Chciałabym was serdecznie zaprosić na mojego nowego bloga !!
the-life-is-only-one.blogspot.com
Pojawili się tam na razie bohaterowie. Wkrótce prolog :)
A teraz nowy rozdział :
23
rozdział
- Jak,
jak to w szpitalu?! - stanęłam jak słup nie mogąc wykrztusić
żadnego słowa
- Nikt
nie wie co się z nim stało, Lou pojechał do niego. - odpowiedział
tato
Jak
stało się Harry'emu coś strasznego to bym sobie tego nigdy nie
wybaczyła. Ja wiem, że to przeze mnie, nie wiem dlaczego, ale tak
czuję.
- Jadę
do niego.
- Nie
Marta, spokojnie. Louis obiecał, że jak się czegoś dowie to do
nas zadzwoni.
- Tato,
ale mnie to nie interesuje, jadę i tyle.
- Martaaaaaaa
stój ! Jedziemy z tobą.
Martyna
złapała Zayn'a za rękę i ruszyła za mną. Niall z Anią również
postanowili nie czekać dłużej na żadną wiadomość, tylko
ubrali się szybko i wszyscy wybiegliśmy z domu w stronę
przystanku autobusowego.
Nie
mogłam zebrać myśli. Co się Harry'emu mogło stać? Przecież
jeszcze dzisiaj z nim rozmawiałam, rano.
- No
szybciej przyjedź, ile mamy czekać?! - krzyczałam spanikowana
- Uspokój
się, proszę cię. Jeżeli Louis do nas się jeszcze nie odezwał
to pewnie nic takiego strasznego się nie stało.
- Taa,
ale zrozum Zayn, może stało się COŚ tak strasznego, że on nie
chce nas martwic.
- Marta
do cholery nie myśl tak, nam też wcale to się nie podoba.
W
tym momencie przyjechał autobus. Wszyscy jechaliśmy w ciszy
rozmyślając. Próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam.
Po
15 minutowej drodze dojechaliśmy na miejsce. Pojazd się zatrzymał
naprzeciwko szpitala, więc od razu ruszyliśmy w stronę budynku.
Tam napotkaliśmy pielęgniarkę, którą zapytaliśmy gdzie Styles
teraz się znajduje. Wskazała nam drogę. Miała to być sala z
numerem 65. Długo nie mogliśmy jej znaleźć, ale w końcu nam się
udało. Kiedy miałam pociągnąć za klamkę serce mi stanęło.
Bałam się widoku, którego mogłam tam zastać. Widząc to, Niall
sam otworzył drzwi.
Na
krześle siedział skulony Lou, sam. Harry'ego nie było. W tym
momencie pomyślałam o najgorszym.
- Louis
!! Gdzie jest Harry? Co z nim jest?! - krzyczałam jak oszalała
- O
hej, nie zauważyłem was. Harry jest teraz na badaniach albo na
operacji. Nie powiedzieli mi. - posmutniał
W
tym momencie doszli do nas mój tato, Liam i mama Harry'ego, która
od razu poszła do lekarza. Najwidoczniej tato poinformował o tym
wszystkim Liam'a, bo ja zapomniałam do niego zadzwonić.
- Ale
co mu się stało? Nic poważnego, powiedz, że nie, proszę! -
zwróciłam się do Szelkowatego. Strasznie chciało mi się płakać,
ale nie mogłam tego zrobić. Wszystkie emocje we mnie buzowały
tak, że nie wiedziałam jak mam się zachować.
- Uspokój
się, nerwami nic nie zdziałasz.
Liam
podszedł i mocno mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego jak
małe dziecko czujące duże zagrożenie.
- Harry
wpadł pod samochód!
Anne
wpadła do pokoju przerażona z łzami w oczach.
- Jak
to?! - Louis się rozpłakał. Tak nagle, tak po prostu. Nawet on
nie wie jak ja bym także tego chciała. Tłumienie emocji jest
gorsze i bardziej męczące.
- Nic
więcej mi nie powiedziano.
