- Halo?
Kiedy
usłyszałam głos mamy moje oczy wyprodukowały jeszcze więcej
słonych i gorzkich łez. Zaczęłam zanosić się płaczem.
- Marta,
halo? Czemu płaczesz, co się stało?!
- Mamo...Kocham
cię.
- Kochanie
ja ciebie też. Co się stało? Mów! - nakazała. A ja westchnęłam
i zaczęłam gadać od rzeczy. Tyle mam jej do opowiedzenia.
- Pokłóciłam
się z Harry'm i Liam'em. Harry gadał, że go zdradziłam, tzn
Liam'a zdradziłam z nim, bo z nim nie gadałam. Liam wrócił,
całował mnie, kochał mnie. Naprawdę mnie kochał, ale to były
jakieś żarty. Aśka wyjechała. Liam wrócił. Uśmiechał się i
był nawet zazdrosny. Harry był zazdrosny. Harry na mnie krzyczał,
był strasznie wściekły. Uciekłam, a Liam mnie pocieszył. Kochał
mnie. Obiad, nie kolacja, była pyszna, ale ten sms i Aśka. On
żartował. Nigdy mnie nie kochał. Uciekłam znowu stamtąd. Harry,
my chyba się pogodziliśmy, ale potem pobiegł do Liam'a, chciał
mu coś zrobić. On wiedział mamo! Wiedział, że Aśka jest z
Liam'em, tzn, że Liam mnie zdradza. I nic nie zrobił, nie
powiedział mi! Przed chwilą ich zostawiłam. Nienawidzę ich !! -
wybuchłam kolejnym etapem płaczu. Po drugiej stronie słuchawki
nikt się nie odzywał. Chyba mama musiała to wszystko przetrawić
i dać mi chwilę czasu na uspokojenie.
Zauważyłam,
że w drzwiach stoi tato z wielkimi oczami. Nie wie co zrobić.
Patrzy się na mnie i czeka na mój ruch. Nie lubię mówić przy
nim o uczuciach, to mnie krępuje. Nie jestem osobą wylewną i
takie sytuacje są mocno niekomfortowe.
Czekając
na jakąkolwiek reakcję od strony taty i mamy wciąż płakałam.
- Kochanie.
Powoli. Nic z tego nie rozumiem, a nie chcę wynieść pochopnych
wniosków.
- Ale
dobrze zrozumiałaś! Liam mnie zdradzał z Aśką! - kiedy to
powiedziałam tato cały się spiął. Podszedł do mojego łóżka
i usiadł na jego krawędzi patrząc w moim kierunku nieodgadniętym
wzrokiem.
- Ale
jak cię zdradził?!
Opowiadałam
mamie i tacie przez godzinę wszystko co wydarzyło się od
dzisiejszego poranka. Pominęłam jedynie fakt sex'u z Liam'em. Na
początku próbowałam opowiedzieć o tym mamie, ale gadałam trzy
po trzy, więc jeżeli się domyśliła to dobrze, jak nie, to
trudno. Wolę, żeby tato nie znał wszystkich szczegółów.
- Marta
nie masz wyjścia, zerwij z Liam'em.
- Ale
ja z nim już nie jestem. Od kilku miesięcy.
- Przestań.
Mówię poważnie. Zerwaliście tak oficjalnie? Powiedziałaś
wprost, że nie jesteście już razem?
- Tak
wprost to nie.
- Musisz
do niego jutro pójść i nazwać rzeczy po imieniu. Wiem, że to
nie jest miłe doświadczenie, ale musisz. Daj mu do zrozumienia co
zrobił i co stracił.
- Nie
wiem..jestem na niego wściekła, ale z drugiej strony to mój
przyjaciel. Może i były przyjaciel, ale.... tak mi trudno to
wyjaśnić. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest dupkiem skoro
tak postąpił, a z drugiej jest wspaniałym człowiekiem,
przyjacielem, którego szanuję. To co się wydarzyło nie
przyćmiewa wszystkich dobrych cech jego charakteru. Czemu to musi
być takie trudne?
- Takie
jest życie. Takie są uczucia. Jednak musisz stawić czoła
przeciwnościom losu. Spotkaj się jutro z Liam'em i porozmawiaj.
Wszystkie błędy można wytykać, ale także wybaczyć. Zważ też
na to, że i ty również nie byłaś sprawiedliwa w stosunku do
niego.
- Tak,
wiem. Dlatego nie jestem tak wściekła na niego jak być powinnam.
Boli mnie tylko to, że naprawdę dawałam nam szansę i kochałam
go, a on nie.
- Wiem
słońce. Strasznie żałuję, że nie mogę teraz być i przytulić
ciebie.
- Ja
też mamo. Ale co ja mam zrobić z Harry'm? Oszukał mnie.
- Och
kochana z Harry'm to ty doskonale wiesz co zrobić. Może nareszcie
posłuchasz głosu własnego serca. Powiesz i zrobisz to co
powinnaś.
Po
jakiś 5 minutach skończyliśmy rozmowę. Po prostu muszę się z
tym przespać i przemyśleć. Spojrzałam w stronę taty i
wiedziałam, że chce coś mi przekazać.
- Nie
będę ci już nic mówił. Tylko tyle, że mam ochotę pójść do
Liam'a i dać mu delikatnie do zrozumienia, że się tak nie
postępuje. - warknął
- Tato
nie! - wtrąciłam się. - To moja sprawa. Proszę cię, daj mi się
nią zająć!
- Wiem,
dlatego nic nie zrobię. Ale mama ma rację. Jejuuu..jesteś moją
córką i wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie chcę abyś
cierpiała, ale nie mogę ciebie ciągle chronić. Musisz sama
podejmować decyzje. Jesteś dorosła. Nikt nie jest idealny, ale
widzę, że Harry ciebie uszczęśliwia. Zawsze, no prawie, jesteś
uśmiechnięta po spotkaniu się z nim. Wiedziałem od początku, że
to Harry ci się podoba, a nie Liam. Nie chciałem się już
wtrącać, bo i tak byś się mnie nie posłuchała. Jesteś mądra,
wiesz co zrobić. - wstał i pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
Przebrałam
się w piżamę i położyłam się do łóżka. Z tysiącem myśli
i emocji wertowałam cały dzień od początku. Liam zachował się
strasznie udając znowu mojego chłopaka jednocześnie dając mi na
to nadzieje. Może i jestem naiwna, ale daję ludziom szansę nawet
jak na nią już nie zasługują. Harry nie zachował się jak
prawdziwy przyjaciel. Gdyby nim był, dawno zaradziłby tej sytuacji
i ochroniłby mnie przed tą konfrontacją. Nie wiem co zrobić.
Ku
mojemu zdziwieniu zasnęłam dosyć szybko. Obudziłam się dopiero
rano. Spojrzałam na zegarek i była już 10. Znowu nie pójdę do
szkoły? Ale mam dzisiaj sprawdzian z biologii! Cholera! O 10:35.
