sobota, 13 października 2012

rozdział 23

Chciałabym was serdecznie zaprosić na mojego nowego bloga !!
the-life-is-only-one.blogspot.com
Pojawili się tam na razie bohaterowie. Wkrótce prolog :)

A teraz nowy rozdział :

23 rozdział

Jak, jak to w szpitalu?! - stanęłam jak słup nie mogąc wykrztusić żadnego słowa
- Nikt nie wie co się z nim stało, Lou pojechał do niego. - odpowiedział tato
Jak stało się Harry'emu coś strasznego to bym sobie tego nigdy nie wybaczyła. Ja wiem, że to przeze mnie, nie wiem dlaczego, ale tak czuję.
- Jadę do niego.
- Nie Marta, spokojnie. Louis obiecał, że jak się czegoś dowie to do nas zadzwoni.
- Tato, ale mnie to nie interesuje, jadę i tyle.
- Martaaaaaaa stój ! Jedziemy z tobą.
Martyna złapała Zayn'a za rękę i ruszyła za mną. Niall z Anią również postanowili nie czekać dłużej na żadną wiadomość, tylko ubrali się szybko i wszyscy wybiegliśmy z domu w stronę przystanku autobusowego.
Nie mogłam zebrać myśli. Co się Harry'emu mogło stać? Przecież jeszcze dzisiaj z nim rozmawiałam, rano.
- No szybciej przyjedź, ile mamy czekać?! - krzyczałam spanikowana
- Uspokój się, proszę cię. Jeżeli Louis do nas się jeszcze nie odezwał to pewnie nic takiego strasznego się nie stało.
- Taa, ale zrozum Zayn, może stało się COŚ tak strasznego, że on nie chce nas martwic.
- Marta do cholery nie myśl tak, nam też wcale to się nie podoba.
W tym momencie przyjechał autobus. Wszyscy jechaliśmy w ciszy rozmyślając. Próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam.
Po 15 minutowej drodze dojechaliśmy na miejsce. Pojazd się zatrzymał naprzeciwko szpitala, więc od razu ruszyliśmy w stronę budynku. Tam napotkaliśmy pielęgniarkę, którą zapytaliśmy gdzie Styles teraz się znajduje. Wskazała nam drogę. Miała to być sala z numerem 65. Długo nie mogliśmy jej znaleźć, ale w końcu nam się udało. Kiedy miałam pociągnąć za klamkę serce mi stanęło. Bałam się widoku, którego mogłam tam zastać. Widząc to, Niall sam otworzył drzwi.
Na krześle siedział skulony Lou, sam. Harry'ego nie było. W tym momencie pomyślałam o najgorszym.
- Louis !! Gdzie jest Harry? Co z nim jest?! - krzyczałam jak oszalała
- O hej, nie zauważyłem was. Harry jest teraz na badaniach albo na operacji. Nie powiedzieli mi. - posmutniał
W tym momencie doszli do nas mój tato, Liam i mama Harry'ego, która od razu poszła do lekarza. Najwidoczniej tato poinformował o tym wszystkim Liam'a, bo ja zapomniałam do niego zadzwonić.
- Ale co mu się stało? Nic poważnego, powiedz, że nie, proszę! - zwróciłam się do Szelkowatego. Strasznie chciało mi się płakać, ale nie mogłam tego zrobić. Wszystkie emocje we mnie buzowały tak, że nie wiedziałam jak mam się zachować.
- Uspokój się, nerwami nic nie zdziałasz.
Liam podszedł i mocno mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego jak małe dziecko czujące duże zagrożenie.
- Harry wpadł pod samochód!
Anne wpadła do pokoju przerażona z łzami w oczach.
- Jak to?! - Louis się rozpłakał. Tak nagle, tak po prostu. Nawet on nie wie jak ja bym także tego chciała. Tłumienie emocji jest gorsze i bardziej męczące.
- Nic więcej mi nie powiedziano.
Wyszłam z pokoju chyba bardziej przerażona niż mama Harry'ego. Doszedł do mnie Liam z tatą. Usiedliśmy na krzesłach i chwilę milczeliśmy. Obaj mnie obejmowali i próbowali pocieszyć, jakby to w ogóle miało sens.
- Będzie dobrze, zobaczysz.
- Tato ja wiem, musi być dobrze. Ale tak się boję, nie chcę aby mu się coś stało, zrozum.
- Rozumiem. Nikt tego nie chce.
- To moja wina.
- Marta przestań! To nie jest twoja wina. Jeżeli mielibyśmy kogoś oskarżać to jedynie mnie. To ja się z nim pokłóciłem i to ja go oskarżyłem o głupstwa. Wkurzył się i..
