sobota, 6 października 2012

rozdział 22


    PAMIĘTAJ PRZECZYTAĆ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :)

    22 rozdział

Kolejny głupi i nudny dzień się zapowiadał. Za wszelką cenę próbowałam jakoś się wywinąć z pójścia do szkoły. Specjalnie nie nastawiałam budzika. Miałam cichą nadzieję, że tato nie zauważy, że jeszcze śpię, a najlepiej, że wgl jestem w domu. Niestety musiał rano wparować i oznajmić, że jak zaraz nie ruszę swoich szanownych czterech liter to przyjdzie z kubkiem zimnej wody. Sratatata....Zlałam go. Niech sobie gada i tak nic nie zrobi. Wyszedł z mojego pokoju, a ja znów udałam się w krainę marzeń. Niestety moja chwila relaksu nie trwała długo, gdyż tak jak tatuś obiecał, zrobił mi darmowy prysznic.
Czyś ty zwariował?! Jestem teraz cała mokra !! - wstałam automatycznie wkurzona i ociekająca wodą.
- Ostrzegałem ! - mówił triumfalnie
- No to teraz tym bardziej nie pójdę do szkoły, muszę się jeszcze osuszyć.
- Oj tam, marudzisz.
- Nie zdążę, no!!
- Zamiast tu się kłócić ze mną dawno byś się już wysuszyła. Masz 20 minut do wyjścia, lepiej się pośpiesz.
Zostawił mnie samą i poszedł na dół. Wrrrr!! Nigdzie nie idę. Nie mam ochoty patrzeć na Liam'a i na oczy przyjaciół patrzące na mnie z politowaniem. Doskonale wiem, że kiedy tam się zjawię od razu wszyscy do mnie przylecą i zaczną gadać coś w stylu : Marta nie przejmuj się, on tak ma, przejdzie mu. ; Nie gniewaj się na niego, on tego nie chciał.. Bla bla bla. Jakbym w ogóle chciała tego słuchać, ehh.
- Ubieraj się, bo nie zdążysz!
- No kurcze idę już !!!!!
Ja nie mogę już z tym wszystkim. Zamiast mi pomóc to ten się jeszcze nade mną znęca. Dlaczego nie może dać mi spokoju?
Po 5 minutach marudzenia samej do siebie, zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się i zeszłam na dół po śniadanie. Ojciec łaskawie zrobił mi je i spakował. Dał mi tego tyle jak dla wojska i jeszcze więcej. Jakbym miała teraz chęci do jedzenia. Ale już nie będę narzekać. Ważne, że chociaż w ten sposób się zreflektował. Wyszłam z domu o 7:50. Nie śpieszy mi się do szkoły. Nie płakałabym gdybym nie chcący nie trafiła do niej. A z moją orientacją w terenie nie trudno by było o to zadbać. Po prostu skręciłabym o dwie ulice wcześniej i na pewno znalazłabym się w innym dla mnie świecie.
- A ty jak zwykle spóźniona.
Popatrzyłam przed siebie i zauważyłam postać opierającą się o płot z zadziornym uśmieszkiem. Gdyby nie fakt, że wyglądała bardzo seksownie to pewnie bym przeszła obok niej obojętnie. Z moim dzisiejszym nastrojem jest wszystko możliwe.
- Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona
- No jak to co? Założę się, że gdyby mnie tu nie było nie dotarłabyś dzisiaj do szkoły, a zapewne w jakieś przeurocze miejsce, które szkoły pewnie nawet w 1 % nie przypomina. - uśmiechnął się szeroko.
Czytasz mi w myślach wróżko? Kurcze jak ludzie dobrze mnie znają. Czasami jest to przydatne, ale czasami tak wkurza, że szok.
- Wcale, że nie! Właśnie zmierzałam w stronę budynku, które na pewno przypomina to coś do tego czegoś, gdzie chcesz mnie zaprowadzić. - odpowiedziałam stylem jakiego użył mój kolega.
- Całkowicie normalna odpowiedz, heh. Ale nie ma tak łatwo. Ruszaj tą swoją sexy dupcię i marsz do szkoły i to migiem! ;D
- Wiesz co? Ta sexy dupcia mnie przekonała, już idę. - powiedziałam z ironią w głosie i ruszyłam z moim towarzyszem.
- Haha widzisz ma się ten dar przekonywania. - ruszył brwiami
- Nie pochlebiaj sobie.
- Uhuhuhuh.
Prychnęłam w jego stronę. Przez całą drogę szłam w milczeniu. Za wszelką cenę chciałam gdzieś się ukryć, ale nie miałam jak. Byliśmy już przy samych drzwiach wejściowych, kurcze nici z mojego planu ucieczki.
- Oooo siema stary!
Ktoś zawołał do `starego` a ja wykorzystując jego nieuwagę, uciekłam za pobliskie krzaki. Uff w końcu się udało. Poczekam z jakieś 10 minut i wyrwę się stąd.
- Marta !! Martaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!! Gdzie ty do cholery jesteś?! No kurde, bo zadzwonię do twojego ojca !