Szybko zerwałam się z łóżka i złapałam pierwsze lepsze
ubrania. Zagarnęłam leginsy bordowe i za dużą czarną bluzę w
sówkę z kapturem oraz czarne trampki do tego. Włosy zostawiłam w
lekkim nieładzie. Nie zdążyłam się pomalować. Haha może nikt
mnie nie pozna. :D Taty nie było w domu, więc nie musiałam stanąć
twarzą w twarz z osobą, która zna już prawie wszystkie szczegóły
odnośnie mojego życia. Gdy chwyciłam za klamkę do drzwi
wyjściowych przypomniałam sobie, że bez ochroniarza nie wolno mi
wychodzić. Ale ja muszę zaliczyć ten sprawdzian, bo jeszcze nie
przepuszczą mnie do następnej klasy. Mam dosyć już kłopotów i
ciągłego przekładania egzaminów. Muszę pójść do szkoły,
nawet gdyby skończyło się to tragicznie. Ważniejsza jest moja
przyszłość, a nie jakiś durny koleś. Schowałam do torebki gaz
pieprzowy, który dał mi tato w razie `W`. Może mnie ochroni.
Odwracając
się co chwile nie zauważyłam nikogo kto mógłby mi zagrozić. Z
lekką obawą biegłam w stronę budynku i po 5 minutach byłam już
w środku. Byłam całkowicie świadoma, że mogę spotkać tam
Harry'ego i Liam'a, ale moje życie nie jest uzależnione tylko od
nich. Teraz najważniejsza jest nauka.
Spojrzałam
na zegarek w telefonie i zauważyłam, że zostały mi 2 minuty do
dzwonka na lekcje. Poza tym miałam komunikat o nieodebranych 25
połączeniach. 5 od Tyny i 5 od Ani. 8 od Harry'ego, 4 od Liam'a i
3 od Taty. Nie mówię już o 23 sms'ach.
Poszłam
pod klasę i stanęłam obok Ani i Martyny.
- Hej.
- przywitałam się nieśmiało i cicho. Mam nadzieję tylko, że
nie wiedzą o incydentach, które miały miejsce wczorajszego dnia.
Wiem, że jak zaczną pytać o kolację z Liam'em to się rozpłaczę.
- No
cześć, dzwoniłyśmy do ciebie chyba z 30 razy. Czemu nie
odbierałaś i nie było cię rano? Bałyśmy się, że nie
przyjdziesz na sprawdzian.
Chyba
nic nie wiedzą, na szczęście.
- Zaspałam.
Cholerny budzik! - udawałam wkurzoną.
- Do
której ty się uczyłaś? Wyglądasz jakbyś wcale nie spała.
- Oj
Ania zeszło gdzieś do 1 w nocy. - w sumie to dopiero gdzieś tak
zasnęłam.
Zadzwonił
dzwonek. Przerażona usiadłam do ławki, a pani z uśmiechem podała
mi 3 kartki z 35 zadaniami. Uczyłam się tyle na ten sprawdzian,
ale czuję, że nic nie pamiętam. Tyle się działo ostatnimi
dniami, że mogło ulecieć mi z głowy.
***
Uff..wydaje
mi się, że zaliczę ten sprawdzian. Nie był taki trudny. Kilka
pytań było podobnych i zawierały w sobie podpowiedzi do
następnych. Jestem optymistycznie nastawiona do sprawy.
Po lekcji biologii podeszły do mnie dziewczyny. Porozmawiałyśmy chwilę i kiedy dowiedziały się o prawdopodobnym pozytywnym wyniku z egzaminu uśmiechały się od ucha do ucha. Była długa przerwa, więc przyjaciółki chciały spędzić ten czas ze swoimi chłopakami. Namawiały mnie abym udała się z nimi i posiedziała. W końcu nie wiedzą, że ja i Liam to przeszłość. No niby nie formalnie jeszcze, ale to tylko kwestia czasu. Musiałam się zgodzić, żebym nie musiała im opowiadać całej historii. Domyśliłyby się i nie tylko one, że coś jest nie tak. Kiedy poszłyśmy usiąść na ławce przed szkołą, pomyślałam, że pójdę do Biedronki. Nie musiałabym się na nich patrzeć. Ku mojemu nieszczęściu cała 5 wraz ze swoimi znajomymi stała niedaleko boiska szkolnego. Ania pociągnęła mnie, gdy zauważyła moje powolne ruchy.
Po lekcji biologii podeszły do mnie dziewczyny. Porozmawiałyśmy chwilę i kiedy dowiedziały się o prawdopodobnym pozytywnym wyniku z egzaminu uśmiechały się od ucha do ucha. Była długa przerwa, więc przyjaciółki chciały spędzić ten czas ze swoimi chłopakami. Namawiały mnie abym udała się z nimi i posiedziała. W końcu nie wiedzą, że ja i Liam to przeszłość. No niby nie formalnie jeszcze, ale to tylko kwestia czasu. Musiałam się zgodzić, żebym nie musiała im opowiadać całej historii. Domyśliłyby się i nie tylko one, że coś jest nie tak. Kiedy poszłyśmy usiąść na ławce przed szkołą, pomyślałam, że pójdę do Biedronki. Nie musiałabym się na nich patrzeć. Ku mojemu nieszczęściu cała 5 wraz ze swoimi znajomymi stała niedaleko boiska szkolnego. Ania pociągnęła mnie, gdy zauważyła moje powolne ruchy.
Podeszliśmy
do grupki ludzi i dziewczyny od razu rzuciły się na swoich
chłopaków.
- Cześć
słońce!
- Witaj
Madame. - Zayn ucałował dziewczynę namiętnie i przytulił.
- Heeej
Głodomorze!
- Ej
nooo kochanie nie jestem Głodomorem! Chociaż zjadłbym coś..-
Zaśmiali się jednocześnie. Niall także wziął Anię w ramiona.
Patrzył długo w jej błękitne oczy i złożył delikatny
pocałunek. Aż miło się patrzy na nich, tacy uśmiechnięci.
Odwróciłam wzrok od tej słodyczy i ujrzałam Liam'a i Harry'ego
stojących niedaleko siebie. Nie odzywali się wzajemnie, ale nie
unikali. Widocznie też nie chcą robić afery. Nasze wzroki się
skrzyżowały i automatycznie spuściłam wzrok. Liam patrzył się
na mnie skruszonym wzrokiem, a Harry takim dziwnym. Nie wyrażał
nic. Skrzyżowałam ręce na piersi i zwinęłam się w kłębek.
Patrzyłam się tępo w podłogę myśląc, że nikt mnie nie
zauważy i nie będzie chciał przeprowadzać ze mną konwersacji.
Nie chciałam po prostu uczestniczyć w tym spotkaniu i udawać, że
jest wszystko w porządku.
- Ejj
Marta! Ocknij się! - poczułam jak Lou trzęsie moim ciałem tak
mocno, że aż zobaczyłam mroczki przed oczami.
- Louuuuu!!
Przestań! - pisnęłam.
- To
się obudź! Co się stało? Źle ci poszedł sprawdzian? - zapytał
z troską.
- Dobrze.
- odburknęłam.