Wyszłam
z pokoju chyba bardziej przerażona niż mama Harry'ego. Doszedł do
mnie Liam z tatą. Usiedliśmy na krzesłach i chwilę milczeliśmy.
Obaj mnie obejmowali i próbowali pocieszyć, jakby to w ogóle
miało sens.
- Będzie
dobrze, zobaczysz.
- Tato
ja wiem, musi być dobrze. Ale tak się boję, nie chcę aby mu się
coś stało, zrozum.
- Rozumiem.
Nikt tego nie chce.
- To
moja wina.
- Marta
przestań! To nie jest twoja wina. Jeżeli mielibyśmy kogoś
oskarżać to jedynie mnie. To ja się z nim pokłóciłem i to ja
go oskarżyłem o głupstwa. Wkurzył się i..
- To
nie jest niczyja wina i nie mówcie już tak! To był wypadek i
oboje o tym wiecie! - wtrącił się tato.
Zamilkliśmy.
Znowu ta niezręczna i długa cisza. Po jakiś 10 minutach ukazało
się nam łóżko wiezione przez lekarzy do sali numer 65. To był
Harry. Mój puls wynosił chyba ze 130. Chciałam od razu pobiec za
nimi, ale Liam złapał mnie za rękę i nie pozwolił się ruszać
zresztą miał rację. Lekarze wyprosili wszystkich z sali oprócz
jego mamy. Zgromadziliśmy się wszyscy na korytarzu wyczekując
jakiś wieści. Co róż padały jakieś nowe i wymyślne teorie na
temat całego zdarzenia. Przez okno zauważyłam, że przed
szpitalem zebrała się już duża grupka fanów zespołu. Byli tacy
niespokojni, nie znający żadnych szczegółów, w sumie tak samo
jak i my.
- Marta,
możemy już wejść, ale tylko na chwilę. - zawołał do mnie z
oddali Niall
Mama
Harry'ego wyszła przed salę, a reszta udała się do środka.
Jedynie Liam czekał na mnie.
- Liam
idź już, ja chcę porozmawiać jeszcze z mamą Harry'ego.
- No
dobrze.
- Proszę
Pani, co z nim, co się stało? - próbowałam się uspokoić i
rozmawiać poważnie
- Harry
miał lekki wstrząs mózgu, jest poobijany, ma złamane dwa żebra
i nogę. Ale lekarze mówią, że jego stan jest stabilny i nic
poważnego się nie stało. Marta ty sobie nawet nie wyobrażasz jak
się bałam o niego. Ulżyło mi gdy doktor powiedział, że za
kilka dni wyjdzie ze szpitala. A jedynym jego zmartwieniem będzie
wybranie osoby, z którą będzie wychodził na spacery gdy jego
noga będzie zdrowieć. - lekko się zaśmiała. Zauważyłam w jej
oczach nutkę nadziei, zmęczenia i zadowolenia.
- Naprawdę?
Jak się cieszę. Ale wie Pani może jak to się stało?
- Wydaje
mi się, ze powinnaś z nim sama porozmawiać. Nie wiem jak to się
stało i na razie nie chcę pytać. Ale zmieniając temat, sądzę,
że powinniście sobie coś wyjaśnić. Ślepa nie jestem i wiem, że
czujecie coś do siebie. Powoli zaczyna to was męczyć i niszczyć
od środka. Proszę cię, nie wiem co między wami się stało
kiedyś, ale to was blokuje, spróbujcie chociaż.
- Nic
nie ma.....
- Proszę,
nie oszukuj mnie, a przede wszystkim siebie. Ale zrobicie jak
będziecie uważali.
- Ej
Marta, chodź tutaj.
Martyna
zawołała mnie abym przyszła do sali Harry'ego. Ulżyło mi, bo
wiedziałam, że prędzej czy później zdradziłabym się przy
mamie Lokowatego. Nie rozumiem ludzi, którzy widzą to, że on mi
się podoba. Przecież nie daje im żadnych znaków, ŻADNYCH.