- To nie jest niczyja wina i nie mówcie już tak! To był wypadek i oboje o tym wiecie! - wtrącił się tato.
Zamilkliśmy. Znowu ta niezręczna i długa cisza. Po jakiś 10 minutach ukazało się nam łóżko wiezione przez lekarzy do sali numer 65. To był Harry. Mój puls wynosił chyba ze 130. Chciałam od razu pobiec za nimi, ale Liam złapał mnie za rękę i nie pozwolił się ruszać zresztą miał rację. Lekarze wyprosili wszystkich z sali oprócz jego mamy. Zgromadziliśmy się wszyscy na korytarzu wyczekując jakiś wieści. Co róż padały jakieś nowe i wymyślne teorie na temat całego zdarzenia. Przez okno zauważyłam, że przed szpitalem zebrała się już duża grupka fanów zespołu. Byli tacy niespokojni, nie znający żadnych szczegółów, w sumie tak samo jak i my.
- Marta, możemy już wejść, ale tylko na chwilę. - zawołał do mnie z oddali Niall
Mama Harry'ego wyszła przed salę, a reszta udała się do środka. Jedynie Liam czekał na mnie.
- Liam idź już, ja chcę porozmawiać jeszcze z mamą Harry'ego.
- No dobrze.
- Proszę Pani, co z nim, co się stało? - próbowałam się uspokoić i rozmawiać poważnie
- Harry miał lekki wstrząs mózgu, jest poobijany, ma złamane dwa żebra i nogę. Ale lekarze mówią, że jego stan jest stabilny i nic poważnego się nie stało. Marta ty sobie nawet nie wyobrażasz jak się bałam o niego. Ulżyło mi gdy doktor powiedział, że za kilka dni wyjdzie ze szpitala. A jedynym jego zmartwieniem będzie wybranie osoby, z którą będzie wychodził na spacery gdy jego noga będzie zdrowieć. - lekko się zaśmiała. Zauważyłam w jej oczach nutkę nadziei, zmęczenia i zadowolenia.
- Naprawdę? Jak się cieszę. Ale wie Pani może jak to się stało?
- Wydaje mi się, ze powinnaś z nim sama porozmawiać. Nie wiem jak to się stało i na razie nie chcę pytać. Ale zmieniając temat, sądzę, że powinniście sobie coś wyjaśnić. Ślepa nie jestem i wiem, że czujecie coś do siebie. Powoli zaczyna to was męczyć i niszczyć od środka. Proszę cię, nie wiem co między wami się stało kiedyś, ale to was blokuje, spróbujcie chociaż.
- Nic nie ma.....
- Proszę, nie oszukuj mnie, a przede wszystkim siebie. Ale zrobicie jak będziecie uważali.
- Ej Marta, chodź tutaj.
Martyna zawołała mnie abym przyszła do sali Harry'ego. Ulżyło mi, bo wiedziałam, że prędzej czy później zdradziłabym się przy mamie Lokowatego. Nie rozumiem ludzi, którzy widzą to, że on mi się podoba. Przecież nie daje im żadnych znaków, ŻADNYCH.
Zauważyłam, że wszyscy wyszli z sali. Zdziwiłam się. Czyżby Harry chciał porozmawiać tylko ze mną? Czyli to jednak jest moja wina, wiedziałam. Z ciężkim sumieniem ruszyłam w stronę drzwi o numerze 65. Serce mi biło mocno i niespokojnie. Popatrzyłam w stronę przyjaciół, którzy skupili na mnie wzrok. Sądzę, że oni już wiedzą, że Harry mnie oskarża o to całe zdarzenie. Ale dlaczego uważam, że to wszystko przeze mnie? Przecież w sumie to nic nie zrobiłam. Może właśnie dlatego?
Przełknęłam głośno ślinę, wzięłam głęboki oddech i złapałam za klamkę. Drzwi się otworzyły, a na środku stało łóżko z leżącym na nim Harry'm.
- Cześć. - przywitał się ze mną chrypkim głosem
- Hej. - lekko podniosłam kąciki ust do góry.
- Chodź tu do mnie, nie bój się.
Podeszłam do niego nie pewnie i przysiadłam na krześle obok jego łóżka. Patrzył na mnie wzrokiem, z którego nie mogłam wyczytać żadnych emocji.
- Liam mi powiedział, że uważasz, że to wszystko jest przez ciebie. Jak ty możesz tak myśleć?! Nikt ciebie nie oskarża o to. To był wypadek. - uśmiechnął się do mnie pocieszająco
- Zostawiłam ciebie pod szkołą samego, kiedy się pokłóciliście. Mogłam poczekać z tobą, mogłam nie biec. - wybuchłam płaczem, w końcu.