`To se dzwoń, co mi tam`.
- A tutaj jesteś!! Kurde co ci odbiło! Przed czym ty uciekasz? Daj sobie spokój, nie zachowuj się jak dziecko!
Ja pierdole! Za prosta kryjówka.
- Doskonale wiesz przed czym, a dokładniej przed kim uciekam. Więc daruj sobie te kazania i daj mi święty spokój. - przewróciłam oczami
- Nosz kurde co ty robisz?! Co? Chwila mojej nieuwagi a ty już się do mojej dziewczyny kleisz?! Gościu weź idź stąd i zostaw ją! Chcesz żeby znowu przez ciebie całe noce płakała?!
Liam podbiegł do nas cały wkurzony. Nagle zazdrosny? Jak miło.
- No właśnie tego chciałam uniknąć. - szepnęłam do ucha Lokowatemu przewracając oczami.
Do Liam'a dołączyła reszta naszej sfory.
- A niby dlaczego miałaby płakać przeze mnie, co? - pytał Harry
- A dlatego, że od pewnego czasu nie robi nic innego? - powiedział z sarkazmem mój chłopak
- Taaa, to jakbyś się przyjrzał swojej dziewczynie to byś wiedział, że od niedzieli jesteśmy pogodzeni.
No i masz babo placek! Walnęłam się w głowę. Nie tylko, że nikt o tym nie wiedział, to tymi słowami jeszcze bardziej rozzłościł Daddy'iego. Wiedziałam, że Liam chciał się pogodzić i przeprosić. W nocy dostałam od niego sms-a o treści: `Przepraszam, wiem, że źle zrobiłem. Gubię się, gubię się w swoich uczuciach i myślach. Postaram się uważać na słowa, wybacz mi :*`.
Nic mu nie odpisałam wtedy, bo byłam wkurzona. Jednak pomimo wszystko tęsknię za nim. Od piątku z nim nie rozmawiałam normalnie. A teraz była okazja by łagodnie dojść do porozumienia. Ale nie ! Bo gamoń Harry niemyślący Styles musiał wszystko zepsuć.
- Aaaaaaa to po to ta cała szopka! Chcesz nas skłócić i zając moje miejsce co? Przychodzisz po Martę pod dom, pocieszasz ją, na pewno nastawiając nas przeciwko sobie! Wielkie dzięki Styles!
Nosz kurcze! Liam uciekł ze szkoły, a wszyscy stali zdezorientowani. Nikt nie wiedział o co chodzi. Od razu pobiegłam za chłopakiem zostawiając za sobą krzyczące głosy przyjaciół.
Liam!! Proszę cię stój!
- Nie, zostaw mnie!
- Proszę cię, porozmawiaj ze mną. - powiedziałam łamiącym się głosem z powodu zmęczenia jak i powoli napływających łez do oczu.
Blondyn przystanął, odwrócił się w moją stronę i popatrzył przepraszającym wzrokiem.
- Przepraszam, przepraszam..Ja naprawdę, niczego już nie rozumiem. Ostatnio wiele się zmieniło i porobiło. Ja wiedziałem, że w końcu się pogodzicie, ale..Jestem zazdrosny Marta, zrozum. Po prostu, wtedy jak byliście wrogo do siebie nastawieni, byłem niemal pewny, że nic nam nie przeszkodzi, a teraz? Każde jego `cześć`, spojrzenie, cokolwiek, zabiera mi ciebie. Wiesz, jesteś moją pierwszą prawdziwą dziewczyną, więc nie mam pojęcia jak się powinienem zachowywać....
- A ty jesteś wgl moim pierwszym chłopakiem i także nie jestem w tym dobra, ale staram się, a ty jedynie uciekasz od wszystkiego. Spędźmy ze sobą chociaż jeden dzień, sam na sam. Bez żadnych prób, wyjazdów, znajomych. Dajmy sobie jeszcze szansę, bo czuję, że zaczynamy się poddawać. Nie po to wszystko budowaliśmy, żeby to na raz zburzyć.
- Ja chcę żebyś wiedziała, że zależy mi na tobie. Ale, kurcze nigdy nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie. Jesteś tak wyjątkowa, że czasami boję się przy tobie odezwać. Jesteś dla mnie bardzo ważna i chce byś o tym wiedziała.
- Liam ja wiem o tym i to doceniam. Naprawdę.
Cały czas leciały mi powoli łzy. Nie wiem dlaczego. Pomimo tego, że sądziłam, że moje uczucia co do blondyna nie są tak wielkie jak do Harry'ego, w tej chwili wyglądało to inaczej. Przez ten czas kiedy się z nim nie widziałam, nie tęskniłam za nim tak bardzo. W tym momencie, kiedy otarł mi słony płyn z policzków i przytulił mocno do siebie, poczułam tę moc, która jest między nami. Liam cały czas jest dla mnie bardzo ważny, tylko dalej nie potrafię sobie uświadomić jak bardzo i na ile.
- Słońce nie wracajmy może lepiej już do tego. A teraz chodźmy gdzieś daleko, tam gdzie będziemy mogli być sami.
- Ale że jak?! Że teraz?!