Zauważyłam,
że wszyscy wyszli z sali. Zdziwiłam się. Czyżby Harry chciał
porozmawiać tylko ze mną? Czyli to jednak jest moja wina,
wiedziałam. Z ciężkim sumieniem ruszyłam w stronę drzwi o
numerze 65. Serce mi biło mocno i niespokojnie. Popatrzyłam w
stronę przyjaciół, którzy skupili na mnie wzrok. Sądzę, że
oni już wiedzą, że Harry mnie oskarża o to całe zdarzenie. Ale
dlaczego uważam, że to wszystko przeze mnie? Przecież w sumie to
nic nie zrobiłam. Może właśnie dlatego?
Przełknęłam
głośno ślinę, wzięłam głęboki oddech i złapałam za klamkę.
Drzwi się otworzyły, a na środku stało łóżko z leżącym na
nim Harry'm.
- Cześć.
- przywitał się ze mną chrypkim głosem
- Hej.
- lekko podniosłam kąciki ust do góry.
- Chodź
tu do mnie, nie bój się.
Podeszłam
do niego nie pewnie i przysiadłam na krześle obok jego łóżka.
Patrzył na mnie wzrokiem, z którego nie mogłam wyczytać żadnych
emocji.
- Liam
mi powiedział, że uważasz, że to wszystko jest przez ciebie. Jak
ty możesz tak myśleć?! Nikt ciebie nie oskarża o to. To był
wypadek. - uśmiechnął się do mnie pocieszająco
- Zostawiłam
ciebie pod szkołą samego, kiedy się pokłóciliście. Mogłam
poczekać z tobą, mogłam nie biec. - wybuchłam płaczem, w końcu.
- Przestań,
proszę cię.
Harry
próbując mnie pocieszyć, podniósł się lekko do góry, aby
usiąść. Natychmiast kazałam mu się położyć. Widziałam ile
musi siły w to włożyć. Jest jeszcze słaby, a nie chce by znowu
mu coś się stało, teraz to już na pewno byłoby z mojej winy.
Zamiast tego usiadłam na krańcu łóżka i wtuliłam się w jego
tors. On mnie mocno przywarł do siebie. Nic nie mówił, tylko
trzymał mnie w objęciach jak ojciec córeczkę. A ja płakałam
jak głupia.
- Bałam
się, że tobie coś się stało, że nie wyjdziesz z tego. Gdy nie
było ciebie na łóżku jak przyszliśmy, to myślałam, że ty..-
znowu rzeka popłynęła z moich oczu.
- Proszę
cię nie myśl już o tym. Jestem cały i zdrowy. Nic mi nie będzie.
- Powiedz
mi wgl jak to się stało? - cały czas nie mogłam się uspokoić
- Kiedy
pokłóciłem się z Liam'em a ty pobiegłaś za nim, ja także nie
poszedłem do szkoły, tylko ruszyłem w stronę miasta. Miałem
dość już tego wszystkiego. Chciałem odpocząć, odreagować.
Kiedy przechodziłem przez jezdnię nie zauważyłem nadjeżdżającego
auta, który jechał bardzo szybko. Gdy mnie zauważył zaczął
zwalniać, ale nie zdążył i z trochę mniejszą siłą otarł się
o mnie na tyle, że spowodował te obrażenia, które mi
stwierdzono. Wszystko wyglądało poważnie, ale lekarze mówią, że
jestem silny chłop i mogą mnie już za 3 dni wypuścić ;)
Naprężył
się jak dziki kot. Chciał za wszelką cenę pokazać, że jest
wszystko w porządku. Jednak wiedziałam, że to tylko na pokaz.
Dlatego pomimo tego, że było mi tak dobrze w jego objęciach,
postanowiłam wracać do domu.
- Heh
też tak sądzę, że z ciebie jest silny chłop. Wgl przepraszam za
mój wybuch płaczu, ale..
