatego to zrobiłem. Nigdy nie przestałem ciebie kochać, kocham cię mocno i obiecuję, że nigdy nie przestanę. Popełniłem ogromny błąd i żałuję tego...........
Więcej już nie słuchałam. Wpatrywałam się w chłopaka, który wydawał się być szczery w wypowiadanych słowach. Przez te kilka dni odwiedziło mnie wiele osób, ale nie dopuściłam do tego, aby Zayn przekroczył próg tej sali. Bałam spojrzeć się w jego oczy, ponieważ bałam się, że zobaczę w nich pustkę – brak miłości do mnie. Jednak to jego najbardziej mi brakowało. Czułości, uśmiechu, głosu, uścisku.
Nie mogąc już dłużej wytrzymać, rzuciłam się w ramiona Malik'a i mocno przytuliłam. Rozpłakałam się jak dziecko.
- Wierzę ci!
Zayn spojrzał mi głęboko w oczy przy tym ocierając powolnie spływające łzy po policzkach.
- Kocham cię!
- Ja ciebie też!

*Z perspektywy Marty, teraz*

To była smutna, ale zarazem piękna chwila. Ile miłość może zdziałać. Teraz oboje są szczęśliwi.
Oczywiście nie obyło się bez odzewu w mediach o próbie samobójczej dziewczyny Zayn'a Malik'a. Każda gazeta i strona internetowa spekulowała na temat przyczyny tej tragedii. Większość oskarżyła Mulata o zdradę z jakąś gwiazdą. A w afekcie dziewczyna nie chcąc uwierzyć w tłumaczące się `kłamstwa` członka 1D, miała rzucić się z rozpaczy z mostu na jego oczach. Wszystkie były jednak plotkami, więc oczekiwano na oficjalne wyznania One Direction. Po 3 dniach od wypadku, Zayn udał się do studia telewizyjnego i w słynnym programie z gwiazdami, wyznał prawdę. Dosłownie prawdę. Wiedząc, że może stracić swoich fanów przez tchórzostwo, postanowił nikogo nie okłamywać. Wyjawił swoje odczucia i słabości. Opłacało się.
Nie obyło się także od głupich komentarzy w szkole. Jednak w wyniku takiego obrotu wydarzeń zakochańce nie przejmowali się krytycznymi słowami wypowiedzianymi w ich kierunku. Po prostu żyli dalej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak, wiem że taki nijaki ten fragment, ale podzieliłam ten rozdział na 3 części, bym mogła częściej coś dodać  A dawno nic nie dodałam, więc chciałam zrobić wam niespodziankę. Tylko, że nic się tutaj nie dzieje. Mam nadzieję, że wybaczycie i poczekacie na kolejne fragmenty. 
W ramach rekompensaty zdradzę wam jedną rzecz, że nie w następnej, ale kolejnej części dowiecie się wszystkiego o wyjeździe i Marcie !! 

Pozdrawiam xx

poniedziałek, 11 lutego 2013

rozdział 32 cz.2


  • WAŻNE POD NOTKĄ!!!


    - Jesteeeeeeeeeśmyyyyyyyyyy!! - Zayn wszedł do pokoju i krzyknął jak najgłośniej się dało, aby te bachory w końcu zauważyły naszą obecność.
    - Jakie my? - odezwała się Ania.
    Malik wskazał ręką w moją stronę, uśmiechając się niewinnie, dodając mi w ten sposób otuchy. A ja wzięłam oddech i przekroczyłam próg.
    - No hej.