- Hehe...tak, teraz. Pierwsza lekcja już dawno się zaczęła, więc nie ma sensu na nią wracać. A dawno nie spędziliśmy razem czasu, więc teraz jest ku temu sposobność.
Uśmiechnął się słodko i pociągnął mnie za rękę. Poszliśmy w stronę parku obejmując się. Dawno nie czułam się tak bezpiecznie. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak za dawnych czasów. Miło było w końcu spędzić z nim czas. Wszystko tak szybko się dzieje, a ja powoli zaczynam gubić się. Z jednej strony czuje coś niesamowitego do Loczka, ale z drugiej strony Liam jest bardzo ważną częścią mnie. Gdyby nie on, to pewnie dawno bym wylądowała w psychiatryku. Niby z jakiego powodu? - Wiele osób by tak pomyślało. Patrząc z boku można by było pomyśleć, że moje życie jest piękne i kolorowe, ale tak nie jest. Tylko mało kto o tym wie. Nie chodzi tu tylko o Liam'a i Harry'ego. Wiąże się to także z wyjazdem mojej mamy za granicę. Moje dzieciństwo, jakby ktoś poprosił mnie o jego opisanie dwoma słowami, brzmiałoby : ciężkie i wykańczające.
- Ej mała coś się stało?
`Mała`, Harry zawsze tak na mnie mówi. `Mała` w ustach Liam'a brzmi zupełnie inaczej niż Harry'ego. Ten chrypki głos drugiego sprawia, że wypowiedziane przez niego słowa przenoszą mnie w krainę wiecznej szczęśliwości, jak i sprawiają mnie o dreszcze.
- Ee..co? Aaa, nie, wszystko jest ok :)
Dawno nie myślałam o mojej przeszłości...W sumie nie ma do czego wracać.
- Jesteś jakaś nieobecna. Powiedz, wiesz, że mi możesz zaufać.
Zatrzymał mnie i stanął naprzeciwko. Popatrzył głęboko w oczy jakby w ten sposób mój mózg miałby stać się jego częścią. Jakby moje myśli miały być przez niego odczytane.
Złapał mnie w talii i przysunął do siebie. Spuściłam lekko głowę. Liam natomiast delikatnie złapał mój podbródek i podniósł do góry. Ostatnie spojrzenie na jego cudne oczy i nasze usta złączyły się w pocałunku. Ale to nie był zwykły pocałunek. Podczas tego w moim brzuchu na nowo rozbudziły się motylki, które dawno nie były wypuszczane i nie widziały światła dziennego.
- Dziękuję ci za wszystko – uśmiechnęłam się do Liam'a najsłodziej jak potrafiłam gdy odsunęłam się od niego
- Po to jestem. - odwzajemnił tym samym
Przytulił mnie mocno do siebie dając mi do zrozumienia, że nie pozwoli aby coś mi się stało. Ruszyliśmy w nasz dalszy spacer po parku. Po chwili nasze ręce splotły się i utworzyły mocny uścisk. Automatycznie na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Podczas naszej przechadzki pełnej śmiechu i rozmowy na przeróżne tematy, zaczęło się chmurzyc. Postanowiliśmy więc, że udamy się w miejsce, gdzie będziemy mogli ukryć się przed nadchodzącym deszczem. Była dopiero 10 godzina, więc mieliśmy jeszcze przed sobą cały dzień na wspólne spędzenie czasu. Cieszyłam się z tego powodu, ponieważ od dawna nie bawiłam się tak dobrze jak z Liam'em. Po drodze kupił mi watę cukrową od miłej starszej pani. Powiedziała, że dawno nie spotkała tutaj tak radosnych i sympatycznych zakochanych. Mówiła do nas z takim urokiem, że miałam ochotę ją mocno przytulic.
Wata cukrowa – różowa, uwielbiana przez dzieci, niewinna słodycz? Tak mogłoby się jedynie wydawać amatorom. Nie wiem czego oni do niej dodali, ale nie sądzę, żeby to było coś normalnego. Liam nagle zaczął skakać po murkach, wspinać się na drzewa. Pod naszymi nogami przebiegła ruda wiewiórka, która od razu przykuła uwagę Daddy'iego. Od razu upadł na kolana i zaczął szukać orzeszków. Nie, wcale to nie był normalny widok. A mnie bolał już brzuch od śmiechu. Podbiegał co róż do mnie i na kolanach podawał mi coraz piękniejsze kwiaty, które sobie `zapożyczył` z parku. Widząc dwójkę małych dzieci, mieli oni może z 7 lat, trzymających się za rączkę z balonikami, Liam natychmiast złapał mnie za rękę i zapytał, cytuję „Czy nie zostaniesz moją małą dziewczynką, z którą będę chodził do parku z balonikami i cukierkami oraz będę się chwalił kolegom, że moja dziewczyna ma już stałe zęby?”. Także widząc jego przezabawną minę nawet nie próbowałam wnikać w jego `tok myślenia`, tylko automatycznie się zgodziłam wybuchając śmiechem. On zrobił lekko naburmuszoną minę, ale zaraz się rozchmurzył gdy dałam mu kolejny kawałek waty cukrowej.
