PAMIĘTAJ PRZECZYTAĆ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :)
22
rozdział
Kolejny
głupi i nudny dzień się zapowiadał. Za wszelką cenę próbowałam
jakoś się wywinąć z pójścia do szkoły. Specjalnie nie
nastawiałam budzika. Miałam cichą nadzieję, że tato nie zauważy,
że jeszcze śpię, a najlepiej, że wgl jestem w domu. Niestety
musiał rano wparować i oznajmić, że jak zaraz nie ruszę swoich
szanownych czterech liter to przyjdzie z kubkiem zimnej wody.
Sratatata....Zlałam go. Niech sobie gada i tak nic nie zrobi.
Wyszedł z mojego pokoju, a ja znów udałam się w krainę marzeń.
Niestety moja chwila relaksu nie trwała długo, gdyż tak jak tatuś
obiecał, zrobił mi darmowy prysznic.
- Czyś
ty zwariował?! Jestem teraz cała mokra !! - wstałam automatycznie
wkurzona i ociekająca wodą.
- Ostrzegałem
! - mówił triumfalnie
- No
to teraz tym bardziej nie pójdę do szkoły, muszę się jeszcze
osuszyć.
- Oj
tam, marudzisz.
- Nie
zdążę, no!!
- Zamiast
tu się kłócić ze mną dawno byś się już wysuszyła. Masz 20
minut do wyjścia, lepiej się pośpiesz.
Zostawił
mnie samą i poszedł na dół. Wrrrr!! Nigdzie nie idę. Nie mam
ochoty patrzeć na Liam'a i na oczy przyjaciół patrzące na mnie z
politowaniem. Doskonale wiem, że kiedy tam się zjawię od razu
wszyscy do mnie przylecą i zaczną gadać coś w stylu : Marta nie
przejmuj się, on tak ma, przejdzie mu. ; Nie gniewaj się na niego,
on tego nie chciał.. Bla bla bla. Jakbym w ogóle chciała tego
słuchać, ehh.
- Ubieraj
się, bo nie zdążysz!
- No
kurcze idę już !!!!!
Ja
nie mogę już z tym wszystkim. Zamiast mi pomóc to ten się
jeszcze nade mną znęca. Dlaczego nie może dać mi spokoju?
Po
5 minutach marudzenia samej do siebie, zrobiłam poranną toaletę,
ubrałam się i zeszłam na dół po śniadanie. Ojciec łaskawie
zrobił mi je i spakował. Dał mi tego tyle jak dla wojska i
jeszcze więcej. Jakbym miała teraz chęci do jedzenia. Ale już
nie będę narzekać. Ważne, że chociaż w ten sposób się
zreflektował. Wyszłam z domu o 7:50. Nie śpieszy mi się do
szkoły. Nie płakałabym gdybym nie chcący nie trafiła do niej. A
z moją orientacją w terenie nie trudno by było o to zadbać. Po
prostu skręciłabym o dwie ulice wcześniej i na pewno znalazłabym
się w innym dla mnie świecie.
- A
ty jak zwykle spóźniona.
Popatrzyłam
przed siebie i zauważyłam postać opierającą się o płot z
zadziornym uśmieszkiem. Gdyby nie fakt, że wyglądała bardzo
seksownie to pewnie bym przeszła obok niej obojętnie. Z moim
dzisiejszym nastrojem jest wszystko możliwe.
- Co
ty tu robisz? - spytałam zdziwiona
- No
jak to co? Założę się, że gdyby mnie tu nie było nie
dotarłabyś dzisiaj do szkoły, a zapewne w jakieś przeurocze
miejsce, które szkoły pewnie nawet w 1 % nie przypomina. -
uśmiechnął się szeroko.
Czytasz
mi w myślach wróżko? Kurcze jak ludzie dobrze mnie znają.
Czasami jest to przydatne, ale czasami tak wkurza, że szok.