- To
co jest?
Spojrzałam
na Styles'a i Payne'a z miną, która musiała wyrażać ból, gdyż
obaj skrzywili się na mój widok. Lou wodził za mną wzrokiem i
zdziwił się na moją jak i na chłopców reakcję.
- Co
wam się stało? - zapytał Zayn patrząc na mnie, Liam'a i
Harry'ego. Oni popatrzyli się na mnie, potem na siebie. Harry
wzruszył ramionami.
- Nic.
A co miałoby być? - zapytał z udawanym zdziwieniem.
- Właśnie
nie wiem. To wy się dziwnie zachowujecie. - teraz to Niall zabrał
głos i również jak jego poprzednicy patrzył na wszystkich
dookoła.
- My?
Haha..nieeeee, zdaje się wam. - wymusiłam śmiech.
- Marta,
ale wy serio dziwnie się zachowujecie. Czy przypadkiem nas coś nie
ominęło? - zagadnęła Martyna tym swoim typowym głosem jakby
przeprowadzała wywiad.
- Eeee
no wiesz. Od kilku tygodni rzadko się widujemy, więc to chyba
normalne, że wiele was ominęło. - odpowiedziałam.
- A
co się takiego stało? - zapytał z lekkim wyrzutem Harry.
Skrzyżował ręce na piersi i uniósł lekko brwi. O co mu chodzi?
Chce abym wyjawiła całą prawdę przed przyjaciółmi?
- O
co ci chodzi Styles? Nic konkretnego przecież się nie stało. -
prychnęłam czując jak mi żołądek podchodzi do gardła, a serce
przybiera na sile.
- Jesteś
żałosna. - syknął Harry. Wszystkim oczy zrobiły się nagle
wielkie, a ruchy niespokojne. Harry niemiły? Przecież to szok!
- Niby
czemu?! - krzyknęłam
- No
bez urazy, ale zastanów się co ty przed chwilą powiedziałaś.
`Nic konkretnego.` Nie wiem jak Liam, ale ja bym się na jego
miejscu obraził. Traktujesz teraz osoby przedmiotowo?
- Ty
nic nie rozumiesz Harry. - poczułam jak łzy zbierają mi się pod
oczami. Mama prosiła abym zerwała z Liam'em osobiście, formalnie,
a przede wszystkim dojrzale. Nie mogę dłużej już na nich
patrzeć. Payne patrzy się na mnie beznamiętnie, a ja mam ochotę
walnąć go za to co mi zrobił. Za udawanie chłopaka. Dalej czuję
jak jego ręce delikatnie muskają moje ciało. Pamiętam jego
szepty, że jestem piękna i wspaniała. To jak wczoraj się czułam
u Liam'a było nieziemskim doznaniem, ale późniejsze wydarzenia
przyćmiły wcześniejsze. Harry stoi i dalej wpatruje się we mnie.
Założył na siebie uśmiech łobuza. Doskonale wie co teraz
przeżywam i chce mnie zdenerwować. Czuję się przytłoczona
nadmiarem emocji, sytuacji i tylu par oczu notujących każdy mój
ruch.
- Wydaje
ci się, że nic nie rozumiem kochana. Stoją tu twoi przyjaciele i
nie wiedzą o co chodzi. Pomyśl, czy jesteś dobrą przyjaciółką
ukrywając te wszystkie sprawy przed nimi?
- Wiem.
- spuściłam wzrok. - Ale mi nie jest łatwo mówić każdemu po
kolei od nowa całą historię. - poleciały mi łzy.
- Marta
co się stało? Czy coś ci grozi? - zapytała Martyna nie mogąc
ukryć swojego przerażenia i ciekawości.
- Przepraszam,
ale naprawdę nic ci teraz nie powiem.
- A
może w końcu zrozumiesz, że wszyscy chcą ci pomóc, a ty do
cholery zachowujesz się jak dziecko?! Kurde! Zawsze jesteś taka
silna, ale jak przyjdzie co do czego to tchórzysz jak jakiś debil!
Powiedz co masz powiedzieć! - wybuchnął Lokowaty, a wszyscy
stanęli jak słupy tak nagłym podniesieniem głosu.
- Nie!
Styles dupku! Bądź choć raz przyjacielem i daj mi święty
spokój!
- Przecież
wczoraj powiedziałaś, że ja nie mam prawa być przyjacielem skoro
nie powiedziałem tobie prawdy.
- Och
jasna cholera! Łap mnie za słówka! Albo pomagasz, albo się nie
wtrącasz!
- A
czego ty chcesz?! Powiesz w końcu jasno i prosto czego lub kogo
chcesz, bo ja ciebie nie ogarniam !
Mam
dość! On nic nie rozumie. Jak wszyscy się na mnie gapią to
trudno jest się skupić. Fakt są moimi przyjaciółmi i wiele im
zawdzięczam, ale nie teraz.
Zadzwonił
dzwonek na lekcje. Wiedząc, że i tak nie jestem przygotowana na
zajęcia postanowiłam, że zrobię to, co powinnam zrobić kilka
miesięcy temu.
Ignorując
pytanie Lokowatego i nic nie wiedzących przyjaciół, skierowałam
moje zainteresowanie w stronę Liam'a. Czując przeszywający ból
zdenerwowania oraz strachu wreszcie się odezwałam.
- Liam,
my musimy porozmawiać. - spojrzałam w jego oczy. Cała spięta i
wściekła wyczekiwałam jego odpowiedzi.
- Teraz?
- zapytał zszokowany.
- Tak.
Chyba należy skończyć to co się zaczęło.
- Ok.
- odpowiedział z lekkim ociąganiem po paru chwilach.
Ruszyliśmy
poza teren szkoły zostawiając zdziwionych przyjaciół. Mam dosyć
już przekładania ważnych spraw na ostatnią chwilę z powodu
strachu. Trzeba stawić czoła przeciwnościom losu i godnie przyjąć
konsekwencje. Oddalając się od przyjaciół moje nogi odmawiały
mi posłuszeństwa. Ciężko mi było zrobić jakikolwiek ruch nimi.
Po około 5 minutach stanęliśmy w odludnym miejscu, gdzie
znajdowała się bardzo ładna uliczka. Chodnik otaczały z dwóch
stron drzewa, a ich korony tworzyły zasłonę od słońca i dawały
trochę cienia oraz nutki romantyzmu.
- Wczoraj
powiedzieliśmy sobie chyba już wszystko, ale nie to co
najważniejsze. Rozmawiałam wczoraj z mamą i obiecałam jej, że w
końcu zakończę całą sprawę. Nie jest to łatwe, ale mimo tego
co mi zrobiłeś należą ci się wyjaśnienia. - mówiąc to głos
strasznie mi się trząsł. Niby nie jesteśmy ze sobą już od
pewnego czasu, ale i tak bardzo ciężko powiedzieć to co
najważniejsze. Obiecałam mamie, że Liam dowie się całej prawdy,
i dotrzymam słowa.
- A
co masz mi do powiedzenia? - szepnął chłopak i patrzył na mnie
zdenerwowany.