W końcu gdy nasz mały Liam'ek się uspokoił, ruszyliśmy w stronę jakiegoś sklepu aby się ukryć przed deszczem, który zaczął powoli padać. Szczęśliwi szliśmy przed siebie, gdy usłyszeliśmy z oddali krzyk:
- Ej !! A wy dokąd wagarowicze się wybieracie?
- O kurde Liam ! To Straż Miejska !
Moje serce wyskoczyło z gardła, ale i tak biło jak szalone. Nie wiedziałam co zrobić. Stać, podejść, uciekać? Wtedy mój chłopak złapał mnie mocno za rękę i pociągnął za sobą tak abym biegła równo z nim. Nie mogłam mu dorównać kroku, bo bądź co bądź jest facetem a do tego nie jednokrotnie ma w tygodniu treningi.
- Stójcie!! Stać!! Mówię coś do was !!
- Nie uciekniemy im, nie damy rady.
Powiedziałam dysząc, widząc zbliżające się sylwetki władz.
- Szybciej biegnij to zwiejemy im, spokojnie.
- Ale ja już nie mam sił!
- To wskakuj mi na barana!
- Co?!
- No wskakuj!
Boiłyżka się zatrzymał i przykucnął. Wskoczyłam mu na plecy a ten zwinnym ruchem mnie przytrzymał i ruszył w te pędy. Nie wiem jakim cudem pod ciężarem mojego ciała biegł tak szybko, ale udało mu się. Po kilku zakrętach i schowaniu się za krzakami zgubiliśmy strażników.
Deszcz rozpadał się niemiłosiernie. Byliśmy cali przemoknięci. Pewnie znów będę chora.
- Udało się nam ! - krzyknął zadowolony Liam
- Tobie ! - przytuliłam go mocno do siebie
Chłopak popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem, odsunął mi opadające mokre kosmyki włosów za ucho i musnął mi usta. Robił to namiętnie i z uczuciem.
- Zawsze moim marzeniem było pocałować się z wyjątkową dziewczyną w deszczu, dzięki tobie ono się spełniło. - uśmiechnął się słodko, a ja oblałam się rumieńcem. Oczywiście blondyn to zauważył, bo zaczął chichotać.
Odczekaliśmy chwilę i poszliśmy w stronę knajpki, która była niedaleko stąd.
Około godziny 15, bardziej wysuszeni udaliśmy się pod mój dom.
- Dziękuję ci za dzisiejszy dzień. Dawno tak dobrze się nie bawiłam – puściłam mu oczko
- Taaa wystarczająco wiele wrażeń jak na jeden dzień, heh ;)
- Oj, zdecydowanie ;)
- Tylko jutro kochana normalnie idziemy już do szkoły, żadnych wagarów.
- Hahaha się zobaczy xd
- Który raz ty już zwiałaś z lekcji, co?
- Hmm..pierwszy? No może drugi?
- Mniejsza o to, ale żadnych więcej ucieczek, bo jak twój tato się dowie to mnie zabije, a tego chyba nie chcemy? - zapytał ruszając brwiami
- Hahaha..no pomyślimy jeszcze nad tym. Ja już lecę do domu, bo faktycznie tatuś się wkurzy.
- No ok, przyjdę po ciebie o 7:40 do szkoły ;)
- Dobrze.
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w stronę swoich domów. W domu zastałam nieoczekiwany widok.
- Marta !! - krzyknął tato
- Co wy tu robicie?! - zwróciłam się w stronę towarzystwa przebywającego w salonie.
W dużym pokoju siedziała płacząca Ania w objęciach Niall'a, Martyna przytulona do Zayn'a.
- Gdzie ty byłaś? - pytał wkurzony ojciec
- Emmm no w szkole..
- Nie byłaś, nie kłam.
- Ale co się stało?
Nikt mi nie odpowiedział na to pytanie, jedynie Ania szlochnęła jeszcze głośniej i wtuliła się w blondyna.
- Powie mi ktoś wreszcie co się wydarzyło?! - powiedziałam lekko podirytowana całą sytuacją. Powili zaczęło mnie to bardzo martwic.
Martyna popatrzyła na mnie smutno i rzekła :
- Harry jest w szpitalu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trochę pokomplikowałam? Ehh w moim opowiadaniu nigdy nie może być słodko i różowo, więc się nie dziwcie ciągłemu zmienianiu akcji :) 
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, naprawdę miło mi się je czyta. Ale czy moglibyście napisać co wam się podoba, a co nie? :) Szczere opinie wciąż mile widziane. 
KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYM ROZDZIALE, PROSZĘ O PODANIE TWITTERA ALBO GG. BO NIE WIEM KOGO MAM DALEJ POWIADAMIAĆ.
Naprawdę zależy mi na waszej opinii jak i wgl na tym, że czytacie tą historię. Gdyby nie WY to bym już dawno zrezygnowała, bo wiem, że mam dla kogo pisać. MASSIVE THANKYOU !! LOVE YOU SO MUCH ! <3