- Już
nie mów o tym. Nie chcę żebyś cierpiała przeze mnie. - posłał
mi najpiękniejszy uśmiech, jakim mnie obdarzył do tej pory. Chyba
będę go sobie odtwarzała w głowie cały czas, aby go nie
zapomnieć. Oblałam się rumieńcem.
- Mówiłem
ci już kiedyś jak uroczo wyglądasz gdy się rumienisz?
Na
mojej twarzy pojawiła się jeszcze większa czerwona plama. Czemu
mi on to robi? Nie lubię gdy ktoś mnie na tym przyłapie, to takie
niekomfortowe.
- Może
raz kiedyś o tym wspomniałeś.
- No
to w takim razie powiem ci to po raz trzeci: uwielbiam gdy się
rumienisz, to takie słodkie ;)
Znowu
to nieprzyjemne uczucie pojawiającego się ciepła na moich
policzkach. Spuściłam głowę ukrywając dowód zbrodni. Harry
widząc to zachichotał i odgarnął mi opadające kosmyki włosów.
- Ej,
proszę cię nie zakrywaj tego. Jest to jedyna rzecz dzisiaj, która
sprawiła, że poprawił mi się humor. - znowu posłał mi swój
cudny uśmiech. Jego hipnotyzujące oczy, które teraz spoczywały
na moich, sprawiły, że cała się w środku gotowałam. Moje ciało
było gorące, a policzki paliły się na krwisto czerwony kolor.
- Uwielbiasz
robić wszystko abym nie wiedziała jak mam się zachować, ale
teraz to przesadziłeś. - udałam focha.
- Ale
ja nic nie zrobiłem..
- Zrobiłeś,
może nieświadomie, ale zrobiłeś. - uśmiechnęłam się
delikatnie
- Ehh
kobiety, nigdy im nie dogodzisz.
- Dobra,
w takim razie ja ciebie zostawiam samego, a ja lecę do domu.
- Nie
no, zostań jeszcze.
- Proszę
pani, proszę się już zbierać, pacjent musi odpocząć.
Weszła
pielęgniarka i zaczęła mnie wyganiać z pokoju. Ucieszyłam się,
bo nie miałam pojęcia jak mam się zachować. Te słowa
wypowiadane przez Harry'ego były dziwne. Dlaczego cały czas
sprawia, że się rumienię? Czy on naprawdę lubi na to patrzeć
czy tylko pogrywa ze mną?
- Jeszcze
5 minut, proszę.. - Harry zrobił minę małego szczeniaczka.
- Nie
na mnie ta metoda. Takie sztuczki to może pan sobie używać, na
pańskiej dziewczynie. A teraz panie Styles, proszę powiedzieć
swojej dziewczynie, aby poszła do domu, bo music pan się
zregenerować.
- Ale
ja nie jestem jego dziewczyną. - mówiąc to złamał mi się lekko
głos. Strasznie chciałabym, aby tak było. Harry zauważył, że
speszyłam się mówiąc to. Popatrzył się pytająco, ale zaraz
się uśmiechnął niewinnie.
- Ahh
w takim razie przepraszam, ale naprawdę musi pani już iść.
Spotkacie się jutro :)
- Dobrze.
Harry to trzymaj się i do zobaczenia jutro.
Posłałam
mu jeszcze buziaka w powietrzu, a ten udał, że go łapie.
Przyłożył rękę do policzka w geście jakbym go tam całowała.
Gdy
zamknęłam drzwi od jego sali, przyjaciele dalej siedzieli na
korytarzu. Kiedy mnie zobaczyli automatycznie wstali i podeszli do
mnie.
- Ej
i już wiesz co się stało? - pytała Martyna
- A
co nie powiedział wam?
- Nie.
Nie chciał na razie nas martwic czy coś tam..
- Tak
powiedział mi jak to było.
Opowiedziałam
wszystkim o całym zdarzeniu, które opisał mi Loczek. Dziewczyny
się rozpłakały, a chłopcy dalej nie wierzyli w to wszystko. Mama
Harry'ego miała całe czerwone i spuchnięte oczy od płaczu.