- Przestań, proszę cię.
Harry próbując mnie pocieszyć, podniósł się lekko do góry, aby usiąść. Natychmiast kazałam mu się położyć. Widziałam ile musi siły w to włożyć. Jest jeszcze słaby, a nie chce by znowu mu coś się stało, teraz to już na pewno byłoby z mojej winy. Zamiast tego usiadłam na krańcu łóżka i wtuliłam się w jego tors. On mnie mocno przywarł do siebie. Nic nie mówił, tylko trzymał mnie w objęciach jak ojciec córeczkę. A ja płakałam jak głupia.
- Bałam się, że tobie coś się stało, że nie wyjdziesz z tego. Gdy nie było ciebie na łóżku jak przyszliśmy, to myślałam, że ty..- znowu rzeka popłynęła z moich oczu.
- Proszę cię nie myśl już o tym. Jestem cały i zdrowy. Nic mi nie będzie.
- Powiedz mi wgl jak to się stało? - cały czas nie mogłam się uspokoić
- Kiedy pokłóciłem się z Liam'em a ty pobiegłaś za nim, ja także nie poszedłem do szkoły, tylko ruszyłem w stronę miasta. Miałem dość już tego wszystkiego. Chciałem odpocząć, odreagować. Kiedy przechodziłem przez jezdnię nie zauważyłem nadjeżdżającego auta, który jechał bardzo szybko. Gdy mnie zauważył zaczął zwalniać, ale nie zdążył i z trochę mniejszą siłą otarł się o mnie na tyle, że spowodował te obrażenia, które mi stwierdzono. Wszystko wyglądało poważnie, ale lekarze mówią, że jestem silny chłop i mogą mnie już za 3 dni wypuścić ;)
Naprężył się jak dziki kot. Chciał za wszelką cenę pokazać, że jest wszystko w porządku. Jednak wiedziałam, że to tylko na pokaz. Dlatego pomimo tego, że było mi tak dobrze w jego objęciach, postanowiłam wracać do domu.
- Heh też tak sądzę, że z ciebie jest silny chłop. Wgl przepraszam za mój wybuch płaczu, ale..
- Już nie mów o tym. Nie chcę żebyś cierpiała przeze mnie. - posłał mi najpiękniejszy uśmiech, jakim mnie obdarzył do tej pory. Chyba będę go sobie odtwarzała w głowie cały czas, aby go nie zapomnieć. Oblałam się rumieńcem.
- Mówiłem ci już kiedyś jak uroczo wyglądasz gdy się rumienisz?
Na mojej twarzy pojawiła się jeszcze większa czerwona plama. Czemu mi on to robi? Nie lubię gdy ktoś mnie na tym przyłapie, to takie niekomfortowe.
- Może raz kiedyś o tym wspomniałeś.
- No to w takim razie powiem ci to po raz trzeci: uwielbiam gdy się rumienisz, to takie słodkie ;)
Znowu to nieprzyjemne uczucie pojawiającego się ciepła na moich policzkach. Spuściłam głowę ukrywając dowód zbrodni. Harry widząc to zachichotał i odgarnął mi opadające kosmyki włosów.
- Ej, proszę cię nie zakrywaj tego. Jest to jedyna rzecz dzisiaj, która sprawiła, że poprawił mi się humor. - znowu posłał mi swój cudny uśmiech. Jego hipnotyzujące oczy, które teraz spoczywały na moich, sprawiły, że cała się w środku gotowałam. Moje ciało było gorące, a policzki paliły się na krwisto czerwony kolor.
- Uwielbiasz robić wszystko abym nie wiedziała jak mam się zachować, ale teraz to przesadziłeś. - udałam focha.
- Ale ja nic nie zrobiłem..
- Zrobiłeś, może nieświadomie, ale zrobiłeś. - uśmiechnęłam się delikatnie
- Ehh kobiety, nigdy im nie dogodzisz.
- Dobra, w takim razie ja ciebie zostawiam samego, a ja lecę do domu.
- Nie no, zostań jeszcze.
- Proszę pani, proszę się już zbierać, pacjent musi odpocząć.
Weszła pielęgniarka i zaczęła mnie wyganiać z pokoju. Ucieszyłam się, bo nie miałam pojęcia jak mam się zachować. Te słowa wypowiadane przez Harry'ego były dziwne. Dlaczego cały czas sprawia, że się rumienię? Czy on naprawdę lubi na to patrzeć czy tylko pogrywa ze mną?
- Jeszcze 5 minut, proszę.. - Harry zrobił minę małego szczeniaczka.
- Nie na mnie ta metoda. Takie sztuczki to może pan sobie używać, na pańskiej dziewczynie. A teraz panie Styles, proszę powiedzieć swojej dziewczynie, aby poszła do domu, bo music pan się zregenerować.