Wzięłam
głęboki oddech, uspokoiłam się i rozpoczęłam mój
najtrudniejszy wywód. Chyba gorszy niż historia o gwałcicielu.
- To
jest już pewne, że nie jesteśmy razem, ale mama kazała mi zrobić
to dojrzale, więc.....Wydaje mi się, że....hehe....to jest
bezsensu. Pomimo twojego udawania i wykorzystania mnie, mojej
wściekłości do ciebie, dalej nie potrafię powiedzieć tego co
każdy by zrobił w ciągu jednej sekundy....- dostałam nerwowego
chichotu.
- Nie
dziwie się. Dalej się przyjaźnimy. Przynajmniej ja to czuję.
- Okay,
bo będzie mnie męczyć sumienie. Liam,......... my nigdy nie
powinniśmy ze sobą zacząć chodzić. To nie miało, nie ma, a na
pewno nie będzie miało sensu. Musimy zerwać. - moje serce dostało
kopa i bije z niewiarygodną szybkością. Jednak zaraz potym
zrobiło mi się lekko na duchu, jakby ktoś zabrał ode mnie
ciężar, który niosłam przez całe swoje życie. Ale do śmiechu
mi nie jest. Straciłam część mnie.
- Tak.
Masz rację. To nigdy nie miało sensu. Lepiej było zostać
przyjaciółmi. Ja i ty znaleźlibyśmy sobie kogoś innego. Byłabyś
szczęśliwsza z innym chłopakiem. Boli mnie to, że ty naprawdę
się starałaś i widziałem, że zależało ci na mnie. Robiłaś
tak dużo, byłaś tak cierpliwa i czekałaś na jakąś zmianę z
mojej strony. Próbowałem, chciałem..ale nie dałem rady. Kocham
cię, zawsze będę. Wbrew pozorom byłaś moją pierwszą prawdziwą
dziewczyną i nigdy nie będę miał nic tobie za złe. Przeżyłem
z tobą wiele cudownych chwil. Większość może i była
beznadziejnych, ale mieliśmy też i takie, które są warte
zapamiętania. Nigdy nie będziesz mi obojętna. Jesteś wyjątkowa
i zależy mi na tobie, ale może nie jesteś jeszcze tą jedyną.
Przyjaźń też jest bardzo wartościowa. Cieszę się, że jesteś
częścią mnie.
Stoję
jak osłupiała. Nie tego się spodziewałam. Sądziłam, że będą
krzyki, płacze. A mi łzy lecą nie z wściekłości, a ze słów
mojego byłego chłopaka. Dlaczego w takim momencie potrafi sprawić,
abym się wzruszyła?
- Ale
ironia. W momencie kiedy powinno dojść do rękoczynów, ja płaczę,
bo mnie wzruszasz, haha. Miło mi to słyszeć, pomimo tego co się
wydarzyło. Teraz ja muszę ci coś powiedzieć. - wzięłam kolejny
uspokajający wdech i wydech.
- I
chyba się domyślam co chcesz mi wyjawić. - Liam oparł się o
konar jednego z drzew i spuścił wzrok.
- Taaa,
chyba jak i każdy. Ale moja mama mi powiedziała, że sama muszę
to powiedzieć i się tobie przyznać. Okay...Tak naprawdę to
zaczęłam z tobą chodzić, bo byłam zazdrosna o Harry'ego. Po
tamtej imprezie ignorował mnie i zaczął chodzić z Sandrą. Ty
natomiast byłeś blisko mnie. Zachowywałeś się jak prawdziwy
przyjaciel, którego straciłam. Rozumiałeś mnie i sprawiałeś,
że się uśmiechałam. Z każdym dniem moja nienawiść do
Harry'ego rosła z powodu jego zachowania, a ty mnie pocieszałeś.
Poczułam coś do ciebie, ale...- urwałam.
- Ale
to był chyba jedyny moment kiedy tak naprawdę coś czułaś do
mnie...- spojrzał mi w oczy.
- Tak.
Dopiero teraz kiedy to opowiadam zauważam wiele spraw. Możliwe, że
naprawdę tylko na początku zależało mi na tobie tak w inny
sposób. Później to chyba tylko siebie i ciebie oszukiwałam, że
jest między nami coś więcej. W każdym razie łudziłam się, że
będziemy szczęśliwi. Ja będę szczęśliwsza z tobą niż z.....
- Z
Harry'm.
Westchnęłam
i spojrzałam prosto w oczy Liam'a. Tak mi jest głupio.
- Marta
ja wiem, że ci bardzo zależy na Harry'm. Wiedziałem już o tym
jak zacząłem kręcić z tobą, ale chciałem być choć raz lepszy
w czymś od Styles'a. Myślałem, że czas spróbować. Nadarzyła
się okazja właśnie po tamtej imprezie. On zawsze miał wszystko,
każdą dziewczynę. A teraz, kiedy spodobałaś się nam obu,
chciałem wygrać. Przepraszam, mówię o tobie jak o jakiejś
nagrodzie, ale taka jest prawda. Zawsze widziałem jak patrzyłaś
na niego kiedykolwiek się spotykaliśmy. Bolało. Nawet nie wiesz
jak bardzo bolał mnie fakt, że chodzisz ze mną, ale tak naprawdę
nigdy nie będę dla ciebie tak ważny jak Harry. Dopiero teraz
zrozumiałem, że może i nie kochałem cię w taki właściwy
sposób, ale nigdy nie chciałem doprowadzić do tego, aby Harry mi
cię zabrał. Chciałem się z tobą przyjaźnić, ale gdybym
pozwolił ci tylko na to, oddaliłabyś się ode mnie. To on byłby
na pierwszym miejscu. Teraz wiem, że popełniłem błąd, bo ty i
on się męczycie.
- Liaaaam,
stój. Mówisz i mówisz i nie dasz mi dojść do słowa.
Przepraszam cię. Jesteś dla mnie bardzo ważny i nawet gdybyś był
`tylko` przyjacielem nie zostawiłabym ciebie przenigdy. Kocham cię,
zawsze byłeś blisko mnie, od początku i za to jestem bardzo ci
wdzięczna. Proszę cię, nigdy nie porównuj się do nikogo. Każdy
z was jest równie wyjątkowy. Widocznie nie jestem odpowiednia dla
ciebie, ale wierzę, że znajdziesz kogoś
wartościowego.......Naprawdę nie spodziewałam się, że nasza
rozmowa przejdzie na taki tor. Zamiast na ciebie krzyczeć i być
wściekła, ja cię pocieszam. Haha. Teraz po naszym zachowaniu
widać, że to nie miało sensu.
- Hah
taaa. Ale powiem ci szczerze, wolę cię taką niż krzyczącą. Nie
mogłem dzisiaj spać, bo bałem się, że nigdy mi nie wybaczysz.
- Oczywiście,
że ci wybaczę. Też bym sobie nie mogła darować, gdybyśmy stali
się wrogami. Poza tym też nie jestem święta......Naprawdę
zależy mi na Harry'm.
- Wiem
skarbie, wiem. Musisz mu to powiedzieć.