- Wcale,
że nie! Właśnie zmierzałam w stronę budynku, które na pewno
przypomina to coś do tego czegoś, gdzie chcesz mnie zaprowadzić.
- odpowiedziałam stylem jakiego użył mój kolega.
- Całkowicie
normalna odpowiedz, heh. Ale nie ma tak łatwo. Ruszaj tą swoją
sexy dupcię i marsz do szkoły i to migiem! ;D
- Wiesz
co? Ta sexy dupcia mnie przekonała, już idę. - powiedziałam z
ironią w głosie i ruszyłam z moim towarzyszem.
- Haha
widzisz ma się ten dar przekonywania. - ruszył brwiami
- Nie
pochlebiaj sobie.
- Uhuhuhuh.
Prychnęłam
w jego stronę. Przez całą drogę szłam w milczeniu. Za wszelką
cenę chciałam gdzieś się ukryć, ale nie miałam jak. Byliśmy
już przy samych drzwiach wejściowych, kurcze nici z mojego planu
ucieczki.
- Oooo
siema stary!
Ktoś
zawołał do `starego` a ja wykorzystując jego nieuwagę, uciekłam
za pobliskie krzaki. Uff w końcu się udało. Poczekam z jakieś 10
minut i wyrwę się stąd.
- Marta
!! Martaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!! Gdzie ty do cholery jesteś?! No
kurde, bo zadzwonię do twojego ojca !
`To
se dzwoń, co mi tam`.
- A
tutaj jesteś!! Kurde co ci odbiło! Przed czym ty uciekasz? Daj
sobie spokój, nie zachowuj się jak dziecko!
Ja
pierdole! Za prosta kryjówka.
- Doskonale
wiesz przed czym, a dokładniej przed kim uciekam. Więc daruj sobie
te kazania i daj mi święty spokój. - przewróciłam oczami
- Nosz
kurde co ty robisz?! Co? Chwila mojej nieuwagi a ty już się do
mojej dziewczyny kleisz?! Gościu weź idź stąd i zostaw ją!
Chcesz żeby znowu przez ciebie całe noce płakała?!
Liam
podbiegł do nas cały wkurzony. Nagle zazdrosny? Jak miło.
- No
właśnie tego chciałam uniknąć. - szepnęłam do ucha Lokowatemu
przewracając oczami.
Do
Liam'a dołączyła reszta naszej sfory.
- A
niby dlaczego miałaby płakać przeze mnie, co? - pytał Harry
- A
dlatego, że od pewnego czasu nie robi nic innego? - powiedział z
sarkazmem mój chłopak
- Taaa,
to jakbyś się przyjrzał swojej dziewczynie to byś wiedział, że
od niedzieli jesteśmy pogodzeni.
No
i masz babo placek! Walnęłam się w głowę. Nie tylko, że nikt o
tym nie wiedział, to tymi słowami jeszcze bardziej rozzłościł
Daddy'iego. Wiedziałam, że Liam chciał się pogodzić i
przeprosić. W nocy dostałam od niego sms-a o treści:
`Przepraszam, wiem, że źle zrobiłem. Gubię się, gubię się
w swoich uczuciach i myślach. Postaram się uważać na słowa,
wybacz mi :*`.
Nic
mu nie odpisałam wtedy, bo byłam wkurzona. Jednak pomimo wszystko
tęsknię za nim. Od piątku z nim nie rozmawiałam normalnie. A
teraz była okazja by łagodnie dojść do porozumienia. Ale nie !
Bo gamoń Harry niemyślący Styles musiał wszystko zepsuć.
- Aaaaaaa
to po to ta cała szopka! Chcesz nas skłócić i zając moje
miejsce co? Przychodzisz po Martę pod dom, pocieszasz ją, na
pewno nastawiając nas przeciwko sobie! Wielkie dzięki Styles!
Nosz
kurcze! Liam uciekł ze szkoły, a wszyscy stali zdezorientowani.