11 komentarzy:

  1. Fajny rozdział, ciekawie się dzieje :)
    mogłabyś mnie informować o nowym rozdziale? to mój twittwer: @Little_Pandaa_

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko mi się podoba:)I te zwroty akcji... Uhu.. ola_love1D

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG przez ciebie aż krzyknęłam z rradości na rozdział:)Ranny,jak była z Liamem to aż mnie wzgieło w pół a Harry mmmm....:) Niech razem będą!!!plooosie!!plissss!

    Majka

    OdpowiedzUsuń
  4. rany,nawet nie wiesz jak mi się podoba! I love 1D

    OdpowiedzUsuń
  5. BOOSKIEEEE!!!I JALK BYŁA Z HARRYMMM... AAAA!!!
    KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE PROSZE PISZ PISZ PISZ! i niech będzie z Harrym!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli jednak Liam? W sumie spoko, ale i tak fajniej by było gdyby zdecydowała się Harry'ego :P
    W każdym razie rozdział jak zwykle świetny!!! Kooocham <3333333333
    Harry w szpitalu, czyżby się załamał po stracie Marty?
    Interesujące, interesujące ♥
    Czekam na kolejny! Mam nadzieję, że szybko dodasz :D
    Rosalliee xx ;)
    PS. http://www.why-u-r-torn-apart-1d.blogspot.com/ <---- wpadnij jak chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No no... Ciekawie sie zaczęło robić (tzn wcześniej też było ciekawie) Pisz kolejny. Jestem ciekawa o co chodzi z Harrym. A no i wejdź też do mnie. Plose :*

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG ale sie porobiło.
    Kiedy następny ?;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Już się nie mogę doczekać co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  10. no błagam cięęęę piszzzz ja prawie co godzinę od ostatniego rozdziału wchodzę i patrze czy już jest...Piszzzz plisss

    OdpowiedzUsuń
  11. zaraz będe ryczeć!!!Co z moim looczkiem?!

    OdpowiedzUsuń