- Ale
nie chcę się skompromitować.
- Oj
mała, mała. Nie będę już nic mówić. Idź do niego i z nim
porozmawiaj, a nie ze mną. Może i oczekujesz ode mnie wsparcia i
go masz, ale nie będę mówił, że mu się podobasz itp. Dopiero
straciłem dziewczynę i nie mam zamiaru jej wciskać innemu
facetowi. - zaśmiał się. Dołączyłam do niego.
- Nie
chcę mu tego mówić. Co pomyślą sobie wasi fani, że skaczę z
kwiatka na kwiatek?
- Jesteś
tylko człowiekiem, jak ja, ona – wskazał palcem na kobietę
przechodzącą niedaleko nas. - Możesz nie być pewna swoich uczuć.
Zresztą ja także jestem tego chodzącym przykładem. Fani zawsze
będą fanami i będą mieć jakieś ale. Jednak to życie każdego
z nas osobna jest ważniejsze niż głupie opinie.
- Dobra,
dobra. Faktycznie nie rozmawiajmy teraz o tym. Strasznie mi głupio.
Przepraszam i dziękuję za wszystko. - podeszłam do Payne'a i się
wtuliłam. Chłopak objął mnie i mocno przyciągnął do siebie.
- Ja
także dziękuję i przepraszam za wszystko co ci złego zrobiłem.
- szepnął.
Odsunęliśmy
się dalej będąc w lekkim uścisku. Liam nachylił się do mnie i
delikatnie pocałował w usta. Zaskoczyłam się, ale wiem, że jest
to nasz ostatni, pożegnalny pocałunek. Uśmiechnęłam się, a
Liam odwzajemnił go. Obojgu nam spadł kamień z serca.
- Wracaj
do szkoły, a ja muszę coś załatwić. - odrzekłam
- Ok,
ale idziesz z Bartkiem.
- Z
kim? - zdziwiłam się.
- Z
Bartkiem, twoim ochroniarzem, o którym cały czas zapominasz.
Dobrze, że dzisiaj był cały czas niedaleko twojego domu to
przynajmniej nie przyszłaś tu sama i byłaś bezpieczna.
- Serio?
A ja myślałam, że jestem sama. Jednak Harry załatwił mi tego
ochroniarza. Dziwne......No ok, pójdę z nim. Jeszcze raz dziękuję.
- pocałowałam go w policzek.
- Nie
ma za co. Przywitaj się z ochroniarzem. - wskazał gestem na
podchodzącego do nas niczym nie wyróżniającego się mężczyzny.
Na oko ma z 35 lat. Kiedy podszedł bliżej nas zauważyłam jego
silne ręce i umięśnione ramiona. Chyba jest dobry w tym co robi.
- Dzień
dobry panu. - uśmiechnęłam się życzliwie.
*Z perspektywy Liam'a*
Pożegnałem się z Martą i powolnym krokiem ruszyłem w stronę
szkoły. Cieszę się, że w taki sposób zakończył się nasz
związek. W zgodzie, a nie w kłótni. Od wczoraj miałem cichą
nadzieję, że mi wybaczy. Pomimo naszych problemów przyjaźniliśmy
się. Od bardzo dawna traktowaliśmy nasze stosunki jedynie na
poziomie przyjaźni, gdyż ani ja ani ona nie przejmowaliśmy się i
nie analizowaliśmy wszystkiego co między nami się działo. Gdyby
tak naprawdę zależałoby nam na sobie nie dopuścilibyśmy do tego
co się wydarzyło. Teraz wiem, że Asia była błędem. Jednak to
nie zmienia faktu, że z Martą mógłbym być, gdybym nie poznał
dziewczyny. Nie dałbym jej tyle szczęścia, co Harry. Nie jest mi
łatwo, że była dziewczyna kocha się w moim przyjacielu, ale
widzę, że oboje są warci siebie. Pasują do siebie jak dwie krople
wody. Marta i Harry są moimi przyjaciółmi i chcę dla nich jak
najlepiej. Może i to jest dla innych dziwne, ale naprawdę dla mnie
jest ważniejsze cudze szczęście niż własne. A skoro zależy mi
na ich obojgu to muszę tylko życzyć im wszystkiego co najlepsze.
Na pewno będzie bolał mnie widok tulących się przyjaciół, ale
to było pewne od momentu kiedy się poznali. Ta pamiętna ławka w
końcu korytarza, o której w kółko Harry opowiadał.
Wszedłem do szkoły i ruszyłem długim korytarzem w stronę sal
lekcyjnych. Zadzwonił dzwonek i wszystkie drzwi zostały
pootwierane. Młodzi ludzie biegiem wyszli z pomieszczeń i każdy
ruszył w swoją stronę. Kilka dziewczyn mi pomachało i
zarumieniło. Nigdy nie znudzi mi się ten widok. Pomimo że od roku
codziennie mnie widują, muszę minimum z 10 autografów na dzień
wypisać. A bo to dla kuzynki, siostry, brata, czy innego szwagra
ciotki jej koleżanki kuzynki od strony dziadka taty wujka. Denerwuje
nas takie życie, ponieważ na każdym kroku nie opuszcza nas sława.
Natomiast my chcemy normalnego życia.
Minąłem grupkę roześmianych ludzi.
- Liam! Hej. Gdzie wy byliście?
Gdzie jest Marta? Co się stało?
Te pytania unosiły się w powietrzu. Nawet nie wiem, które zdanie
zostało wypowiedziane przez kogo.
- Musieliśmy porozmawiać. -
westchnąłem.
- A może jakieś szczegóły? - Lou
podniósł brwi do góry.
- Ogólnie i najkrócej rzecz
ujmując to zerwaliśmy ze sobą. A Marta wróciła do domu, bo musi
załatwić jakieś sprawy. - powiedziałem jak najciszej się dało,
gdyż nie chciałem, aby nasze zerwanie rozniosło się po całej
szkole, a potem internecie.
Gdy tylko to powiedziałem Niall prawie co nie udławił się swoją
kanapką, którą konsumował. Martyna zrobiła oczy jak 5 –
złotówki. Ania zdziwiona i przerażona próbowała doprowadzić do
porządku Blondyna. Zayn się uśmiechnął. A Harry..
- Naprawdę?! - Lokowaty krzyknął
z entuzjazmem jakby ta informacja miała być ogłoszeniem ósmego
cudu świata. Nie dziwię się mu. Dla niego to nadzieja na lepsze
jutro.
- Harry. - zgromił go Lou.
- Oj no daj się chłopakowi
nacieszyć. Szkoda nam cię Liam, ale sam wiesz, że to nie miało
sensu. - powiedział Zayn.
- Tak, niestety. Za to teraz Harry
jest szczęśliwy.
- Ale o co ci chodzi? - zdziwił się
Styles. Jednak widać po nim, że kłamie. Z jego oczu można
wyczytać ekscytację i podniecenie.
- Oj no już nie kłam, że ci się
Marta nie podoba. Od początku mówiłeś, że ci na niej zależy
bardziej niż na przyjaciółce.