- Ale ja nie jestem jego dziewczyną. - mówiąc to złamał mi się lekko głos. Strasznie chciałabym, aby tak było. Harry zauważył, że speszyłam się mówiąc to. Popatrzył się pytająco, ale zaraz się uśmiechnął niewinnie.
- Ahh w takim razie przepraszam, ale naprawdę musi pani już iść. Spotkacie się jutro :)
- Dobrze. Harry to trzymaj się i do zobaczenia jutro.
Posłałam mu jeszcze buziaka w powietrzu, a ten udał, że go łapie. Przyłożył rękę do policzka w geście jakbym go tam całowała.
Gdy zamknęłam drzwi od jego sali, przyjaciele dalej siedzieli na korytarzu. Kiedy mnie zobaczyli automatycznie wstali i podeszli do mnie.
- Ej i już wiesz co się stało? - pytała Martyna
- A co nie powiedział wam?
- Nie. Nie chciał na razie nas martwic czy coś tam..
- Tak powiedział mi jak to było.
Opowiedziałam wszystkim o całym zdarzeniu, które opisał mi Loczek. Dziewczyny się rozpłakały, a chłopcy dalej nie wierzyli w to wszystko. Mama Harry'ego miała całe czerwone i spuchnięte oczy od płaczu. Mogłam się założyć, że ja wyglądałam dokładnie tak samo jak ona. Po paru minutach wyszliśmy ze szpitala, aby udać się do domów. Na dole czekali na nas fani zespołu. Wszyscy podchodzili do nas i pytali co się stało, jak się on czuje itp. Zapewniliśmy wszystkich, że jego stan jest stabilny i że nie muszą się o nic martwic. Uradowani, zaczęli rozchodzić się spod budynku.
Po 20 minutach znalazłam się we własnym łóżku rozmyślając.
Liam chciał ze mną pojechać do mojego domu, ale grzecznie go przeprosiłam i poprosiłam, aby posiedział chwilę z Louis'em i mamą Harry'ego w domu Lokersa. Argumentem było to, że oni potrzebują większego wsparcia niż ja. Oczywiście było to kłamstwem, ale blondyn nie sprzeciwił się. Widział, że chce pobyć sama. Powiedział tylko, że gdybym potrzebowała czegokolwiek, to mam od razu się do niego zwrócić.
Dzisiaj po tym całym zdarzeniu uświadomiłam sobie, że Harry jest dla mnie najważniejszą osobą. Kiedy dowiedziałam się o wypadku moje życie w tym momencie przestało mieć sens. Bo gdybym go straciła to nie miałabym nic.
Ale czy możliwa jest miłość do dwóch osób jednocześnie?
Kocham Harry'ego to pewne, ale Liam'a także. Przy tym drugim czuje się wspaniale. Wiem, że mogę liczyć na niego w każdym momencie życia. Czuję się doceniana i wyjątkowa. Tylko tyle, że przy Harry'm czuję się równie dobrze.
To wszystko nie ma sensu. Postanowiłam, że zadzwonię do mamy i się jej zwierzę. Może to mi pomoże.
Po 5 sygnałach odebrała.
- Halo?
- Cześć mama.
- O witaj, co u ciebie słychać?
- Aaaaa w sumie to same niedobre rzeczy.
- Jejuś co się stało?
Opowiedziałam jej cały dzisiejszy dzień od początku. Nie pominęłam żadnego szczegółu, chociaż byłam świadoma, że może mnie ukarać za wagary. Jednak to był najmniejszy problem z całości. Bardzo się przejęła wypadkiem Harry'ego. Pomimo że go nie zna, zachowywała się jakby był jej synem. Dziękuję jej za to. Wspiera mnie zawsze i wszędzie. Ufa mi. Tak jak ostatnim razem, poradziła mi zerwanie z Liam'em. Chociaż ją przekonywałam, że go kocham, to uważa, że nie mogę kochać dwóch chłopaków naraz. Mogę być w jednym zakochana a drugim mocno zauroczona, ale nic więcej. Sądzi, że boję się zerwać z Liam'em tylko i wyłącznie dlatego, że jest moim pierwszym chłopakiem i to z nim przeżyłam pierwsze pocałunki oraz czułości. Stwierdziłam jej rację, ale i tak nie wierzę w to, że Liam'a nie kocham. Każdy mi to mówi, ale ja jednak uważam inaczej.