Nikt nie wiedział o co chodzi. Od razu pobiegłam za chłopakiem
zostawiając za sobą krzyczące głosy przyjaciół.
- Liam!!
Proszę cię stój!
- Nie,
zostaw mnie!
- Proszę
cię, porozmawiaj ze mną. - powiedziałam łamiącym się głosem z
powodu zmęczenia jak i powoli napływających łez do oczu.
Blondyn
przystanął, odwrócił się w moją stronę i popatrzył
przepraszającym wzrokiem.
- Przepraszam,
przepraszam..Ja naprawdę, niczego już nie rozumiem. Ostatnio wiele
się zmieniło i porobiło. Ja wiedziałem, że w końcu się
pogodzicie, ale..Jestem zazdrosny Marta, zrozum. Po prostu, wtedy
jak byliście wrogo do siebie nastawieni, byłem niemal pewny, że
nic nam nie przeszkodzi, a teraz? Każde jego `cześć`, spojrzenie,
cokolwiek, zabiera mi ciebie. Wiesz, jesteś moją pierwszą
prawdziwą dziewczyną, więc nie mam pojęcia jak się powinienem
zachowywać....
- A
ty jesteś wgl moim pierwszym chłopakiem i także nie jestem w tym
dobra, ale staram się, a ty jedynie uciekasz od wszystkiego.
Spędźmy ze sobą chociaż jeden dzień, sam na sam. Bez żadnych
prób, wyjazdów, znajomych. Dajmy sobie jeszcze szansę, bo czuję,
że zaczynamy się poddawać. Nie po to wszystko budowaliśmy, żeby
to na raz zburzyć.
- Ja
chcę żebyś wiedziała, że zależy mi na tobie. Ale, kurcze nigdy
nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie. Jesteś tak
wyjątkowa, że czasami boję się przy tobie odezwać. Jesteś dla
mnie bardzo ważna i chce byś o tym wiedziała.
- Liam
ja wiem o tym i to doceniam. Naprawdę.
Cały
czas leciały mi powoli łzy. Nie wiem dlaczego. Pomimo tego, że
sądziłam, że moje uczucia co do blondyna nie są tak wielkie jak
do Harry'ego, w tej chwili wyglądało to inaczej. Przez ten czas
kiedy się z nim nie widziałam, nie tęskniłam za nim tak bardzo.
W tym momencie, kiedy otarł mi słony płyn z policzków i
przytulił mocno do siebie, poczułam tę moc, która jest między
nami. Liam cały czas jest dla mnie bardzo ważny, tylko dalej nie
potrafię sobie uświadomić jak bardzo i na ile.
- Słońce
nie wracajmy może lepiej już do tego. A teraz chodźmy gdzieś
daleko, tam gdzie będziemy mogli być sami.
- Ale
że jak?! Że teraz?!
- Hehe...tak,
teraz. Pierwsza lekcja już dawno się zaczęła, więc nie ma sensu
na nią wracać. A dawno nie spędziliśmy razem czasu, więc teraz
jest ku temu sposobność.
Uśmiechnął
się słodko i pociągnął mnie za rękę. Poszliśmy w stronę
parku obejmując się. Dawno nie czułam się tak bezpiecznie. Cały
czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak za dawnych czasów. Miło
było w końcu spędzić z nim czas. Wszystko tak szybko się
dzieje, a ja powoli zaczynam gubić się. Z jednej strony czuje coś
niesamowitego do Loczka, ale z drugiej strony Liam jest bardzo ważną
częścią mnie. Gdyby nie on, to pewnie dawno bym wylądowała w
psychiatryku. Niby z jakiego powodu? - Wiele osób by tak
pomyślało. Patrząc z boku można by było pomyśleć, że moje
życie jest piękne i kolorowe, ale tak nie jest. Tylko mało kto o
tym wie. Nie chodzi tu tylko o Liam'a i Harry'ego. Wiąże się to
także z wyjazdem mojej mamy za granicę. Moje dzieciństwo, jakby
ktoś poprosił mnie o jego opisanie dwoma słowami, brzmiałoby :
ciężkie i wykańczające.