- Niall, ale...
- Nie ma żadnego ale Harry. Wiem o
tym od dawna, że między tobą a Martą coś się kręci. Masz
drogę wolną. Fakt, dopiero ją straciłem, ale jeżeli ma być z
tobą szczęśliwa, to tak brzydko ujmę, pozwalam ci abyś z nią
był. Niestety nie wyszło nam, ponieważ każdy popełnia błędy.
Pomimo że zerwaliśmy, dalej jesteśmy przyjaciółmi. Kocham ją
jak siostrę. No może trochę inaczej, ale na pewno nie jak
przyszłą dziewczynę.
- Liam, ale ja chyba tak nie
potrafię.
- Oj Styles! Nie bądź już taki
fałszywy słonko! Wiemy, że jesteś do tego zdolny. Teraz to tylko
będzie problem z mediami. Będzie głośno. I musimy wymyślić
jakąś wymówkę, dlaczego Marta była z Liam'em, a teraz z tobą.
Dla nas to nie problem, ale wiesz jak to jest. Może zrobimy tak, że
to był wymysł menagera, że ty jako a'la nasz lider nie powinieneś
mieć dziewczyny, a Liam był taki nieśmiały i aby go ośmielić
dostał Martę jako prezent? :D
- Lou ciebie chyba już do reszty
pojebało! Po pierwsze nie mów tak, bo z nią nie jestem i może
nigdy nie będę. Nikt nie wie, czy ja się jej podobam.
- Hahahahahhahahhaha. - wszyscy
zaczęliśmy się śmiać. Nikt nie wie, czy on jej się podoba.
Hahahha..żart jakiś.
- Poza tym głupia wymówka. Ja
pierdziele nie będę jej narażał na jakieś głupie komentarze od
strony fanów! Widzicie? Nie mogę z nią być. Nasi ludzie nie będą
z tego zadowoleni. Kolejne afery, sensacje!
- Od kiedy ty do jasnej ciotki
interesujesz się naszymi ludźmi? Cholera! Harry co z tobą? - Zayn
już nie wytrzymał.
- No bo...ehh..
- Wykrztuś to w końcu z siebie! -
krzyknąłem.
- No
bo kocham ją i boje się, że ona mnie nie! Rany wy się śmiejecie,
wy może kurde wiecie, ale ja nie wiem! Co mi po tym, że wy to od
dawna wiedzieliście, wiecie itp. Ale ona nigdy mi tego nie
powiedziała! Mnie, nie wam, MNIE! Zrozumcie to, że mi cholernie na
niej zależy, a nie jestem pewien jej uczuć.
- Harry
powiem ci to co mówiłeś mi przy Eleanor. Kazałeś pójść od
razu, bez analizowania, zrobić krok i zaryzykować. Jakby się nie
udało, ona by uciekła, ja bym wiedział na czym stoję. Ale kiedy
się z nią spotkałem, wręczyłem bukiet kwiatów i wprost
powiedziałem, że mi na niej bardzo zależy, ona się zgodziła
zostać moją dziewczyną. Gdyby nie ten impuls, pewnie do tej pory
bym się zastanawiał czy jej się podobam. Mówiłeś, że życie
jest tylko jedno i trzeba brać to co mamy, a nie jeszcze bardziej
sobie komplikować. Może czas dostosować się do swoich rad?
Po
kilkunastu sekundach odezwał się chłopak z burzą loków.
- Lou,
kocham cię stary. - Harry podszedł do Tomlinson'a i się
przytulił. Ludzie wokół zrobili jedne wielkie zbiorowe `awwww`.
Haha....Kto by pomyślał, że ze Styles'a taki romantyk.
*Z
perspektywy Marty*
- Dzień
dobry. Mów mi Bartek. - podał mi rękę.
- Marta.
- uścisnęłam ją.
Pomachałam
Liam'owi i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Chciałam zadzwonić
do mamy i powiedzieć, że udało mi się zrobić jeden krok do
przodu.
Nagle
zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie Bartek słyszał całą
moją rozmowę. Zrobiło mi się gorąco.
Postanowiłam zapytać się
go o to co słyszał i co ma zamiar z tym zrobić. Coś mi się
wydaje, że musi zdawać sprawozdanie z przebiegu dnia mojemu tacie.
- Przepraszam,
ale słyszałeś moją rozmowę z Liam'em?
- Tak.
- spuścił wzrok i zarumienił się. Haha...to aż tak śmiesznie
wygląda jak człowiek się rumieni? Nigdy nie mogę się więcej
rumienić! Jedna czerwona plamka na skórze, a tak wiele mówi o
człowieku i o tym co go krępuje. To słodkie, ale dziwne.
- Mam
prośbę, ja nie wiem czy ty musisz mówić komuś co robię, gdzie
jestem itp., ale proszę cię, nie mów mojemu tacie o tym co
słyszałeś. To prywatna sprawa.
- Oczywiście.
Ja mam cię tylko chronić, a nie śledzić. Nie jestem detektywem.
- uśmiechnął się. W jego uśmiechu jest coś takiego co
powoduje, że również mam ochotę przykleić banana do swojej
twarzy.
Po
10 minutach byliśmy u mnie w domu. Przez całą drogę
rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
Tato
był w domu, więc przedstawiłam mu Bartka. Posiedzieliśmy razem
przez godzinę tłumacząc zasady jego działania oraz wszelkich
obowiązków i praw. Oczywiście pierwsza i najważniejsza zasada to
nieruszanie się nigdzie bez ochroniarza. Powtarzali mi to chyba z
10 razy. A ja starałam się nie wkurzyć. Ile można mówić to
samo? Chociaż z moją upartością to może stać się wiele.
Zostawiłam
panów samych, a ja zadzwoniłam do mamy. Była ze mnie dumna, że
zakończyłam mój związek z Liam'em. Zdziwiła się, że dalej
jesteśmy przyjaciółmi. Szczerze? Ja też i to bardzo. Ale nie
powinno mnie to zastanawiać. Pomimo że mnie wykorzystał i
okłamał, ja również robiłam to samo. Byłabym hipokrytką
gdybym mu nie wybaczyła, kiedy zachowywałam się identycznie.
Niby
mi ulżyło z takiego przebiegu wydarzeń, ale jest mi także
przykro. Jednak coś się skończyło, pewny etap w moim życiu.
Może trochę nieudany, ale tych cudownych chwil, które przeszłam
razem z Liam'em nie mogłabym zamienić na inne.
Teraz mama
kazała mi iść do Harry'ego i wyjaśnić naszą sprawę. Boję się
jak zareaguje. Nie chcę by sobie pomyślał, że jestem nie stała
w uczuciach. Może ja mu się nigdy nie podobałam i tylko
wyobrażałam sobie, że kiedyś będzie coś między nami?
Zastanawia mnie jednak fakt, dlaczego mi nie powiedział o Aśce. I
to jest chyba jedyny powód, które powoduje, że zdecydowałam się
pójść do niego i porozmawiać.
Otworzyłam drzwi od domu i nagle zderzyłam się z Martyną w progu.