Mogłam się założyć, że ja wyglądałam dokładnie tak samo jak
ona. Po paru minutach wyszliśmy ze szpitala, aby udać się do
domów. Na dole czekali na nas fani zespołu. Wszyscy podchodzili do
nas i pytali co się stało, jak się on czuje itp. Zapewniliśmy
wszystkich, że jego stan jest stabilny i że nie muszą się o nic
martwic. Uradowani, zaczęli rozchodzić się spod budynku.
Po
20 minutach znalazłam się we własnym łóżku rozmyślając.
Liam
chciał ze mną pojechać do mojego domu, ale grzecznie go
przeprosiłam i poprosiłam, aby posiedział chwilę z Louis'em i
mamą Harry'ego w domu Lokersa. Argumentem było to, że oni
potrzebują większego wsparcia niż ja. Oczywiście było to
kłamstwem, ale blondyn nie sprzeciwił się. Widział, że chce
pobyć sama. Powiedział tylko, że gdybym potrzebowała
czegokolwiek, to mam od razu się do niego zwrócić.
Dzisiaj
po tym całym zdarzeniu uświadomiłam sobie, że Harry jest dla
mnie najważniejszą osobą. Kiedy dowiedziałam się o wypadku moje
życie w tym momencie przestało mieć sens. Bo gdybym go straciła
to nie miałabym nic.
Ale
czy możliwa jest miłość do dwóch osób jednocześnie?
Kocham
Harry'ego to pewne, ale Liam'a także. Przy tym drugim czuje się
wspaniale. Wiem, że mogę liczyć na niego w każdym momencie
życia. Czuję się doceniana i wyjątkowa. Tylko tyle, że przy
Harry'm czuję się równie dobrze.
To
wszystko nie ma sensu. Postanowiłam, że zadzwonię do mamy i się
jej zwierzę. Może to mi pomoże.
Po
5 sygnałach odebrała.
- Halo?
- Cześć
mama.
- O
witaj, co u ciebie słychać?
- Aaaaa
w sumie to same niedobre rzeczy.
- Jejuś
co się stało?
Opowiedziałam
jej cały dzisiejszy dzień od początku. Nie pominęłam żadnego
szczegółu, chociaż byłam świadoma, że może mnie ukarać za
wagary. Jednak to był najmniejszy problem z całości. Bardzo się
przejęła wypadkiem Harry'ego. Pomimo że go nie zna, zachowywała
się jakby był jej synem. Dziękuję jej za to. Wspiera mnie zawsze
i wszędzie. Ufa mi. Tak jak ostatnim razem, poradziła mi zerwanie
z Liam'em. Chociaż ją przekonywałam, że go kocham, to uważa, że
nie mogę kochać dwóch chłopaków naraz. Mogę być w jednym
zakochana a drugim mocno zauroczona, ale nic więcej. Sądzi, że
boję się zerwać z Liam'em tylko i wyłącznie dlatego, że jest
moim pierwszym chłopakiem i to z nim przeżyłam pierwsze pocałunki
oraz czułości. Stwierdziłam jej rację, ale i tak nie wierzę w
to, że Liam'a nie kocham. Każdy mi to mówi, ale ja jednak uważam
inaczej.
- Ja
wiem, że ci ciężko, ale musisz się odważyć. Przemyśl to co ci
powiedziałam. Jak ci to może ułatwić, to napisz na kartce
wszystkie uczucia jakimi darzysz jednego i drugiego. A potem
przeczytaj na głos i przekonaj się gdzie są wypisane ze
szczerością i miłością, a gdzie z tylko przyjaźnią. Mówisz,
że wszyscy widzą, że kochasz Harry'ego. Może coś w tym jest?
Może to właśnie on jest tym jedynym. Zastanów się i zrób jak
uważasz, a w razie kolejnych wątpliwości dzwoń. Postaram się
znowu ci pomóc jak najlepiej będę potrafiła.
- Dziękuję
ci, na pewno przemyślę. Kocham cię.