- Ej
mała coś się stało?
`Mała`,
Harry zawsze tak na mnie mówi. `Mała` w ustach Liam'a brzmi
zupełnie inaczej niż Harry'ego. Ten chrypki głos drugiego
sprawia, że wypowiedziane przez niego słowa przenoszą mnie w
krainę wiecznej szczęśliwości, jak i sprawiają mnie o dreszcze.
- Ee..co?
Aaa, nie, wszystko jest ok :)
Dawno
nie myślałam o mojej przeszłości...W sumie nie ma do czego
wracać.
- Jesteś
jakaś nieobecna. Powiedz, wiesz, że mi możesz zaufać.
Zatrzymał
mnie i stanął naprzeciwko. Popatrzył głęboko w oczy jakby w ten
sposób mój mózg miałby stać się jego częścią. Jakby moje
myśli miały być przez niego odczytane.
Złapał
mnie w talii i przysunął do siebie. Spuściłam lekko głowę.
Liam natomiast delikatnie złapał mój podbródek i podniósł do
góry. Ostatnie spojrzenie na jego cudne oczy i nasze usta złączyły
się w pocałunku. Ale to nie był zwykły pocałunek. Podczas tego
w moim brzuchu na nowo rozbudziły się motylki, które dawno nie
były wypuszczane i nie widziały światła dziennego.
- Dziękuję
ci za wszystko – uśmiechnęłam się do Liam'a najsłodziej jak
potrafiłam gdy odsunęłam się od niego
- Po
to jestem. - odwzajemnił tym samym
Przytulił
mnie mocno do siebie dając mi do zrozumienia, że nie pozwoli aby
coś mi się stało. Ruszyliśmy w nasz dalszy spacer po parku. Po
chwili nasze ręce splotły się i utworzyły mocny uścisk.
Automatycznie na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Podczas
naszej przechadzki pełnej śmiechu i rozmowy na przeróżne tematy,
zaczęło się chmurzyc. Postanowiliśmy więc, że udamy się w
miejsce, gdzie będziemy mogli ukryć się przed nadchodzącym
deszczem. Była dopiero 10 godzina, więc mieliśmy jeszcze przed
sobą cały dzień na wspólne spędzenie czasu. Cieszyłam się z
tego powodu, ponieważ od dawna nie bawiłam się tak dobrze jak z
Liam'em. Po drodze kupił mi watę cukrową od miłej starszej pani.
Powiedziała, że dawno nie spotkała tutaj tak radosnych i
sympatycznych zakochanych. Mówiła do nas z takim urokiem, że
miałam ochotę ją mocno przytulic.
Wata
cukrowa – różowa, uwielbiana przez dzieci, niewinna słodycz?
Tak mogłoby się jedynie wydawać amatorom. Nie wiem czego oni do
niej dodali, ale nie sądzę, żeby to było coś normalnego. Liam
nagle zaczął skakać po murkach, wspinać się na drzewa. Pod
naszymi nogami przebiegła ruda wiewiórka, która od razu przykuła
uwagę Daddy'iego. Od razu upadł na kolana i zaczął szukać
orzeszków. Nie, wcale to nie był normalny widok. A mnie bolał już
brzuch od śmiechu. Podbiegał co róż do mnie i na kolanach
podawał mi coraz piękniejsze kwiaty, które sobie `zapożyczył` z
parku. Widząc dwójkę małych dzieci, mieli oni może z 7 lat,
trzymających się za rączkę z balonikami, Liam natychmiast złapał
mnie za rękę i zapytał, cytuję „Czy nie zostaniesz moją małą
dziewczynką, z którą będę chodził do parku z balonikami i
cukierkami oraz będę się chwalił kolegom, że moja dziewczyna ma
już stałe zęby?”. Także widząc jego przezabawną minę nawet
nie próbowałam wnikać w jego `tok myślenia`, tylko automatycznie
się zgodziłam wybuchając śmiechem. On zrobił lekko naburmuszoną
minę, ale zaraz się rozchmurzył gdy dałam mu kolejny kawałek
waty cukrowej.