    Nieśmiało przywitałam się z rodzinką, natomiast ci wpatrywali się we mnie jakby ducha zobaczyli. Komiczna sytuacja. Lecz po chwili zrobiło się jak na targu. Każdy krzyczał, nie wiedziałam już nic.
    - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Bojuuu Marta! Ja nie mogę! To ty!! - domyśliłam się, że to Ania. Rzuciła się na mnie, całowała, ściskała, znów całowała. Ale co rusz czułam nowe dłonie i słyszałam inne głosy.
    - Nie wierzę, wróciłaś!
    - Tak Niall wróciłam.
    Odpowiedziałam spokojnie i przytuliłam mocno Blondyna. Zaraz Lou doskoczył do nas i w trójkę staliśmy tuląc się jak teletubisie.
    Uwolniłam się z ich uścisku i spojrzałam na mojego chłopaka. Liam stał z boku chyba nie dowierzając w tą sytuację. Podeszłam do niego.
    - Cześć. - zaczęłam
    - Ja śnię.
    - Heh, nie śpisz, to nie sen.
    - Tak, to sen. Ale nie budź mnie, proszę.
    - Nie zbudzę, bo to prawda. Przytul mnie, proszę.
    Liam po chwili przytulił mnie mocno, przy okazji całując w głowę. Tak, tęskniłam za nim.
    - Ale czekaj, ty naprawdę tu stoisz, a ja nie jestem w głupim programie telewizyjnym?
    - Jesteś słodki. I nie jesteś w żadnym reality show.
    - Tęskniłem.
    Znów wziął mnie w swoje ramiona i pocałował prosto w usta. Poczułam przyjemny dreszcz rozchodzący się po moim ciele. Uśmiechnęłam się szeroko do niego, a Tatuś odwzajemnił tym samym. Czułam nadmiar emocji, które nie wiedziały jak się zachować. Skakać z radości czy płakać? Chciałam to i to. Liam wskazał mi głową na Lokersa stojącego kawałek dalej. Payne wypuścił mnie z objęcia i udał się w stronę kuchni po coś do picia dla mnie, a ja z przerażeniem udałam się do osoby, której w tej chwili bałam się najbardziej. On mnie zna, wie o mnie wszystko. Nie chciałam mówić nic, bo wiedziałam, że rozpozna każde kłamstwo i nie odpuści dopóki nie dowie się prawdy.
    Stanęłam naprzeciwko niego. Spojrzałam w jego zielone tęczówki i serce zabiło mi mocniej. Nie mówiąc nic przybliżył się do mnie i wziął w swoje silne ręce. Od początku zdawałam sobie sprawę
    z tego jak tęskniłam za nimi, ale to dopiero w ramionach Harry'ego rozpłakałam się jak dziecko.
    To jego ciało sprawiło, że poczułam tą bliskość, której mi brakowało.
    Odkleiłam się od niego, a Lokowany otarł mi policzki ze spływających łez. Jego oczy również były zaszklone.
    - Ty chyba nie płaczesz, prawda?
    - Ja? Nie, zdaje ci się. Ehh no tak, płaczę. Marta nawet nie wiesz jak się martwiłem o ciebie. Gdzie byłaś, co robiłaś, dlaczego tak nagle wyjechałaś?
    Sprawy rodzinne, mówiłam.
    - Nie wierzę ci.
    - I nie musisz. A teraz przepraszam, ale ja w innej sprawie przyjechałam. Zayn!
    Zawołałam chłopaka. Przyszedł czas na powiedzenie najistotniejszej sprawy.
    - Bo my nie mamy dobrych wieści. Nie wiemy jak to wam przekazać... - zaczęłam
    - Martyna chciała popełnić samobójstwo i teraz leży w szpitalu. Jej stan jest już stabilny i nie musimy się martwic. Na razie śpi i odpoczywa, ale poza złamaną ręką nic jej nie będzie.
    Wydusił na jednym wydechu wszystko co najważniejsze.
    Wszyscy zgromadzeni patrzyli na nas i nie mogli uwierzyć w nasze słowa. Ania płakała w ramionach Blondyna, reszta starała się uspokoić i otrząsnąć się z szoku. Co chwile zadawali pytania. Najwięcej odpowiadał Mulat, bo jednak głównie te pytania dotyczyły jego. Wszyscy pocieszali go, że to nie jest jego wina.
    - Stary przestań się martwic. Tyna ci wybaczy, na pewno. Wytłumaczysz jej wszystko i będzie ok.
    - Musi być prawda? Poza tym Marta obiecała mi, że sama najpierw z nią pogada i przekona ją do mnie. Gdyby nie ona to chyba dzisiaj ja bym popełnił samobójstwo, hehe.
    - Przestań tak mówić! Poza tym też mi pomogłeś więc jesteśmy kwita. :)
    - Jeszcze raz dziękuję. Jesteś wspaniała wiesz? Prawda, że jest?
    Mulat zwrócił się do reszty, a ci jedynie przytaknęli z uśmiechem.
    - Pewnie! Najlepsza na świecie, nasza mamusia.
    - Wy to się dobraliście, ona mamusia ty nasz tatuś. - Niall'er odpowiedział Liam'owi.
    - A może teraz to ty nam coś wyjaśnisz kochana rodzicielko, hmm?
    Wiedziałam, że Harry nie odpuści i wróci do tego tematu. Przez te nerwy nie wymyśliłam żadnej wymówki.
    - Eemm..bo ja chyba będę musiała już wracać do domu, tato czeka.
    Udałam się w kierunku drzwi wyjściowych, ale jak to moja kochana rodzinka, zatarasowała mi drogę i musiałam wrócić na miejsce. Lou posadził mnie na gorącym krześle naprzeciwko każdego z nich. Czułam się strasznie niezręcznie.
    - Więc, co oskarżona robiła przez tyle czasu, gdzie się podziewała, ma pani świadków?
    - Hahah Lou czuję się jak na przesłuchaniu, przestań.
    - Bo jesteś. Czekaj, jeszcze chwilę..o teraz tak. Więc? - skierował mi prosto w twarz lampkę, raziło..
    - Przestań..to PARZY !
    - Tsaaa..jasne, jasne. Odpowiadaj, bo dostaniesz karę dożywotniego smażenia kotletów każdemu z nas, z rana, przed szkołą.
    - Ha ha no bardzo śmieszne. NIE! Bez mojego adwokata nic nie powiem.
    - Niestety Pani nie przysługuje obrońca, także, albo pani zacznie sama mówić, albo zastosujemy jedną z najgorszych kar – łaskotki. - poruszył znacząco brwiami. Doskonale wiedział, że to jest mój czuły punkt, więc go perfidnie wykorzystał.
    - Nie zrobisz tego.
    - Zrobię.
    - A ja mu w tym pomogę.
    - Styles! Ty się lepiej nie wtrącaj. Dobra już mówię. Jak każda rodzina ma swoje sprawy. Musiałam z tatą wyjechać do cioci, która miała problemy. Problemy osobiste. Nie mogę o nich mówić, no bo, no bo są osobiste i koniec tematu.
    - Panienka kłamie! Jeżeli panienka musiała wyjechać w sprawach rodzinnych to nie sądzę, że musiała panienka pozbyć się telefonu oraz internetu. I co panienka odpowie na to?
    - Tam gdzie byłam to jest wieś. Nie ma zasięgu a tym bardziej internetu. To wielkie zadupie.
    - Ale to nie oznaczało, że nie mogliśmy próbować dzwonić.
    - Ale po co mieliście? Ja później miałabym zapchaną skrzynkę, telefon by mi się zawiesił i zepsuł. Nie było sensu, jak i tak nawet nie miałabym pojęcia, że dzwonicie.
    - Ale..
    - Żadne ALE Panie Tomlinson. Koniec tematu. Poza tym jeżeli ktoś miałby iść do więzienia to pan. Pan posiada kolekcję ubrań w paski, także mógłby pan zostać tam modelem.
    - Ughh...Dobra. W obecności o to tych świadków stwierdzam, iż ta oto pozwana jest niewinna zarzuconego jej czynu i oddalam wniosek na czas nieokreślony.
    - Ochh dziękuję panie Lou udław się w stawie Tomlinson za to łaskawe potraktowanie mojej osoby. Jestem wdzięczna. - powiedziałam z ironią w głosie
    - Co to za używanie takich wulgaryzmów względem sędziego? Zostaje pani skazana na prace społeczne w wymiarze 5 godzin tygodniowego masażu plecków godziwego sędziego.
    - Idź się wypchaj tymi swoimi paskami godziwy sędzio.
    - Hahahha wypchaj się hahahha paskami hahhaha sędzio hahahhaha
    - A tobie co Horan?
    - Hahahha kocham cię, kocham was! Rany tęskniłem za tym! Hahahaha
    Niall podbiegł do mnie i mocno przytulił. Zrobiło mi się tak lekko na duszy. Miło wiedzieć, że ktoś tęsknił za tobą. Nie będąc mu dłużnym, reszta zespołu plus Ania, zrobili wraz ze mną zbiorowego tulasa.
    Potem wszyscy zaczęliśmy gadać, śmiać się, jeść, udawać zwierzęta, straszyć się wzajemnie, śpiewać, tańczyć. Czyli dzień jak co dzień.