Po
rozmowie z mamą udałam się do łazienki. Musiałam trochę
ochłonąć. Mama jak zwykle dała mi dużo do myślenia. W tym
momencie jest osobą bezstronną, ponieważ nie zna moich przyjaciół
i każdej sytuacji, która się tutaj wydarza.
Postanowiłam,
że nie zerwę z Liam'em o póki nie widzę takiej wielkiej
konieczności. Układa się nam na razie dobrze, więc nie chcę
tego burzyć. Zwłaszcza, że dzisiaj do połowy dnia spędziliśmy
wspaniały dzień. Zobaczymy co się wydarzy.
Wyciągnęłam
zeszyt i długopis z szafki i zaczęłam wypisywać wszystkie
uczucia jakimi darzę Harry'ego i Liam'a tak jak poradziła mi mama.
Po
pół godzinie miałam wypisane 2 kartki. Niestety to mi wiele nie
pomogło. Na jednej jak i na drugiej miałam nabazgrane dokładnie
to samo. Loczek i Blondyn mają takie same cechy, po prostu obaj są
ideałami. Ale przecież musi być jakaś różnica. Na świecie nie
może być dwóch takich samych ludzi. Fakt faktem różnią się
wyglądem i to bardzo, ale ich dusza odzwierciedla to samo.
Ale
dajmy przykład, że wybiorę Harry'ego. Po pierwsze jak to będzie
wyglądało. Najpierw podobał mi się Harry, potem chodzę z
Liam'em, a na końcu wracam do Harry'ego. Nie chcę zachowywać się
jak jakaś pusta blondynka, która może przebierać w chłopakach
jak rękawiczki. Zwłaszcza, że taka nie jestem. Nie wiem co się
ze mną dzieje. Nigdy taka nie byłam. Od kiedy ich poznałam moje
życie diametralnie się zmieniło. Ja się zmieniłam. Stałam się
bardziej odważna, pewna siebie i na pewno pozytywnie nastawiona do
życia. Ale za to moje emocje nie są uporządkowane i nie wiem czy
kiedyś to nastanie.
Ale
nie mogę teraz zostawić Liam'a, po prostu nie mogę. Jest teraz
dobrze i niech tak pozostanie. Muszę jakoś się stopować, gdy
będę w towarzystwie Harry'ego. Nie mogę dawać mu żadnych
znaków, bo i inni mogą się domyśleć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powoli coś się wyjaśnia? :)
Harry, Liam, Harry, Liam...pomęczę was jeszcze :D
Dziękuję za miłe komenatrze pod ostatnim rozdziałem :) Naprawdę zachęcają mnie do dalszego pisania :D
Jeszcze raz przypominam o nowym blogu, na którego serdecznie zapraszam! :)
http://the-life-is-only-one.blogspot.com/
Zaczyna sie dziać! Oj czuje to! Czekam na kolejny z niecierpliwością a tymczasem zapraszam do mnie. To dla mnie bardzo ważne!
OdpowiedzUsuńOMG!!!!!!!NIECH BĘDZIE Z hARRYM I UŚWIADOMI SOBIE ŻE TO WŁAŚNIE JEGO KOCHAAA
OdpowiedzUsuńPasują do siebie i wgl. plisss!!!pięknie piszesz...
nowu jak co rozdział Maja
No i znowu trzyma w napięciu, super
OdpowiedzUsuńcoś się dzieje!!! super, ale ja i tak uważam że Marta kocha Harrego a co do Liama to zwykłe zauroczenie:) czekam na kolejny rozdział. kiedy będzie?
OdpowiedzUsuńPS. Jakbyś mogła to pisz do mnie powiadomienia co do nowego rozdziału... to mój twittwer @jennifer_livel1
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
OdpowiedzUsuńfajnie by było jakby była z Harrym ;*
OdpowiedzUsuńnormalnie KoChAm CiĘ za tego bloga,jesteś wspaniała!!!
no fabuła tak wbija ;)
OdpowiedzUsuń