W
końcu gdy nasz mały Liam'ek się uspokoił, ruszyliśmy w stronę
jakiegoś sklepu aby się ukryć przed deszczem, który zaczął
powoli padać. Szczęśliwi szliśmy przed siebie, gdy usłyszeliśmy
z oddali krzyk:
- Ej
!! A wy dokąd wagarowicze się wybieracie?
- O
kurde Liam ! To Straż Miejska !
Moje
serce wyskoczyło z gardła, ale i tak biło jak szalone. Nie
wiedziałam co zrobić. Stać, podejść, uciekać? Wtedy mój
chłopak złapał mnie mocno za rękę i pociągnął za sobą tak
abym biegła równo z nim. Nie mogłam mu dorównać kroku, bo bądź
co bądź jest facetem a do tego nie jednokrotnie ma w tygodniu
treningi.
- Stójcie!!
Stać!! Mówię coś do was !!
- Nie
uciekniemy im, nie damy rady.
Powiedziałam
dysząc, widząc zbliżające się sylwetki władz.
- Szybciej
biegnij to zwiejemy im, spokojnie.
- Ale
ja już nie mam sił!
- To
wskakuj mi na barana!
- Co?!
- No
wskakuj!
Boiłyżka
się zatrzymał i przykucnął. Wskoczyłam mu na plecy a ten
zwinnym ruchem mnie przytrzymał i ruszył w te pędy. Nie wiem
jakim cudem pod ciężarem mojego ciała biegł tak szybko, ale
udało mu się. Po kilku zakrętach i schowaniu się za krzakami
zgubiliśmy strażników.
Deszcz
rozpadał się niemiłosiernie. Byliśmy cali przemoknięci. Pewnie
znów będę chora.
- Udało
się nam ! - krzyknął zadowolony Liam
- Tobie
! - przytuliłam go mocno do siebie
Chłopak
popatrzył na mnie z szerokim uśmiechem, odsunął mi opadające
mokre kosmyki włosów za ucho i musnął mi usta. Robił to
namiętnie i z uczuciem.
- Zawsze
moim marzeniem było pocałować się z wyjątkową dziewczyną w
deszczu, dzięki tobie ono się spełniło. - uśmiechnął się
słodko, a ja oblałam się rumieńcem. Oczywiście blondyn to
zauważył, bo zaczął chichotać.
Odczekaliśmy
chwilę i poszliśmy w stronę knajpki, która była niedaleko stąd.
Około
godziny 15, bardziej wysuszeni udaliśmy się pod mój dom.
- Dziękuję
ci za dzisiejszy dzień. Dawno tak dobrze się nie bawiłam –
puściłam mu oczko
- Taaa
wystarczająco wiele wrażeń jak na jeden dzień, heh ;)
- Oj,
zdecydowanie ;)
- Tylko
jutro kochana normalnie idziemy już do szkoły, żadnych wagarów.
- Hahaha
się zobaczy xd
- Który
raz ty już zwiałaś z lekcji, co?
- Hmm..pierwszy?
No może drugi?
- Mniejsza
o to, ale żadnych więcej ucieczek, bo jak twój tato się dowie to
mnie zabije, a tego chyba nie chcemy? - zapytał ruszając brwiami
- Hahaha..no
pomyślimy jeszcze nad tym. Ja już lecę do domu, bo faktycznie
tatuś się wkurzy.
- No
ok, przyjdę po ciebie o 7:40 do szkoły ;)
- Dobrze.