- Ja wiem, że ci ciężko, ale musisz się odważyć. Przemyśl to co ci powiedziałam. Jak ci to może ułatwić, to napisz na kartce wszystkie uczucia jakimi darzysz jednego i drugiego. A potem przeczytaj na głos i przekonaj się gdzie są wypisane ze szczerością i miłością, a gdzie z tylko przyjaźnią. Mówisz, że wszyscy widzą, że kochasz Harry'ego. Może coś w tym jest? Może to właśnie on jest tym jedynym. Zastanów się i zrób jak uważasz, a w razie kolejnych wątpliwości dzwoń. Postaram się znowu ci pomóc jak najlepiej będę potrafiła.
- Dziękuję ci, na pewno przemyślę. Kocham cię.
Po rozmowie z mamą udałam się do łazienki. Musiałam trochę ochłonąć. Mama jak zwykle dała mi dużo do myślenia. W tym momencie jest osobą bezstronną, ponieważ nie zna moich przyjaciół i każdej sytuacji, która się tutaj wydarza.
Postanowiłam, że nie zerwę z Liam'em o póki nie widzę takiej wielkiej konieczności. Układa się nam na razie dobrze, więc nie chcę tego burzyć. Zwłaszcza, że dzisiaj do połowy dnia spędziliśmy wspaniały dzień. Zobaczymy co się wydarzy.
Wyciągnęłam zeszyt i długopis z szafki i zaczęłam wypisywać wszystkie uczucia jakimi darzę Harry'ego i Liam'a tak jak poradziła mi mama.
Po pół godzinie miałam wypisane 2 kartki. Niestety to mi wiele nie pomogło. Na jednej jak i na drugiej miałam nabazgrane dokładnie to samo. Loczek i Blondyn mają takie same cechy, po prostu obaj są ideałami. Ale przecież musi być jakaś różnica. Na świecie nie może być dwóch takich samych ludzi. Fakt faktem różnią się wyglądem i to bardzo, ale ich dusza odzwierciedla to samo.
Ale dajmy przykład, że wybiorę Harry'ego. Po pierwsze jak to będzie wyglądało. Najpierw podobał mi się Harry, potem chodzę z Liam'em, a na końcu wracam do Harry'ego. Nie chcę zachowywać się jak jakaś pusta blondynka, która może przebierać w chłopakach jak rękawiczki. Zwłaszcza, że taka nie jestem. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy taka nie byłam. Od kiedy ich poznałam moje życie diametralnie się zmieniło. Ja się zmieniłam. Stałam się bardziej odważna, pewna siebie i na pewno pozytywnie nastawiona do życia. Ale za to moje emocje nie są uporządkowane i nie wiem czy kiedyś to nastanie.
Ale nie mogę teraz zostawić Liam'a, po prostu nie mogę. Jest teraz dobrze i niech tak pozostanie. Muszę jakoś się stopować, gdy będę w towarzystwie Harry'ego. Nie mogę dawać mu żadnych znaków, bo i inni mogą się domyśleć. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Powoli coś się wyjaśnia? :)
Harry, Liam, Harry, Liam...pomęczę was jeszcze :D
Dziękuję za miłe komenatrze pod ostatnim rozdziałem :) Naprawdę zachęcają mnie do dalszego pisania :D
Jeszcze raz przypominam o nowym blogu, na którego serdecznie zapraszam! :)
http://the-life-is-only-one.blogspot.com/

8 komentarzy:

  1. Zaczyna sie dziać! Oj czuje to! Czekam na kolejny z niecierpliwością a tymczasem zapraszam do mnie. To dla mnie bardzo ważne!

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!!!!!!NIECH BĘDZIE Z hARRYM I UŚWIADOMI SOBIE ŻE TO WŁAŚNIE JEGO KOCHAAA
    Pasują do siebie i wgl. plisss!!!pięknie piszesz...
    nowu jak co rozdział Maja

    OdpowiedzUsuń
  3. No i znowu trzyma w napięciu, super

    OdpowiedzUsuń
  4. coś się dzieje!!! super, ale ja i tak uważam że Marta kocha Harrego a co do Liama to zwykłe zauroczenie:) czekam na kolejny rozdział. kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  5. PS. Jakbyś mogła to pisz do mnie powiadomienia co do nowego rozdziału... to mój twittwer @jennifer_livel1

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie by było jakby była z Harrym ;*
    normalnie KoChAm CiĘ za tego bloga,jesteś wspaniała!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. no fabuła tak wbija ;)

    OdpowiedzUsuń