Otworzyłam drzwi od domu i nagle zderzyłam się z Martyną w progu.
- Co
ty tu robisz? - spytałam przestraszona.
- Jejuu
Marta, hej. Nie odbierałaś moich telefonów i zaczęłam się
martwić. Poza tym rozmawiałam z Liam'em i wiem już co się stało.
- Idę
do Harry'ego. Możemy się przejść i porozmawiać.
- Dobrze.
Więc powiem ci szczerze, że jestem szczęśliwa, że w końcu
zerwaliście. Nie będziesz się już męczyć.
- Tak
wszyscy się cieszą. A z całą pewnością wszystkie fanki.
Haha..jakie one będą w końcu szczęśliwe. Wiesz, że od jakiś
miesięcy nie wchodziłam na facebook'a o One Direction i nie
czytałam niczego na nasz temat? Wole nawet nie wiedzieć.
- Taaa
ja ostatnio weszłam i jejuuu co tam się dzieje!. Istny szał. Liam
nie chodzi z Martą, chodzi, NIE, TAK. Harry ją kocha, nie no co
ty...i tak w kółko. One założyły ankietę czy Liam powinien
zerwać z tobą.
- I?
- No
ponad 60%, że tak.
- Ponad?
- uniosłam brwi wyżej. Coś mi się wydaje, że zaniżyła wynik.
- 89%.
- spuściła wzrok.
- Haha...spokojnie.
Zdaję sobie z tego sprawę.
- Tylko
wiesz co jest najśmieszniejsze? Zrobili jeszcze jedną ankietę,
czy Harry nie powinien z tobą być.
Wstrzymałam
oddech i spojrzałam na Tynę wielkimi oczami. Czy to jakiś żart?
- Poważnie.
Było 55% na tak i 45% na nie.
- O
kurde. Dużo. - zdziwiłam się.
- Nawet
fani chcą abyście byli razem, więc powodzenia kochanie. - Tyna
mnie ucałowała w policzek.
Dopiero zauważyłam, że
przystanęłyśmy przy domie Harry'ego. No cóż, trzeba iść i
stawić czoła tej chorej sytuacji.
- Do
zobaczenia i trzymaj kciuki.
Martyna
pomachała mi na pożegnanie, a ja powolnym krokiem ruszyłam w
stronę ogromnego domu z wielkim ogrodem. Nagle ktoś mnie złapał
za ramiona.
- Marta!
Prosiłem cię o coś!!
O
cholera kto to?!
- Bartek?!
Jeju jak mnie przestraszyłeś!
- Przepraszam,
ale miałaś nie wychodzić sama z domu!!
Kurde...zapomniałam.
- Wiem,
ale nie mówiłam ci o tym, że wychodzę, bo byłam pewna, że
pójdziesz za mną. - uśmiechnęłam się słodko i przepraszająco.
- Ehh..ok.
Ale zrobisz jeszcze raz tak samo to będziesz chodziła na sznurku!
- pogroził palcem.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się.
- Idziesz
do Harry'ego? Mam tutaj poczekać?
- Jak
dla mnie to byś mógł iść do domu..- spojrzał na mnie spode
łba. - Ale skoro musisz mnie pilnować to zostań. Nie wiem ile mi
to zajmie.
Bartek
się uśmiechnął a ja ruszyłam dróżką do domu Styles'ów.
Dookoła były wysokie drzewa odgradzające widok na ich budynek. W
końcu trochę prywatności mieszkańcom się należy. Pełno
ślicznych kwiatów i krzewów rosło dodając uroku. W powietrzu
unosiła się słodka woń. Jakbym czuła perfumy dla kobiet.
Niepewnym
ruchem i wewnętrznymi zmaganiami, aby nie uciec, nacisnęłam guzik
wydający dźwięk 'ding dong'. Po chwili otworzyły się drzwi.
- O
witaj Marta.
- Dzień
dobry Anne. Czy jest może Harry w domu?
- Tak,
jest. - spojrzała podejrzliwie.
- Emm...czy
ja ymm..mogę się z nim zobaczyć? - spytałam z wyraźnym wahaniem
w głosie.
- No
możesz, ale ostrzegam, że jest w dziwnym humorze.
Mama
Lokowatego otworzyła mi drzwi i przepuściła przez próg.
Grzecznie podziękowałam i ruszyłam wielkimi schodami na górne
piętro. Będąc niedaleko pokoju Loczka usłyszałam dźwięki
gitary i śpiew. Czyżby Harry w końcu nauczył się grać na tym
instrumencie? Muzyka jak i głos była przepełniona smutkiem. Nie
słyszałam o czym ona jest, gdyż Harry śpiewał bardzo cicho,
poza tym szarpanie strun także mi uniemożliwiało zidentyfikowanie
słów. Moja podświadomość mówiła mi, abym odeszła i dała mu
spokój. Jednak obiecałam coś sobie i innym, że w końcu to
zrobię i wyznam prawdę Harry'emu.
Delikatnie
zapukałam w drewniane drzwi. Niestety Styles nie usłyszał, więc
zastukałam mocniej. Dopiero wtedy przerwał grać i odłożył
gitarę. Słyszałam ciężkie kroki podchodzące coraz bliżej
mnie. Wstrzymałam oddech.
- Co ty tu robisz?! - warknął
kiedy tylko mnie zobaczył.
- Chciałam z tobą porozmawiać.
- O czym?! Jeżeli przyszłaś tu
tylko po to, aby się wyżalić, że zerwałaś z Liam'em to ja
dziękuję za godzinne smenty. Od tego masz prawdziwych przyjaciół.
- prychnął
- Proszę cię. - powiedziałam
cicho. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam przychodząc tutaj.
Harry w końcu westchnął i pokazał gestem abym weszła do jego
pokoju. Zauważyłam porozwalane ubrania po podłodze i resztki
pizzy. W tle leciała cichutka muzyka.
- Więc? - niecierpliwił się
Styles
- Dlaczego mi nie powiedziałeś o
Aśce i Liam'ie? Co ci takiego zrobiłam, że chciałeś abym
została przez nich zraniona? Dalej się mścisz za tamtą noc u
Liam'a?
- Pff! Tak, nie mam co robić tylko
robić ludziom na przekór! Ogarnij się! Chciałem cię jedynie
chronić! Myślałem, że się opamięta. Jeden i ostatni wyskok.
Nie miałem pojęcia, że potem będzie chciał wszystko w taki a
nie inny sposób naprawić!
- Ale co z tego? Lepiej sprawdzić w
jaki sposób będzie chciał naprawić niż temu zapobiec. Jakie to
szlachetne z twojej strony! - przewróciłam oczami.
- Zależało ci na nim! Co miałem
zrobić?! Żeby to bardziej ciebie zraniło? Nie lepiej było
przeczekać i zobaczyć co się wydarzy? A nuż wszystko by się
poukładało!
- No ale tak się nie stało!
- Obwiniaj mnie za to, a czemu nie!
- Osz cholera Harry! Próbuję
wszystko naprawić! Załatwiłam sprawę z Payne'em, chciałam teraz
z tobą.