    - Słońce ja już muszę iść. Mam nadzieję, że teraz mi nie znikniesz i zobaczymy się za niedługo?
    - Och Liam oczywiście, że się zobaczymy. Na razie się nigdzie nie wybieram.
    Pocałowałam go namiętnie. Szkoda tylko, że to uczucie już nie jest takie samo jak na początku naszej bliższej znajomości. Pomimo wszystko tęskniłam za tym poważnym kolesiem. Odwróciłam się i zauważyłam Harry'ego, który badawczo przyglądał się nam. Zrobiło mi się głupio i cała zatrzęsłam się w środku. Całuję jednego, a myślę o drugim..ehh..Muszę udać się do psychologa, albo nie. Do psychiatry.
    Pożegnałam się z chłopakiem i wróciłam do reszty. Posiedziałam z nimi jeszcze z godzinę. Wzięłam Anię na `dywanik` i dowiedziałam się masy ciekawych rzeczy, które działy się przez ten okres mojej nieobecności. Byłam w szoku ile oni zrobili w ciągu, tak wbrew pozorom, krótkiego czasu. Mini koncert w szkole, podpisywanie płyt. Nowy kontrakt na trasę po USA. SZOK!!
    - Dobra ludzie ja się zwijam. Do zobaczenia wkrótce. - oznajmiłam
    - Paaaaaaaaaaaa! Ale teraz już nigdzie nie znikaj.
    - Ok ok. Papa.
    - Już wychodziłam kiedy..
    - Może cię odprowadzę?
    - Emm jasne, czemu nie :)
    Wyszliśmy i udaliśmy się w kierunku mojego domu. Było już ciemno, więc cieszyłam się, że nie będę musiała tej drogi pokonywać sama.
    - Przepraszam cię za mój dzisiejszy napad na ciebie. Po prostu jakoś ciężko mi jest ogarnąć dlaczego ciebie nie było. Tęskniłem.
    - Jasne rozumiem. I tak jakoś za delikatnie mnie potraktowaliście. Ja bym zrobiła większą borutę. Dziękuję wam, że tego nie zrobiliście.
    - No co ty przyjaciółce?! Aż tak chamscy to nie jesteśmy bejbe.
    - Dobrze powiedziane, aż.
    - Ale masaż jest dalej aktualny!
    - Ochh Louuu..ok..zrobię. Ale tylko RAZ.
    - Yaaaaaay!
    - Ale nie powinnam, za karę. Dlaczego nie powiedzieliście mi o trasie koncertowej?! Po USA? - zgromiłam go wzrokiem
    - Aaaa bo tak jakoś zapomnieliśmy.
    - Nie powiedziałeś mi o Eleanor. - zmieniłam szybko temat
    - Co?! Skąd wiesz?!
    - Mam wtyki. Więc?
    - Więc...ehh..poznałem ją wtedy na imprezie co się..upiłaś? No i tak widziałem się z nią parę razy. Jest bardzo miła, zabawna, trochę nieśmiała. A przede wszystkim śliczna. Fani myślą, że chodzimy ze sobą, ale to nie prawda. Chciałbym, ale boję się odrzucenia.
    - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu znalazłeś swoją księżniczkę. Mówiłam ci, że będziesz wspaniałym księciem. A teraz to zaproś ją na randkę, kup jej różę. Powiedz jej miłe słówka, obejmij ją od tyłu, wyszeptuj, że jest śliczna. A dalej to już samo pójdzie :D
    - Czyżby to jest idealny plan twojej randki, hę?
    - Mówiąc szczerze to tak. Ale nie doczekam się takiej, więc dalej żyję marzeniami.
    - Obiecuję ci, że twoje marzenia pewnego dnia się spełnią.
    - Dziękuję.
    - W ogóle to nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo tęskniliśmy za tobą. Za twoim sposobem bycia, za żartami, uśmiechem. Za radami! Dopiero przyjechałaś a pomogłaś Malik'owi, mnie. Uszczęśliwiłaś Liam'a, a zwłaszcza Harry'ego, który całymi dniami snuł się po domu, szkole i nie był sobą. Udawał, że jest ok, uśmiechał się, ale to nie było to samo. Nie zachowywał się tak, jak przy tobie. Ty masz jakiś dobry wpływ na ludzi, wiesz? Dobrze, że wróciłaś, bo jeszcze chwila a Lokers by nam się powiesił z tęsknoty za tobą, if you know what I mean. :D
    - Spadaj na drzewo ty znawco wszystkiego! Miło jest usłyszeć, że jest się potrzebnym. Kocham was i zawsze będę pomagać na tyle ile dam rady.
    W tym momencie dotarliśmy pod mój dom. Pożegnałam się z Tomm'em i ruszyłam do swojego królestwa by odpocząć po ciężkim, pełnym wrażeń dniu.