Pożegnaliśmy
się i ruszyliśmy w stronę swoich domów. W domu zastałam
nieoczekiwany widok.
- Marta
!! - krzyknął tato
- Co
wy tu robicie?! - zwróciłam się w stronę towarzystwa
przebywającego w salonie.
W
dużym pokoju siedziała płacząca Ania w objęciach Niall'a,
Martyna przytulona do Zayn'a.
- Gdzie
ty byłaś? - pytał wkurzony ojciec
- Emmm
no w szkole..
- Nie
byłaś, nie kłam.
- Ale
co się stało?
Nikt
mi nie odpowiedział na to pytanie, jedynie Ania szlochnęła
jeszcze głośniej i wtuliła się w blondyna.
- Powie
mi ktoś wreszcie co się wydarzyło?! - powiedziałam lekko
podirytowana całą sytuacją. Powili zaczęło mnie to bardzo
martwic.
Martyna
popatrzyła na mnie smutno i rzekła :
- Harry
jest w szpitalu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę pokomplikowałam? Ehh w moim opowiadaniu nigdy nie może być słodko i różowo, więc się nie dziwcie ciągłemu zmienianiu akcji :)
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, naprawdę miło mi się je czyta. Ale czy moglibyście napisać co wam się podoba, a co nie? :) Szczere opinie wciąż mile widziane.
KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYM ROZDZIALE, PROSZĘ O PODANIE TWITTERA ALBO GG. BO NIE WIEM KOGO MAM DALEJ POWIADAMIAĆ.
Naprawdę zależy mi na waszej opinii jak i wgl na tym, że czytacie tą historię. Gdyby nie WY to bym już dawno zrezygnowała, bo wiem, że mam dla kogo pisać. MASSIVE THANKYOU !! LOVE YOU SO MUCH ! <3
Fajny rozdział, ciekawie się dzieje :)
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie informować o nowym rozdziale? to mój twittwer: @Little_Pandaa_
Wszystko mi się podoba:)I te zwroty akcji... Uhu.. ola_love1D
OdpowiedzUsuńOMG przez ciebie aż krzyknęłam z rradości na rozdział:)Ranny,jak była z Liamem to aż mnie wzgieło w pół a Harry mmmm....:) Niech razem będą!!!plooosie!!plissss!
OdpowiedzUsuńMajka
rany,nawet nie wiesz jak mi się podoba! I love 1D
OdpowiedzUsuńBOOSKIEEEE!!!I JALK BYŁA Z HARRYMMM... AAAA!!!
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJE OPOWIADANIE PROSZE PISZ PISZ PISZ! i niech będzie z Harrym!!!
Czyli jednak Liam? W sumie spoko, ale i tak fajniej by było gdyby zdecydowała się Harry'ego :P
OdpowiedzUsuńW każdym razie rozdział jak zwykle świetny!!! Kooocham <3333333333
Harry w szpitalu, czyżby się załamał po stracie Marty?
Interesujące, interesujące ♥
Czekam na kolejny! Mam nadzieję, że szybko dodasz :D
Rosalliee xx ;)
PS. http://www.why-u-r-torn-apart-1d.blogspot.com/ <---- wpadnij jak chcesz :)
No no... Ciekawie sie zaczęło robić (tzn wcześniej też było ciekawie) Pisz kolejny. Jestem ciekawa o co chodzi z Harrym. A no i wejdź też do mnie. Plose :*
OdpowiedzUsuńOMG ale sie porobiło.
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?;p
Już się nie mogę doczekać co będzie dalej
OdpowiedzUsuńno błagam cięęęę piszzzz ja prawie co godzinę od ostatniego rozdziału wchodzę i patrze czy już jest...Piszzzz plisss
OdpowiedzUsuńzaraz będe ryczeć!!!Co z moim looczkiem?!
OdpowiedzUsuń