- Liam to teraz tylko sprawa, nic
więcej. Aha fajnie. Widzę, że ja też już jestem zrównany z
rzeczą. Okay.
- NIE
ŁAP MNIE ZA SŁOWA! Dobrze wiesz o co mi chodzi. Miałeś rację,
tak jak i mama, tata, Tyna, Ania i w ogóle wasi fani, że nie
pasujemy do siebie z Liam'em. Też to czułam, ale nie byłam pewna.
W końcu to zrozumiałam. Zerwałam z nim i oboje stwierdziliśmy,
że to była bardzo dobra i rozsądna decyzja. Pogodziłam się z
nim, teraz chciałam z tobą. - do oczu naszły mi łzy. Znowu! A
chciałam być pewna siebie i zdecydowana.
Harry patrzył mi prosto
w oczy a jego wzrok nie wyrażał nic. Nagle jego mina złagodniała.
- Cholera.
Zawsze kiedy zaczynasz płakać nie mogę się na ciebie gniewać.
Wkurza mnie to.
Zachichotałam.
- To
nie śmieszne. Przyszłaś z ochroniarzem?! - od razu jego głos
stał się stanowczy.
- Tak.
Czeka przed twoim domem.
- To
dobrze. Bo jakbyś nie przyszła z nim to bym chyba rozwalił chatę,
a tego gostka bym zwolnił i wywalił na zbity pysk!
- Uspokój
się. Bartek zagroził mi, że jakby się tak stało to mnie
przywiąże i będę chodziła na sznurku. Więc zluzuj.
- Ok.
Po prostu się martwię, wiesz o tym.
- Wiem.
Dlatego przyszłam też cię przeprosić. Tyle pracy wkładasz w
moje bezpieczeństwo i mnóstwo nerwów przy tym tracisz, a ja
wszystko psuję. Obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy.
- Mam
nadzieję.
Harry
delikatnie się uśmiechnął. Ujrzałam te jego słodkie dołeczki.
Nareszcie stał przede mną nastolatek z burzą loków, a nie
zrzędliwy kontroler wszystkiego. Miło go widzieć w lepszym
nastroju. A ja przypomniałam sobie, po co tak naprawdę tutaj
przyszłam. Miałam powiedzieć o swoich uczuciach do Loczka. Boję
się.
- Co
jest? - Zielonooki cały czas mi się przyglądał.
- No
bo ja przyszłam do ciebie tak naprawdę w innej sprawie. Obiecałam
coś sobie i mamie, że powiem ci prawdę.
- O
co chodzi? - chłopak lekko się zestresował.
- Nigdy
nie chciałam być z Liam'em. To jego namowy i jego obecność
doprowadziła, że w końcu się zgodziłam na ten związek. Lecz
nigdy nie byłam tego pewna. Zawsze, ale to zawsze ty byłeś na
pierwszym miejscu. Za nim cię poznałam kochałam się, nie no może
to za duże słowo, ale zawsze podobałeś mi się ty. Na plakatach
to wokół ciebie były po dorysowane serduszka czerwoną szminką.
Kiedy osobiście cię już poznałam nie zmieniłam zdania. Ale
później to twoje zachowanie z Sandrą i w ogóle jaki byłeś dla
mnie wredny....- zaczęłam płakać, a Harry stał i mi się
przyglądał. Kontynuowałam.
- Cholernie mi na tobie zależało,
zależy. Ale nigdy nie wiedziałam, bałam się....Nie wiem czy ty,
czy ja kiedykolwiek ci się podobałam.....
Nagle Harry
złapał moją twarz, szybko przybliżył i wbił swoje usta w moje.
Stałam jak sparaliżowana. Przerażona, ale przede wszystkim
zaskoczona nie zrobiłam nic. Mój brzuch, serce, w ogóle wszystkie
wnętrzności dały o sobie znać. Przeszedł po moim ciele
nieprzyjemny, ale zarazem cudowny dreszcz. Chłopak się odsunął.
- Nawet nie wiesz jak długo
musiałem czekać na ten moment. - szepnął patrząc mi prosto w
oczy.
Widziałam w nich iskierki, szczęście i uwielbienie? Moje
serce biło szybkim tempem. Czułam jak wszystko mi się zaciska,
tak nie przyjemnie jakbym spadała z wielkiej wysokości. Nie
wiedziałam co mam zrobić. Patrzyłam się jak zahipnotyzowana.
Zaczerwieniłam się pod wpływem jego słów i spojrzenia.
- Mówiłem ci już kiedyś jak
uroczo wyglądasz kiedy się rumienisz?
- Zdarzyło ci się raz czy dwa. -
szepnęłam. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Emocje
oraz hormony przeplatały się wzajemnie, a mnie ogarnął aż
strach.
Postarałam
się o słodki uśmiech. Harry dotknął mojego policzka w miejscu
zaczerwienienia. Potem przesunął swoje palce na podbródek i lekko
go uniósł. Przechylił się i w delikatny sposób złączył swoje
usta z moimi. Tym razem poddałam się jego czarowi i odwzajemniłam
pocałunek. Zarzuciłam mu swoje ręce na szyję. Po pewnym czasie,
nie wiem ile to trwało, może 2 minuty, może 10 sekund, lekko
zdyszani oderwaliśmy się od siebie. Harry oparł swoje czoło o
moje i zaczął chichotać. Haha..cudowny dźwięk. Normalny, bez
żadnych podtekstów. Jestem szczęśliwa. Nareszcie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
TADAM!!
hahaha Nareszcie oczekiwany przez większość, a na pewno przeze mnie moment w całym opowiadaniu!!
Nie ważne, że początkowy zamysł był zupełnie inny. Harry i Marta gdzieś już w 4 rozdziale mieli być razem. Jednak w 35 w końcu się udało!!
Dziękuję wam z całego serca, że daliście mi szanse abym doszła aż tutaj!! MASSIVE THANKYOU!! <3
KOCHAM WAS! :**
PISZCIE CO MYŚLICIE!!
Rozkleiłam się :'(
OdpowiedzUsuńCzy to już koniec.. Bo czytałam to z uczuciem jakby to było szczęśliwe zakończenie i już to był ostatni rozdział ?
@live_my_life_x
oczywiście, że nie ostatni rozdział!! :)
Usuńtak szybko nie zakończę tej historii.
pojawi się jeszcze kilka wątków odnośnie ich kariery i związku Marty i Harry'ego :)
Ucieszyłam sie na widok nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrowienia :*
Po pierwsze to chciałam cię przeprosić, że dopiero teraz weszłam na twojego bloga, ale jakoś tak wyszło.Sama nie wiem dlaczego. A co do opowiadania, to masz rację, pisząc o upragnionym momencie. Opisane cudownie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M.
Hifhifkyhjdesfthgjokh *.* Moje przeczucia się sprawdziły!od zawsze wiedziałam że powinni być razem! Rozdział jest ccudowny , najlepszy jaki napisałaś ! Mało co się nie poplakalam! :*
OdpowiedzUsuń