    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

    Ta dam nowy rozdział!!

    Więc się wyjaśniło dlaczego Marty nie było - Z POWODU SPRAW RODZINNYCH ;) 
    Tak, tak wiem, nie wierzycie pewnie Marcie tak samo jak i Harry. No cóż wasza sprawa..ale może i macie rację? :D Przekonacie się za nie długo. 

    Teraz niestety z wielkim bólem muszę oznajmić iż mam 2 i pół miesiąca do matury, nic nie umiem, nie wyrabiam, więc nie mam najmniejszego pojęcia kiedy nowy rozdział się pojawi. Pojawi się na pewno. Mam jeden wprzód, nic więcej. Dlatego mogę dodać za tydzień, dwa. Nie wiem. Przykro jest mi to mówić  ale naprawdę muszę się przyłożyć do nauki, a pisanie pochłania mi wiele czasu. Kocham to robić  kocham to robić dla was, ale czasami są ważniejsze sprawy. Nie opuszczę was i na pewno dokończę tą historię. Kiedy? Nie mam pojęcia. Ale zrobię to i mam nadzieję, że wy wszyscy zaczekacie i przeczytacie moje ostatnie słowa: koniec historii. 
    Także czekajcie na nowe rozdziały, które postaram się dodać jak najszybciej :)

    A teraz na osłodę tego, że mam duuuuuuużo nauki napiszcie coś miłego, będę wdzięczna ;)